|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Nauka » Biologia » Ewolucjonizm
Zróżnicowanie psiej sierści, odkrycie dziedziczenia Autor tekstu: Matthew Cobb
Tłumaczenie: Weronika Tomaszewska-Collins
Mój blog zazwyczaj (i słusznie) koncentruje się na kotach, jednak niniejszy wpis
poświęcony będzie psom. Mam nadzieję, że Jerry wybaczy mi, kiedy wróci.
Ukryty w tym samym numerze
Science, w którym opisano Ardiego,
znajduje się artykuł
grupy badaczy ze Stanów Zjednoczonych i Francji (aby zobaczyć coś więcej
niż jego fragment potrzebna jest prenumerata), poruszający genetyczne aspekty
zróżnicowania psiej sierści. Okazuje się, że większość z całej gamy różnych
fenotypów sierści, zarówno u psów „rasowych" jak i u mieszańców jest wynikiem
mutacji wyłącznie trzech genów. (Na miejscu autorów byłbym wściekły — cała uwaga
mediów skupi się na Ardim; w „normalnym" tygodniu z pewnością ich materiał
trafiłby do telewizji, prasy, radia...) Autorzy przestudiowali trzy
cechy psiej sierści: (i) obecność lub brak tzw. „furnishings" (czyli wyraźnie
zaznaczonych brwi i wąsów, występujących u psów szorstkowłosych); (ii) długość
sierści i (iii) to, czy jest ona prosta, czy kręcona. Próbując odkryć genetyczne
podstawy tych cech, naukowcy stworzyli zestawienia danych SNP (polimorfizm
pojedynczego nukleotydu) obejmujących trzy geny, badając a) 96 jamników o trzech
odmianach sierści (szorstkowłose z wyraźnie zaznaczonymi brwiami i wąsami,
krótkowłose i długowłose bez „furnishings"); b) 76 portugalskich psów wodnych o fenotypie kręconej sierści oraz c) 903 psy z 80 różnych chowów, reprezentujące
całą gamę fenotypów.
Odkryli oni, że zróżnicowanie
trzech genów, kodujących RSPO2, czynnik-5 wzrostu fibroblastów oraz keratynę-71,
odpowiada za większość znanych rodzajów sierści („te trzy mutacje występujące w różnych kombinacjach wyjaśniają zaobserwowane fenotypy owłosienia u 95% badanych
psów"). Wyniki badań podsumowano w poniższej tabeli:
Co ciekawe, badacze
sformułowali następujący wniosek: „Nie zauważyliśmy żadnej z tych mutacji u trzech wilków szarych oraz u psów krótkowłosych, co wskazuje na to, że psy
krótkowłose posiadają allele swoich przodków (tabela S1). Odkrycie występowania
identycznych haplotypów u psów o tym samym rodzaju sierści sugeruje, że każda
cecha wywołana jest pojedynczą mutacją, która została wielokrotnie przeniesiona
na inne chowy w procesie hybrydyzacji".
Jednak, choć na początku
artykułu znajdujemy informację, że psy i ludzie żyją razem od około 15 000 lat,
autorzy zaznaczają w podsumowaniu, że „chów" psów jest bardzo świeżym
wynalazkiem — liczącym sobie niespełna 200 lat. Innymi słowy, w ciągu kilkuset
lat sztuczna selekcja wyłącznie trzech genów zaowocowała niezwykłą
różnorodnością fenotypów. Co więcej, selekcja ta mogła skupiać się na innych
cechach, takich jak poziom agresji lub wielkość, których zapis genetyczny mógł
mieć związek z genami odpowiedzialnymi za sierść. Naukowcy podsumowują, „W
konsekwencji, u gatunków udomowionych, pojawienie się zróżnicowania fenotypowego
może powstać jako wynik łączenia najbardziej wpływowych genów, co tworzy warunki
do zaistnienia przyspieszonej ewolucji, która nie mogłaby mieć miejsca w systemach naturalnych".
Jest to oczywiście to samo
spostrzeżenie, które poczynił Darwin (choć inaczej sformułowane). Sztuczna
selekcja stosowana przez dziewiętnastowiecznych hodowców była dla niego kluczem
do zrozumienia selekcji naturalnej jako siły, która potrafi spowodować pozornie
ukierunkowane zmiany ewolucyjne. I wytłumaczenie to jest o wiele bardziej
przekonujące niż cokolwiek, co są w stanie wymyślić zwolennicy kreacjonizmu.
Tekst oryginału
Why
Evolution is True, 2 października 2009
Odkrycie dziedziczenia
W moim poprzednim wpisie, dotyczącym genetycznego aspektu
zróżnicowania sierści u psów, napisałem, że „psie 'rasy' są niesamowicie nowym
wynalazkiem — liczącym sobie mniej niż 200 lat". W dyskusji pod artykułem
znalazł się komentarz Davida Burbidge, który twierdzi, że nie do
końca jest to prawda. Podając dwa siedemnastowieczne przykłady („Makbeta"
Szekspira i spaniele Króla Karola) jako dowód, napisał: „Główne rasy, takie jak
charty, wilczury, mastiffy, czy spaniele, sięgają o wiele dalej niż 200 lat
wstecz, choć oczywiście współczesne rasy rodowodowe różnią się od swoich
przodków."
