|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kościół i Katolicyzm » Doktryna, wierzenia, nauczanie
Duchowy mocarz [1] Autor tekstu: Julian Bartosz
Zaczynam od cytatu dotyczącego źródeł Zła, przyczyn
totalitaryzmów XX wieku:
"Przed ponad dwustu laty zrodziło się tak zwane
europejskie oświecenie — w szczególności oświecenie francuskie, nie wykluczając
jednak angielskiego, niemieckiego, hiszpańskiego czy włoskiego (...) Żeby lepiej
naświetlić ten problem, trzeba wrócić jeszcze do okresu przed oświeceniem, a przede wszystkim do tej rewolucji, jakie w myśleniu filozoficznym dokonał
Kartezjusz. Cogito ergo sum — „myślę więc jestem", przyniosło odwrócenie w porządku filozofowania. (...) Od Kartezjusza filozofia stała się nauką
czystego rozumu: wszystko, co jest bytem (esse) — zarówno świat
stworzony, jak i Stwórca, — pozostaje w polu "cogito" jako treść ludzkiej
świadomości. Filozofia zajmuje się bytami o tyle, o ile są treścią świadomości, a nie o tyle, o ile istnieje poza nią." — Słowo „Oświecenie" pisane jest w tej
wypowiedzi z małej litery.
Ograniczając się do profesji polskich żurnalistów i publicystów w dziennikach i tygodnikach (pomijam filozofów widzących (wszech)świat w jego obiektywnym materialnym istnieniu) pytam, czy u nas poważono się na
niezgodę wobec powyższego wywodu? Że mianowicie zło naszych czasów wzięło się z konsekwencji myśli oświeceniowej. Czy w Polsce byłoby to możliwe? Żadnemu z obecnych „gwiazdorów" gildy dziennikarskiej, tak mi się zdaje, nie przyszłoby do
głowy, by np. ten zapewne z punktu widzenia teologicznego „racjonalny" pogląd
nazwać wstecznym. Cytat ten pochodzi bowiem z wydanej w 2005 roku przez ZNAK
książki Jana Pawła II Pamięć i tożsamość.
Niemieccy polityczni pisarze wobec Benedykta XVI
Zgoła inaczej mają się rzeczy z Benedyktem XVI i niemieckimi publicystami. Pomijając z oczywistych względów znanych krytyków
Kościoła w rodzaju Karlheinza Deschnera, Hansa Kuenga czy Hubertusa Mynarka, bo
to specjaliści w dziedzinie teologii i dziejów Kościoła, skupiam się po uważnej
lekturze na dwóch opublikowanych w ostatnich dwóch latach pracach.
Pierwszą z nich jest książka 77-letniego Gerharda
Feldbauera, który przez kilka dziesięcioleci pisał teksty jako
korespondent z Włoch. Tytuł tej wydanej w kolońskim Papy Rosa-Verlag: Der
Heilige Vater. Benedikt XVI — Ein Papst und seine Tradition.
Drugą, zatytułowaną "Benedikts Kreuzzug. Der Angriff
des Vatikans auf die moderne Gesellschaft" wydał Ullstein Verlag, a napisał
ją 60-letni germanista i anglista, znany z licznych prac monograficznych,
podręczników a także z twórczości dziennikarskiej w gazetach z grupy „Die Welt",
Alan Posener.
Z bibliografii podanych zarówno w jednej, bardziej
„politycznej "i historycznej pracy Feldbauera, jak i drugiej, obszerniejszej i pogłębionej w sensie naukowym rozprawie Posenera wynika, że "bawarskiego"
papieża przedstawiło w latach 2005-2010 kilkudziesięciu autorów niemieckich, z których tylko niewielu można posądzać o hagiograficzne zamiary wobec swego
bohatera- Josepha Ratzingera.
Pomyłka
Urodzony w bawarskim Marktl w 1927 roku i wychowany w surowej dyscyplinie przez ojca, który był żandarmem, papież ( pierwszy
Niemiec od 500 lat) wyświęcony został na kapłana w 1951 i pod opiekuńczym okiem
monachijskiego kardynała Faulhabera podjął pracę naukową (po dwóch latach
doktorat, po dalszych czterech habilitacja). W 1977 roku został arcybiskupem w Monachium (po czterech latach już w kapeluszu kardynalskim) wykładał teologię
na kilku uniwersytetach niemieckich. Jako ekspert-asystent kolońskiego kardynała Fringsa uczestniczył w latach 1962-1965 w pracach Vaticanum II i uchodził za
zwolennika zapowiadanych i wprowadzanych reform w rzymskim Kościele.
