|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Społeczeństwo » Narkotyki
Szisza na celowniku Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Szisza, zwana też fajką wodną, stała się na Zachodzie nową
modą, pochodzącą z krajów arabskich. Być może wzrost jej popularności
koresponduje z coraz mocniejszym ograniczaniem palenia papierosów. Szisza palona
jest grupowo i można ją określić współczesną fajką pokoju. W Gazecie Wyborczej ukazała się pseudoinformacja jakoby WHO
opublikowało raport z którego wynika, iż godzinna sesja z sziszą jest tak
toksyczna jak wypalenie 100 papierosów. Z drugiej strony też mylą się ci, którzy
uważają, że szisza jest znacznie bezpieczniejsza aniżeli papierosy, a taki mit
wciąż krąży wśród użytkowników sziszy.
Doniesienie w GW na temat sziszy bazuje na
artykule w BBC, który z kolei przywołuje raport WHO na temat palenia sziszy — opublikowany w 2005 r. Raport WHO poddany został ostrej krytyce przez
czołowego badacza skutków sziszy, francuskiego tabakologa,
Kamala Chaouachiego,
który zarzucił raportowi pominięcie najważniejszej literatury przedmiotu oraz
szereg błędów:
Również publicystyka BBC na ten temat poddana została
krytyce:
Shisha madness. BBC and
Department of Health accused of „gross exaggeration" in shisha story
Jakkolwiek by oceniać informacje BBC, to doniesienie na ten
temat w GW dodatkowo jeszcze podkręciło dramatyzm doniesienia w BBC. Lead nowiny w GW:
"Podczas godziny spędzonej z przyjaciółmi nad fajką wodną,
czyli sziszą, wdychamy tyle substancji toksycznych co wypalając sto papierosów -
mówi raport WHO."
Tymczasem w BBC ani tym bardziej w raporcie WHO nie było
mowy o 100 razy większej ilości substancji toksycznych, lecz o tym, że w czasie
godzinnej sesji z sziszą jedna osoba może wciągnąć tyle dymu ile w 100
papierosach. „Może to być zaskakujące dla większości ludzi" — konkluduje BBC.
„Dla większości wielbicieli fajki wodnej ta informacja to szok" — wzmacnia
konkluzję GW [ 1 ].
Informacja o ilości wciąganego dymu, bez dalszych konkretów
jest pseudoinformacją, która ma jedynie straszyć. Dym papierosowy i dym z sziszy
są znacznie inne, powstają też w zupełnie różny sposób: tytoń w papierosie spala
się w temperaturze 900 st. C [ 2 ],
podczas kiedy w sziszy mokry tytoń nasączony melasą cukrową (maassel) nie jest
spalany, lecz podgrzewany (temperatura w czaszy nie przekracza 200 st. C).
Różnica ta powoduje zasadnicze konsekwencje chemiczne. Dym w sziszy to
zasadniczo (80-90%) para wodna plus glicerol, który dodawany jest do melasy ze
względu na jego właściwości higroskopijne i dla lepszego spalania — oba
biologicznie neutralne. W trakcie spalania tytoniu papierosowego w procesie
pirosyntezy powstają nowe substancje, łącznie ujawniono ok. 5 tys. substancji w papierosowym dymie, które mają wpływ na organizm człowieka. Dym sziszy jest
znacznie mniej skomplikowany (ujawniono kilkaset jego substancji). Jak wskazują
badania, dym tytoniowy powstały w temperaturze poniżej 400 st. C nie wykazuje
mutagenności, w przeciwieństwie do dymu powstałego w wysokich temperaturach.
[ 3 ]
Porównywanie ilości dymu wdychanego w sziszy i papierosów
jest poznawczo bezwartościowe i obliczone na manipulację.
Całościowy obraz porównania zagrożeń wymagałby szerokiej
analizy wpływu poszczególnych najistotniejszych substancji z dymu. W tym miejscu
wzmiankuję jedynie kilka. W badaniu bejruckich
szisza-barów okazało się, że palacze sziszy mają mniejszą zawartość kotyniny
(metabolit nikotyny) w ślinie niż palacze papierosów.
