|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Nauka » Biologia » Antropologia » Nauki o zachowaniu i mózgu » Psychologia społeczna
Profesor Stapel na dopingu. O upiększaniu psychologii społecznej [1] Autor tekstu: Jarosław Klebaniuk
Diederik Alexander Stapel uważany był za wzorcowy przykład
dobrego naukowca i nauczyciela akademickiego: pracowity, twórczy, aktywny,
przychylny wobec studentów i współpracowników, dużo publikujący — budził
podziw i uznanie. Od 2010 roku sprawował urząd dziekana Wydziału Nauk Społecznych i Behawioralnych, a rok wcześniej otrzymał od Towarzystwa Eksperymentalnej
Psychologii Społecznej (Society of Experimental Social Psychology) prestiżową
nagrodę Career Trajectory Award, która przyznawana jest dorocznie tylko
jednemu naukowcowi; wcześniej otrzymał ją między innymi Neil Macrae, a później — John Jost. Osoby interesujące się uprawianą przez nich dyscypliną wiedzą,
jakiej rangi to są nazwiska. Diederik Stapel
był więc uznawany za członka ścisłej elity najwybitniejszych psychologów
społecznych. Pod koniec sierpnia 2011 roku trzej młodzi badacze zgłosili
szefowi instytutu psychologii pewnej holenderskiej wyższej uczelni, że
podejrzewają pana dziekana o fałszowanie danych. O sprawie błyskawicznie
został poinformowany rektor i podjęto adekwatne do wagi sprawy działania. 31
października w sieci ukazał się wstępny raport [ 1 ]
ze śledztwa trzech komitetów, z których jeden został we wrześniu 2011 roku
powołany przez rektora Uniwersytetu w Tilburgu, gdzie profesor Stapel pracował w latach 2007-2011, a dwa pozostałe — na Uniwersytetach: w Groningen
(2000-2006) i w Amsterdamie (1994-1999). Wynika z niego, że ponad wszelką wątpliwość
„pan Stapel" dopuszczał się na przestrzeni wielu lat fałszowania danych, a na podstawie tych nieprawdziwych wyników ukazało się co najmniej trzydzieści
recenzowanych publikacji.
Metody jakimi posługiwał się oszust były na tyle
skuteczne, że przez długi okres czasu udawało mu się działać bez przeszkód.
Postępował na trzy sposoby: albo kompletnie zmyślał dane, albo fabrykował
takie powiększenie ich bazy, żeby uzyskać potwierdzenie hipotezy, albo też
modyfikował dane — kompletne lub niepełne. Jego działania zazwyczaj
rozpoczynały się od bardzo starannego i konsultowanego ze współpracownikami
przygotowania badań. Dyskutowano więc nad pomysłem, hipotezami, sposobami
operacjonalizacji zmiennych i rodzajem manipulacji eksperymentalnej.
Przygotowywano wszelkie materiały, w tym kwestionariusze, słodycze dla
uczestników i tym podobne namacalne przejawy prowadzenia badań. Wiele z nich
było możliwych do sfinansowania dzięki grantom, które „wybitny"
naukowiec bez trudu otrzymywał. Materiały zazwyczaj znajdowały się w bagażniku
samochodu Stapla i tam były widziane po raz ostatni. To co następowało później
nie miało już nic wspólnego z naukową uczciwością.
Eksperymenty inkryminowany naukowiec przeprowadzał zawsze
sam lub z pomocą nieokreślonych asystentów, podobnie sam wprowadzał dane i analizował je. Na pytania, w której szkole zrobił badanie, odpowiadał ogólnikowo i wykrętnie. Danymi w postaci surowej dzielił się niechętnie, sam
przeprowadzając obliczenia. Jedynym wyjątkiem były te sytuacje, gdzie wręczał
komuś nie przeanalizowane jeszcze — rzekomo z braku czasu — dane z badań
przeprowadzonych przed laty, proponując wspólne napisanie artykułu. Niekiedy
nawet pozorował realizowanie pomysłów badawczych innych naukowców, zresztą
ze znakomitym skutkiem. Staplowi zawsze wychodziły badania — tak to
przynajmniej wyglądało na zewnątrz.
