|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Społeczeństwo » Laicyzacja
Religia zinstytucjonalizowana jako polityczna siła antyintelektualna [1] Autor tekstu: Piotr Napierała
Daniel
Olbrychski nazywał Paryż we: „Wspominkach o Włodzimierzu Wysockim", "naprawdę wolnym miastem wolnych ludzi [ 1 ].
Jest ono wolnym, m.in. dlatego, że powszechnie przyjmuje się tak, iż swoje
przekonania religijne, jako nienadające się do rzeczowej dyskusji (niemożność
poparcia twierdzeń dowodami), należy
zostawić w swoim domu, tak by wejść w przestrzeń prywatną bez wywoływania
niepotrzebnych konfliktów i cieszyć się po prostu możliwościami jakie to
miasto daje, bez narzucania innym swojego zdania. Wprawdzie George Orwell
powiedział, że „wolność oznacza możliwość mówienie ludziom tego czego
nie chcą słyszeć [ 2 ]
,
ale wielu ludzi myli to ze zmuszaniem innych do myślenia tak jak oni (co
przecież i tak skazane jest na porażkę), tak samo jak wielu myli (często
niestety świadomie) wymóg minimum liberalizmu w stosunkach międzyludzkich
(zdroworozsądkowa, pacyfistyczna tolerancja podstawowa), z propagowaniem
liberalnego stylu myślenia („tolerancja pozytywna", rozwijanie tolerancji
jako moralnej wartości nadrzędnej). Dziś paryska wolność wcale nie jest
taka oczywista; paryscy liberałowie są obecnie zaniepokojeni atakami katolików-lefebrystów
na teatry, manipulowaniem przy konstytucyjnej świeckości państwa i ekspansją
agresywnego islamu.
„...Nawet w laickich społeczeństwach
Europy są podskórne pokłady społeczne zdolne w sprzyjających warunkach
reaktywować nowe średniowiecze. Eskalacja kryzysu ekonomicznego i niepewności
społecznej może stać się doskonałą pożywką dla ekspansji fundamentalizmu
religijnego niosącego nowe niepokoje społeczne [ 3 ].
Tym,
którzy myślą, że wojny religijne
się skończyły warto przypomnieć nie tylko amerykańskie i brytyjskie szkolne
spory ewolucjonistów z kreacjonistami, ale też np., że niemiecki (anglojęzyczny)
film o Lutrze z 2003 roku nie został
pokazany w katolickiej (a właściwie uporczywie nazywanej katolicką) Polsce
[ 4 ].
Kościoły nadal walczą ze sobą nawzajem, także na polu nauki (np.
protestanci wyolbrzymiają zbrodnie katolickie na protestantach, a katolicy -
odwrotnie), ale także z ludźmi znajdującymi się poza ich ofertą religijną.
Rozjuszone spadkiem liczby wiernych, organizacje religijne (a z nimi świeccy
publicyści religijni jak Tomasz Terlikowski czy Pat Robertson) nieustannie
oskarżają ateistów i sceptyków o całe zło tego świata, czego dobrym przykładem
są kwestie spadku urodzeń dzieci i wzrostu przestępczości, wykazując pogardę
dla prawdy, którą każdy może łatwo sprawdzić; w „katolickich" Polsce i Hiszpanii rodzi się mniej dzieci, niż wśród rdzennych Francuzów -
obywateli „laickiej" Republiki Francuskiej. Przestępczość w religijnych
(90% wierzących) USA jest znacznie wyższa (2 mln więźniów, połowa
wszystkich więźniów na świecie), niż w bardziej zlaicyzowanych krajach
Europy Zachodniej, zaś obecny chwilowy wzrost przestępczości np. w Szwecji,
gdzie dotąd był praktycznie zerowy, nastąpił w związku z imigracją wierzących
muzułmanów. Kościoły cenią wyżej propagandę niż prawdę.
Człowiek dzisiejszego Zachodu zazwyczaj
chce też by państwo nie wtrącało się zanadto w jego życie, tak by jego
decyzje odnośnie własnego życia były szanowane. Nie łudzi się, że wszyscy
zaczną myśleć tak jak on, więc nie chce narzucać innym swojego zdania
(pluralizm), a nawet jeśli — to nie za wszelką cenę. Wie, że istnieje więcej
niż jeden przepis na dobre i godne życie. Jest też
przyzwyczajony do otwartego wyrażania swoich opinii, przy czym ideę, którą
uważa za głupią czy szkodliwą, po prostu wyśmieje, bez sięgania po nóż.
