|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kultura » Sztuka
Sztuka popularna czy „sztuka” popularna? Autor tekstu: Dorota Bystroń
Sztuka popularna często określana mianem „sztuki masowej" czy też „rozrywki
masowej" kierująca się do szerokiej publiczności jest tym rodzajem sztuki, który
podlega ostrej krytyce ze strony estetyków. Film, muzyka nieklasyczna, czy też
ogólniej rzecz biorąc — przemysł rozrywkowy według powszechnej opinii estetyków,
będących zwolennikami sztuki wysokiej, nie posiadają statusu artystycznego.
Krytyka formułuje argumenty skierowane przeciw sztuce popularnej — m.in. o pustce intelektualnej -mające wykazać, że sztuka ta stanowi rodzaj rozrywki,
bezmyślnej zabawy wynikającej m.in. z braku dostępu czy też rozumienia tzw.
sztuki wysokiej, wymagającej zaangażowania ze strony intelektu, głębszej analizy
czy też odpowiedniego zaplecza teoretycznego.
Richard Shusterman w licznych pracach stara się wykazać, że sztuka popularna
zasługuje na miano sztuki i nie należy brać jej w nawias jako bezużytecznej
imitacji artyzmu. Pisząc o "wyzwoleniu sztuki z klasztoru elitaryzmu"
[ 1 ]
wyraża sprzeciw wobec koncepcji dzieła sztuki jako muzealnego artefaktu,
obdarzonego czcią przez oświeconych, którzy dostąpili łaski obcowania z tym
dziełem i dokonali prawidłowego odczytania jego znaczenia. Jednocześnie
wykazuje, że sztuka popularna jest prawomocna, a w swej argumentacji na rzecz
jej prawomocności wskazuje na płynność granicy znajdującej się między sztuką
popularna/niską a sztuką elitarną/wysoką. Wychodząc od melioryzmu, stara się
zająć "pozycję pośrednią pomiędzy biegunem pesymistycznego potępienia a optymistycznej gloryfikacji"
[ 2 ],
tym samym sprzeciwia się postawom odmawiającym sztuce popularnej znaczenia czy
też wartości estetycznej jednocześnie mając świadomość niedoskonałości tej
sztuki.
Próba odpowiedzenia na pytanie czy sztuka popularna zasługuje na miano sztuki,
czy też nie, czy należy traktować ją z powagą, czy też odrzucić etykietując
mianem antysztuki, wskazuje na problemy dzisiejszej estetyki, powołującej się
nieustannie na wartość sztuki wysokiej, z dostosowaniem się do zmian
zachodzących w obrębie sztuki nowoczesnej.
Odnosząc się do słów Marii Anny Potockiej autorki pracy „Estetyka kontra
sztuka", która pisze, że "przywoływanie wielkości sztuki dawnej miało
sprowadzić na sztukę nowoczesną opamiętanie i skłonić ją do powrotu na ścieżkę
wartości wypracowanych przez historię i zatwierdzonych przez estetykę"
[ 3 ]ma się wrażenie, że w argumentacji przeciw sztuce popularnej stosowany jest
podobny zabieg „estetycznego umoralniania". Sam podział na sztukę wysoką i sztukę niską, wskazuje na nadrzędność jednej (w tym przypadku jest to sztuka
klasyczna)nad drugą zarówno pod względem wartości estetycznej jak i wartości
artystycznej. Shusterman ostro krytykuje ten sztywny podział, który zresztą
nieustannie przewija się we współczesnych rozważaniach z dziedziny estetyki.
Podział ten sugeruje istnienie nieprzekraczalnej granicy, która stanowić ma o estetycznej wartości lub bezwartościowości danego dzieła, i raz na zawsze
rozstrzygać po której stronie (sztuki czy antysztuki) znajduje się rozpatrywane
dzieło. Liczne przykłady z historii wskazują, że nie zawsze zaklasyfikowanie
określonego dzieła do jednej z tych grup w ramach danej epoki zgadza się z epoką
późniejszą ( np. dzieła Dickensa uznane najpierw za literaturę rozrywkową, dziś
włączane są do klasyki literatury światowej
[ 4 ]).
