|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kultura » Sztuka » Filmy i filmoznawstwo » Filmy
Film „Shaft”, a odkrycie seksualności Afroamerykanów [1] Autor tekstu: Julian Jeliński
Seksualność
ukazywana w filmach stanowi niezwykle ciekawy temat. Zaś sposób ukazywania
seksualności Afroamerykanów w kinie sam w sobie jest intrygujący. Dookreślając
ów temat, chciałbym przyjrzeć się zmianie, jaka nastąpiła w postrzeganiu
Czarnego, jako osoby cielesnej — seksualnej wraz z powstaniem nurtu
blaxploitation [ 1 ]na
przykładzie filmu „Shaft" z roku 1971.
By móc
przyjrzeć się temu muszę najpierw zarysować obraz Afroamerykanina w amerykańskim
kinie przed nastaniem czasu kina blaxploitation. Rok 1968 przyniósł
Czarnym prawne uznanie ich równości we wszelkich dziedzinach życia. Do tego
czasu prawie cała Ameryka żyła zasadą „oddzielni, ale równi" (separate
but equal), która w praktyce sprowadzała się do jawnej segregacji i dyskryminacji Afroamerykanów. Film nie mógł tego faktu zignorować, jako, że z jednej strony wpływał (i wpływa) na postrzeganie świata przez jego odbiorców, z drugiej jednak jest odbiciem spojrzenia zarówno twórców jak i odbiciem
zapotrzebowania na konkretne wizje świata. Film często ukazywał to, co
widzowie zobaczyć chcieli, tłumaczył to, czego nie rozumieli, w końcu
potwierdzał słuszność ich spojrzenia na świat (był odbiciem struktury społecznej
amerykańskiej klasy średniej). Film potrafił odkrywać, ale równie dobrze
potrafił retuszować niewygodne aspekty tematu, który poruszał. Czarni byli
niewątpliwie niewygodnym aspektem każdego możliwego tematu, który miał
zostać zobrazowany. Dlatego też sposób ukazywania Afroamerykanów w kinie miał
pewien określony kształt. Czarny nie mógł wykroczyć poza pewien określony
zespół cech i zachowań (można nawet zaryzykować stwierdzenie, iż powstały
pewne archetypy postaci, które przez następne lata były jedynie powielane).
Kształtowanie
się obrazu Czarnego w kinie przypadło na pierwsze dwa dziesięciolecia XX
wieku [ 2 ]. W tym czasie główne prace, jakimi na ekranach kin parali się Czarni (a właściwie
jedyne, do których dopuszczali ich Biali, lub też jedyne, które były przez
białych zauważane), były pracami nie wymagającymi inteligencji, szerokiej
wiedzy, czy nawet większej zręczności. Oczywiście powodem dla takiego doboru
prac były przede wszystkim bezpodstawne uprzedzenia i strach (paranoiczny
strach przed Czarnym wśród białych mieszkańców Stanów Zjednoczonych ciągnie
się właściwie już od XVII wieku). Najczęściej wykonywanymi przed
Afroamerykanów zawodami były zawód sprzątaczki, lokaja, odźwiernego, woźnego,
kierowcy, czy też niani (mamki). Oczywiście trzeba pamiętać o pracownikach
plantacji, z którymi mieliśmy do czynienia na południu stanów.
Taki
dobór zawodów tworzył pewien charakterystyczny rys psychologiczny, a właściwie
potwierdzał tylko rys, tworzony od początków niewolnictwa w Stanach
Zjednoczonych, co jakiś czas nieznacznie jedynie zmieniany, ale wciąż trzymający
się podstawowego założenia o wyższości rasy białej nad czarną. Z tych założeń, z bardzo jednostronnych doświadczeń i bardzo stereotypowej wiedzy na temat
Afroamerykanów powstał obraz Czarnego jako człowieka usłużnego, leniwego,
mało inteligentnego, powolnego, często lepiej czującego się w poddaństwie,
niż na wolności; obraz błazna. Amerykanki o czarnym kolorze skóry
przeistoczyły się w stare, aseksualne, powolne i ociężałe kobiety, wiecznie
podśpiewujące pod nosem niewolnicze pieśni [ 3 ],
lub (w wypadku kobiet młodych) w niewinne, przestraszone, naiwne dziewczyny.
