|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kultura » Antropologia kulturowa
Nostalgia i powtórka Autor tekstu: Marcin Łętowski
Współczesne społeczeństwa wyróżnia specyficzny
stosunek do przeszłości.
Według Fredrica Jamesona, jednego z najbardziej znanych teoretyków epoki ponowoczesnej, jedną z cech
wyodrębniających jej kulturę jest pastisz. Zarówno pastisz jak i znajdująca się
nieopodal niego parodia podrabiają rozmaite style i gatunki. Parodia
przedrzeźnia charakterystyczne, najbardziej rzucające się w oczy cechy danego
stylu, pokazuje je w przerysowany i karykaturalny sposób. Tworzy imitację, która
odsyła do oryginału przedrzeźniając go. Efekt parodii przejawia się w ośmieszeniu szczególnych cech charakteru twórczości konkretnego autora. Jameson
odwołuje się w tym kontekście do literatury modernistycznej. Każdy z wybitnych
pisarzy ją tworzących (chociażby Joyce, Proust lub Mann) miał swój własny,
indywidualny język, charakterystyczny styl, sposób budowania zdań. Parodie
takich dzieł ośmieszają indywidualny charakter stylistycznych manier, ich
dziwaczność oraz przesadność zestawioną z językiem przeciętnych ludzi. Jeśli
przekonani jesteśmy o istnieniu jakiejś normy językowej, w porównaniu z którą
niektóre utwory dają się przedstawić w humorystyczny sposób, to śmiało możemy
przewidywać ich ewentualną parodię. Coś może być
uznane za śmieszne i karykaturalne tylko w porównaniu z czymś, co w żaden
sposób za takie nie uznamy — wzorcem „normalności". Jeżeli jednak założy się, że taki wzorcowy
język czy styl nie istnieje, a w zamian współegzystują setki równoprawnych norm
językowych parodia traci rację bytu. Nie istnieje żaden poprawny sposób
tworzenia zdań albo prowadzenia narracji — tym samym nie ma z czym zestawić
dzieła, które zamierzamy przedstawić jako przesadzone i je ośmieszyć. Tu pojawia
się miejsce na pastisz, który także naśladuje jakiś styl, ale nie w celu
humorystycznym. [ 1 ]
W świecie, w którym coraz trudniej o jakąkolwiek innowację i pomysłowość pozostaje jedynie naśladować martwe style,
próbować przywrócić przeszłość. W ten sposób pastisz łączy się z nostalgią.
Nostalgia oznacza tęsknotę za wyobrażoną, wyidealizowaną przeszłością, w której
wszystko było dobre, żyło się beztrosko i szczęśliwie. Pamiętamy ją przez
pryzmat towarzyszącej jej kultury popularnej. Opisywana przez Marka Krajewskiego
powtórka z PRL-u [ 2 ]
nie polega na chęci powrotu do czasów kartek, kilometrowych kolejek, braku
towarów w sklepach, propagandy komunistycznej, masakry w kopalni „Wujek", stanu
wojennego, Grudnia 1970 ale na przywoływaniu i idealizowaniu dzieł polskiej
kultury popularnej tamtych czasów: Czerwone Gitary, Skaldowie, Dwa Plus Jeden,
Anna Jantar, Lady Pank, Perfect z Hołdysem, stare kabarety, komedie. [ 3 ]
Jameson pisze o filmach nostalgicznych. Nie
chodzi w nich o opowiadanie o przeszłych wydarzeniach, które mają w widzach
wywołać uczucie tęsknoty za przeszłością czy ich dzieciństwem, ale przede
wszystkim o utrzymanie obrazu w stylistyce wcześniejszych dzieł.
