|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Prawo » Prawa wolnomyśliciela
O występowaniu z Kościoła Autor tekstu: Robert Prochowicz
Formalne wystąpienie z Kościoła rzymskokatolickiego jest tematem w dalszym
ciągu budzącym wątpliwości i emocje. Nawet ukazanie się w 2008 roku komunikatu
Konferencji Episkopatu Polski pt. „Zasady postępowania w sprawie formalnego aktu
wystąpienia z Kościoła" nie rozwiewa tych wątpliwości do końca. Dlatego warto
jest przyjrzeć się dokładniej czym tak naprawdę jest formalne „wypisanie się" z Kościoła w Polsce. Zgodnie ze słownikową definicją „wypisywać się" oznacza „wycofywać się z udziału w czymś; rezygnować z pobytu gdzieś, wykreślając swe nazwisko z listy
uczestników, członków itp."; „występować" zaś to „rezygnować z przynależności do
jakiejś organizacji, towarzystwa itp.; porzucać, opuszczać coś". W definicjach
tych podkreślona jest rola jednostki, która kierując się swoją wolą dokonuje
aktu wystąpienia. Należy jednak pamiętać o dwóch innych podmiotach, które mają
wpływ na przebieg tego procesu: Organizacji (w tym przypadku Kościele) i Państwie. Każdy z tych trzech podmiotów ma inny „interes" i inne zapatrywanie na
„akt wystąpienia". Obywatel występując z Kościoła chce, aby jego nazwisko
zniknęło z listy członków tej organizacji, aby Kościół przestał traktować go jak
„swego". Obywatel chce, aby wszystkie 3 strony fakt wystąpienia zgodnie uznały.
Sam, wewnętrznie, już nie czuje się członkiem tego związku wyznaniowego, więc
tutaj nie ma problemu. Trudność jest natomiast z Kościołem, który ma ogólny
problem z ustaleniem, kto jest jego członkiem i jak można z Kościoła wystąpić.
Państwo natomiast nie interesuje się wyznaniem swoich obywateli.
OBYWATEL
Chciałby po prostu swobodnie (bez ograniczeń lub presji ze strony Państwa)
wybierać sobie wyznanie i je praktykować oraz swobodnie wstępować i występować
ze wspólnot religijnych. Teoretycznie zapewnia mu to Art.2 „Ustawy o gwarancjach
wolności sumienia i wyznania", w praktyce jednak zapisy tej ustawy są bardzo
ogólne i nie precyzują dostatecznie tych kwestii — zwłaszcza jeśli chodzi o występowanie ze wspólnoty. Obywatel ma prawo złożyć swój akt woli wystąpienia z Kościoła, lecz prawo cywilne nie zawiera żadnej normy prawnej, która pozwalałaby
na zobowiązanie np. proboszcza parafii do przyjęcia aktu apostazji od tej osoby i wykreślenia go z grona wyznawców religii rzymskokatolickiej. Innymi słowy
trudno jest przymusić księdza, aby ten akt woli zrealizował. Należy podkreślić,
że tyczy się to tylko formalnej przynależności do wspólnoty religijnej — jeśli
chodzi o praktykowanie wiary to obywatel ma zupełną swobodę; może praktykować
nawet kilka religii naraz.
PAŃSTWO
Jedną z ważnych zasad polskiego prawa jest bezstronność w sprawach przekonań
religijnych. Polski system prawny nie czyni rozróżnienia pomiędzy ludźmi
wierzącymi (tych czy innych wyznań) i niewierzącymi — traktuje te osoby w identyczny sposób. Nie ma w Polskim prawie przepisów, które nakazywałyby inne
traktowanie wyznawców jednej wiary, a inne wyznawców drugiej wiary (lub
bezwyznaniowców). Jedynym wyjątkiem jest Ustawa o ochronie danych osobowych,
która m.in. precyzuje czyje dane osobowe mogą być przetwarzane przez związek
wyznaniowy. Nie ma też w polskim prawie przepisów regulujących sposób
(procedurę) wstępowania lub występowania ze związków religijnych — ustawodawca
pozostawia to do zdefiniowania samym związkom wyznaniowym. O ile jest czymś
naturalnym, że to związek wyznaniowy ustala kogo i na jakich zasadach przyjmuje w szeregi swych członków, to pozostawienie takiej dowolności w kwestii
opuszczania tego związku może prowadzić (i prowadzi) do nadużyć.
Jest znacząca, aczkolwiek często niedostrzegana różnica pomiędzy formalną
przynależnością do związku wyznaniowego (figurowanie na liście członków
organizacji), a aktywną przynależnością do niego (praktykowanie wiary,
uczestnictwo w obrzędach). Wydaje się, że prawo bardziej chroni ten drugi wymiar
przynależności do wspólnoty religijnej, a ten pierwszy pozostawia raczej w gestii związku wyznaniowego. Łatwiej jest się bronić w sądzie przed zmuszeniem
do praktykowania lub niepraktykowania jakieś wiary, niż przed figurowaniem wbrew
swej woli na liście członków organizacji religijnej.
KOŚCIÓŁ
Tutaj sytuacja jest najbardziej skomplikowana. Prawo polskie w kilku ustawach i innych aktach prawnych, na czele z Konkordatem, daje Kościołowi wolną rękę „w
pełnieniu jego misji, łącznie z wykonywaniem jurysdykcji oraz zarządzaniem i administrowaniem jego sprawami na podstawie prawa kanonicznego". Kościół więc
skwapliwie z tego prawa korzysta. Jeśli chodzi o sposób wstępowania w szeregi
członków tego kościoła to jasno jest powiedziane, że następuje to poprzez
przyjęcie sakramentu chrztu. Z występowaniem już nie jest tak prosto i jasno,
ponieważ:
— Kodeks Prawa Kanonicznego nie zawiera procedury wystąpienia z Kościoła -
nie ma w nim nawet informacji, że jest to możliwe. Do niedawna były w nim trzy
wzmianki o „wystąpieniu formalnym aktem" w kontekście sakramentu małżeństwa. Po
ostatniej nowelizacji KPK (dekret papieża „Omnium in mentem") nawet te trzy
wzmianki zostały usunięte.
