|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Państwo i polityka » Stosunki międzynarodowe
Partnerstwo amerykańsko-indyjskie. Perspektywy rozwoju. [1] Autor tekstu: Caden O. Reless
Mająca miejsce na początku czerwca w Waszyngtonie kolejna odsłona
amerykańsko-indyjskiego dialogu strategicznego być może ukoi choć częściowo
niedosyt tych obserwatorów międzynarodowej sceny politycznej, którzy w amerykańsko-indyjskiej współpracy upatrują alternatywę dla coraz
intensywniejszych relacji Stanów Zjednoczonych z Chinami. [ 1 ] Indie wydają się przecież
naturalnym partnerem dla Stanów Zjednoczonych w Azji jako kraj demokratyczny.
Trzeba jednak zwrócić uwagę, że takie jednowymiarowe spojrzenie na zagadnienie
relacji amerykańsko-indyjskich wynika raczej z pobudek i uprzedzeń o charakterze
czysto ideologicznym. Dla Stanów Zjednoczonych strategiczne partnerstwo nigdy
nie polegało jedynie na dzieleniu tych samych wartości czy wyznawaniu zbliżonej
ideologii. Realne partnerstwo nie jest proklamowane odgórnie, ale rozwija się w toku konkretnej współpracy. Ujmując zagadnienie z tej perspektywy, naturalnym
partnerem Ameryki jest przede wszystkim ten, kogo z nią wiążą silne stosunki
gospodarcze, wspólnota interesów, wypracowane mechanizmy kooperacji i spójne
działanie. To że Stany Zjednoczone i Indie są obecnie dwiema największymi
demokracjami na świecie ma oczywiście swój wymiar symboliczny, ale nie tylko ten
czynnik zadecyduje o kształcie wzajemnych stosunków obu krajów. W związku z tym ci, którzy oczekują, że rozwijające się partnerstwo Indii i Stanów Zjednoczonych stanowić będzie szansę na radykalną przebudowę stosunków
Ameryki z wiodącymi państwami Azji, mogą przeżyć spory zawód. Działając z realistycznych i pragmatycznych pobudek Stany Zjednoczone nie szukają w Indiach
alternatywy dla swoich coraz głębszych relacji z różnymi partnerami w Azji, ale
poszukują po prostu nowych partnerów i nowych rodzajów kooperacji, przede
wszystkim na gruncie gospodarczym. Indie i Stany Zjednoczone — w opinii
przedstawicieli amerykańskiego rządu — osiągnęły ten punkt we wzajemnych
relacjach, w którym skoordynowana współpraca na wysokim szczeblu staje się
koniecznością. Nie oznacza to, że wszelkie nadzieje, które Indie i inne państwa
wiążą ze współpracą między oboma krajami zostaną automatycznie spełnione.
Retoryka amerykańskiej administracji jest tu bardzo wyważona i wstrzemięźliwa,
unikająca pustych symbolicznych gestów, skupiona na kwestiach czysto
pragmatycznych i wprost biznesowych. Właśnie te powiązania gospodarcze, które
rozwijają się w sposób często spontaniczny wraz ekspansją ekonomiczną Indii
sprawiają, że nigdy wcześniej w historii nie był to kraj dla Ameryki równie
ważny, jak dziś. [ 2 ]
Mimo względnej ciszy, jaka spowijała do tej pory relacje amerykańsko-indyjskie
(w porównaniu choćby z bardzo nagłośnionymi medialnie i pilnie obserwowanymi
przez opinię publiczną związkami Ameryki z Chinami), mają się one całkiem
dobrze. Konkretne partnerstwo amerykańsko-indyjskie krystalizuje się już obecnie
na kilku polach. Pierwszym jest dynamiczny rozwój wzajemnej wymiany handlowej,
której wartość w ciągu ostatnich dziesięciu lat wzrosła o 300%. Kolejnym jest
obecność znaczącej mniejszości indyjskiej w Stanach Zjednoczonych. Według
ostrożnych szacunków liczba Amerykanów indyjskiego pochodzenia zbliża się do
trzech milionów, a blisko sto tysięcy studentów z Indii zdobywa obecnie
wykształcenie na amerykańskich uczelniach.