Człowiek dzisiejszego Zachodu jest raczej sceptykiem niż entuzjastą i oczekuje, że ład polityczny wokół niego będzie akceptował jego wątpliwości.
Jeszcze 300, a nawet 200 lat temu to wszystko, czego oczekuje dzisiejszy człowiek o liberalnej mentalności, nie było wcale oczywiste, a wręcz przeciwnie. Takie
oczekiwania wielu ludziom z przeszłości pachniałyby utopią, niemoralnością
lub szaleństwem, choć w przeszłości było wielu innowierców, sceptyków i ateistów ukrywających swoje przekonania dla własnego bezpieczeństwa. W XVII i XVIII wieku rozproszone grupy intelektualistów dopiero z wielkim trudem
przygotowywały grunt pod nowoczesne społeczeństwa, często musząc korzyć się
przed wszelkiej maści wrogami swobody intelektualnej.
Dzisiejsza
moralność Zachodu jest przede wszystkim moralnością liberalną, czyli
pochodzącą od głównego pnia myśli oświeceniowej (Locke, Voltaire, Hume,
Kant), a po części także z jego demokratyzującego skrzydła (Spinoza,
Paine), choć ta moralność jest stale atakowana przez konserwatywnych
religiantów, anarchistów, postmodernistów, relatywistów i socjalistów. Oświecenie,
choć często pisze się inaczej, nawiązuje do chrześcijaństwa, zwłaszcza w wersji protestanckiej i nonkonformistycznej.
Urok
liberalizmu jako idei moralnej pięknie opisał Ortega y Gasset nazywając
liberalizm odruchem wspaniałomyślności większości, która nadała prawa
mniejszości i uwzględniła jej potrzeby. Rdzeniem ideologii liberalnej jest nacisk na to co indywidualne, na
dobrowolność, na samodzielność i samorealizację jednostki, na ułatwienie
jej działania w świecie, na jej życie wewnętrzne, sumienie i osobiste
przekonania. Dlatego liberalizm zawsze zwrócony jest przeciwko totalitaryzmowi,
naciskom społeczności na jednostkę, nadmiernej ingerencji w jej życie
ze strony rządu, rodziny, sąsiadów, kapłanów, i przeciw siłowemu wyrównywaniu
społeczeństwa, różnorodność jest bowiem córką wolności. Wartość
liberalizmu polega na braku dogmatów (nie jest takowym np. wolny rynek [ 5 ],
wbrew powszechnemu przekonaniu).
Swoboda
intelektualna implikuje postęp naukowy, a ten z kolei rozpraszając tajemnice
świata wokół nas, powoduje, że człowiek cierpi na coraz mniejszą ilość
chorób i lęków i staje się odważniejszy, broniąc swojej prywatności i własnych
poglądów, zgodnie z zasadą gradacji potrzeb. O takich ludziach mówimy dziś,
że osiągnęli „pełnię człowieczeństwa". Człowiek np. średniowieczny,
mający w perspektywie 30-40 lat życia, a więc mający niewielkie szanse na
osiągnięcie psychicznej dojrzałości i cieszenia się nią, żyjący
dodatkowo w nieprzyjaznym środowisku pełnym nieuleczalnych chorób (np. grypy)
nie ma siły na chronienie swojej indywidualności, ani na samodzielne,
racjonalne zmaganie się z naturą, nic więc dziwnego, że idee liberalne
narodziły się w Holandii i Anglii — najbogatszych krajach XVII-wiecznego świata.
To samo dotyczy odwagi przyznania się do swych wątpliwości wobec kwestii
nadprzyrodzonych. W świecie nieprzyjaznym, pełnym zagrożeń lepiej starać się o przywiązanie do jakiegokolwiek Hobbesowskiego stada, niż wychylać z własnymi
jednostkowymi przekonaniami, lepiej udawać, że akceptuje się w pełni credo
grupy, niż starać się przekonywać do czegoś. Niepewność jest w sposób
oczywisty wrogiem szczerości.