Gwiezdne wojny George’a Lucasa nie są
filmem historycznym o tym, co działo się kiedyś w odległej galaktyce. Ich
nostalgiczność ma źródło w czymś zupełnie innym. Widzowie z amerykańskiego kręgu
kulturowego będący dziećmi czy nastolatkami między latami trzydziestymi a pięćdziesiątymi ubiegłego wieku oglądali sobotnio-popołudniowe seriale w rodzaju
Królika Rogera. Pojawiali się w nich
przybywający z kosmosu złoczyńcy, wzorowi amerykańscy herosi, niebezpieczne
przygody. Gwiezdne wojny przywołały
to pokoleniowe doświadczenie pod postacią pastiszu. Zaspokajały tęsknotę za jego
powtórnym przeżyciem. Odbiór tego filmu miał miejsce na dwóch poziomach: dla
młodszych widzów była to najzwyczajniej w świecie atrakcyjna produkcja. Starsi,
mający na przykład dwanaście lat w 1947r. oglądając film jako
czterdziestolatkowie mogli zaspokoić nostalgiczne pragnienie powrotu do tamtego
„mitycznego" okresu utożsamianego z dziełami jego kultury popularnej. [ 4 ]
Najnowszymi filmami, które można uznać za
nostalgiczne są na przykład Death Proof
Quentina Tarantino i Planet Terror Roberta Rodrigueza, należące
do dylogii Grindhouse. Świadomie
nawiązują one do kina klasy B. Kino samochodowe, w którym w USA wyświetlano
takie produkcje (krwawe filmy akcji , horrory czy gore)
nazywano „Grindhouse". Najczęściej pokazywano w takim miejscu dwa filmy
przedzielone zapowiedziami innych. Identycznie było w przypadku wyżej
wymienionych obrazów prezentowanych w Stanach Zjednoczonych w czasie jednego
seansu. Dzieliły je fikcyjne zwiastuny kilku filmów. Również scena łóżkowa w środku Planet Terror została
specjalnie ucięta w najciekawszym momencie. Pojawiający się napis, w którym
pracownicy kina przepraszają za jakość i że nie mogą niestety pokazać całości z powodu uszkodzonej taśmy był kolejnym nostalgicznym wyróżnikiem filmu. Jeśli
więc widz niemieszkający w USA nie miał możliwości obejrzenia tych filmów jako
jednej całości to na pewno przypomniały mu się czasy kupowanych w latach
osiemdziesiątych kiepskich jakościowo kaset video.
Znów, o nostalgiczności tych obrazów nie
świadczy ich warstwa fabularna, ale sam sposób ich przedstawienia, konwencja i warstwa techniczna. Filmy takie odnosząc się do dzieł kultury popularnej, które
kiedyś święciły triumfy próbują przywołać nastrój przeszłości kojarzony z tymi
tworami.
Również film Giuseppe Tornatorego
Cinema Paradiso, zdaniem Arkadiusza
Lewickiego, ma cechy obrazu
nostalgicznego. Polega na nostalgii za utraconą przez kino wszechpotężną magią.
Tę stratę, koniec pewnej czarodziejskiej epoki symbolizuje zburzenie budynku, w którym mieściło się tytułowe kino. [ 5 ]
Dzisiejsze multipleksy pomimo tego, że oferują wiele sal, wielki ekran i popcorn, zdaniem wielu kinomanów ustępują małym, starym salom kinowym, które
miały swój niepowtarzalny klimat.
Według Jamesona przeszłość traktowana jest w sposób pozahistoryczny, jako atrakcyjny i obfity, praktycznie niewyczerpany
rezerwuar znaków, obrazów i figur stylistycznych. Zawsze, w każdej chwili można z niego skorzystać w jaki sposób się chce. „Prawdziwa" historyczna przeszłość
pozostaje poza naszym zasięgiem. Można mieć do niej dostęp tylko za pomocą
potocznych wyobrażeń i stereotypów podsuwanych nam przez media i twórców pop
kultury. Staje się także przedmiotem rozgrywek politycznych.