Stereotypy te zawsze nawiązywały do zakładanej niższości Afroamerykanów.
Jak długo by nie mnożyć stereotypowych cech, którymi obdarzeni w filmach
zostali Czarni, łatwo zauważyć, że pozbawiano ich wielu aspektów „ludzkości" i postacie te były dwuwymiarowe. Przeświadczenia odnośnie „natury"
Afroamerykanów nie pozwalały twórcom wyjść poza ową dwuwymiarowość
postaci. Filmy nie ukazywały ich jako ludzi z krwi i kości, zawsze musiały
podchodzić pod jeden z tych archetypów.
Amerykańskie
kino poprzez ciągłe ukazywanie jedynie stereotypowych postaci Czarnych,
ugruntowywało i umacniało wiele przesądów, ale — co najgorsze — wpływało
także na postrzeganie samych Czarnych przez siebie. Aktorzy o ciemnym kolorze skóry
mogli grać jedynie role „stworzone dla nich", które odzwierciedlały
stereotypy dotyczące wykonywanego zawodu, zachowania, ubioru, inteligencji itp.
Pomimo tych ograniczeń Czarni powoli przesuwali granice narzucane im przez białych
producentów filmowych. Jedna granica pozostawała jednak nietknięta. Granica, a właściwie tabu dotyczące ukazywania seksualności Afroamerykanów.
Ten
aspekt życia Czarnych już w XIX wiecznej literaturze protestu
abolicjonistycznego (Harriet Beecher-Stowe i jej „Chata Wuja Toma") został
wykreślony z obrazu początkowo niewolnika a następnie „wolnego Murzyna".
Seksualność nie przystawała do innych cech wytworzonego stereotypu — do
uległości, uniżoności, powolności. Miłość Afroamerykanów, która mogła
zostać ukazana na ekranie była platoniczna, albo była ukazywana w sposób
bardzo uproszczony i symboliczny (lub mogła być także miłością do Boga).
Era filmów blaxploitation przyniosła diametralną zmianę w tej dziedzinie, a „Shaft" z 1971 roku stał się symbolicznym kamieniem nilowym.
Można
argumentować, iż już wcześniej mieliśmy do czynienia z tą zmianą oraz że
dokonała się ona dzięki Sidney’owi Poitier i rolom, które grał. By
odeprzeć ten argument trzeba przypomnieć, że pomimo licznych ról bardzo
odstających od stereotypowych ujęć Afroamerykanina (policjant w rasistowskim
miasteczku na Południu rozwiązujący sprawę morderstwa w filmie „In the
Heat of the Night" oraz przede wszystkim doktor medycyny zakochany w białej
kobiecie w filmie „Guess Who's Coming To Dinner" z roku 1967) i ogromnego
wpływu tego aktora na kruszenie i zaprzeczanie filmowym stereotypom na temat
Czarnych, nie miał możliwości podważenia stereotypowego ujęcia seksualności
Afroamerykanów. Relacje granych przez niego bohaterów z kobietami, jeżeli miały
dotyczyć cielesności, to oparte były na miłości i ukazywane w sposób głównie
symboliczny, bądź ukryty. Świetnym przykładem jest tu „Guess Who's
Coming To Dinner" — film, w którym przełamywane jest „tabu" związków
międzyrasowych. Jednak po pierwsze kwestia cielesności zostaje w nim pominięta, a po drugie znaczące jest, że by związek między Czarnym a białą mógł
zostać przyjęty przez widownię, to odpowiednim kandydatem, który musi zdobyć
akceptację białych rodziców „zwykłej dziewczyny" musi być doktor
medycyny o międzynarodowej sławie.
