|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Społeczeństwo » Homoseksualizm
Rosja wciąż nie jest gotowa na uznanie praw LGBT za prawa człowieka Autor tekstu: Caden O. Reless
Odkąd obecna amerykańska administracja zadeklarowała, że prawa osób ze spektrum
LGBT są dla niej równorzędnymi prawami człowieka, dążenie do uznania praw
mniejszości seksualnych stało się jednym z głównych nurtów aktywności Stanów
Zjednoczonych na arenie międzynarodowej.
Stany Zjednoczone we współpracy z innymi partnerami, o czym pisałem jakiś czas
temu, doprowadziły między innymi do przegłosowania w ONZ rezolucji, wzywającej
kraje członkowskie do monitorowania sytuacji mniejszości seksualnych i tym samym
mobilizującej państwa do poprawy położenia osób ze spektrum LGBT. Trzeba w tym
miejscu przypomnieć nie tylko to, że Rosja znalazła się wśród państw, które
głosowały przeciwko przyjęciu wspomnianej rezolucji, ale również to, że
nieprzychylne stanowisko Rosji stanowiło pod tym względem ewenement wśród państw
leżących w Europie, z których większość — w tym kraje uchodzące za tradycyjnie
arcykatolickie, takie jak Polska czy Hiszpania — nie mogło jednak przejść
obojętnie wobec faktu prześladowań mniejszości seksualnych, co ciągle ma miejsce w wielu krajach na całym świecie.
Ostatnio kwestia praw osób LGBT w kontekście sytuacji wewnętrznej Rosji znów
wzbudza wiele kontrowersji (co nie powinno dziwić — również w Waszyngtonie).
Stało się tak za sprawą zmian prawnych, przeprowadzonych w Rosji (jak dotąd na
poziomie lokalnym), które mogą być traktowane nie tylko jako zamach na prawa
osób LGBT do swobodnej ekspresji własnych przekonań, ale mogą również
doprowadzić do znacznego ograniczenia praw osób LGBT do stowarzyszania się i wolności zgromadzeń.
Celem przeprowadzonych zmian prawnych jest uznanie za przestępstwo takich
działań środowisk LGBT, które mają na celu promowanie równości osób LGBT i tolerancji dla ich stylu życia między innymi wśród dzieci i młodzieży. Prawo,
które obowiązuje już w Sankt Petersburgu, a do jego wprowadzenia przymierzają
się również w Moskwie i kilku innych rosyjskich miastach, zrównuje publiczną
ekspresję homoseksualizmu z pedofilią, a skutkiem jego stosowania może być
praktyczne uniemożliwienie zgromadzeń i demonstracji osobom reprezentującym
mniejszości seksualne pod karą stosunkowo wysokiej grzywny (od kilku tysięcy
rubli dla osób prywatnych i kilkudziesięciu tysięcy rubli dla organizacji) lub
aresztu.
Nietrudno się domyślić, że nowe przepisy mają na celu między innymi ograniczenie
praw osób LGBT do organizowania tzw. parad dumy gejowskiej, które w Rosji
wywołują olbrzymie kontrowersje i protesty społeczne. Nowe przepisy uderzają
jednak również bezpośrednio w prawo obywateli do zgromadzeń. Władze powołując
się na nowe przepisy mogą zakazać prezentacji bardzo szeroko pojętych „treści
homoseksualnych" na plakatach, billboardach i transparentach widocznych w miejscach publicznych, co może całkowicie sparaliżować działalność akcyjną
organizacji LGBT i zepchnąć ją z powrotem do podziemia.
Mimo że wspomniane zmiany prawne zostały jak dotąd przeprowadzone jedynie na
poziomie przepisów prawa lokalnego, nie ma powodów do bagatelizowania sytuacji.
