|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Czytelnia i książki » Recenzje i krytyki
Czas oswojony [2] Autor tekstu: Jarosław Klebaniuk
Czas odgrywa także ważną rolę w relacjach międzyludzkich.
Typowe perspektywy kobiet i mężczyzn różnią się, co może sprawiać, że wzajemnie
się uzupełniają, ale niekiedy bywa przyczyną konfliktów. Kobiety są zorientowane
bardziej przyszłościowo, mężczyźni zaś teraźniejszo-hedonistycznie. W związkach
osób tej samej płci poszczególni partnerzy mają zatem mniej przeciwstawne
perspektywy postrzegania czasu. Pary gejowskie są częściej niż lesbijskie
narażone na rozmaite pułapki związane z nadmierną koncentracją na bieżących
przeżyciach. Także w relacjach międzypokoleniowych odmienność perspektyw
postrzegania czasu stawać się może źródłem trudności. Niekiedy nie sposób
uniknąć nieporozumień związanych ze zderzeniem się typowej dla dzieci
teraźniejszej orientacji na rzeczy, z charakterystyczną dla rodziców
koncentracją na przyszłości i karierze zawodowej oraz zaabsorbowaniem rytuałami
rodzinnymi i wspomnieniami. To zresztą tylko jeden z wielu wątków poruszonych
przez Zimbardo i Boyda. Obok tych dotyczących życia rodzinnego, związków,
miłości i szczęścia, znajdujemy w ich pracy rozważania o związkach czasu z wyborami życiowymi, pieniędzmi czy biznesem. Osobiście nieco rozczarowałem się pracą autora słynnego
stanfordzkiego eksperymentu więziennego i jego młodszego współpracownika.
Spodziewałem się w niej znaleźć więcej materiału poświęconego subiektywnemu
postrzeganiu upływu czasu — jednemu z bardziej interesujących zjawisk, możliwych
do introspektywnego badania. Owszem, podrozdział „Prędkość z jaką upływa czas"
oferuje informację, że „osoby cierpiące na zaburzenia psychiczne wykazują stałe
błędy w postrzeganiu czasu" (s. 173), ale jest ona rozwinięta zaledwie na dwóch
stronach. Jeśli nawet dodamy powracające w tekście wzmianki od działaniu
substancji psychoaktywnych, to i tak pozostajemy z niedosytem, a wydaje się, że
jest to ważny czynnik, jeśli nie wpływający na nasz psychiczny dobrostan, to
przynajmniej z nim związany.
Książkę trudno przypisać do jakiegoś wyraźnego gatunku. Z jednej strony ma cechy pracy popularnonaukowej — przystępność i skierowanie do
możliwie szerokiego odbiorcy, a więc operowanie uproszczonym językiem, skrajna
redukcja aspektu teoretycznego i metodologicznego przytaczanych rezultatów, przy
jednoczesnym odsyłaniu do poważnych źródeł naukowych w przypisach. Z drugiej
strony — obszerne fragmenty przypominają popularny poradnik, miejscami zresztą
nawet gramatycznie (poprzez stosowanie trybu rozkazującego) odwołujący się do
pozycji o instrukcyjnym charakterze. Wprawdzie nie obiecuje łatwych i uniwersalnych rozwiązań, ale w gruncie rzeczy na pewnym poziomie ogólności takie
właśnie oferuje: już to za pomocą porad, niekiedy bardzo konkretnych (np. w rozdziale zatytułowanym „Dostrajanie własnego zegara psychologicznego. Jak
rozwinąć idealną dla siebie perspektywę czasu?"), już to za pomocą prostych,
przynajmniej na pierwszy rzut oka, ćwiczeń (ich bliźniacze wersje umieszczone
zostały w rozdziałach 3, 4 i 5, poświęconym przeszłości, teraźniejszości i przyszłości). Podział książki na dwie części nie stawia granicy pomiędzy lekturą
popularnonaukową a poradnikową. Pozornie tylko za tytułem pierwszej „Nowa nauka o czasie. Jak działa czas?" kryje się łatwo przyswajalny zarys naukowej
koncepcji, zaś druga „Jak sprawić, by czas działał na twoją korzyść?" stanowi
źródło inspiracji do działań autoterapeutycznych czy samodoskonalących. W rzeczywistości w obu znajdujemy obok niewymagających naukowego przygotowania
relacji z badań psychologicznych, także eseistyczne rozważania, odwołujące się
do tekstów publicystycznych, a nawet autobiograficzne relacje obu autorów. Te
ostatnie dają niekiedy wrażenie nieco narcystycznej autoekspozycji. Nic nie
ujmując Zimbardo jako wybitnemu psychologowi społecznemu, można na podstawie
relacji naocznych świadków jego niedawnej wizyty w Polsce pokusić się o konstatację, że ta „literacka" autoprezentacja koresponduje z tą, którą
emerytowany guru epatuje uczestników wykładów czy spotkań autorskich. Może i jest on szczerze uroczy, a przy tym pozbawiony fałszywej skromności, ale nieco w tym wszystkim nadmierny.