— Kanon 849 mówi: „Chrzest (...) niezniszczalnym charakterem włącza ich
(ludzi) do Kościoła". Episkopat Polski stwierdza w swojej instrukcji apostazji,
iż: „wraz z przyjęciem sakramentu chrztu św. człowiek zostaje niezniszczalnym
charakterem wszczepiony we wspólnotę Kościoła (...) Pomimo aktu odstępstwa
niezniszczalny charakter, jaki wyciska sakrament chrztu św. (kan. 849),
pozostaje niezatarty". Wg Episkopatu nic, nawet formalne wystąpienie z Kościoła,
nie anuluje chrztu — włączenie we wspólnotę Kościoła jest więc w pewien sposób
nieusuwalne.
— Kanon 11 KPK mówi: „Ustawom czysto kościelnym podlegają ochrzczeni w Kościele katolickim lub do niego przyjęci". Można z tego wysnuć wniosek, że
nawet po wystąpieniu z Kościoła apostata podlega prawu kanonicznemu, gdyż taka
osoba jest nadal traktowana jako ochrzczona.
— Z powodu brakujących kanonów odnośnie apostazji, z jednej strony, i kłopotami w ustaleniu właściwej formy sakramentu małżeństwa udzielanego
apostacie (a także naciskom apostatów na uregulowanie tej kwestii), z drugiej
strony, Kościół zdecydował się na uregulowanie tej sprawy. 27 września 2008 roku
Episkopat Polski wydał komunikat pt. „Zasady postępowania w sprawie formalnego
aktu wystąpienia z Kościoła". Nakłada on rygorystyczne warunki na osoby chcące
formalnie wystąpić z Kościoła — o trudnościach na jakie napotykają osoby chcące
zastosować się do tej instrukcji można przeczytać na internetowym forum
apostatów.
Wydaje się, że Kościół ma wewnętrznie duży problem z tą kwestią i wśród
samych hierarchów Kościoła i kanonistów nie ma w tej kwestii zgody. Dlatego
jakoby wbrew „niezatartości chrztu" ukazuje się instrukcja „formalnego aktu
wystąpienia z Kościoła", a w Niemczech wystarczy odmówić płacenia podatku na
rzecz Kościoła, aby być z niego usuniętym. Wielowiekowa tradycja i zbudowany na
niej Kodeks Prawa Kanonicznego nie przystają do dzisiejszych realiów (a kwestia
występowania z Kościoła nie jest, jak wiemy, jedynym na to dowodem). Kościół sam
siebie nie traktuje jak zwykłej organizacji, więc nie potrafi się wpasować we
współczesne realia prawa świeckiego. Nie traktuje członków Kościoła jak członków
zwykłej organizacji tylko jak ludzi, którzy „przez chrzest wszczepieni w Chrystusa, zostali ukonstytuowani Ludem Bożym". Także kwestie wstępowania i występowania z Kościoła opisywane są specyficznym, teologicznym językiem, który
nijak nie przystaje do współczesnego języka prawnego. Gdy więc pytamy o kwestię
przynależności do Kościoła czy o występowanie z tej wspólnoty religijnej to
Kościół ma problem z odpowiedzią, gdyż nie są to sformułowania, którymi ta
organizacja się posługuje. Te sformułowania nie istnieją w jego języku.
Kanonista P. Steczkowski z Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie
opublikował w wydawnictwie Annales Canonici (2/2006) artykuł o wystąpieniu z Kościoła aktem formalnym. Pisze on, iż sformułowanie „wystąpienie z Kościoła
katolickiego aktem formalnym" nie może oznaczać nic innego jak tylko specyficzną
formę zerwania przez wiernego PEŁNEJ wspólnoty z Kościołem katolickim. Nie jest
bowiem możliwe wyłączenie z Kościoła w sensie obiektywnym, ze względu na
nieodwracalne ontologiczne skutki sakramentu chrztu św. Autor dalej pisze, że
nawet po wystąpieniu z Kościoła aktem formalnym osoba taka nadal podlega prawu
kanonicznemu, gdyż jest związana z Kościołem w sposób NIEPEŁNY. Jeśli kogoś
interesuje co oznacza wspólnota niepełna odsyłam do tego opracowania. Konia z rzędem temu kto jest w stanie odnieść to do tego, co zwyczajowo nazywamy
członkostwem w organizacji (do której można należeć, bądź nie). Nawet zgłaszając
GUS-owi dane statystyczne na temat liczby swoich członków Kościół nie podaje
liczby wiernych, a liczbę ochrzczonych.
Kościół tradycyjnie zmienia się bardzo powoli. Czy kiedyś doczekamy czasów,
gdy Kościół zacznie mówić językiem współczesnym, a nie językiem sprzed setek
lat? Czy da się to na nim prawnie wymusić już teraz? Problem występowania z Kościoła można spróbować rozwiązać także bez udziału Kościoła — opierając się
tylko na prawie świeckim. Jednym sposobem jest skorzystanie z „włoskiej metody"
opisanej
tutaj. Drugim sposobem jest aktualizacja „Ustawy o gwarancjach wolności
sumienia i wyznania" polegająca na wprowadzeniu do niej zapisów, które wprost
odnosiłyby się do kwestii opuszczania związków wyznaniowych.
« Prawa wolnomyśliciela (Publikacja: 27-12-2010 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 778 |
|