|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Państwo i polityka » Stosunki międzynarodowe
Partnerstwo amerykańsko-indyjskie. Perspektywy rozwoju. [2] Autor tekstu: Caden O. Reless
Na jednym krańcu kontinuum leży koncepcja G-2, czyli ścisłego i wyłącznego
sojuszu obu państw. Sojusz ten miałby stanowić alternatywę dla coraz silniejszej
współpracy amerykańsko-chińskiej. Jest oczywiste, że z perspektywy czysto
pragmatycznej tworzenie tego rodzaju ekskluzywnego klubu nie odpowiada strategii
Stanów Zjednoczonych i jest bezcelowe wobec ambicji obu partnerów.
Na drugim krańcu kontinuum leży całkowicie otwarty model bezpieczeństwa
międzynarodowego na zasadzie komunikacji „każdy z każdym". Wydaje się, że tego
rodzaju model również nie interesuje ani indyjskiej, ani amerykańskiej
administracji. Ameryka chciałaby utrzymać należne sobie przywództwo w ramach
przewidywalnego i wydolnego porządku międzynarodowego o charakterze systemowym.
Wobec tego Stany Zjednoczone widzą zarówno Chiny, jak Indie obok siebie i innych
państw działających w ramach pewnej szerszej struktury globalnej (w rodzaju
G-20) oraz w pomniejszych regionalnych organizacjach, zdolnych do reagowania na
problemy o zasięgu lokalnym.
Ujmując rzecz z innej strony, można by zapytać za Williamem J. Burnsem, na który
element amerykańsko-indyjskiego partnerstwa oba kraje zechcą w najbliższym
czasie położyć nacisk i czy nie będzie to przez przypadek łącznik („-") pojęty w funkcji rozdzielającej? Dla Indii oznaczałoby to wówczas osamotnienie i pozostawienie z własnymi problemami, do których należy przede wszystkim
zapóźnienie cywilizacyjne, zadłużenie, konflikt i atomowy wyścig zbrojeń z Pakistanem oraz przenikanie na teren Indii islamskiego terroryzmu. Oficjalni
przedstawiciele amerykańskiej administracji przestrzegają też Indie przed
ewentualnym "samo-wyłączeniem". Według tego scenariusza Indie mogłyby
zrezygnować z dalszych reform społecznych i gospodarczych, ograniczyć swobodę
inwestycji zagranicznych i zrezygnować z pełnienia roli mocarstwa globalnego na
rzecz konserwowania dotychczasowego układu sił na subkontynencie. Z tonu
wypowiedzi amerykańskiej administracji wynika, że taki scenariusz rozwoju
wypadków nie jest pożądany i Stany Zjednoczone chętnie powitałyby w Indiach
partnera bardziej proaktywnego i zaangażowanego na arenie międzynarodowej, ale
również — choć nie zawsze mówi się o tym wprost — zwyczajnie bardziej otwartego i przyjaznego dla amerykańskiego kapitału i przedsiębiorczości. Nie wystarczą tu
polityczne deklaracje, ale konieczne są konkretne działania, takie jak walka z korupcją i daleko idące reformy administracyjno-prawne.
Budując z Indiami nowe partnerstwo Stany Zjednoczone nie zamierzają zrezygnować z pogłębiania swojej dotychczasowej współpracy z Chinami. Relacje te schodzą
coraz częściej ze szczytów dyplomacji na poziom zwykłych, codziennych kontaktów
biznesowych i jako takie są dla Ameryki najbardziej korzystne i w wymiarze
gospodarczym, i w wymiarze politycznym. Jak w imieniu Departamentu Stanu
utrzymuje cytowany już William J. Burns, w obecnych realiach nie ma możliwości,
by Azja była dla Stanów Zjednoczonych polem gry geopolitycznej o sumie zerowej,
analogicznie jak w czasach zimnej wojny. Stany Zjednoczone bardzo niechętnie
widziałyby jakiekolwiek próby wykorzystywania amerykańsko-indyjskiego
partnerstwa w roli karty przetargowej w relacjach Indii z innymi azjatyckimi
państwami. Administracja Obamy za pośrednictwem swojej dyplomacji utrzymuje, że
Stany Zjednoczone będą raczej dążyć do możliwie najlepszych relacji z wieloma
azjatyckimi państwami jednocześnie; nie zamierzają również w przewidywalnej
perspektywie czasowej wzmacniać związków z żadnym dużym azjatyckim krajem
kosztem pogorszenia stosunków z innymi partnerami w regionie. Barack Obama i jego administracja, przynajmniej oficjalnie, chętniej widzieliby w Azji wzrost
stref wzajemnej współpracy niż budowanie skonfliktowanych ze sobą stref otwartej
rywalizacji. Tego rodzaju stwierdzenia, ważne w kontekście stosunków
indyjsko-pakistańskich i indyjsko-chińskich, mogą wywoływać w niektórych
środowiskach politycznych rozczarowanie, odpowiadają jednak aktualnym realiom.
Amerykańska dyplomacja wkłada wiele wysiłku, by nie drażnić zapowiedzią
pogłębienia amerykańsko-indyjskiej współpracy żadnego z ważnych graczy w Azji i nie podsycać konfliktów w momencie, gdy tak Nowe Delhi, jak Islamabad i Pekin
mają dla Ameryki równie wielkie znaczenie dla rozwiązania wielu jej własnych
problemów.
1 2
« Stosunki międzynarodowe (Publikacja: 04-06-2010 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 7333 |
|