Praca zawiera wiele cennych informacji, których
odnalezienie w porozrzucanych tekstach źródłowych byłoby niezwykle trudne.
Niekiedy jednak może irytować — prawdopodobnie już studentów wczesnych lat
psychologii — dosyć szczegółowym przytaczaniem szeroko znanych klasycznych badań
psychologicznych. Także komentarze uderzają niekiedy patosem i swoistą
nadgeneralizacją. W ostatnim rozdziale znajdujemy między takie oto „perełki":
„Daj sobie dar czasu. Jeśli nie zadbasz o zapewnienie sobie czasu na szczęście,
nikt inny nie zrobi tego za ciebie" (s. 263). Wprawdzie twierdzenie, że tego
rodzaju „mądrości" znajdują jakieś eksponowane miejsce w omawianej książce
byłoby krzywdzące dla jej autorów, jednak sam fakt, że się pojawiają stanowi
sygnał ostrzegawczy dla tych czytelniczek, które w „Paradoksie czasu" szukają
nienachlanej relacji z naukowych odkryć. Jednak kontrowersyjne strony publikacji
nie kończą się na instruktarzowych zaleceniach, mających nakierować nas na drogę
szczęścia.
Diagnozie zaprezentowanych w skrócie na początku tej
recenzji subiektywnych perspektyw doświadczania czasu służą kwestionariusze:
postrzegania czasu (The Zimbardo Time Perspective Inventory, TZPI) i postrzegania czasu przyszłego transcendentalnego (The Transcendental-future
Time Perspective Inventory, TFTPI). Są to od dawna stosowane, rzetelne i dostarczające cennych informacji metody uzyskiwania informacji o postrzeganiu
czasu. Pięć skal wypełnionych łącznie przez 56 twierdzeń odpowiada pięciu
perspektywom. Szósta, osobna skala składa się z 10 twierdzeń. W rozdziale 2 (pt.
„Czas. Retrospektywny przegląd perspektyw postrzegania czasu") znajdujemy
wprawdzie same pytania wraz z formatem odpowiedzi, a także klucze niezbędne do
policzenia sześciu wyników surowych, jednak na próżno szukać będziemy jakiś
wskazówek, co do interpretacji uzyskanych liczb. Autorzy są ponad wszelką
wątpliwość świadomi, jak ważne są normy w kwestionariuszach. Ich szczegółowe (na
przykład stenowe) przytaczanie w popularnej pracy byłoby oczywiście czymś
kuriozalnym, jednak pokazanie, jakie wyniki w przeprowadzonych choćby w populacji amerykańskiej czy wśród amerykańskich studentów badaniach można uznać
za wysokie, jakie — za przeciętne, a jakie — za niskie, dostarczyłoby
podstawowej informacji, bez której odczytanie wyników jest mocno utrudnione. Czy
średnia 3 na skali od 1 do 5 to wynik wysoki czy niski? Wcale bowiem nie musi
być przeciętny, jeśli przy rozkładzie normalnym osiągają go badani bliscy
któregoś z ekstremów, zaś największa proporcja badanych osiąga wyniki wyraźnie
odległe w jedną ze stron. Brak informacji na ten temat może wynikać albo z lekceważenia czytelnika, albo z przeświadczenia autorów, że to ujęłoby tekstowi
popularności. A może to po prostu zwykłe redakcyjne zaniedbanie?
Innym kontrowersyjnym rysem książki jest szeroki rozrzut
skojarzeń perspektyw temporalnych z różnymi aspektami życia i próba zastosowania
ich do wyjaśniania wszystkiego. W większości przypadków ma to uzasadnienie w cytowanych badaniach, a przy tym można podejrzewać, że dzięki takiemu szerokiemu i wieloaspektowemu podejściu „każdy znajdzie coś dla siebie", niemniej jednak
chwilami takie zogniskowane na różnicach indywidualnych w postrzeganiu czasu
podejście, wydaje się nieco jednostronne. Na przykład analiza upadku Enronu w 2001 roku przytoczona na początku ciekawego skądinąd rozdziału „Biznes, polityka i twój czas", skupia się na krótkoterminowej perspektywie czasowej
zarządzających tą gigantyczną firmą, na preferowaniu teraźniejszych wyników
kwartalnych i wzrostów kursu akcji, a zatraceniu przyszłościowej perspektywy. Ta
skądinąd trafna obserwacja prowadzi jednak do oskarżenia wąskiej grupy
decydujących o kreatywnej księgowości indywiduów, przy jednoczesnym przeoczeniu
faktu, że był to jedynie jeden z patologicznych przejawów szerszego zjawiska -
traktowania bieżącego (i oczekiwanego w najbliższej przyszłości) zysku jako
jedynego kryterium wartościowości działań biznesowych. To bowiem zasadnicza
ułomność logiki kapitalizmu jako systemu sprawia, że indywidualne działania
stają się często tak jaskrawo niemoralne, a niekiedy zgubnie irracjonalne.
