|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Felietony i eseje Jezus chciałby laickiej szkoły Autor tekstu: Robert Drabik
Rozpoczęta przez trójkę uczniów z wrocławskiej szkoły
debata na temat obecności krucyfiksów w szkołach wywołała niemałe kontrowersje.
Różnorakie oddziały krzyżowych apologetów prześcigały się w argumentach, które
tak na prawdę nie miały wiele wspólnego z merytoryczną dyskusją. Katoliccy
fundamentaliści pokroju Tomasza Terlikowskiego czy Szymona Hołowni zasypywali
nas bredniami typu: „Krzyż w szkole jest jak zdjęcie bliskiej osoby w portfelu";
„Dziś nie tolerujemy krzyża w placówkach publicznych, jutro nie będziemy
tolerować tego, że ktoś ma niebieskie oczy". Portfel jest jednak własnością prywatną i spełnia inną
funkcję niż instytucja publiczna i dlatego między innymi nie oblepiamy ścian
szkół zdjęciami swoich bliskich. Niebieskie oczy z kolei nie łamią konstytucji -
nie dyskryminują nikogo, nie obrażają i jest to nietrafiona analogia.
Czyjś kolor oczu nie ogranicza przecież w żaden sposób wolności innej osoby.
Jest to zwykłe mutatio controversiae — zasłanianie prawdziwego problemu i przedmiotu sporu. To tani chwyt erystyczny, stosowany gdy dyskutantowi brakuje
rzetelnych, solidnych argumentów. Jednak w gronie społeczeństwa klęczącego,
kapłan, który publicznie w telewizji wypowiedział te słowa otrzymał gromkie,
entuzjastyczne brawa.
Czy musi być tak, że gdy dochodzi do debaty na ważne
społecznie tematy, z jednej strony mamy rzeczowe, merytoryczne argumenty, a z
drugiej odwoływanie się do emocji i nieprzestrzeganie zasad racjonalnej
dyskusji?
Oczywiście w oczach niewprawionego w szermierkę słowną
społeczeństwa polskiego, w którym dominują katolicy, którzy nawet nie
przeczytali Pisma Św. zwycięża zazwyczaj ta druga strona. Minie jeszcze wiele
czasu, zanim zacznie się to zmieniać i zmierzać w lepszym kierunku. Dlatego też,
najłatwiejszym sposobem szybkiego zakończenia dyskusji na temat krzyży w szkołach jest odwołanie się do autorytetów, którym zawierzają oponenci w debacie.
Przytoczenie słów Jezusa wydaje się być w takim wypadku
najlepszym możliwym wyjściem: „Oddajcie Bogu co boskie, a Cesarzowi co
cesarskie". Zgrabnie przekładając to na potrzeby dyskusji o krzyżach: „Krzyże w kościele, godło w placówkach publicznych i państwowych". Z jednej strony,
dyskutant będzie się przed czymś takim bronić, ale z drugiej, ciężko będzie mu
odrzucić słowa, które nie pasują do jego opinii, ale bądź co bądź wypowiedziane
są przez jego Boga — Stwórcę Wszechrzeczy.
W kościele katolickim tłumi się nauki Chrystusa, a krucyfiks w miejscach publicznych nie jest prawdziwym znakiem wiary, lecz
znakiem wysokiej pozycji kleru w Polsce. Ostatnie zdanie uzasadniam tym, że
jeśli Bóg jest wszędzie, to niepotrzebny jest kawałek drewna czy sklejki żeby
się do niego modlić. Prawdziwy katolik Boga ma w sercu i nie potrzebuje
specjalnych, niczym nieuzasadnionych praw dla swoich przekonań. W polskim
społeczeństwie więcej jest jednak kościoła niż wiary.
Czekam z niecierpliwością, aż katolicy w Polsce zaczną być
wreszcie Chrześcijanami.
« Felietony i eseje (Publikacja: 20-03-2010 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 7210 |
|