|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Nauka » Biologia
Biologiczne podstawy akupunktury lub więcej dowodów na efekt placebo? Autor tekstu: Ed Yong
Tłumaczenie: Krzysztof Achinger
W przeszłości krytykowałem piszących o nauce dziennikarzy za niewystarczające
opisywanie tła badań w swoich raportach.
Zarówno nowe
informacje, jak i publikacje naukowe w oczywisty sposób skupiają się na nowych
wydarzeniach i osiągnięciach, ale czynią to wiedząc, że nowe odkrycia stoją na
ramionach gigantów. Z tego powodu, gdy opisuję w tym blogu nowe badania, staram się
przywoływać niektóre badania prowadzące do danego odkrycia; jest to taktyka, która
odpowiada rosnącemu domaganiu się we współczesnym
dziennikarstwie informacji o kontekście.
Niemniej, przesadą jest
oczekiwanie, żeby ta zasada była stałą się częścią naukowego dziennikarstwa,
kiedy wielu naukowców nie stosuje tej praktyki. Wspominam o tym w świetle nowego badania
dotyczącego kontrowersyjnego tematu akupunktury opublikowanego dzisiaj w „Nature
Neuroscience". Zamierzałem opisać to badanie wprost, ale pominięte treści są
prawdopodobnie tak samo interesujące, jak samo zjawisko.
Z grubsza chodzi o rzecz następującą: Nanna Goldman z Uniwersytetu Rochester Medical Center
twierdzi, że odkryła biologiczne wyjaśnienie uśmierzających ból właściwości
akupunktury. Pracowała z myszami, które miały zapalenie łap i udało się jej
złagodzić ich ból używając igieł do nakłuwania tradycyjnych punktów akupunktury w pobliżu kolana. Efekt uśmierzania bólu miał miejsce tylko wtedy, gdy po
nakłuciu przekręcała igłę.
Efekt ten zależał od
chemicznej substancji środka zwanej
adenozyna, której poziom wzrasta gwałtownie w czasie
stresu lub, gdy odnosi się rany. Adenozyna pracuje
poprzez łączenie się z białkiem zwanym receptorem adenozyny A1, który posiada
dobrze rozwinięty system uśmierzania bólu i znajduje się w neuronach
transmitujących sygnały bólu. Faktycznie inne substancje chemiczne, które stymulują
to białko, miały taki sam uśmierzający ból efekt, co akupunktura. Leki, które
zapobiegają rozkładowi adenozyny,
prowadzą do jeszcze większego uśmierzenia bólu. A myszy, które nie miały
receptora A1, nie doznały ulgi powodowanej przez igły.
Jest to
niezły przykład biochemii. Ale co to właściwie mówi nam o akupunkturze? Czy
uzasadnia to starożytną metodę uśmierzania bólu? Po przeczytaniu badania możesz
odnieść wrażenie, że jesteśmy o krok bliżej od zrozumienia, jak leczenie z prawdziwymi medycznymi korzyściami naprawdę działa. Opis zaśmiecony jest zdaniami w stylu „aktywowanie receptora A1 jest zarówno potrzebne, jak i wystarczające dla
klinicznych korzyści akupunktury" albo „kuracja, która ingeruje w receptory A1
lub metabolizm adozyny, może poprawić kliniczne korzyści wynikające z akupunktury". W prasie naukowej, wiodący naukowiec Maiken Nedergaard mówi: „Nowe odkrycia
dodają naukowej wagi akupunkturze".
Ale te
wyniki muszą być rozważone w świetle wcześniejszych badań.
Jak wspomniałem wcześniej,
nowe odkrycia naukowe stają na barkach gigantów, a w przypadku akupunktury -
jednej z najlepiej przebadanych „terapii alternatywnych" -
owe barki są
szczególnie mocne.
Wiele
prób udowodniło, że akupunktura posiada właściwości uśmierzające ból — nie ma
co do tego wątpliwości. I jak
zauważa Steven Novella, w przeciwieństwie do rzeczy takich, jak homeopatia czy reiki, przy
akupunkturze „coś fizycznie naprawdę się dzieje… zatem nie jest niemożliwe,
aby miała też miejsce fizjologiczna reakcja". Jednak
dużym pytaniem jest, czy ten efekt jest czymś więcej niż tylko placebo.
By odpowiedzieć na to
pytanie, przeprowadzono
kliniczne eksperymenty przy pomocy skomplikowanych
metod, z użyciem „fałszywych igieł", w których końcówka
chowa się wewnątrz igły, jak w nożu sprężynowym. Nigdy nie przebija skóry, ale
pacjent nie potrafi odróżnić jej od prawdziwej igły. W zeszłym roku,
jedna z takich prób (o której dużo i
błędnie pisano) wykazała, że
akupunktura pomaga w uśmierzaniu chronicznego bólu pleców i miała lepsze wyniki
niż „normalna terapia". Właściwie nie miało
znaczenia, czy igły przekłuwały skórę, ponieważ fałszywe igły były tak samo
skuteczne. Nie miało też znaczenia, gdzie były wbijane w przeciwieństwie do
tego, w co kazaliby nam wierzyć eksperci od akupunktury.
Inne eksperymenty
miały
podobne wyniki. Wykraczanie poza pojedyncze
badania i patrzenie na wszystkie dostępne dowody nie zmienia znacząco werdyktu. W zeszłym roku naukowcy z centrum Nordic Cochrane dokonali
analizy
dostępnych dowodów i po rozważeniu 13 eksperymentów, spełniających ich rygorystyczne kryteria
jakości, doszli do wniosku:
„Odkryto niewielki, przeciwbólowy efekt akupunktury, który wydaje się nie mieć
klinicznego znaczenia i nie można go wyraźnie odróżnić od tendencyjnego odczucia...
