|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Społeczeństwo » Młodzież, szkoła, studia
W naukowym czasopiśmie ośmioletnie dzieci publikują badanie dotyczące trzmieli Autor tekstu: Ed Yong
Tłumaczenie: Krzysztof Achinger
„Odkryliśmy również, że nauka jest fajna i zabawna, ponieważ robisz coś, czego
nikt przed tobą jeszcze nie robił".
Konkluzja ta pochodzi z nowego tekstu opublikowanego w „Biology Letters",
wpływowego czasopisma należącego do Royal Society w Wielkiej Brytanii. Jeżeli
ton tej wypowiedzi brzmi niezwykle to, dlatego, że jej zbiorowym autorem są dzieci ze
szkoły podstawowej
Blackawton Primary w Devon, w Anglii. 25 dzieci w wieku 8-10 lat
zostało właśnie najmłodszymi naukowcami, którzy kiedykolwiek opublikowali coś w czasopiśmie Royal Society.
Ich
tekst oparty na badaniu terenowym przeprowadzonym na jednym z lokalnych
cmentarzy przykościelnych opisuje, jak trzmiele znacznie sprawniej niż
moglibyśmy sądzić uczą się, z których
kwiatów można pobierać pokarm. Jest to efekt
projektu „„Ja, naukowiec", przygotowanego tak, aby
to właśnie sami uczniowie przeprowadzali badania naukowe. Dzieciaki
otrzymały wsparcie od
Beau Lotto, neurobiologa z UCL oraz od Davida Strudwicka,
nauczyciela z Blackawton. Ale cała praca została wykonana przez samych uczniów.
Cała
klasa (wraz z synem Lotta, Mishą) sama wymyśliła pytania, obmyśliła hipotezy,
zaprojektowała eksperymenty i przeanalizowała dane. Samodzielnie napisali tekst
(poza abstraktem) oraz narysowali wszystkie ilustracje przy pomocy kredek.
Jest to
odświeżające podejście do nauczania przedmiotów ścisłych, w którym angażuje się
faktyczne doświadczenie badawcze. Zajęcia praktyczne w nowoczesnych klasach są
mizernym substytutem; pozwalają uczniom własnoręcznie doświadczyć nauki, ale
są dalekie od prawdziwych eksperymentów. Odpowiedzi na nie są z góry znane i nie
robią nic, aby stymulować ciekawość i odkrywanie, które leżą u podstaw nauki.
Tutaj nie ma tego problemu. Same dzieci piszą tak: „Eksperyment jest ważny,
ponieważ nikt wcześniej w historii (włączając dorosłych) nie przeprowadzał tego
doświadczenia".
VIDEO
Eksperyment
Sztuka
polegała na tym, aby dzieci zobaczyły, że proces naukowy jest grą — gramy na podstawie
ustalonych zasad, żeby odkryć ukryte wzorce i zależności w otaczającym nas świecie. Jest to punkt widzenia, w który Lotto mocno wierzy i który zmienia nauczanie przedmiotów ścisłych w „bardziej oświecający i intuicyjny proces zadawania pytań i obmyślania gier,
które nawiązują do tychże pytań". Mając w głowie gry, dzieci zaczęły mówić o tym, jak zwierzęta widzą świat, używając wszystkiego, od soczewek wyglądających
jak oczy owadów, po wideo ze śmiesznymi psimi trikami. Konwersacja przeniosła
się na trzmiele oraz na to, w jaki sposób zdobywają nektar; pytanie stało się
bardzo interesujące. Własnymi słowami dzieci:
„Przyszło nam do głów wiele pytań, ale postanowiliśmy ostatecznie zająć się tym,
jak trzmiele mogły się nauczyć używać relacji przestrzennych pomiędzy kolorami,
aby namierzyć które kwiaty [odwiedzić]. To interesujące pytanie, ponieważ w ich siedliskach mogą się znajdować kwiaty, które są
szkodliwe dla nich lub kwiaty, z których już zebrano nektar. Dlatego ważna dla
trzmieli jest wiedza, które kwiaty należy odwiedzać, a których unikać, co z kolei
zmusiło je do zapamiętania sąsiednich kwiatów; wygląda to jak łamigłówka".