Gdyby nie determinacja trzech młodych demaskatorów, to
proceder trwałby nadal. Wcześniej trzech innych badaczy próbowało zwrócić
uwagę przełożonych, lecz bezskutecznie. Także spostrzeżenia, że „dane są
zbyt dobre, aby były prawdziwe" nagłośniane przez profesorów, były
uprzednio lekceważone. Czyżby jedynie zbieg okoliczności sprawił, że odważna
postawa badaczy, którzy ryzykowali swoją rozpoczynającą się dopiero karierę
naukową, doprowadziła do ujawnienia oszustwa? Czy psychologia naukowa -
przynajmniej ta holenderska, choć nic nie wskazuje na to, aby w innych krajach
sytuacja znacząco się różniła — nie posługuje się mechanizmami, które
pozwalałyby wcześnie wykrywać, a najlepiej zapobiegać podobnym niemoralnym
zachowaniom? Wreszcie — jakie są przyczyny, dla których ktoś może uznać
zmyślanie i deformowanie danych za dopuszczalny, a nawet wartościowy
instrument pracy naukowej?
Częściowe odpowiedzi na powyższe pytania znajdujemy w „Raporcie Dotyczącym Złamania Uczciwości Naukowej Popełnionego przez prof.
D.A. Stapla". Mowa w nim o „porażce racjonalnego, systematycznego,
rzeczowego, metodologicznego i publicznego krytycyzmu, który stanowi kamień węgielny
nauki" (s. 11). Nastąpiła ona w wyniku wyłącznie bilateralnych relacji między
Profesorem a doktorantami, braku pracy zespołowej i drugiego superwizora (nie
jest to także w Polsce uznaną praktyką z uwagi na duże obciążenie
dydaktyczne kadry). Doktoranci nie prowadzili samodzielnie eksperymentów,
korzystając z „uprzejmości" promotora, dostarczającego im gotowe dane.
Pytania o szczegóły proceduralne pojawiały się zbyt rzadko, a to dlatego, że
były zbywane i spotykały się z niechętną reakcją. Prawdopodobnie jednak
największą porażką była ta, którą ponieśli recenzenci i redaktorzy, nie
drążąc danych, choć te ewidentnie były „zbyt dobre, aby były
prawdziwe". Nie dość, że prawie zawsze potwierdzały hipotezy, to siła
efektów była nieprawdopodobnie duża, zaś dane brakujące, nietypowe i poza
zakresem (tzw. outliery)
prawie nie występowały. Przypisywano to niespotykanie wysokim
kwalifikacjom badawczym Stapla. Nie wychwycono nawet dziwnych,
nieprawdopodobnych zależności, niemożliwych (na przykład powtarzania się
identycznych, co wynikało z mechanicznego przeklejania) wzorów danych,
dziwnych korelacji, takich samych średnich i odchyleń standardowych, niemożliwych
rozkładów zmiennych. Demaskatorzy ostatecznie dostrzegli te nieprawidłowości,
lecz praktyka nieujawniania danych sprawiała, że trudno było o nieodparte
dowody. Nic dziwnego, że wśród ogólnych rekomendacji raportu znalazły się
ta, aby zawsze podawać szczegółowe informacje o sposobie i miejscu zebrania
danych, zaś bazę je zawierającą, a także kwestionariusze i inne materiały
użyte w badaniach przechowywać przez minimum pięć lat i udostępniać na
żądanie.
Analizując informacje przestawione w raporcie trzech
komisji, powziąłem przypuszczenie, że w wykryciu oszustwa we własnym środowisku
paradoksalnie przeszkadzać mogłaby uczciwość naukowców. Ktoś, komu do głowy
by nie przyszło, że można po prostu sfałszować dane,
zapewne będzie miał kłopoty ze spontanicznym wyobrażeniem sobie, iż
ktoś inny się tego dopuszcza. (Inna sprawa, że ta uczciwość, jak się
przekonamy, też bywa ograniczona). Dopiero bliskie kontakty zawodowe, nietypowość
pewnych sposobów postępowania i rezultatów badań mogły wzbudzić
podejrzenia. Zapewne też budziły znacznie wcześniej, skoro niektóre nawet
zostały wypowiedziane lecz zlekceważone. Jednak niełatwo jest podjąć na
zdecydowane działania przeciw komuś, kto posiada autorytet wynikający nie
tylko z relacji „nauczyciel — student" czy „promotor — doktorant",
lecz z międzynarodowego uznania i liczby publikacji w prestiżowych
czasopismach. Moim zdaniem nie bez znaczenia było również miejsce Stapla w strukturze uniwersyteckiej — samodzielne stanowisko i funkcja dziekana to
wehikuły sprawowania władzy, także w nieformalny sposób. Wprawdzie na
mniejszą skalę niż w polityce czy biznesie, także w środowisku uczelnianym władza może korumpować. Notabene sam bohater
skandalu publikował artykuły dotyczące władzy jako przyczyny hipokryzji
[ 2 ].