Chodzi bowiem o dwa największe rosyjskie miasta — Sankt Petersburg i Moskwę, oba
rządzone aktualnie przez osoby blisko związane z Kremlem, cieszące się poparciem
premiera Putina i jego nacjonalistycznego zaplecza politycznego. Kolejne
rosyjskie miasta, pobudzane przykładem największych metropolii i przychylnym
stanowiskiem władz państwowych, już wkrótce zamierzają zastosować podobne
rozwiązania.
Dla środowisk LGBT jest to prawdziwy cios, gdyż zarówno Sankt Petersburg, jak
Moskwa, największe, a przy tym najbardziej kosmopolityczne rosyjskie miasta,
stanowiły dla nich na mapie kraju ostoję względnego bezpieczeństwa, swobody
działania i tolerancji. Planowane zmiany prawne mogą zniweczyć dotychczasowy
dorobek i utrudnić dalszą działalność na wielu polach istotnych dla środowiska
mniejszości seksualnych.
Sprawa niepokoi obserwatorów i komentatorów od dłuższego czasu. Już w październiku kierowano w związku z nią zapytania do przedstawicieli
amerykańskiej dyplomacji, w tym do rzecznika Departamentu Stanu — Victorii
Nuland, która wydała w tej sprawie specjalne oświadczenie. Można oczekiwać, że
kwestia LGBT z pewnością zagęści atmosferę wokół finalizowania starań o przyjęcie Rosji do Światowej Organizacji Handlu (WTO), choć — nie miejmy złudzeń — nie będzie tu miała decydującego znaczenia. Popsuje jednak z pewnością szyki
Obamie, któremu Republikanie mogą kolejny raz zarzucić zbytnią ustępliwość wobec
Rosji i zdradę własnych zasad; z kolei Demokraci, w których szeregach jest wiele
osób przychylnych środowiskom LGBT lub wręcz reprezentujących te środowiska,
mogą z łatwością oskarżyć Biały Dom o hipokryzję.
Patrząc na sprawę z ograniczonej amerykańskiej perspektywy, można by ulec
złudzeniu, że aktualne posunięcia władz rosyjskich, i tych na szczeblu lokalnym, i tych na szczeblu centralnym, wpisują się w tradycyjny schemat sabotowania
większości posunięć amerykańskiej dyplomacji przez Rosjan. Ku wielkiemu
rozczarowaniu miłośników teorii spiskowych, zwłaszcza w polityce
międzynarodowej, wiadomo jednak dobrze, że nie chodzi wcale o to, by po raz
kolejny popsuć szyki Amerykanom,
ale o głęboko zakorzenioną — nie tylko zresztą w Rosji — niechęć, pogardę a nawet wręcz wrogość szerszych kręgów społecznych wobec mniejszości seksualnych.
Wprawdzie w Rosji homoseksualizm przestał być przestępstwem w 1993 roku, to
jednak sytuacja środowisk LGBT w Rosji, podobnie jak w wielu byłych republikach
postsowieckich, jest nadal trudna. Przytłaczająca większość osób LGBT jest
zmuszona do ukrywania swojej orientacji seksualnej w obawie przed utratą pracy
czy mieszkania, a także ze względu na realną groźbę przemocy. Geje często stają
się ofiarami otwartej agresji ze strony prawicowych ekstremistów, głównie
skinów, przy obojętności służb bezpieczeństwa i organów ścigania. Organizacje
osób ze spektrum LGBT są zmuszone do prowadzenia swojej działalności przeważnie w ukryciu.
Z pragmatycznego punktu widzenia jest zresztą zupełnie obojętne, czy
homofobiczne stanowisko rosyjskich władz jest tylko elementem antyamerykańskiej
gry, czy też jest wyrazem rzeczywistych postaw elit rządzących w Rosji wobec
środowisk LGBT. Niezależnie od intencji, skutki są te same — przyzwolenie dla
atmosfery wrogości, zachęta do stosowania języka nienawiści, szykan i innych
aktów przemocy płynąca od najbardziej wpływowych osób w państwie.