W pracy O sztuce i życiu. Od poetyki hip-hopu do filozofii somatycznej Shusterman zwraca uwagę, że odnoszenie słowa „estetyczny" jedynie do dzieł tzw.
sztuki wysokiej zdradza oddzielenie tej sztuki od życia, to zaś stanowi wynik
przyjmowania opozycji pomiędzy tym, co praktyczne a tym, co estetyczne. Sztuka
elitarna ma bowiem tendencje do zakładania własnej autonomiczności,
opozycyjności formy i tematu dzieła, odrzucania postulatu funkcjonalności — jako
niegodnej pojęcia sztuki, a oprócz tego pozostaje wierna wizji artysty jako
oświeconego mentora, którego twórczość cechuje niekomercyjność,
eksperymentatorstwo, bogactwo środków, wierność klasycznym kanonom, opozycyjność
wobec społeczeństwa etc [ 5 ].
Tym samym sztuce popularnej stawia się zarzut estetycznego ubóstwa, oskarżając
ją o brak powyższych cech, co zresztą nie zgadza się z rzeczywistym jej stanem.
Oczywiście w sztuce popularnej spotykamy liczne przykłady „artystycznej"
głupoty, czy też braku jakichkolwiek powiązań z czymś, co miałoby sztukę
przypominać, jednak nie podważa to faktu istnienia wartościowych, rzeczywistych
dzieł sztuki powstałych w jej obrębie.
Sztuce popularnej zarzuca się dążność do sukcesu komercyjnego, ten zaś nie jest
już jedynie zjawiskiem odnoszącym się do masowych wytworów, często towarzyszy on
znanym, cenionym przez intelektualne elity twórcom. Przykładem takiego twórcy
może być Jeff Koons, który bez wątpienia odniósł sukces na wielką skalę, jego
dzieła znane i lubiane są przez szeroką publiczność — wystawiane zaś w muzealnych salach.
Zarzut dążenia sztuki popularnej wyłącznie do sukcesu komercyjnego wiąże się z oskarżeniem o wykorzystywanie ubogiego, banalnego gustu wielkiej masy odbiorczej w celach czysto zarobkowych oraz o zaspokajanie potrzeby niskiej przyjemności
tejże masy, zamiast potrzeby wyrażenia artystycznego „Ja", które w efekcie traci
pozycję autonomicznego twórcy. Shusterman w rozdziale „Forma i funk"
[ 6 ] zwraca
uwagę na różnicę pomiędzy publicznością masową a publicznością liczną.
Popularność występuje według niego już w momencie pojawienia się publiczności
licznej, w której panuje tendencja do podzielania danych upodobań artystycznych,
co nie oznacza, że są one niskiego lotu. Tak samo wykorzystywanie komercji nie
musi jawić się jako brak artyzmu czy też jego niższy przejaw, zwłaszcza w epoce
konsumpcjonizmu oraz postmodernistycznych tendencji w sztuce, wywracających do
góry nogami tradycyjne spojrzenie na dzieło sztuki. Świetnym przykładem
współpracy odbywającej się pomiędzy komercją a sztuką jest pop art., który jest
"prowokacyjnie bliski komercji, reklamie i telewizyjnemu sposobowi
komunikacji"
[ 7 ]. W artykule umieszczonym w popularnym czasopiśmie napisanym przez
wicedyrektora Narodowego Muzeum w Warszawie panią dr Dorotę Folgę-Januszewską,
autorka zwraca uwagę na różnicę w odczytaniu sztuki pop-artu w momencie jej
pojawienia się a dzisiejszym spojrzeniem, pisząc: "Już współcześni zarzucali
jej pustkę intelektualną i formalny bezkrytycyzm, ale z biegiem czasu okazało
się, że przedmioty codzienności kryją jednak pułapki, wzbudzają rozmaite
refleksje, a często działają jak sygnał alarmowy"
[ 8 ]
określając przy tym ten najazd codzienności na sztukę jako "odpowiedź na
zmiany otoczenia" oraz"głos protestu przeciw partykularyzmowi i elitarności sztuki"
[ 9 ].
Wydaje się więc, że pop-art stanowi znakomity przykład sztuki współpracującej z codziennością, która mimo swych konotacji z popkulturą nie utraciła miana
„sztuki".