Pastiszowi brakuje głębi. Umiejętnie kopiuje
dany styl, nie pomija ani jednej jego charakterystycznej cechy. Czyni to jednak
beznamiętnie: dla samego pastiszu. W latach dziewięćdziesiątych w Wielkiej
Brytanii rekordy popularności biła muzyka britpop, której wykonawcy bez
skrupułów czerpali z tradycji muzycznej lat sześćdziesiątych. Wielu z nich prasa
muzyczna uznawała za nowych Beatlesów. Ich twórczość, raz lepsza, raz gorsza,
często bardzo przebojowa, chociaż często kojarzyła się z klimatem nagrań takich
ważnych grup jak The Beatles, The Kinks czy The Who nie posiadała ich siły
rażenia. Te ostatnie formacje debiutowały w czasach kiedy rodziła się estetyka
rockowa. Zachowawcze britpopowe gwiazdy na czele z Oasis i Blur swój triumf
święciły w epoce wyczerpania się formuły rocka i końca jego buntowniczego etosu.
Jeśli obecnie tyle pastiszu, powtórzeń,
nostalgii i przeszłości to co z samą teraźniejszością? Widzimy ją jako kiepską,
spaczoną wersję idealizowanej przeszłości: złotego wieku. Przeszłość
reprezentują tylko pozytywne wrażenia. Pamiętamy tylko to, co dobre, negatywne
wspomnienia wypieramy. Całkiem odwrotnie bywa z teraźniejszością. Postrzegamy ją
jako niepewną, chaotyczną, czas wszelkiego rodzaju kryzysów, chwiejności, braku
stałych odniesień i sensów. Tym samym powstaje potrzeba oparcia się na czymś
stabilnym i pewnym. Obiecuje to chociażby kino. Ciepła, bezpieczna, odizolowana
od miejskiego zgiełku sala pozwala na dwie godziny przenieść się w bezpieczny,
idealny świat choćby planety Pandora. Niebiescy mieszkańcy świata
Avatara Jamesa Camerona kojarzą się z opisywanymi przez filozofów szlachetnymi dzikusami, nieskażonymi cywilizacją,
technologią i wszystkimi zagrożeniami jakie ona niesie żyjącymi w ponadczasowej
symbiozie z przyrodą. Inna sprawa, że reżyser pokazał to wszystko,
paradoksalnie, za pomocą najnowocześniejszej techniki. To jednak temat na inny
artykuł.
Przenieśmy się teraz przed ekran telewizora.
Fabuła jednego z moich ulubionych seriali, wyprodukowanego przez Davida Lyncha i Marka Frosta Miasteczka Twin Peaks
dzieje się gdzieś poza czasem, poza historią, w małym, sennym miasteczku.
Eteryczna muzyka Angelo Badalamenti’ego kojarzy się z nagraniami z bliżej
nieokreślonej przeszłości. Mała społeczność lokalna świata Lyncha kontrastowała z zatłoczonymi metropoliami rzeczywistości późnego kapitalizmu. W podobny klimat
wpisywał się też serial Przystanek Alaska.
Nostalgia czy współwystępowanie ze sobą
przeszłości w teraźniejszości wiąże się również z tym, że ta ostatnia coraz
bardziej się ścieśnia i dezaktualizuje. Wiele rzeczy wychodzi z mody prawie, że w momencie ich wyprodukowania. Teraźniejszość współegzystuje z przeszłością.
Nowość goni nowość, która starzeje się w tempie błyskawicznym.