Dzieci
zaprojektowały kostkę z pleksi, z dwoma wejściami i cztero-panelowymi
świecącymi pudełkami w środku. Każdy panel posiada 16 kolorowych świateł,
świecących wyraźnie na niebiesko lub żółto. Każde światełko posiadało karmidło,
które wydawało albo smakowitą słodzoną wodę, albo odrzucającą wodę słoną. Gdy
trzmiele nauczyły się pić z karmideł, dzieci włączyły światełka.
Na
początku wszystkie światełka zewnętrzne na panelu były ustawione na kolor
niebieski i miały wodę słoną, podczas gdy wewnętrzne żółte światełka zawierały
wodę słodzoną, co przypominało prosty kwiat (panele po lewej na poniższym
obrazku). Co 10-40 minut kolory były zmieniane tak, aby wewnętrzne niebieskie
światła były słodkie a zewnętrzne żółte, słone. Aby zapewnić sobie słodką ucztę,
trzmiele musiały odwiedzać środkowe światełka, a nie polegać na pojedynczym
kolorze.
I tak
czyniły. Bez żadnej wody, która mogłaby wpływać na ich decyzje, trzmiele
lądowały na centralnych światełkach ponad 90% razy. Ale pojedyncze trzmiele
(zaznaczone kolorową farbą) nauczyły się tego postępowania na podstawie innych
zasad. Niektóre latały do centralnych paneli niezależnie od kolorów. Nadal
leciały do prawidłowych świateł nawet, gdy dzieciaki przełączyły je na zielony
(panele środkowe na poniższym obrazku). Inne trzmiele były pod większym wpływem
kolorów; gdy włączono w centrum zielony panel, poleciały do bardziej znanych
żółtych lub niebieskich świateł.
W ostatnim eksperymencie dzieci przełączyły wszystkie światełka na każdym kolorze
na ten sam kolor, poza czterema rogami (panele po prawej na poniższym obrazku).
Tym razem trzmiele nie wykazały żadnych wyraźnych preferencji dotyczących
światełek narożnych lub centralnych. Nie używały więc tylko zasady „odwiedzaj
centralne światełka" lub „odwiedzaj najmniej powszechny kolor". Ich wybory były
prawie całkowicie przypadkowe, mimo że niektóre ciągle posiadały swój „ulubiony
kolor".
W komentarzu, który daje nam pewną perspektywę tych badań,
neurobiolodzy
Larry Maloney oraz
Natalie Hempel powiedzieli, że trzmiele mogą
najwyraźniej „przyswajać i z łatwością przywoływać różne wskazówki ze
skomplikowanego otoczenia". Używają kombinacji kolorów, lokalizacji i wzorów w sposób, który różni się między poszczególnymi osobnikami i jest to podobne jak
wśród niektórych kręgowców.
Droga do publikacji
Mimo,
że eksperymenty są „skromne", Maloney i Hempel uważają, że są
„sprytnie i poprawnie zaprojektowane i i zostały przeprowadzone z prawidłowym
systemem sprawdzania". Piszą oni: „Przeprowadzający eksperyment zadali naukowe pytanie i dobrze na nie
odpowiedzieli".
Ich
praca z pewnością nie jest szablonowa. Nie ma tam żadnych statystycznych analiz i brak odniesień do literatury. Lotto nie uważa tego jednak za problem. Pisze:
„Prawdziwą motywacją dla każdego naukowego badania (przynajmniej uczciwego) jest
własna ciekawość, której u dzieci nie zainspirowała fachowa literatura, ale ich
własne obserwacje świata". Brak kontekstu nie osłabia tych badań. „Przeciwnie,
ukazuje to naukę w swej najprawdziwszej (najbardziej naiwnej) formie".