Powołany w 1981 przez Jana Pawła II na prefekta
watykańskiej Kongregacji Wiary pełnił przez 24 lata funkcję najwyższego,
oczywiście po pontifexie, strażnika rzymsko-katolickiej prawomyślności. Jako
szef współczesnej inkwizycji wydał — jak podaje Feldbauer -116 skazujących
wyroków i zakazów wobec „błądzących" teologów i w postaci oficjalnych
„notificationes" blisko 300 napomnień, pouczeń i innych orzeczeń.
"Kto sądził, że wsteczny kurs Jana Pawła II nie może
już być zaostrzony, ten się mylił" — pisze autor. Bezwarunkowy konserwatywny
kurs — jak pisze Feldbauer — nabrał pod pontyfikatem Benedykta XVI nowej
dynamiki. Przejawia się to w rozległym obszarze dogmatyki, i wynikających z niej potępień wobec rozlicznych konkretnych spraw, którymi żyją katolicy w poszczególnych regionach świata. Z jednej strony mamy za jego pontyfikatu
zaostrzenie krytycznej polityki Jana Pawła II wobec biskupów
południowo-amerykańskich wspierających mniej lub bardziej aktywnie teologie
wyzwolenia, z drugiej, podjęty w trzecim roku sprawowania urzędu trud wcielenia
Bractwa Piusowego w prawowity nurt Kościoła — i to bez rezygnacji z dwuznaczności „braci" w sprawie Holocaustu. Postulaty podnoszone w rzymsko-katolickim laikacie, (np. w aktywnym w Niemczech ruchu „Wir sind
die Kirche"), a dotyczące antykoncepcji, „obrony życia poczętego", roli kobiet,
sztucznego zapłodnienia in vitro, — o celibacie nie wspominając — są traktowane z równą surowością jak za jego poprzednika. Pod jednym względem, jak się zdaje,
Benedykt XVI poszedł o krok dalej w ofensywności Watykanu, mianowicie
wzmacniając w swoim otoczeniu i w Kościele w ogóle wpływy „białej mafii" — Opus
Dei.
„Historiozofia"
Feldbauer sporo uwagi poświęca temu, jak fakt bycia Niemcem i kształtowania się jego poglądów na
hitleryzm i zbrodnie wojny pod wpływem prohitlerowskiego kardynała Faulhabera,
wpłynął na poglądy Josepha Ratzingera [ 1 ].
Skamieliny politycznego myślenia południowo-niemieckiego
metropolity oraz jemu podobnych wyraźnie zachowały się w „historiozoficznych
poglądach obecnego pontifexa. Jako przykład Feldbauer podał jego słowa
wypowiedziane w 2006 roku na terenie hitlerowskiego obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. "Nie mogłem przyjechać do Polski bez udania się do Oświęcimia." -
słowa jakby tłumaczące przybycie do tego miejsca. „Gromada zbrodniarzy, która
przy pomocy kłamliwych obietnic, zapowiadając wielkość dzieła odzyskania czci
narodu oraz jego znaczenia, wieszcząc dobrobyt ludu niemieckiego a także
sięgając po terror i zastraszanie zdobyła władzę, na skutek czego naród nasz
mógł zostać użyty i nadużyty (gebraucht und missbraucht) jako narzędzie ich
wściekłości niszczenia i panowania".
Zdziwienie wśród Polaków, i nie tylko, było
najłagodniejszą formą wyrażenia opinii do tak pojmowanej „historiozofii" Josepha
Ratzingera. Nigdzie nie czytałem, aby Benedykt XVI do wyżej wydanej oceny
wniósł jakąś poprawkę. Znamienne, że w polskiej wikipedii zabrakło na temat słów
Benedykta XVI w Oświęcimiu a także o innych wypowiedziach o Niemcach w czasie
hitleryzmu i wojny informacji.
U Alana Posenera czytamy do tego ostry komentarz: byłoby
lepiej, gdyby papież, zamierzający przedstawić Niemców jako ofiary zbrodniczego
reżimu i w ten sposób relatywizować ochoczy udział zdecydowanej większości
narodu w realizowaniu celów III Rzeszy, w ogóle nie pojechał do Polski. Autor
ten wypomina Ratzingerowi także mowę wygłoszoną nad grobami żołnierzy
niemieckich we francuskim La Cambe: „Nas Niemców musi napełnić wielkim bólem
to, że ich (żołnierzy) idealizm i posłuszeństwo wobec państwa doprowadziło do
służenia niesprawiedliwemu reżimowi. Jednakże ujmy im to nie przynosi. Choć pod
presją wewnętrznych rozterek, przy straszliwych wątpliwościach i wielu pytaniach
oni po prostu wykonywali swoje obowiązki wobec Państwa, (...) które było
całkowicie w prawie, aby wymagać od nich posłuszeństwa zgodnie z Listem św.