Sztuka popularna wzbudza negatywne uczucia wśród teoretyków, którzy przekonują
nas o tym, że nie spełnia ona standardowych założeń, jakie sztuka w ogóle
powinna wypełniać. W swej krytyce kierują się przede wszystkim w stronę pojęcia
„przeżycia estetycznego" czy też „zadowolenia estetycznego", które nie występuje
według nich w przypadku kontaktu z tworem sztuki popularnej. Oddzielają oni
grubą linią przyjemność odczuwalną podczas obcowania z przedmiotem sztuki
popularnej od rzeczywistego ich zdaniem przeżycia jakie winno wzbudzać prawdziwe
dzieło sztuki. W przyjemności czy też rozrywce upatrują oni potrzebę wywołania
natychmiastowego zadowolenia, które w rzeczywistości jest złudne, nietrwałe,
zabierając tym samym miejsce prawdziwej sztuce niosącej ze sobą przeżycia
wyższego rzędu, a przede wszystkim trwałą satysfakcję. W O sztuce i życiu. Od
poetyki hip-hopu do filozofii somatycznej Shusterman broni stanowiska sztuki
popularnej, starając się wykazać możliwość współgrania rozrywki ze sztuką oraz
podkreślając ważność odczuwania przyjemności, która według niego sprawia, że
życie wydaje się satysfakcjonujące. Trudno nie zgodzić się z przekonaniem, że
sztuka może bawić, dostarczać rozrywki, przy czym wcale nie musi stanowić
konstrukcji utworzonej z lichych elementów, może ona bowiem świadomie
wykorzystywać nieskomplikowaną formę, lub też prostotę przekazu by dotrzeć do
odbiorcy, zainteresować go właśnie odmiennością od popularnych już (jaki
paradoks!) form sztuki klasycznej, serwowanej nam przez — jak to określa
Shusterman — „kulturalnych snobów" [ 10 ].
Przecież Moliere, w czasach jemu współczesnych bawił dwór znakomitymi komediami, a teatr był wtedy ulubioną rozrywką dworskiej elity, jednak oprócz dostarczania
rozrywki molierowska komedia stanowiła narzędzie oddziaływania na opinię
publiczną. Za pomocą komedii Molier poruszał tematy poważne, zaś sama forma jego
dzieł cechowała się prostotą języka daleką od barokowej préciosité
nacechowanej wyszukanym obrazowaniem i spiętrzoną metaforyką
[ 11 ].
Nic nie stoi na przeszkodzie aby artysta sztuki popularnej, tworzył ją z pewnym
zamysłem artystycznym, ideowym zapleczem, wykorzystując popularne techniki,
trafiając w popularne upodobania szerokiej rzeszy ludzi. To czy dzieło stanowić
będzie źródło powierzchownej przyjemności, wykluczając przy tym możliwość
jakiejkolwiek refleksji, czy też rzeczywiście zaspokoi potrzebę estetycznego
zadowolenia zależy w dużej mierze od odbiorcy. Zaś argument jakoby sztuka
popularna miała mieć odbiorców tworzących niedouczoną, niedoinformowaną i mało
wrażliwą estetycznie masę, w którą wsiąka wszystko co kolorowe, pstrokate i banalne nie pokrywa się w całości z rzeczywistym stanem sztuki popularnej.
Pada zatem pytanie: czy sztuka popularna ma wartość artystyczną bądź
intelektualną? Przykład pop-artu, wskazuje, że wartość dzieła sztuki nie musi
wynikać z jego formalnej struktury może tkwić w samym przekazie, co potwierdza
dr. Folga-Januszewska pisząc: "jest zapewne nieporozumieniem rozpatrywanie
pop-artu jako pasma we wstędze sztuk plastycznych, ponieważ jego największa siła
polegała właśnie na wyjściu sztuki poza samą sztukę" dodając później, że:
"niekiedy mniej lub bardziej poważne zainteresowanie sztuką popularną rodzi
autentyczną wrażliwość, przygotowuje grunt pod dalsze poszukiwania wartości
estetycznych, stwarza szansę na wyjście z hermetycznej subkultury lub przeciwnie — z zachwytu nad masową modą"
[ 12 ].
Nadto zarzut nieoryginalności wydaje się być nie na miejscu zwłaszcza w obliczu
panoszącego się postmodernizmu, który głosi niemożność stworzenia niczego
nowego. Brak oryginalności nie idzie w parze z brakiem kreatywności, na co
wskazuje chociażby postmodernistyczna literatura wykorzystująca wszelakie
motywy, tematy, bohaterów czy też całe opowieści spotykane w całej tradycji
literatury, często bawiąc się własnym przeświadczeniem, że wszystko już było.