Dwie uwagi. Po pierwsze, oczywiście David ma rację.
Sztuczna selekcja psów pod względem ogólnego wyglądu/zachowania istotnie miała
miejsce wcześniej, prawdopodobnie nawet przed siedemnastym wiekiem. Jednakże
artykuł (oraz mój wpis) poświęcony był temu, co David zawarł w drugiej części
swojego komentarza. Hodowle rodowodowe, prowadzone pod ścisłą kontrolą, które
doprowadziły do powstania tak wielu nowych ras, poza głównymi typami psów
myśliwskich i kilkoma zaledwie zwierzętami domowymi (jak Spaniel Króla Karola),
to istotnie rzecz niezwykle nowa. Większość przykładów zróżnicowania sierści,
opisywanego w artykule, powstało mniej niż 200 lat temu.
Kolejna i bardziej interesująca uwaga dotyczy tego, czym -
na Boga — zajmowali się hodowcy psów przed dziewiętnastym wiekiem? Aby
wystąpiła ewolucja poprzez selekcję naturalną, spełnione muszą zostać trzy
warunki: poszczególne osobniki muszą różnić się cechami fenotypowymi, jakiś
element tego zróżnicowania musi być dziedziczony, zaś różnorodność musi wpływać
na dostosowanie (co wyraża się poprzez liczbę kopii genów determinujących daną
cechę fenotypową obecną w kolejnym pokoleniu).
Jeśli spełnione są te trzy warunki, każde ustawienie, czy
to w organicznej formie życia, czy w modelu komputerowym, doprowadzi do ewolucji
poprzez selekcję naturalną.
Istnienie drugiego z tych trzech warunków ewolucji -
dziedziczności — wydaje się nam dzisiaj zupełnie oczywiste. Jednak niecałe 200
lat temu idea „dziedziczności" w sensie biologicznym nie istniała. W 17 wieku
wielki fizyk William Harvey próbował wywnioskować dlaczego niektóre cechy wydają
się powtarzać w kolejnych pokoleniach, inne wydają się „przeskakiwać" jedno
pokolenie, niektóre (jak kolor skóry) zdają się być mieszanką cech rodziców,
podczas gdy inne (jak płeć) były powtórzeniem cech wyłącznie jednego lub
drugiego, nigdy zaś (bądź bardzo rzadko) ich połączeniem.
Harvey powiedział: „dlaczego potomstwo czasem przypomina
bardziej ojca, a czasem matkę, bądź nawet — w trzecim przypadku — dalszych
przodków ze strony ojca lub matki?" Harvey w końcu się poddał — kwestia ta
okazała się dla niego zbyt skomplikowana.
Tak naprawdę nie ma się co dziwić. Genetyka jest
skomplikowana — na pierwszy rzut oka trudno znaleźć wspólne wytłumaczenie dla
koloru skóry (dziedziczenie wielogenowe), koloru oczu (przeważnie dominacja) i płci (dziedziczenie chromosomowe — przynajmniej w przypadku ludzi). Harvey nie
mógł dostrzec zależności, gdyż na powierzchni takowej brak.
Mogłoby się wydawać, że chociaż „naukowcy" tacy jak Harvey
nie rozumieli o co chodzi, musiało istnieć jakieś ogólne przekonanie, że „jaki
ojciec taki syn". Odpowiedzią jest — i tak, i nie. Na przykład w drugiej połowie
pierwszego wieku naszej ery niejaki Lucius Junius Moderatus Columella streścił
rzymską wiedzę agrotechniczną w „De re rustica". Zagadnieniom dotyczącym hodowli
zwierząt poświęcił on tam zaledwie kilka zdań, jednak nadmienił, że — choć
ubarwienie stanowi mieszaninę cech rodziców — to ubarwienie dziadków może
pojawić się także w kolejnym pokoleniu. Oczywiście znaczenie tego stwierdzenia
było raczej niezbyt jasne. Oznaczało to, że nie zawsze „jaki ojciec taki syn".
Ponadto, przed eksperymentami przeprowadzonymi przez
Francesco Redi i Jana Swammerdama w połowie lat 60-tych siedemnastego wieku,
uważano, że owady i wszelkie inne „zwierzęta bezkrwiste" powstają z brudu, nie
zaś z w wyniku rozmnażania płciowego. Potrzebny był uważny eksperyment Rediego i obserwacje Swammerdama, aby dojść do radykalnego wniosku, że „wszystkie
zwierzęta wywodzą się z jaja złożonego przez samicę tego samego gatunku."