Jako kolejny przykład tego pragmatycznego i realnego partnerstwa można wskazać
wzajemne porozumienie w sprawie cywilnego wykorzystania energii jądrowej zawarte w 2008 r. [ 3 ] Indie jako mocarstwo nuklearne pozostają poza Układem o nierozprzestrzenianiu broni atomowej (NPT) a cywilny i wojskowy kompleks
nuklearny były w tym kraju silnie powiązane. W świetle amerykańskiego prawa i obowiązujących umów międzynarodowych blokowało to Stanom Zjednoczonym możliwość
współpracy z Indiami w dziedzinie cywilnego zastosowania energii atomowej i przy
tym skutecznie wstrzymywało wszelkie amerykańskie inwestycje w indyjski sektor
energetyczny. Indie, jako obecnie drugi po Chinach najludniejszy kraj na
świecie, będą potrzebowały wielkich inwestycji w energetykę jądrową, aby
zaspokoić dynamicznie rosnące potrzeby własne. Realizacja tych inwestycji będzie
zależała od importu reaktorów jądrowych i paliwa nuklearnego, dostarczanych
między innymi przez amerykańskich producentów i dostawców. Rozdzielenie
wojskowego i cywilnego kompleksu nuklearnego oraz poddanie się przez Indie
kontroli ze strony Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej otworzyło Amerykanom
możliwość uzyskania udziału w indyjskim rynku energii. Rynek ten, biorąc pod
uwagę dotychczasową dynamikę wzrostu gospodarczego Indii (ok. 8% rocznie) i prognozowany, mimo spowolnienia, olbrzymi potencjał rozwoju w najbliższych
latach, jest bardzo atrakcyjny. Łakomym kąskiem dla amerykańskiego biznesu mogą
być również inwestycje w przemysł wydobywczy — indyjskie koncerny paliwowe
pozostają zainteresowane współpracą z amerykańskimi przedsiębiorstwami między
innymi przy wykorzystaniu technologii wydobycia gazu z łupków. Za atrakcyjny
może zresztą uchodzić każdy sektor indyjskiej gospodarki, począwszy od
rolnictwa, a skończywszy na przemyśle motoryzacyjnym, informatyce i telekomunikacji, a to ze względu na wielkość indyjskiego rynku wewnętrznego,
dostęp do taniej siły roboczej i niemal nieograniczone perspektywy dalszego
wzrostu w perspektywie co najmniej kilkudziesięciu lat.
Amerykańskie firmy liczą również na kontrakty związane z budową i modernizacją
indyjskiej infrastruktury. Indie zapowiedziały niedawno realizację wieloletniego
programu rozbudowy infrastruktury o docelowej łącznej wartości blisko biliona (ang.-am.
trillion) dolarów. Wśród beneficjentów wartych wiele miliardów dolarów kontraktów
na budowę dróg i autostrad, sieci energetycznych, lotnisk, linii kolejowych,
wodociągów i oczyszczalni ścieków rząd Stanów Zjednoczonych chętnie widziałaby
amerykański biznes.
Obserwując rozwój amerykańsko-indyjskiego partnerstwa można z przekąsem
stwierdzić, że indyjska demokracja pozostaje dla Waszyngtonu wartością o tyle, o ile idzie w parze z wolnym rynkiem i swobodą wymiany gospodarczej, choć na tym
polu Indie ciągle mają bardzo wiele do nadrobienia. Nie jest przypadkiem, że
Indie znalazły się w polu intensywnego zainteresowania Amerykanów dopiero po
okresie reform gospodarczych podjętych przez ministra finansów Manmohana Singha
(obecny premier) w latach dziewięćdziesiątych XX w. Z drugiej strony — nie można
powiedzieć, że Indie mogą na współpracy z Amerykanami tylko stracić. Indyjskie
elity polityczne, na czele z wykształconym na Zachodzie premierem-ekonomistą,
zdają sobie sprawę, że podniesienie poziomu życia 500 milionów obywateli Indii
żyjących w tej chwili za równowartość mniej niż dwóch dolarów dziennie będzie
wymagało od Indii otwarcia się na zagraniczne inwestycje. Stały napływ
zagranicznego kapitału jest również konieczny dla zachowania równowagi
budżetowej i obsługi potężnego długu (zadłużenie Indii w stosunku do PKB wynosi
blisko 60 %; zakładany deficyt budżetowy sięga 7%). [ 4 ] Poważne wyzwania stoją przed krajem w dziedzinie rozwoju obszarów wiejskich i wzrostu wydajności rolnictwa przy stale rosnącym zapotrzebowaniu na tanią
żywność. W tych dziedzinach Amerykanie mogą mieć dla Indii wiele do
zaoferowania, licząc oczywiście na należyty udział w zyskach z podjętych
przedsięwzięć.