Czy zatem sztuka popularna wykorzystująca częstokroć motywy zaczerpnięte ze
sztuki elitarnej, może być sztuką kreatywną? W dużej mierze zależy to od zapędów
twórczych samego artysty, oraz od tego czy wykorzystuje on te elementy świadomie i w jakim celu. Wiele klasyków malarstwa wykorzystywanych jest w celach
komercyjnych jak np. obraz Muncha w postaci kolczyków, czy też plakatu, i chociaż „Krzyk" w postaci kolczyków intuicyjnie kłóci się z naszym wyobrażeniem o sztuce i samym obrazie Muncha, ciężko nie przyznać, że i one należą do sfery
dzisiejszej sztuki popularnej, mimo, iż rzeczywiście osłabiają znaczenie
oryginalnych arcydzieł. Wydaje się więc, że takie przypadki stanowią tę słabszą
stronę sztuki popularnej, owe luki o których pisał Shusterman, a które wymagają
aby sztukę popularną udoskonalić, dopracować
[ 13 ].
Wobec powyższego, idąc za Shustermanem stwierdzić można, że nie należy zamykać
się na przejawy sztuki popularnej, należy zaś doceniać je wtedy, gdy są tego
warte.
Czy sztuka popularna ma uzasadnienie? Trudno odpowiedzieć na to pytanie w dobie
mody na postmodernistyczne postawy, pozbawiające twórcę zewnętrznej
rzeczywistości znaczeniowej, gdzie panuje pogląd, że sztuka po prostu jest, tak
jak i rzeczywistość po prostu jest i nie wymaga to żadnego uzasadnienia. A może
po prostu jest bezwartościowa? Traktowanie sztuki popularnej jako
bezwartościowej w całości, jest traktowaniem z goła niesprawiedliwym, bowiem i w
jej obrębie można odnaleźć twórczość znaczącą, posiadającą wartość artystyczną.
Wrzucenie wszelkich jej przejawów do worka pretensjonalności i banalności jest
pójściem na łatwiznę, przejawem ignorancji wyrażanej często w bezzasadnej
krytyce.
Shusterman podkreśla, że należy traktować kulturę popularną, jako zupełnie
odmienną od kultury skupiającej arcydzieła sztuki światowej, należy badać ją za
pomocą zupełnie innych narzędzi i pozwolić na stworzenie estetyki odpowiadającej
jej specyfice. W owej inności sztuki popularnej podkreśla przede wszystki mrolę
odbiorcy, określającego samodzielnie własne upodobania, preferencje i na ich
podstawie dokonującego wartościowania.
Bibliografia
- Folga-Januszewska D., „POP -
ART., "Wiedza i Życie" nr 5/1998
- Potocka M.A, Estetyka,
kontra sztuka Fundacja Aletheia, Warszawa (2007), str. 17 — 54
- Popławska A.,Rzehak W.
Sętkowska G. Słownik literacki, Wyd. GREG (2004)
- Shusterman R., Estetyka
pragmatyczna. Żywe piękno i refleksja nad sztuką, Wrocław (1998), s. 213 -
258
- Shusterman R., O sztuce i
życiu. Od poetyki hip-hopu do filozofii somatycznej, Wyd. Alta2, Wrocław
(2007), str. 31 — 72
Przypisy: [ 1 ] R. Shusterman O sztuce i życiu. Od poetyki hip-hopu
do filozofii somatycznej, Wyd. Atla2, Wrocław (2007), str. 36 [ 3 ] Potocka M.A, Estetyka kontra sztuka [ 4 ] Shusterman R., Estetyka
pragmatyczna. Żywe piękno i refleksja nad sztuką, Wrocław (1998), s. 213 — 258 [ 5 ] Shusterman R., Estetyka pragmatyczna. Żywe piękno i refleksja nad sztuką, Wrocław
(1998), s. 213 — 258 [ 7 ] Folga-Januszewska
D., POP — ART., „Wiedza i Życie" nr 5/1998 [ 8 ] Folga-Januszewska D., POP — ART., „Wiedza i Życie" nr 5/1998 [ 10 ] Shusterman R., Estetyka pragmatyczna. Żywe piękno i refleksja nad sztuką, Wrocław
(1998), s. 213 — 258 [ 11 ] Popławska A.,Rzehak W.
Sętkowska G. Słownik literacki, Wyd. GREG (2004) [ 12 ] Folga-Januszewska D., POP — ART., „Wiedza i Życie"
nr 5/1998 [ 13 ] Shusterman R., O sztuce i życiu. Od poetyki hip-hopu do filozofii somatycznej, Wyd. Alta2, Wrocław
(2007), str. 31 — 72 « Sztuka (Publikacja: 27-04-2010 )
Dorota Bystroń Absolwentka wydziału filozofii Uniwersytetu Śląskiego. Autorka pracy magisterskiej opartej o badania estetyczne w dziedzinie awangardowej twórczości amerykańskiego ruchu literackiego Beat Generation. | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 7270 |
|