Kwestia roli samca i samicy w wydawaniu na świat potomstwa
pozostała sporna aż do lat 40-stych dziewiętnastego wieku. Arystoteles
twierdził, że samiec produkuje „nasienie", które samica odżywia. Swammerdam,
Steno i inni wywrócili tą teorię do góry nogami, twierdząc, że jajo jest źródłem
wszelkiego życia — w tym także ludzkiego. Po kilku latach sprawa skomplikowała
się jeszcze bardziej, kiedy Antoni Leeuwenhoek dostrzegł plemniki w ludzkiej
spermie. Leeuwenhoek uważał, że to plemniki stanowią źródło życia, a jajo jest
wyłącznie pożywieniem. Większość ludzi jednak była zdania, że są to zwykłe
pasożyty (stąd do dziś używana nazwa — "spermatoZOID", czyli zwierzę znajdujące
się w spermie).
Przenoszenie polidaktylii — posiadania sześciu lub więcej
palców — w ludzkich rodzinach zostało przestudiowane osobno przez dwóch
francuskich myślicieli, Réaumura i Meupertuisa, którzy po przeprowadzonej
analizie zaczęli podejrzewać, że coś w rzeczy samej jest przekazywane z pokolenia na pokolenie. Następnie w połowie XVIII wieku Anglik Robert Bakwell,
przedsiębiorczy hodowca owiec, postanowił stworzyć lepszą odmianę owiec, które
rosłyby szybciej i dawały mu więcej pieniędzy. Ostrożnie dobierając owce w bardzo dużym stadzie wkrótce osiągnął pożądane rezultaty.
Pomysły te
potem wprowadzono w centrum europejskiego
przemysłu włókienniczego w Morawii, gdzie lokalni myśliciele zajęli się
przepowiadaniem, jak też będą wyglądać hybrydy roślinne w przyszłości. W roku
1837 jeden z wiodących intelektualistów w okolicy, Abbot Napp z klasztoru w Brnie, postawił pytanie: „co jest dziedziczone i jak?" Sześć lat później powitał w swoim klasztorze nowego rekruta — Gregora Mendla.
Ostateczną pewność, że coś takiego jak „dziedziczenie"
rzeczywiście istnieje, uzyskano kiedy francuscy myśliciele przyjrzeli się
prawidłowościom dotyczącym chorób. Ludziom wiadomo było, że niektóre choroby
przewijają się w różnych pokoleniach. Na przykład w siedemnastym wieku filozof
Sir Francis Bacon pisał, że: „Długi Żywot jest, jak niektóre Choroby, Rzeczą
Dziedziczoną." Przed końcem osiemnastego wieku francuscy lekarze byli już
przekonani, że wiele ludzkich cech jest „dziedzicznych".
Jednak na tym etapie „dziedziczenie" jeszcze nie istniało -
ani jako koncepcja, ani jako wyraz. Słowa tego nie znajdziecie także w pierwszej
edycji O powstawaniu gatunków, choć sama idea jest podstawą poglądów Darwina
na ewolucję. W języku angielskim wyraz ten został po raz pierwszy użyty w druku
przez Spencera w 1863, zaś Darwin użył go w swoich notatkach mniej więcej w tym
samym czasie.
Wiadomo, że choć Darwin wiedział o istnieniu „siły"
dziedziczenia, nie rozumiał zasad jego działania (nie bardziej niż Harvey).
Wiele z jego koncepcji było błędnych i zdawał sobie sprawę, że jest to główny
słaby punkt jego teorii.
Co wydaje się najbardziej zaskakujące dla współczesnego
czytelnika to fakt, że tak wiele czasu zabrało odkrycie czegoś, co dziś wydaje
się tak oczywiste. Ta historia dowodzi jednak, że fakty dotyczące dziedziczenia
są niezwykle skomplikowane i wiele pracy włożonej przez niezwykle mądrych ludzi w bardzo długim okresie czasu było trzeba, aby w końcu odkryć o co tak naprawdę
chodzi.
Aby dowiedzieć się więcej możecie pobrać
artykuł, który opublikowałem w roku 2006 (PDF, język angielski), lub jeszcze
lepiej — przeczytać moją książkę, zatytułowaną "Generation"
(„Pokolenie") w USA lub „The
Egg & Sperm Race" („Rasa jaja i plemnika") w Wielkiej Brytanii. Zapraszam
także na
stronę poświęconą książce.
Tekst oryginału
Why Evolution is True, 4 paździenika 2009r.
« Ewolucjonizm (Publikacja: 19-10-2009 )
Matthew CobbBiolog i pisarz, mieszka i pracuje w Manchesterze, niedawno w Stanach Zjednoczonych ukazała sie jego książka Generation, a w Wielkiej Brytanii The Egg & Sperm Race. Systematycznie publikuje w "LA Times", "Times Literary Supplement", oraz "Journal of Experimental Biology". Strona www autora
Liczba tekstów na portalu: 12 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Chodzący rekin | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 6877 |
|