Film
„Shaft" ukazuje cielesność Czarnego w sposób, jaki w filmach do tej pory
zarezerwowany był tylko dla białych. Ponadto pozytywnie wartościuje
traktowanie kobiet z lekkim lekceważeniem, a jednak afektacją, kojarzone głównie z kinem gangsterskim czy też westernami (i tradycyjnie białymi bohaterami).
Powinniśmy jednak pamiętać, iż bez Sindey’a Poitier i jego wybitnych
kreacji filmowych przeskok dokonany w „Shafcie" nie byłby możliwy.
Tak
wielka zmiana w podejściu do ukazywania cielesności musi mieć swoje podstawy.
Co spowodowało, iż taki film jak „Shaft" i taki prąd kinematografii jak
blaxploitation stworzyły nową jakość w kinie amerykańskim? By odpowiedzieć
na to pytanie powinniśmy przynajmniej przybliżyć kontekst społeczno-polityczny,
który uwarunkował i umożliwił powstanie blaxploitation i ukazanie seksualności
Czarnych w tak odmienny od do tej pory przyjętego sposób.
Największy
wpływ na te zmiany miały z jednej strony ruchy społeczne Afroamerykanów oraz z drugiej strony artyści, w tym przede wszystkim pisarze afroamerykańscy. Ruchy społeczne,
religijne, a także polityczne miały ogromny wpływ na formowanie się tożsamości
Czarnych i budzenie się ich samoświadomości. Pierwszym wielkim ruchem, który
narodził się na początku XX. wieku, był ruch Marcusa Garvey’a, który jako
pierwszy głosił hasło „czarny jest piękny" (Black
is beautiful), a także ideę powrotu do Afryki jako do ojczyzny oraz do
kultury Afryki, jako prawdziwej kultury Afroamerykanów.
Zdecydowanie
większe znaczenie dla Afroamerykanów miały jednak trzy ruchy powstałe w latach 50. i 60. XX wieku, które kojarzone były z osobami Martina Luthera
Kinga, Malcolma X (oraz Elijaha Muhammada), a także Stockey Carmichaela i Huey
P. Newtona. King był wielkim przywódcą, laureatem pokojowej nagrody Nobla,
wzorem i symbolem dla milionów Afroamerykanów. Jego osoba, a także ruch
biernego oporu obudziły w milionach ludzi poczucie honoru, tak deptanego przez setki
lat, niszczyły negatywne stereotypy na temat własnej rasy zagnieżdżane w umysłach Czarnych przez Białych od początków niewolnictwa. Malcolm X i organizacja Czarnych Muzułmanów (Nation
of Islam) głosił radykalne hasła separacji od białego społeczeństwa,
piekielnego pochodzenia białego człowieka, obrony przed oprawcami wszelkimi możliwymi
środkami. Ostatnim z tych ruchów był zapoczątkowany przez Partię Czarnych
Panter założoną przez Stockey’a Carmichaela, Roberta Seala i Huey’ego P.
Newtona. Partia ta w swym programie żądała natychmiastowej równości,
zaprzestania dyskryminacyjnych praktyk na polu socjalnym i gospodarczym, a także
partyzancką walkę z wszelkimi oprawcami (w tym także z „białą" policją).
Idee Czarnych Muzułmanów oraz Partii Czarnych Panter stały w ostrej sprzeczności z podejściem ruchu Martina Luthera Kinga. Ale oba ruchy stawiały na
samodzielność, dumę, jedność Afroamerykanów; na odrzucenie pryzmatu
spojrzenia i oceny białego człowieka; na podniesienie czoła wysoko i kroczenie w swym życiu dumnym krokiem i zaprzestanie poszukiwania ciągłych
wymówek odnoszących się do białych. Martin Luther King ujął to w tym
barwnym przykładzie: jeżeli jesteś zamiataczem ulic, bądź najlepszym
zamiataczem ulic. Wszystkie te organizacje i ruchy zrewolucjonizowały sposób
postrzegania siebie Afroamerykanów. Nie bez powodu lata 60. XX wieku nazywa się
czasem „Rewolucji Czarnych".
