|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kościół i Katolicyzm » Sprawy finansowe i majątkowe
Ogrody za wysokim murem. Ogrody klasztorne Krakowa [1] Autor tekstu: Łukasz Dąbrowiecki
Czy możliwe jest wytyczenie półkilometrowej pętli dla biegaczy narciarskich pod
samym wzgórzem wawelskim? Owszem, możliwe. Co więcej, podczas sroższych zim
trasa taka powstaje. Jest ona skryta przed oczami mieszkańców Krakowa, jak i cały trzyhektarowy kompleks ogrodowy oo. misjonarzy znajdujący się w kwartale
ulic Stradomskiej, św. Gertrudy, św. Sebastiana i Dietla, w którym pewnego
mroźnego dnia zobaczyłem samotnego narciarza.
Ebenezer Howard, twórca idei miasta ogrodu, odwiedzając w 1912 roku Kraków miał
go nazwać „miastem ogrodem z naturalnego rozwoju". Dziś, gdy przemierzamy
zatłoczone, pozbawione parków, skwerów i zieleńców ulice stolicy Małopolski,
entuzjastyczna ocena angielskiego urbanisty amatora wydaje się zaskakująca. W obrębie tzw. II obwodnicy, zamykającej się umownie w rejonie Alej Trzech
Wieszczów, linii kolejowej i ul. Dietla, nie ma żadnego powszechnie dostępnego
terenu zielonego, poza ogrodem Muzeum Archeologicznego i Plantami. Jednak
wystarczy rzut okiem na zdjęcia satelitarne w internecie, by zaskoczył nas widok
Krakowa wypełnionego zielenią ogrodów i parków. Mijamy te miejsca zlokalizowane w samym sercu miasta nawet o tym nie wiedząc. Przeciskając się między wysokim
murem a zaparkowanymi na chodniku autami, nie zdajemy sobie sprawy, że po
drugiej stronie ściany, prawie na wyciągnięcie ręki, znajduje się oaza miejskiej
zieleni. Niestety, zieleni niedostępnej, skrytej i przeznaczonej dla wybranych.
Pięćset siedemdziesiąt kortów tenisowych
Ogrody przyklasztorne, bo o nich mowa, rozciągają się na wspomnianym obszarze II
obwodnicy na około piętnastu hektarach. To mniej więcej wielkość trzech Parków
Krakowskich, dwudziestu pięciu boisk piłkarskich albo pięciuset siedemdziesięciu
kortów tenisowych. Jeśliby z tej powierzchni stworzyć ścieżkę o szerokości
jednego metra, to można by nią przejść z Krakowa do Bielska-Białej i z powrotem.
| 1. Ogród misjonarzy, Łukasz Dąbrowiecki |
Tereny te należą do ponad dwudziestu klasztorów, które lokowane były w ośrodku
miejskim od średniowiecza aż po XX wiek. Największe ogrody, o powierzchni od
dwóch do trzech hektarów, są w posiadaniu zgromadzeń misjonarzy, karmelitów,
wizytek i karmelitanek. Zagęszczenie klasztorów w Krakowie ilustruje
anegdotyczne zdarzenie z XVII wieku. Gdy na Stradom wprowadzali się księża
misjonarze i zaczęli grodzić swój teren murem, weszli w spór aż z dwoma
sąsiadującymi zakonami: bernardynów i bożogrobców. A poza nimi dzielnicę
zamieszkiwali także miechowici, bernardynki i koletki. Sto lat później Johann
Friedrich Zöllner opisywał Kraków: „W całym mieście jest nie więcej jak
1000-1100 domów, zresztą biorąc pod uwagę obszar, jaki ono zajmuje, liczba ich
nie może być wyższa. Tym bardziej uderzające jest, gdy się słyszy, że znajdują
się tu siedemdziesiąt dwa kościoły i trzydzieści klasztorów".
Od niedawna także salwatorianie stali się posiadaczami jednego z okazalszych
zielonych obszarów w centrum miasta. Na mocy decyzji Komisji Majątkowej
zakonnicy przejęli teren dawnego parku im. Jalu Kurka na ulicy Szlak, a następnie w kwietniu 2007 roku zamknęli go na głucho. Park został dosłownie
wydarty mieszkańcom, którzy czynnie protestowali przeciwko tej decyzji, próbując
przywrócić jego publiczny charakter. Nie pomogły ani uchwały Rady Dzielnicy, ani
składane salwatorianom przez Urząd Miasta Krakowa oferty dofinansowania parku.
