Światopogląd » Życie świeckie
Chrzest nie jest nieszkodliwy Autor tekstu: Robert Prochowicz
Chrzest jest w Polsce wielowiekową tradycją związaną z dominującą przez stulecia
religią katolicką. Jednakże świat się zmienia, społeczeństwo się laicyzuje i wielu obojętnych religijnie rodziców w Polsce zaczynają nachodzić wątpliwości, co
do celowości przestrzegania tej tradycji. Jednakże targani tymi wątpliwościami
rodzice zadają sobie często takie oto pytanie "Dlaczego właściwie mamy tego
nie zrobić? Przecież polanie wodą główki dziecka nie zaszkodzi mu!".
Pomijając już aspekt higieniczno-biologiczny (czy ktoś bada wodę w chrzcielnicach?) można wymienić kilka argumentów dowodzących, że chrzest nie
jest wcale taki nieszkodliwy. Przyjrzyjmy się im po kolei.
Statystyki i wpływ Kościoła na politykę
Odsetek 95% katolików w Polsce podawany swego czasu przez GUS jest oficjalną wykładnią -
wyrocznią dla wszelkich decydentów. Na jej podstawie mogą być podejmowane
istotne dla nas wszystkich decyzje. Politycy dla kilku ciepłych słów z ust
kościelnych hierarchów są gotowi uchwalać ustawy sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem
(ale zgodne z wykładnią kościoła) — patrz przypadek prawnego uregulowania i finansowania antykoncepcji i in vitro.
Główny Urząd Statystyczny nie zbiera samodzielnie danych statystycznych na temat
liczby członków wyznań religijnych w Polsce — dane te są co roku dostarczane
przez związki wyznaniowe w postaci dobrowolnej ankiety wyznaniowej. Jeśli chodzi o Kościół katolicki to tego typu dane statystyczne są zbierane, analizowane i przesyłane do GUS przez Instytut Statystyczny Kościoła Katolickiego. ISKK
jednakże nie dostarcza GUS-owi danych o liczbie aktualnych członków Kościoła, a
o liczbie osób ochrzczonych!
Taka informacja jest zresztą zawsze podana małym drukiem pod tabelą w roczniku
statystycznym. Nie jest więc ważne, czy dana osoba rzeczywiście jest osobą
wierzącą i czy przestrzega w swym życiu zaleceń Kościoła. Ważne jest tylko to,
czy była w dzieciństwie ochrzczona przez swych rodziców. Co istotne, nawet
formalne wystąpienie z Kościoła nie gwarantuje, że nie będzie się policzonym w tych statystykach — nie wiemy czy ISKK uwzględnia apostatów (osoby występujące z Kościoła) w swych kalkulacjach.
Wszelkie badania, zarówno kościelne jak i świeckie, wskazują na powolny lecz
postępujący proces laicyzacji społeczeństwa polskiego. W ciągu ostatnich 20 lat
dwukrotnie (z 20 do 40%) wzrósł odsetek osób w wieku 18-24 lat, które
w kościele bywają tylko kilka razy w roku.
Mimo wszystko podawany co roku przez GUS odsetek katolików w Polsce pozostaje na
stałym poziomie 90-95%. A wszystko dlatego, że liczba ta jest oparta na liczbie
OCHRZCZONYCH, a nie wierzących. Może już czas, aby osoby nie czujące związku z religią katolicką przestały podtrzymywać katolicką tradycję chrztu? Wspierając
ją pomagamy utrzymywać fikcyjny odsetek 95% katolików w Polsce — ta liczba
odbija się nam potem czkawką, gdy zżymamy się na polityków, którzy
podejmują decyzje pod dyktando hierarchów kościelnych.
Problematyczne wystąpienie z Kościoła (apostazja)
Rodzice chrzczący dzieci czasem wychodzą z założenia, że dziecko kiedyś samo
dokona wyboru. Mówią: "My je tylko ochrzcimy, ale nie będziemy zbytnio
narzucać się z wiarą. Jeśli będzie chciało, to w przyszłości samo zdecyduje:
zostać czy wystąpić z Kościoła". Niestety, kwestia wyjścia z Kościoła nie
jest w naszym kraju uregulowana w sposób bezsporny. Nie jest ona uregulowana
przez prawo świeckie, a sam Kościół w sposób jednoznaczny
nie stwierdza czy jest to możliwe. Teoretycznie dokument
Konferencji Episkopatu Polski z dnia 27-09-2008 pt. "Zasady postępowania w sprawie formalnego aktu wystąpienia z Kościoła" odnosi się do tej kwestii.
Jest jednak pewne ale...
Kanonista P. Steczkowski z Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie
opublikował w wydawnictwie Annales Canonici (2/2006) artykuł o wystąpieniu z Kościoła aktem formalnym. Stwierdza on, iż sformułowanie „wystąpienie z Kościoła
katolickiego aktem formalnym" nie może oznaczać nic innego jak tylko specyficzną
formę zerwania przez wiernego PEŁNEJ wspólnoty z Kościołem katolickim. Nie jest
bowiem możliwe wyłączenie z Kościoła w sensie obiektywnym, ze względu na
nieodwracalne ontologiczne skutki sakramentu chrztu. Ksiądz Steczkowski pisze
też, że nawet po wystąpieniu z Kościoła aktem formalnym osoba taka nadal podlega
prawu kanonicznemu, gdyż jest związana z Kościołem w sposób NIEPEŁNY. Stanowisko
to zostało potwierdzone wielokrotnie przez innych oficjeli Kościoła.