Dopóki
mówimy o osobistych przekonaniach jednostki, nawet to co transcendentne odnosi
się do pracy umysłu i nie budzi sprzeciwu, ale co się dzieje jeśli świat
duchowy przybiera swoją namacalną postać religii zinstytucjonalizowanej, która z zasady musi zabiegać o klientów, zwanych wiernymi, by przetrwać? Czy można
pogodzić wiarę jednostkową z niezmiennym dogmatem wybitym w marmurze? Czy można
pogodzić myślenie z utwierdzaniem się w wierze? Czy filozofia religii
zinstytucjonalizowanej może być czymś więcej niż tylko propagandą? Główny
zarzut do religii polega na tym, że dzieli ludzi w zależności od ich wiary
lub niewiary w jakąś konkretną mitologię, podczas gdy świeckość ludzi
łączy. Przykrą właściwością religii jest to, że często wiąże się ona z totalitaryzmem, a przynajmniej, że każdy totalitaryzm polityczny ma w sobie
coś religijnego. Religia ma tendencję do wnikania we wszystkie dziedziny życia.
Świat
antyczny, tak opłakiwany przez Pope’a, Nietzschego i innych, jest tą częścią
tradycji Europy, co do wagi której nikt nie ma wątpliwości. Zupełnie
inaczej jest w kwestii średniowiecza inspirującego chrześcijańskich
konserwatystów i humanistycznego oświecenia, do którego odwołują się
liberałowie, to co dla pierwszych jest tradycją, dla drugich będzie jedynie
„wiekami ciemności" lub „ślepym torem" [ 6 ].
Świat
antyczny to rzymskie masy, które wierzyły w rozmaite duchy: lemury (dusze dobrych osób: lary, i złych — larwy), i dziwacznych
spersonifikowanych bogów. Ta wizja świata antycznego zapewne nie wzbudza
specjalnego zachwytu ani chrześcijańskich konserwatystów, choć mowa tu o duszy, ani tym bardziej sekularystów i liberałów, choć ci pierwsi mogą
pocieszyć się zawsze, że Cesarstwo Rzymskie przyjęło w końcu chrześcijaństwo
jako religię państwową, ci drudzy zaś zawsze mogą nawiązać do czasów
sprzed tego wydarzenia, czasów niepokornej filozofii. Zdarzali się niepokorni
Rzymianie tacy jak Marcus Tulius Cicero, odrzucający de
facto wiarę w bogów, a nawet oszuści, tacy jak Cezar, którzy
wykorzystywał łatwowierność mas, by osiągnąć swe polityczne cele (Gaius
Julius był przez jakiś czas pontifex
Maximus, czyli rzymskim
antycznym odpowiednikiem papieża), z drugiej jednak strony Rzymianie byli głęboko
przesądni i gotowi nawet zabić w obronie tych przesądów, choć mnogość bóstw
pozwalała wybrać jedno z nich na swojego opiekuna równoważącego wpływ bóstwa
nieprzychylnego, a to wymagało już nieco intelektualnej energii i mogło
sprzyjać filozofii.
Według
Christophera Hitchensa świat antyczny umarł ustępując miejsce epoce
religijnego fanatyzmu w momencie, gdy hellenistyczny judaizm filozofujący ustąpił
dogmatycznemu. Wkrótce potem pojawiło się chrześcijaństwo, którego liderzy
pozamykali szkoły filozoficzne, wychodząc z „logicznego założenia, że
skoro oni odkryli już jedyną prawdę, dalsze dociekania w celu jej odkrycia są
niepotrzebne, a do tego potencjalnie niebezpieczne dla duchowieństwa. Potem zaś
pojawiła się na Bliskim Wschodzie jeszcze bardziej arogancka religia…"
1 2 3 4 5 6 Dalej..
Przypisy: [ 2 ] If
liberty means anything at all it means the right to tell people what they do not
want to hear, vide: The Freedom of the Press, Times Literary Supplement", 15 IX 1972.
Animal Farm [ 5 ] Ten jeden element programu liberalnego dogmatyzują
zazwyczaj wolnorynkowi konserwatywni bigoci, lub anty-demokraci zwani
konserwatywnymi liberałami. [ 6 ] Por.
np. dzieło konserwatywnego autora: Erika Kuehnelt-Leddina:
Ślepy tor Ideologia i polityka
lewicy 1789-1984, Wydawnictwo Wektory Kąty Wrocławskie 2007. « Laicyzacja (Publikacja: 07-03-2012 Ostatnia zmiana: 08-03-2012)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 7828 |
|