Nasze odkrycia podważają zarówno tradycyjne podstawy akupunktury,
która oparta jest na istnieniu meridian oraz energii Qi, jak i panującej
hipotezy, że akupunktura wywiera znaczący wpływ na ból w ogóle. Jeżeli ta hipoteza
jest błędna, a nasze wyniki na to wskazują, wówczas akupunktura nie miałaby
prawdopodobnie wpływu
na bóle związane z niektórymi dolegliwościami, jednak dalsze badania powinny
zbadać tę sprawę".
Goldman
nie nawiązuje tak naprawdę do żadnego z tych punktów. Wprowadzenie do jej
badania skupia się na popularności akupunktury, wspomina o poparciu dla
niej ze strony WHO,
NHI i, co dziwne, amerykańskiego urzędu podatkowego. Jeżeli chodzi o to
poważniejsze
pytanie dotyczące skuteczności akupunktury, nie wspomina o ostatnich
eksperymentach lub przeglądach, o których pisałem.
Zamiast tego,
mówi tylko, że uśmierzający ból efekt akupunktury jest „dobrze
udokumentowany" i że „zachodnia medycyna traktowała akupunkturę z wielkim
sceptycyzmem", cytując tylko
artykuł opublikowany w 1972.
Jak
powiedziałem, to nie jest pole, na którym brakuje wcześniejszych badań, do
których można by się odnieść lub rozważyć. Dyskusja jest o tyle lepsza, że
przynajmniej są odnośniki do jednego badania, które pokazywało, że akupunktura
nie jest bardziej skuteczna od efektu placebo w postaci fałszywych igieł. Co
najwyżej rezultaty wydają się być całkowicie zgodne z koncepcją akupunktury jako
wyrafinowanego placebo.
Uszkodzenie tkanki spowodowane przez przekręcanie igły uwalnia lokalny przepływ
adenozyny. Jeżeli igła jest wbita we właściwym miejscu, dodatkowa dawka
adenozyny dociera do receptorów na neuronach transmitujących ból i zamyka ich
aktywność.
Nie ma potrzeby podnoszenia sprawy przepływu „qi" przez „meridiany". Faktycznie
wszystkie rodzaje uszkodzeń ciała i stresów będą prowadziły do nagłego przypływu
adenozyny. Goldman mówi nawet, że fałszywe igły, poprzez stymulowanie, bez
przebijania skóry, były ciągle w stanie wywołać przepływ adenozyny doprowadzając
do tego samego efektu uśmierzania bólu.
Na tym
obszarze badań było już tyle pracy, że pytanie „Jak działa akupunktura?" lepiej
jest zastąpić pytaniem „Dlaczego efekt akupunktury jest tak bardzo
nieodróżniający się od tego powodowanego przez fałszywe igły"? Nowe badanie
sugeruje niektóre odpowiedzi, ale niestety wygląda na to, że Goldman nie
włączyła żadnych kontrolnych eksperymentów z z fałszywymi igłami.
Brian
Berman, który zaangażowany był w poprzednie przeglądy akupunktury przeprowadzane
przez Cochrane zgadza się.
Opisał to badanie, jako
bardzo „bardzo interesujące", ale powiedział też, że „potrzebna jest jakaś forma
kontroli placebo". Edzar Ernst,
były profesor terapii komplementarnych na Uniwersytecie w Exeter, który obszernie
pisał o akupunkturze, również się zgadza.
Powiedział mi „Jest to interesujące badanie, ale niczego nie udowadnia. Potrzebujemy
niezależnego powtórzenia, lepszych kontroli i badań na ludziach".
Jest to
najbardziej frustrująca część tego, co mogłoby być naprawdę interesującym
badaniem. Bez opierania się na już olbrzymiej ilości pracy, jaka została
wcześniej wykonana nad akupunkturą, trudno powiedzieć co wnoszą te nowe i istotnie ciekawe wyniki. Zastanawiam się również, czy przeciętny
dziennikarz zajmujący się sprawami zdrowia będzie wiedział, jak to badanie
pasuje do większego obrazu — czy potwierdza ono słuszność używania akupunktury,
czy pasuje raczej do poglądu sceptycznego.
Przypuszczam jednak, że
nie będziemy musieli czekać zbyt długo, żeby się o tym przekonać.
PS:
Artykuł zauważa, że autorzy nie czerpią finansowych korzyści, które mogłyby
wpłynąć na ich pracę. Jednakże warto zaznaczyć, że jeden z autorów, Jurgen
Schnermann jest mężem innej autorki, Josephine Briggs.
Briggs jest
dyrektorką National Center of Complementary and Alternative Medicine (Narodowe
Centrum Terapii Uzupełniającej i Medycyny Alternatywnej), instytutu, który miał
znaczący udział w pewnych kontrowersyjnych sprawach w przeszłości.
Aktualizacja: Taaa,
główne media nie pokazują się tu w zbytniej chwale
Zobacz dla przykładu podsumowanie badań w
Stuff and Nonsense. The Times prawdopodobnie
ma
najlepszy kawałek, w którym wspomina właściwie o danych z poprzednich prób i ma komentarz Edzarda Ernsta.
Źródło: Nature
Neuroscience http://dx.doi.org/10.1038/nn.2562
Tekst oryginału.
Not Exactly rocket Science/Discover, 30 maja 2010r.
« Biologia (Publikacja: 08-06-2010 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 7338 |
|