Oczywiście nie to jest tematem „Paradoksu czasu", jednak warto pamiętać, że
oprócz zawężonej perspektywy temporalnej istnieją także inne deformacje
perspektywy. Absolutyzm psychologiczny, a więc uznawanie zmiennych
dyspozycyjnych i sytuacyjnych (gdzie sytuacja rozumiana jest doraźnie i jednostkowo) za wyłączne uwarunkowania postępowania, przy jednoczesnym
niedostrzeganiu czynników makrospołecznych i ekonomicznych wydaje się jedną z nich, dodajmy — wyczuwalną w omawianej książce.
Kolejnym mankamentem książki jest niedoskonałość
tłumaczenia. W większości przypadków nie zamieszczono anglojęzycznych terminów w nawiasach, więc nie zawsze weryfikacja translacyjnej trafności jest możliwa,
jednak z dużą dozą prawdopodobieństwa można powiedzieć, że gdy w polskiej wersji
znajdujemy „Środkowy Wschód", a na nim „zamachowców-samobójców" (s. 145), to w rzeczywistości chodzi o Bliski Wschód. Tłumacze mają polskie imiona i nazwiska,
można by więc przypuszczać, że korzystają z krajowej prasy, radia i telewizji, a więc efekt dosłownego skalkowania nazwy regionu geograficznego powinno uruchomić u nich (lub u osoby dokonującej korekty) reakcję dysonansu poznawczego.
Widocznie jednak nie uruchomiło. Natomiast przetłumaczenie — tym razem podanego w nawiasie — „flow" jako „zaangażowanie" (s. 105), podczas gdy od wielu lat na
polskim rynku wznawiana jest książka Mihalyi’ego Csikszntmihalyi’ego „Przepływ" i tożsama z tytułem kategoria z powodzeniem funkcjonuje w obiegu
psychologicznym, świadczyć może o tym, że prace nad przyswojeniem „Paradoksu
czasu" wykonane zostały przez osoby, którym literatura z zakresu dyscypliny jest
zupełnie obca. Alternatywne wyjaśnienie zakłada świadome zlekceważenie
istniejącego stanu rzeczy i familiarności z nim polskiego czytelnika książek
popularnonaukowych. W przypadku wydawnictwa, które aspiruje do bycia czołowym na
rynku wiedzy, dziwi jednak taki brak dbałości o unikanie oczywistych wpadek.
Korzystne dla książki jest zamieszczenie na końcu indeksów:
nazwisk i rzeczowego (choć szkoda, że w tym drugim nie ma tytułowego „paradoksu
czasu"). Za niedociągnięcie można uznać brak uporządkowanej zbiorczej
bibliografii. Przypisy na końcu rozdziału są znacznie mniej poręczne. Formalne
(na szczęście dzięki psychologicznym mechanizmom lektury nie zawsze
dostrzegalne) minusy rozsiane są też po całości w formie literówek. Pod względem
redakcyjno-korektorskim wolumin nie stanowi szczytowego osiągnięcia PWN.
Pomimo powyższych felerów daleki jestem od odradzania
lektury. Nawet czytelniczki (czytelnicy zdarzają się ponoć rzadziej) o sporych
kompetencjach psychologicznych w „Paradoksie czasu" znajdą bogactwo
interesujących wiadomości i ciekawostek, wiele z nich obcowanie z naukową sławą
znajdzie użytecznym, a osobiste wyznania autorów — pełnymi otwartości i uroku.
Być może też w poradnikowych fragmentach książki niejedna lub niejeden postrzeże
swój czas dokonany jako nieco bardziej oswojony, a czas teraźniejszy i przyszły
zmieni na szczęśliwsze. Warto podjąć ryzyko.
Philip Zimbardo, John Boyd: „Paradoks czasu". Przeł. A.
Cybulko, M. Zieliński. Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2009, ss. 276.
1 2
« Recenzje i krytyki (Publikacja: 18-07-2010 )
Jarosław KlebaniukDoktor psychologii; adiunkt w Instytucie Psychologii Uniwersytetu Wrocławskiego; autor ponad pięćdziesięciu artykułów naukowych z zakresu psychologii społecznej; redaktor pięciu książek, w tym „Fenomen nierówności społecznych” i „Oblicza nierówności społecznych”; w latach 2007 – 2010 członek Komitetu Psychologii PAN; pisuje także prozę; publikował m. in. w „Akcencie”, „Bez Dogmatu”, „Kresach” i „Lampie”. Liczba tekstów na portalu: 14 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Jak Niemcy Polakom Żydów... | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 7414 |
|