Literatura
amerykańska także wywarła duży wpływ na podejście do kwestii murzyńskiej
przez Czarnych. Najważniejszymi afroamerykańskimi pisarzami pierwszych sześćdziesięciu
lat XX wieku byli Richard Wright, James Baldwin oraz Ralph Ellison. Każdy z nich poruszał problemy Czarnych znając je doskonale z własnych doświadczeń. O ile jednak Richard Wright głosił hasła literatury zaangażowanej, która
powinna opowiadać o cierpieniach Afroamerykanów i temu tematowi poświęcał
swe dzieła (najbardziej z nich znane to „Native Son" oraz „Black Boy"),
to dwaj jego następcy mieli już inne cele swego pisarstwa. James Baldwin
bardzo często zaznaczał, że jego celem nie jest pisać o cierpiącym Czarnym,
ani nawet o Czarnym. Jego pragnieniem było pisać o Człowieku (czyli ukazanie
Afroamerykanina jako osoby pełnowymiarowej), rezygnować z wszelkich stereotypów
„cierpiącego murzyna". Jego książki pokazują najprzeróżniejsze aspekty
życia Afroamerykanów. Porusza on też temat seksualności w sposób bardzo
otwarty i plastyczny. Jego zdaniem przywraca w ten sposób czarnemu bohaterowi
seksualność po latach ciągłej „kastracji" dokonywanej przez Białych na
łamach literatury czy też filmu. Dzieła Baldwina były niesamowicie popularne i często był on nazywany „głosem czarnej Ameryki", gdyż tak trafnie wyrażał
pragnienia, problemy i życie swych pobratymców. Zaś Ralph Ellison koncentrował
się na innych aspektach związanych z byciem Czarnym. Wymyślił on termin
„niewidzialny człowiek" (to zresztą tytuł jego bardzo znanej powieści)
na określenie sytuacji Czarnego w Ameryce. W swych książkach podobnie jak
Baldwin rezygnował z literatury protestu na rzecz opisu mnogości form życia
Afroamerykanów.
1 2 Dalej..
Przypisy: [ 1 ] Blaxploitation
(od połączenia słów „black exploitation") to gatunek filmowy stworzony
pod koniec lat sześćdziesiątych XX wieku w USA. Jego głównymi cechami było
koncentrowanie się na Czarnoskórych bohaterach, ukazywanie historii z punktu
widzenia Afroamerykanina. [ 2 ] W
artykule tym nie będę wspominał o epoce tzw. race
movies, gatunku filmowym istniejącym w latach 1915-1950, gdzie filmy były
kręcone przez i dla czarnej publiczności, szczególnie na Południu, gdzie -
za sprawą segregacji rasowej — istniały osobny przemysł filmowy Czarnych. [ 3 ] Dobrym przykładem jest tu postać Mammy z „Przeminęło z Wiatrem"
grana przez Hattie McDaniel « Filmy (Publikacja: 13-03-2012 )
Julian Jeliński Absolwent filozofii i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Wrocławskim. Współpracuje m.in. z Instytutem Studiów Nad Islamem we Wrocławiu. Interesuje się zagadnieniami filozofii społeczno-politycznej, tożsamości Afroamerykanów, wielokulturowości w amerykańskiej filozofii politycznej, filozofii Cornela Westa oraz kwestią społecznego wymiaru religii na świecie. Tłumacz artykułów Sama Harrisa. Liczba tekstów na portalu: 18 Pokaż inne teksty autora Liczba tłumaczeń: 32 Pokaż tłumaczenia autora Najnowszy tekst autora: O przygodach Jezusa i Mo | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 7844 |
|