Pawła do Rzymian…" Albowiem „Traktat Wersalski świadomie chciał poniżyć
Niemców i przygnieść ciężarami, które wpędzały ludzi w radykalizm i w ten sposób
otworzyły wrota dyktaturze…" Tę już standardowo przez obrońców polityki czasów
weimarskich i powojennych tezę wspierał faktycznie watykański sekretarz stanu
Eugeniusz Pacelli, od 1939 roku papież Pius XII, który przez dążącego do jego
beatyfikacji Benedykta XVI wielbiony jest jako „najwspanialszy dar Boga dla
Kościoła".
Benedyktyński zwrot
Gdy u Feldhaubera wymienione w podtytule jego książki
tradycje odnoszą się przede wszystkim do spraw historyczno-politycznych, to w pracy Alana Posenera zdaje się przeważać analiza doktrynalnych fundamentów
konserwatyzmu Benedykta XVI. Pisze o „ataku Watykanu na nowoczesne
społeczeństwo". W posumowaniu swej analizy autor stwierdza: „Reprezentowana
przez obecnego papieża konserwatywna duchowość jest z pewnością bardziej
skrajna, niż to się z początku wydawało… W sytuacji, w której Europa i Zachód
szukają swych korzeni, nabrzmiewa, nie tylko zresztą w kościele, tendencja, aby
owe korzenie definiować wyłącznie w duchu chrześcijańskim. Wprawdzie mówi się od
pewnego czasu o "judeo-chrześcijańskim" rodowodzie, wykreślając przy okazji z pamięci 2000 lat walki z judaizmem, z Żydami. Tolerancja — wielkie dziedzictwo
Oświecenia nadal jest generalnie podejrzane i oskarżane."
Benedykt XVI — pisze Posener — jest przewodnią postacią
wyprawy krzyżowej (Kreuzzug) przeciw wielo-kulturowym tendencjom i sekularyzmowi świata zachodniego. „O ile Drugi Sobór Watykański był
spóźnioną próbą dostosowania Kościoła do nowoczesności, o tyle pontyfikat
BenedyktaXVI oznacza (wolę) dostosowania nowoczesności do potrzeb Kościoła".
Jego zwolennicy, pisze Autor, nazywają to „benedyktyńskim zwrotem".
Interpretując to pojęcie Posener pisze: „Odwrócenie się od nowoczesności,
odrzucenie Oświecenia, ograniczenie demokracji, odejście od naukowego myślenia,
koniec z emancypacją kobiet i seksualnym samookreśleniem ludzi — oto czym jest
ten zwrot. Oznacza on reinterpretację historii i odwrócenie wszystkich wartości.
Koniec końców ma on więcej wspólnego z fundamentalistycznym Islamem niż z zsekularyzowanym społeczeństwem Europy. Oznacza negację wszystkiego, co przy
wszelkich niedoskonałościach Zachodu czyni go wartym miłości i życia".
1 2 Dalej..
Przypisy: [ 1 ] Pracując 50 lat temu nad swym doktoratem o politycznym katolicyzmie w Niemczech
lat 20- i 30-tych, czytałem we wrocławskim Archiwum Archidiecezjalnym oryginały odręcznych pism oraz telegramów
skierowanych przez kardynała Faulhabera do przewodniczącego Konferencji Biskupów w Fuldzie wrocławskiego metropolity kardynała Bertrama,, z których jednoznacznie
owe prohitlerowskie poglądy Faulhabera wynikały. — Ówczesna sygnatura Akt
Bertramowskich to (1) A-25. Przedstawiłem to w książce „Reszta była milczeniem" oraz w pracy "Niemiecka Partia Centrowa w latach 1934-34" « Doktryna, wierzenia, nauczanie (Publikacja: 26-10-2010 )
Julian Bartosz Ur. 1933. Dziennikarz (absolwent Wydziału Dziennikarstwa UW 1955) na emeryturze, publikował regularnie w "Dziś", od 1993 polski korespondent "Neues Deutschland". Dr nauk historycznych UWr 1963 - dysertacja o katolicyzmie politycznym w Niemczech (Rola Niemieckiej Partii Centrowej 1930-1933) - publikowana w KiW w 1969. Autor około 20 książek na temat stosunków polsko-niemieckich i historii Niemiec. Ostatnia książka: "Fanatycy. Werwolf i podziemie zbrojne na Dolnym Śląsku 1945-1948" (2012). W latach 1982-1988 docent w Instytucie Nauk Politycznych UWr. Dawniej laureat wielu nagród SDP, m.in. im. Juliana Bruna, Bolesława Prusa oraz Polskiego Klubu Publicystów Międzynarodowych. Strona www autora
Liczba tekstów na portalu: 14 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: „Nie chce mi się wierzyć…” | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 701 |
|