Bardziej prawdopodobne jest zresztą, że Putin zechce wykorzystać kwestię
ograniczenia praw osób ze spektrum LGBT do wzmocnienia swojej pozycji w rozgrywkach wewnętrznych przed przyszłorocznymi wyborami prezydenckimi, przede
wszystkim poprzez pozyskanie przychylności elektoratu tradycyjnie niechętnego
środowiskom LGBT, czyli skrajnej prawicy, środowisk nacjonalistycznych,
związanych z Cerkwią i innymi religiami, uznawanymi w Rosji za tradycyjne, w tym z islamem. Środowiskom LGBT już dawno wyznaczono w tej propagandowej farsie à
la russe rolę kozła ofiarnego.
Kontekst religijny całej sprawy jest przy tym dość ewidentny, biorąc pod uwagę
choćby to, że parady osób LGBT zostały jakiś czas temu określone przez byłego
już mera Moskwy Jurija Łużkowa, ich zdeklarowanego przeciwnika, mianem imprez
„satanistycznych". Zdecydowany sprzeciw Łużkowa wobec jakichkolwiek imprez
organizowanych przez środowiska mniejszości seksualnych zyskał przy tym w Rosji
oficjalne poparcie religijnych przywódców prawosławia, islamu, buddyzmu i kościołów protestanckich. Niestety, Kreml mimo zdymisjonowania Łużkowa nadal
dość umiejętnie żongluje owymi religijnymi sentymentami i resentymentami.
Środowiska LGBT, w związku z posiadanymi szerokimi powiązaniami
międzynarodowymi, są również przedstawiane przez prorządową propagandę jako
narzędzie w rękach obcej — głównie zachodniej — agentury, co w ustach Putina i jego otoczenia, skrajnie wrogo (jak na standardy europejskie) nastawionego do
obecności międzynarodowych organizacji w Rosji, brzmi niemal jak oskarżenie o zdradę stanu. Tym właśnie przede wszystkim należy tłumaczyć szykany, z jakimi
spotykał się ze strony rosyjskich władz Nikołaj Aleksiejew, aktywista środowisk
LGBT, który odważył się oskarżyć państwo rosyjskie o dyskryminację osób LGBT
przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka i sprawę wygrał.
W tej sytuacji wytrwałe poparcie, jakiego sprawie LGBT na całym świecie udziela
amerykańska dyplomacja, wydaje się więc nie do przecenienia, zwłaszcza biorąc
pod uwagę szerszy kontekst międzynarodowy i wagę samych relacji
amerykańsko-rosyjskich.
Doniosłe znacznie ma przede wszystkim konsekwentne trzymanie się przez
amerykańską administrację stanowiska, że prawa osób LGBT są prawami człowieka,
co niejednokrotnie próbowały storpedować zarówno niektóre państwa, jak
oficjalni przedstawiciele różnych religii przy ONZ i innych
multilateralnych organizacjach międzynarodowych, zwłaszcza katolicy i islamiści.
Doktryna "prawa LGBT są prawami człowieka, a prawa człowieka są prawami LGBT"
może stanowić silne wsparcie dla działań aktywistów na rzecz środowiska LGBT,
podejmujących działania na forum międzynarodowym i na szczeblu krajowym na całym
świecie. Skoro wpisanie do konstytucji ochrony praw osób LGBT było możliwe do
zrobienia w RPA, sąd najwyższy Nepalu był w stanie wydać orzeczenie, wedle
którego zasada równości wobec prawa stosuje się również do osób LGBT, a do
specjalnej ochrony prawnej osób LGBT — po Kolumbii i Argentynie — przymierza się
nawet Mongolia, to być może i Rosja w końcu do tego powoli dojrzeje. Zresztą nie
tylko Rosja.
« Homoseksualizm (Publikacja: 11-12-2011 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 7607 |
|