Równocześnie lokalna prasa donosiła, że miastu zaczyna brakować gruntów, by
zaspokoić roszczenia kościelne. Najbardziej dotkliwą stratę Kraków poniósł w 2006 roku, gdy Komisja Majątkowa przekazała cystersom na niejawnym posiedzeniu
działki o łącznej powierzchni ponad trzech hektarów i wartości dwudziestu
czterech milionów złotych. Kilka miesięcy później miasto straciło kolejną
działkę, tym razem na rzecz Bazyliki Mariackiej. Czy uprzywilejowane traktowanie
żądań jednego z prywatnych roszczeniodawców, przy jednoczesnym bagatelizowaniu
potrzeb dziesiątek tysięcy zwykłych mieszkańców, potrzebujących publicznych
miejsc wypoczynku i rekreacji, współgra z deklarowaną przez Miasto strategią
zrównoważonego rozwoju?
Ogród misjonarzy, Łukasz Dąbrowiecki
Podglądanie ogrodów
Podczas tegorocznej trzeciej edycji festiwalu
ArtBoom w ramach Zakładu
Odzyskiwania Miasta został zrealizowany projekt
„Pamiętajcie o ogrodach". Na dwa
tygodnie powołano do życia Punkt Informacyjny do spraw Ogrodów Klasztornych,
który gromadził i prezentował efekty kwerendy dotyczącej historii, stanu
prawno-ekonomicznego oraz aktualnego wykorzystania ogrodów przyklasztornych. Na
zaproszenie Małgorzaty Mleczko i Patrycji Musiał, kuratorek projektu z
Fundacji
No Local, do wzięcia udziału w inicjatywie zareagowało tylko troje
przedstawicieli klasztorów. Niestety, odpowiedzi były odmowne. Uchylenie wrót
klasztornych choćby na czas trwania festiwalu nie powiodło się. Jednak
codziennie podczas trwania ArtBoomu kolektyw przewodnicki Insiders oprowadzał
liczne grono zainteresowanych osób po miejscach, z których można było
(p)o(d)glądać wspaniałe ogrody krakowskich klasztorów. Okna klatek schodowych,
krużganki, prywatne mieszkania, a nawet dach spełniały w trakcie wycieczek rolę
punktów obserwacyjnych.
| 2. Mur wizytek z zewnątrz, Łukasz Dąbrowiecki |
Dość szokującym kontrastem dla rozległych widoków z wyższych kondygnacji na klasztorne włości były ciemne i duszne podwórka studnie
przegrodzone murami sięgającymi czasem wysokości ośmiu metrów (wizytki). Na
terenie Instytutu Pedagogiki przy ulicy Batorego zamontowany został także
obrotowy peryskop. Można było dzięki niemu obejrzeć ogród karmelitów, którzy na
swojej bramie umieścili podobiznę rottweilera sugerującą, że jest on
przygotowany do zaatakowania nieanonsowanych gości w pięć sekund...
Stan utrzymania krakowskich ogrodów klasztornych jest różny, od bardzo zadbanych i starannie pielęgnowanych, z dobrze zachowanymi założeniami architektury
ogrodowej, po takie, które robią wrażenie dzikich i częściowo porzuconych.
Tereny te są niejednolite: od parkowych z cennym starodrzewem, przez
ogrodowo-rekreacyjne z alejkami, kwietnikami, klombami i żywopłotami tworzącymi
wdzięczne błędniki, po obszary zagospodarowane grządkami warzywnymi oraz
drzewkami owocowymi, zdarza się i ziemia orna.
Ogród karmelitów, Łukasz Dąborowiecki
Dotknięcie skrytego na co dzień świata przyniosło elektryzujący efekt dla wielu
uczestników projektu „Pamiętajcie o ogrodach". Zaskoczenie było tym większe, gdy
dowiadywali się na przykład, że jeszcze w XIX wieku dzisiejszy teren klasztoru
karmelitanek między ulicami: Łobzowską, Siemiradzkiego, Lenartowicza i aleją
Słowackiego był parkiem publicznym, zwanym Kremerowskim (od nazwiska
założyciela, dr. Józefa Kremera, pracownika Uniwersytetu Jagiellońskiego). Ogród
zaprojektowany był w stylu biedermeierowskim, urządzano tam przedstawienia,
pokazy akrobatyczne i fajerwerki. „Telegraf" nr 37 z 1821 podawał: „[...] do
najprzyjemniejszych dziś ogrodów publicznych w Krakowie liczy się Ogród Kremera
za młynami. Przechadzki ma śliczne, dwa stawy, na których się znajduje baciki i łódki do pływania, w środku piękny letni domek z pokoikami na dole i salką na
pierwszym piętrze, gdzie jest bilard. Jedzenia i napojów każdego czasu dostać
można".