Konsekwencje zbrodni Stapla przeciwko prawdzie są
niezmierzone, lecz nawet najprostszy sposób ich ilościowego ogarnięcia budzi
zgrozę. Na platformie EBSCO, mieszczącej między innymi publikacje i abstrakty
psychologiczne z baz PsychArticles, PsychInfo i PsychBooks wpisanie frazy „Diederik
Stapel" 12 listopada 2011 dało 152 rezultaty, a ograniczenie wyszukiwania do
pełnych tekstów recenzowanych naukowo wciąż pozostawiło 70 pozycji, w większości w prestiżowych czasopismach. To imponujący, niemal niespotykany w psychologii
dorobek. W większości z nich Stapel jest współautorem. Teksty te, a w każdym
razie większość z nich, raczej nie zostaną usunięte z bazy, choć Kim I. Mills — rzeczniczka
Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego (The American Psychological
Associacion), największego wydawcy naukowych tekstów psychologicznych,
zapowiedziała: „Posuniemy się do usunięcia nieważnych badań, gdy takie
artykuły zostaną w jasny sposób wykryte" [ 3 ].
Najprawdopodobniej nie wszystkie artykuły zostały
napisane w oparciu o sfałszowane dane, a skala deformacji też nie zawsze była
taka sama. Jednak zaufanie do wartości
naukowej tych tekstów na zawsze zostało podważone. Ofiarą oszustwa podli więc
nie tylko współpracownicy i doktoranci (obrona
dysertacji doktorantki M.H.C. Meijers planowana na 7 października została
przełożona; konieczne będzie uzupełnienie pracy w tej części, w której
oparta była o zafałszowane przez Stapla dane). My, psychologowie społeczni,
za każdym razem, gdy cytować będziemy artykuł z renomowanego czasopisma, będziemy
mogli doznać skojarzenia z tą niesławną sprawą i zadać sobie pytanie: czy
to aby prawda? I nie będzie to
niestety pytanie całkowicie paranoiczne.
Jak donosi Benedict Carey w internetowym wydaniu „The New York
Times'a" [ 4 ],
Leslie John z Harward Business School wraz z dwoma współpracownikami
przeprowadziła wśród ponad dwóch tysięcy amerykańskich psychologów
anonimowy sondaż (ma zostać opublikowany jeszcze w tym roku), w którym 70
procent respondentów przyznało się do wygładzania wyników,
około jednej trzeciej — do publikowania nieoczekiwanych rezultatów
jako zgodnych z hipotezami (poprzez modyfikację hipotez po przeprowadzeniu badań), a 1 procent — do fałszowania danych. Są to alarmujące dane, a jeśli dodamy
do tego wyniki analiz Jelte Wichertsa i Marjana Bakkera z Uniwersytetu w Amsterdamie, to skaza na obrazie najbardziej zaawansowanego metodologicznie działu
psychologii wydaje się jeszcze większa. Otóż znaleźli oni w około połowie z losowo wybranych z prestiżowych czasopism 281 artykułów jakiś błąd
statystyczny, zaś 15 procent zawierało tak poważne uchybienie, że wnioski
powinny być inne, zazwyczaj w kierunku odwrotnym do hipotez.
1 2 Dalej..
Przypisy: [ 2 ] Na przykład: Lammers Joris, Stapel Diderick A.,
Galinsky,
Adam D. (2010). Power increases hypocrisy: Moralizing
in reasoning, immorality in behavior. Psychological Science, 21(5), 737-744. [ 4 ] Benedict Carey: "Fraud Case Seen
as a Red Flag ... « Psychologia społeczna (Publikacja: 14-11-2011 )
Jarosław KlebaniukDoktor psychologii; adiunkt w Instytucie Psychologii Uniwersytetu Wrocławskiego; autor ponad pięćdziesięciu artykułów naukowych z zakresu psychologii społecznej; redaktor pięciu książek, w tym „Fenomen nierówności społecznych” i „Oblicza nierówności społecznych”; w latach 2007 – 2010 członek Komitetu Psychologii PAN; pisuje także prozę; publikował m. in. w „Akcencie”, „Bez Dogmatu”, „Kresach” i „Lampie”. Liczba tekstów na portalu: 14 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Jak Niemcy Polakom Żydów... | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 7532 |
|