[ 4 ] W badaniu pakistańskich palaczy ustalono, że palacze sziszy w stosunku do
nałogowych palaczy papierosów mają wyraźnie mniejszy poziom antygenu
rakowo-płodowego, który jest skorelowany z rakiem płuc. [ 5 ]
Głównym problemem przy paleniu sziszy wydaje się
wydzielanie tlenku węgla, substancji toksycznej, która redukuje zdolność krwi do
transportu tlenu w organizmie. To jego obecność odpowiada za bóle głowy po
przebywaniu w nazbyt zadymionym pomieszczeniu. Bywalcy szisza-barów mają we krwi
wyższy poziom tlenku węgla niż bywalcy zadymionych papierosami barów. Takie
wnioski płyną z badania przeprowadzonego przez zespół Tracey Barnett z Uniwersytetu na Florydzie. Barnett mierzyła poziom tlenku węgla wydychanego po
wyjściu z zadymionych barów. Badaniem objęli 173 bywalców szisza-barów i 198
bywalców barów zezwalających na palenie papierosów. Ci pierwsi mieli średni
poziom tlenku węgla wielkości 30,8 cząstek na milion (ppm), podczas kiedy ci
drudzy — 8,9 ppm. Poziom ten zawyżają nieco ci, którzy na co dzień palą
papierosy. Po ich odjęciu, średni poziom bywalców szisza-barów wynosi 28,5 ppm
(wobec 8 ppm z barów tradycyjnych). Bywalcy szisza-barów, którzy nie palili w trakcie pobytu, również mieli dość wysoki poziom — 11,5 ppm. 18% bywalców
szisza-barów miało ponad 50 ppm, zaś 5% — ponad 90 ppm. [ 6 ]
Średnia wielkość w szisza-barach mieści się
jednak w dopuszczalnych amerykańskich normach [ 7 ]:
ustalonych na 50 ppm / 8 godzin. Inne są normy The National Institute for
Occupational Safety and Health (NIOSH) — 35 ppm / 8 h. Normy UE oraz Polski są bardziej rygorystczne, ale nadal nie mamy przekroczenia: średnie stężenie ważone dla ośmiogordzinnego dnia pracy = 20 ppm; najwyższe dopuszczalne stężenie chwilowe dla 15 minutowego narażenia — 100 ppm. [ 8 ] Jednocześnie jest to na
granicy norm określonych przez WHO:
87 ppm — do 15 min, 52 ppm do 30 min, 26 ppm — do 1 h, 9 ppm do 8 h.
Chaouachi wskazuje, że trudno mówić o bardziej toksycznym wpływie palenia sziszy
od palenia papierosów, wszak palacze wdychają toksyczny tlenek węgla codziennie,
podczas kiedy szisza przez jej amatorów palona jest 1-3 razy tygodniowo.
Wyższa jednorazowa ekspozycja palacza na tlenek węgla przy
paleniu sziszy nadal mieści się w obecnie ustalonych normach, które są
kształtowane na podstawie obecnej wiedzy (i wraz z jej rozwojem mogą zostać
zmienione na bardziej rygorystyczne). Niemniej jednak, nie można na tej
podstawie wyciągać wniosków, że regularne palenie sziszy nie jest szkodliwe dla
zdrowia. Woda nie zatrzymuje wielu substancji szkodliwych, jak często uważają
jej użytkownicy. Choć ogrzewanie tytoniu w niższych temperaturach prawdopodobnie w realny sposób ogranicza jego toksyczność.
Trzeba z uwagą śledzić nowe badania na ten temat, które z pewnością będą licznie powstawały. Ponieważ obecnie doniesienia prasowe
swobodnie wyolbrzymiają dostępne dane (rozpiętość szkodliwości sesji z sziszą
jest prezentowana jako równowartość od 1 papierosa do 450!), więc zapewne rosła
będzie presja na uzasadnienie zakazu palenia sziszy w barach. Stąd też należy
również śledzić polemikę naukową i krytykę ukazujących się prac na ten temat.
Kamal Chaouachi opublikował szereg tego rodzaju głosów, by
wskazać jako przykład:
Nawet jeśli godzinna sesja z sziszą pod względem ekspozycji
na tlenek węgla jest kilka razy gorsza aniżeli sesja papierosowa to też na tej
podstawie nie można wyciągać wniosków, że palenie sziszy jest kilka razy gorsze
niż palenie papierosów, gdyż szkodliwość dymu tytoniowego nie ogranicza się
przecież do narażenia na tlenek węgla.
Opublikowanie kompletnego nonsensu o owych 100 papierosach
przez GW może realnie wpłynąć na powstanie histerii medialno-społecznej wokół
sziszy. A wówczas już badania naukowe nie odegrają wielkiej roli w rozstrzygnięciu kwestii zakazu.
Okazjonalne wypalenie sziszowej fajki pokoju z przyjaciółmi w wentylowanym pomieszczeniu niesie niemal na pewno więcej pozytywnych aniżeli
negatywnych skutków społecznych.
Kwakier Theophil Waldmeier, twórca nowoczesnych szkół w Bejrucie, na spotkaniu dyplomatycznym z władzą lokalną, 1876.
Przypisy: [ 1 ] Odpowiada za to oczywiście konkretny redaktor, lecz nowina jest
niepodpisana, więc zastępczo muszę ją odnosić do całej redakcji [ 5 ] Khan M Sajid, Kamal Chaouachi, Rubaida Mahmood:
Hookah
smoking and cancer: carcinoembryonic antigen (CEA) levels in
exclusive/ever hookah smokers, Harm Reduction Journal 2008. Zob.
też: Kamal Chaouachi, Khan Mohammad Sajid:
Cancer risks of hookah (shisha, narghile) tobacco use require further
independent sound studies, International Journal of Cancer, Volume
127, 1 October 2010. Sajid KM, Parveen R, Durr-e-Sabih, Chaouachi K,
Naeem A, Mahmood R, Shamim R.:
Carcinoembryonic
antigen (CEA) levels in hookah smokers, cigarette smokers and
non-smokers. J Pak Med Assoc. 2007 Dec. « Narkotyki (Publikacja: 09-04-2012 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 7934 |
|