Krakowska specyfika
Dzisiejszy dramatyczny brak zieleni miejskiej wiąże się również z nikłą
aktywnością władz samorządowych, których zadaniem jest tworzenie miejsc
rekreacyjnych dla mieszkańców. Historia powstawania nowych terenów zielonych w Krakowie sprowadza się do oddolnych walk i inicjatyw samych mieszkańców. Są to
batalie prowadzone zarówno z inwestorami starającymi się przejąć
najatrakcyjniejsze tereny, jak i władzami miasta, dla których wskaźniki
ekonomiczne wydają się być ważniejsze niż realni obywatele miasta, z którymi
mało co jest konsultowane. Tak było z Łąkami Nowohuckimi, które po protestach
wybroniono od zabudowy oraz osuszenia pod pole golfowe i utworzono w tym miejscu
pierwszy w Krakowie użytek ekologiczny. Tak było z parkiem Dębnickim, który
powstał dzięki zaangażowaniu i pracy mieszkańców Dzielnicy VIII, lecz tylko na
części pierwotnie przeznaczonych pod zieleń terenów, gdyż resztę Miasto
sprzedało inwestorowi wbrew pierwotnym ustaleniom. Tak jest z parkiem Duchackim — wieloletnie starania mieszkańców i radnych dzielnicy zwieńczyło głosowanie na
rzecz utworzenia parku miejskiego, lecz wciąż nie poszły za tym pieniądze na
wykup terenów. Tak jest z Zakrzówkiem, gdzie ewidentne zaniechania ze strony
samorządu spowodowały, że teren jest wciąż zagrożony zabudową deweloperską [por.
A&B 7-8/2011]. Walka trwa wspierana od niedawna przez bardzo efektowne działania
artystek i artystów z Modraszek Kolektyw. Nie zmienia to faktu, że Stare Miasto i jego mieszkańcy pozostają odseparowani od znajdujących się na jego obszarze
terenów zielonych.
Ogród misjonarzy, Łukasz Dąbrowiecki
Czy tak powinna wyglądać przestrzeń miasta w nowoczesnym, demokratycznym i egalitarnym państwie? Czy własność prywatna, z której korzysta kilkadziesiąt
uprzywilejowanych osób, jest większą wartością niż dobrostan dziesiątek tysięcy
zwykłych ludzi? I czy ktoś, kto może pławić się w tak wyjątkowym luksusie, jak
posiadanie wielohektarowego ogrodu w centrum wielkiego miasta, nie powinien
zostać przynajmniej obłożony jakimś rodzajem podatku? A jeśli podatków takich
nie płaci, to czy jego obowiązkiem jako obywatela i jako człowieka nie jest
pozwolić skorzystać z tych zielonych terenów swoim bliźnim? — pytali autorzy
projektu „Pamiętajcie o ogrodach".
Ogród karmelitanek, Katarzyna Maniak
Wydaje się, że zwolennicy zamknięcia ogrodów mają po swojej stronie mocne, nie
podlegające erozji argumenty, podstawy prawne, racje ekonomiczne i moralne,
które opierają się krytyce: często wielowiekowe nadania, niepodważalną zasadę
„świętej własności" oraz metafizycznie ugruntowane przekonanie o ważkości
prowadzonej wewnątrz klasztornych murów „pracy duchowej". Jednak czy moralne
jest powoływanie się na nadania feudalne, jednocześnie upominając się o przejęte
przez skarb państwa majątki w okresie PRL? Przykładając do tych różnych okresów
uniwersalną, choć wciąż unowocześnianą skalę praw człowieka, średniowieczne
opresje jawią się jako równie, jeśli nie bardziej, autorytarne. Jeżeli zadajemy
uzasadnione pytanie, jak reżim komunistyczny wszedł w posiadanie dóbr, które
następnie przekazywał na cele publiczne lub komunalne, to równie uzasadnione
staje się pytanie o pochodzenie włości monarszych, arcybiskupich czy
szlacheckich przekazywanych we władanie klasztorów.
Ogród karmelitanek, Katarzyna Maniak
1 2 Dalej..
« Sprawy finansowe i majątkowe (Publikacja: 30-10-2011 )
Łukasz DąbrowieckiAbsolwent Wydziału Filozofii UJ, pracuje jako grafik. Miejski aktywista, współpracownik organizacji pozarządowych (m.in. PSR), propagator partycypacji społecznej, zainteresowany rozszerzaniem i ochroną sfery publicznej. Liczba tekstów na portalu: 5 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Demokracja partycypacyjna | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 7495 |
|