Nie
wszyscy się z tym zgodzili. Wydawcy kilku najważniejszych czasopism, włączając „Nature",
„Science", „Current Biology" oraz „PLos ONE" polubili ten pomysł, ale nie
zgodzili się na publikację tekstu, ponieważ brakowało w nim odniesień i był
napisany językiem dziecka. Jednak Lotto był zdeterminowany. "Celem nie było
opublikowanie tego po prostu, jako projektu dzieci, ale jako wkładu w naukę" -
powiedział Lotto.
Dlatego
też poprosił on czterech niezależnych ekspertów o recenzję projektu i tylko jeden z nich
podważył jego naukowe zasługi. To przekonało
Chrisa Fritha, redaktora „Biology
Letters". Frith zgodził się na publikację pracy po otrzymaniu jeszcze czterech
recenzji (wszystkich pozytywnych) oraz komentarza Maloney i Hempel.
Prawdziwa nauka
Podczas
gdy „Biology Letters" zazwyczaj wymaga abonamentu,
tekst o pszczołach z Blackawton będzie dostępny za darmo aż do Nowego Roku. Zachęcam wszystkich do
przeczytania go osobiście. Jest pełen ciepła i humoru. Na przykład: "Następnie
włożyliśmy rurkę z trzmielami do szkolnej lodówki (i wyszedł nam trzmielowy
gulasz)". Jeden z nagłówków brzmi tak "Faza treningowa 2 ('puzzle'… duh duuuuhhh)".
Nauczyciel
przedmiotów ścisłych, Alom Shaha, uwielbiał ten ich trochę bezczelny ton.
Powiada: „Cóż za inspirująca praca. Buntuję się, że w szkołach nie ma
'prawdziwej' nauki. Przypuszczam, że uczniowie, którzy brali udział w tym
eksperymencie będą mieli bardziej pozytywny stosunek do nauki niż przed projektem".
Jednak dodaje: „Jak długo jednak ten efekt będzie trwał, jeżeli nie doświadczą podobnie
interesujących zajęć z przedmiotów ścisłych w przyszłości? Jak możemy sprawić,
aby więcej szkół robiło to, co my?"
Jest to
pytanie do rozważenia dla dyrektorów szkół. Obecnie Lotto jest daleki od
zakończenia tej działalności.
Przeniósł ostatnio swoje laboratorium do Muzeum Nauki w Londynie, zamieniając je w publicznie dostępną przestrzeń, „gdzie dzieci (i
dorośli) z całej Wielkiej Brytanii przyjeżdżają, aby robić eksperymenty". Mówi:
„Jeżeli znajdą się długoterminowe fundusze z Wellcome Trust, będzie stałe
miejsce dostępne dla każdego (publiczności, organizacji, itp.),
kto chce robić prawdziwą naukę". W następnym roku planuje złożyć podanie o podobny projekt zwany „ja jestem…", który zamieni młodych ludzi w prawdziwych
badaczy.
Dla
Lotto jest to coś znacznie większego niż produkcja młodych naukowców — chodzi o wykorzystywanie wartości nauki do poprawiania ludzkiego życia. Jak mówi: „Najlepsza
nauka świętuje niepewność, chęć popełniania błędów i uczenia się na ich
podstawie, chęć podejmowanie ryzyka, dostrzegania możliwości — wszelkich
możliwości (nie tylko naukowych) — widzianych z więcej niż jednej perspektywy -
współpracy, obserwacji i zabawy. Innymi słowy nauka to sposób bycia, który, w najlepszym wydaniu, jest naturalny, kreatywny,
przystosowawczy i pełen współodczuwania. To w tych słowach zawarte jest to, co
ten program ma zaszczepić".
Źródło: Biology
Letters
Linki do tekstów o podobnej problematyce:
Tekst oryginału.
Not Exactly Rocket
Science/Discover, 21 grudnia 2010
« Młodzież, szkoła, studia (Publikacja: 30-12-2010 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 784 |
|