Marek Krajewski nazywa kulturę, która kładzie
nacisk na przeszłość i powtórkę kulturą repetycji. [ 6 ]
Charakteryzuje ją częste powtarzanie tych samych filmów i seriali, mnożące się
jak grzyby po deszczu remaki popularnych w swym czasie produkcji filmowych,
reaktywacje starych zespołów, wspominkowe koncerty pod hasłem „przeżyjmy to
jeszcze raz", moda retro itp. Najbardziej prozaicznym powodem emitowania raz po
raz tych samych programów w telewizji oprócz zrealizowania potrzeb lubiących
takie programy widzów jest zwolnienie od wysiłku intelektualnego,
technologicznego i finansowego. Nie ma konieczności ciągłego wymyślania czegoś
nowego. Minimalizuje się też ryzyko utraty widowni. Łatwiej pokazać to, co
bezpieczne i sprawdzone niż ryzykować z nowościami i narażać się na straty
finansowe. Oferuje się oprócz tego konsumentom możliwość kolejnego przeżycia
tego samego. Nic nie przemija na zawsze, ale może w każdej chwili powrócić. W ten sposób media dają możliwość doświadczenia nielinearności i odwracalności.
Nic nie ginie. Teraźniejszość nie następuje po przeszłości, ale współegzystuje z nią w postaci popkulturowych reprezentacji.
Powyższe rozważania mogą wydawać się
przesadzone i jednostronne. Nie jest przecież tak, że cała dzisiejsza kultura
popularna opiera się na pastiszu i ma cechy nostalgiczne. Jeśli nawet
Gwiezdne wojny są filmem
nostalgicznym, to były nim tylko dla pewnego pokolenia widzów opisywanych przez
Fredrica Jamesona w jego artykule. Większość widziała najzwyczajniej w świecie
atrakcyjny film i nie miała pojęcia o produkcjach z czasów II wojny światowej.
Podobnie jeśli chodzi o naszą polską telewizję. Takie świetne seriale jak
Czterdziestolatek,
Zmiennicy
czy Alternatywy 4 są warte jak
najczęstszego przypominania, które nie musi mieć nic wspólnego z jakąkolwiek
nostalgią za PRL-em. W końcu oglądają te produkcje nawet ludzie urodzeni po 1989
roku, czasy wcześniejszego ustroju znający tylko z opowieści rodziców. Tu jednak
chciałem opierając się głównie na spostrzeżeniach Fredrica Jamesona zwrócić
uwagę na pewien nurt, tendencję, która obok wielu innych, różnie nazywanych,
przebiega w współczesnym świecie.
Bibliografia:
Jameson F.,
Postmodernizm i społeczeństwo
konsumpcyjne, [w:] Nycz R. (red.),
Postmodernizm. Antologia przekładów, Kraków 1998.
Krajewski M.,
Kultury kultury popularnej, Poznań
2005.
Lewicki A,.
Sztuczne światy. Postmodernizm w filmie
fabularnym, Wrocław 2007.
Przypisy: [ 1 ] Jameson F., Postmodernizm i
społeczeństwo konsumpcyjne, [w:] Nycz R. (red.),
Postmodernizm. Antologia
przekładów, Kraków 1998, s. 193-195. [ 2 ] Krajewski M.,
Kultury kultury popularnej,
Poznań 2005, s. 223-242. [ 3 ] Na myśl przychodzi
też uporczywe przypominanie sukcesów ówczesnych polskich
piłkarzy. Przy każdej większej okazji związanej z piłką nożną snuje się
opowieść o reprezentacji Kazimierza Górskiego. [ 4 ] Jameson,
op.cit., s. 198-199. [ 5 ] Lewicki A.,
Sztuczne światy. Postmodernizm w
filmie fabularnym, Wrocław 2007, s. 184. [ 6 ] Krajewski,
op.cit., s. 209 i n. « Antropologia kulturowa (Publikacja: 12-07-2010 )
Marcin ŁętowskiUr. 1978. Absolwent socjologii na Uniwersytecie im. A. Mickiewicza w Poznaniu. Interesuje się m.in. socjologią kultury popularnej oraz mediów, psychoanalizą, muzyką. Mieszka w Gruszczynie k. Poznania. Liczba tekstów na portalu: 17 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Filmowi podglądacze | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 7401 |
|