Mamy więc sytuację, gdzie prawo świeckie nie reguluje kwestii występowania z Kościoła, a sam Kościół nie pozwala całkowicie odciąć się od swej „pępowiny".
Czyż w tej sytuacji nie byłoby najrozsądniej pozostawić decyzję o chrzcie
samemu dziecku, gdy dorośnie? Po co ryzykować, że kiedyś to dziecko będzie miało
do nas pretensje, że zapisaliśmy je do organizacji, z której nie ma wyjścia?
Wychowanie, które następuje po chrzcie
Rodzice czasem chrzczą dziecko pod ogromnym naciskiem rodziny. Mówią sobie: "ochrzczę
je, żeby się odczepili, a później będę już wychowywał/a je zgodnie z własnymi
przekonaniami. A następnego dziecka nie ochrzczę już na 100%". Takie
podejście jest błędne. Siła i skuteczność nacisków rodziny po pierwszym
„sukcesie" nie słabnie, a wręcz rośnie. Jeśli rodzice raz się ugną, to stworzą
precedens i przy następnej okazji będzie jeszcze trudniej oprzeć się kolejnym,
analogicznym naciskom. Wysłanie dziecka na religię, I Komunia, bierzmowanie,
chrzest kolejnego dziecka — rodzina będzie już wiedziała, że taką osobę można
przekonać, „przetłumaczyć", wymusić na niej decyzję. Rodzicom będzie się bardzo
trudno racjonalnie wybronić, dlaczego wtedy się zgodzili, a teraz mówią „nie".
A co to oznacza dla dziecka? Ano oznacza to, że często obojętni religijnie
rodzice wtłaczają swe dziecko w zaklęty krąg 95% polskich katolików. Powielają
schemat, któremu sami ulegli. Dziecko takie już od małego będzie straszone
wizjami piekła i nieba, będzie uczone, że urodziło się z piętnem grzechu, będzie
trawione nieracjonalnymi wyrzutami sumienia.
Pierwsza spowiedź to czasem jedno z najbardziej traumatycznych wspomnień z dzieciństwa. Takie
wychowanie i takie idee pozostawiają nieusuwalne ślady w psychice człowieka.
Jakże trudno, nawet zatwardziałym ateistom, oduczyć się okrzyku „o Jezu!" w krytycznych sytuacjach. A wszystko to przez nieopatrznie wypowiedziane „no
dobrze, ochrzcijmy je".
Wierność swoim przekonaniom
Chrzest może być szkodliwy nie tylko dla dziecka, ale i dla rodziców.
Przyjrzyjmy się
ceremonii w trakcie której kapłan pyta rodziców:
"- Prosząc o Chrzest dla Waszego dziecka przyjmujecie na siebie obowiązek
wychowania go w wierze, aby zachowując Boże przykazania, miłował Boga i bliźniego, jak nauczył nas Jezus Chrystus. Czy jesteście świadomi tego
obowiązku?
Rodzice powinni razem odpowiedzieć:
— Tak, jesteśmy tego świadomi. Lub: — Jesteśmy świadomi.
Kolejne pytanie kapłana jest skierowane do rodziców chrzestnych:
— A wy, Rodzice chrzestni, czy jesteście gotowi pomagać rodzicom tego dziecka w wypełnianiu obowiązku?
Rodzice chrzestni (lub chrzestny) odpowiadają:
— Jesteśmy gotowi."
Jeśli osoba obojętna religijnie bierze udział w takiej ceremonii to powinna
uświadomić sobie, co w jej trakcie mówi i obiecuje. A jeśli już w tym momencie
wie, że tych obietnic nie ma zamiaru dotrzymać to tego typu deklaracje
wygłaszane pod chrzcielnicą można nazwać krzywoprzysięstwem. Świadome i PUBLICZNE krzywoprzysięstwo z jakim mamy tu do czynienia może podkopywać
samoocenę takiej osoby. Snu z powiek to zapewne nikomu nie spędzi, ale niesmak
pozostanie. Wierność swoim przekonaniom i umiejętność omijania zgniłych
kompromisów były zawsze cenionymi cechami. Giordano Bruno spłonął za to na
stosie, ale w dzisiejszych czasach aż takie poświęcenia nie są konieczne. Czyż
nie jest warto zachować czyste sumienie i z podniesionym czołem zapłacić za nie
drobną cenę w postaci ewentualnego spięcia z rodziną i otoczeniem? Jakie cechy i wzorce chcemy przekazywać swoim dzieciom?
P.S. Powstaje obecnie nowa witryna internetowa namawiająca rodziców do
dogłębnego przemyślenia decyzji o ochrzczeniu dziecka. Osoby zainteresowane
współpracą przy współtworzeniu tej strony zachęcam do kontaktu ze mną. Bardzo mi
zależy zwłaszcza na fachowo napisanym artykule pod roboczym tytułem "Dlaczego
rodzina tak naciska na rodziców, aby ochrzcili dziecko? Wywieranie wpływu przez
grupę (analiza socjologiczno-psychologiczna)".
« Życie świeckie (Publikacja: 03-12-2011 Ostatnia zmiana: 05-12-2011)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 7594 |