Indie stanowią też olbrzymi rynek edukacyjny. W amerykańskim interesie są takie
zmiany indyjskiego prawa, które pozwolą w Indiach otwierać filie amerykańskich
uczelni i umożliwią szerszą współpracę naukowcom z obu krajów. I tutaj wspólne
inicjatywy nie są ze strony Stanów Zjednoczonych podejmowane z zupełnie
idealistycznych i bezinteresownych pobudek. W wielu dziedzinach indyjska nauka i myśl techniczna jest wysoce innowacyjna, więc z inwestycji w ten sektor Stany
Zjednoczone, jak i Indie mogą w przyszłości odnieść wymierne korzyści.
Stany Zjednoczone liczą na współpracę z Indiami w dziedzinie obronności. Dla obu
stron ta współpraca znów ma konkretny wymiar materialny i finansowy. Warto
zwrócić uwagę choćby na zakupy, jakich dokonały Indie w Stanach Zjednoczonych na
początku bieżącego roku. Indie podpisały wówczas kontrakt wart kilkaset
milionów USD na dostawę nowej artylerii dla wojsk lądowych. Biorąc pod uwagę, że
Indie stale modernizują swoje narodowe siły zbrojne, a większa część uzbrojenia
kupowana jest za granicą, dla amerykańskich firm zbrojeniowych może to oznaczać
szansę na kolejne wielkie zamówienia. Zachęty kierowane ze strony amerykańskiego
rządu w celu większego zaangażowania Indii w regionie i w wymiarze globalnym
pozwalają przypuszczać, że Stany Zjednoczone chętnie widziałyby siebie w roli
głównego dostawcy różnych rodzajów broni i całych systemów uzbrojenia,
kluczowych dla podniesienia możliwości operacyjnych indyjskich sił zbrojnych, to
jest w dziedzinie lotnictwa wojskowego, marynarki wojennej i broni rakietowej.
Na tym polu Stany Zjednoczone skutecznie mogłyby konkurować między innymi z Rosją. Świadczy o tym złożenie przez amerykańskie przedsiębiorstwa oferty
dostarczenia dla Indii 126 nowoczesnych myśliwców wielozadaniowych w ramach
przetargu wartego blisko 10 miliardów USD. [ 5 ]
Ze względu na wspólne zagrożenie terroryzmem islamskim Stany Zjednoczone widzą w Indiach ważnego partnera w wojnie z terroryzmem i liczą na zaangażowanie tego
kraju w stabilizację sytuacji w Afganistanie. Już w tej chwili Indie
przeznaczają na odbudowę i modernizację tego kraju setki milionów dolarów. Robią
to zresztą we własnym interesie, prowadząc przy tym zręczną grę z Islamabadem.
W tej sytuacji nie dziwi fakt, że Barack Obama uznał rozwijanie współpracy z Indiami za jeden z największych priorytetów swojej administracji i — jak
spekulują światowe media — planuje osobistą wizytę w Indiach w drugiej połowie
tego roku.
Zagadką natomiast pozostają ambicje Indii co do ich własnego miejsca w systemie
bezpieczeństwa międzynarodowego, choć nie jest wykluczone że w perspektywie
kilku lat kwestia ta doczeka się jednoznacznego rozwiązania. Za rządów Singha
relacje dyplomatyczne Indii z wieloma krajami uległy znacznej poprawie i można
się spodziewać, że przy kontynuowaniu dotychczasowego otwarcia Indie będą wkrótce
gotowe wypłynąć na szersze wody polityki międzynarodowej. Biały Dom wysyła od
pewnego czasu w kierunku Indii i międzynarodowej opinii publicznej niedwuznaczne
sygnały, świadczące o tym, że Stany Zjednoczone będą dążyć do przebudowy
międzynarodowych instytucji, tak by uwzględnić aktualną równowagę sił na
świecie. Z ust Obamy i przedstawicieli jego administracji otwarcie padają uwagi,
że obecny system bezpieczeństwa międzynarodowego odpowiada bardziej stosunkom
panującym w roku 1945 (ONZ) czy 1989 (NATO?) niż obecnym realiom. W amerykańsko-indyjskich rozmowach powraca temat reformy ONZ i wprowadzenia Indii
na prawach członka stałego do Rady Bezpieczeństwa. W opinii rządu w Waszyngtonie
dotychczasowy, coraz bardziej anachroniczny system musi zostać gruntownie
przebudowany. Będzie to jednak możliwe tylko wtedy, gdy Indie wykażą w tym
kierunku odpowiednią inicjatywę. Jakie można rozważać inne możliwości?
1 2 Dalej..
Przypisy: « Stosunki międzynarodowe (Publikacja: 04-06-2010 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 7333 |
|