Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.447.939 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 701 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Radykalna nowość nauki współczesnej polega właśnie na odrzuceniu wiary, która leży u sedna wszelkich popularnych religii, że siły poruszające gwiazdami i atomami zależą od preferencji ludzkiego serca".
 Czytelnia i książki » Recenzje i krytyki

Samuel Huntington – Zderzenie cywilizacji [2]
Autor tekstu:

Huntington znów ukazuje swój konserwatywny światopogląd pisząc o revanche de dieu - powrocie religii, wbrew obawom konserwatystów takich, jak cytowany przezeń T.S. Elliot, który na serio obawiał się, że wyparcie religii spowoduje zastąpienie jej kultem Hitlera i Stalina (s. s. 145), co stanowi stały element religijnej propagandy: „jeśli nie wierzysz w Boga, uwierzysz we wszystko", choć dużo słuszniej byłoby powiedzieć: "jeśli wierzysz w Boga, uwierzysz we wszystko". Z typowo amerykańskim niezrozumieniem sprawy pisze on o „renesansie prawosławia" (s. 147) w Rosji, a przecież było to tylko wyjście dotąd prześladowanej religii z ciemnego kata na oświetlony plac. Konserwatyzm Huntingtona nie pozwala mu o tym pomyśleć równie racjonalnie jak myśli o Chinach, jako o nie nowej potędze tylko o odrodzeniu, Huntington pisze o odrodzeniu religii na całym świecie, nie zająknąwszy się słowem na temat odchodzenia milionów ludzi od religii w Europie czy Japonii, ale można zrozumieć, że z ultra religijnych USA z ich newborn christians i baptystami straszącymi dzieci piekielnymi seansami, może to umknąć… Autor pisze natomiast o inwazji katolicyzmu w rozwijającej się Korei (s. 151) i protestantyzmu w Latynoameryce, przyznając, że ludy nie muszą wracać do religii wyprodukowanej we własnym kręgu kulturowym. Pisze dużo o tym, że rozum nie wystarcza ludziom do szczęścia, ale zapomina, że potrzeby duchowe może wypełnić nie tylko religia, ale np. idealizm naukowy, estetyczna ciekawość świata, sztuka i literatura. Może Samuel Huntington nie ma takich potrzeb...

Co chwilę u Huntingtona natykamy się na „azjatycki optymizm" pochodzący z odrzucenia „dekadenckiego Zachodu", co ma dowodzić i istotnie dowodzi że Azja nie jest już zapatrzona na Zachód (s 169), ale tekst pisany jest w taki sposób, jakby Huntington się z ta opinią zgadzał, co jest absurdem, zresztą sam wcześniej pisał, że Azja jedynie nadrabia zalęgłości, a odwrót Zachodu jest jedynie względny. Podobnie jak owa afirmacja Azji, ma działać islamizacja prawa w państwach muzułmańskich (s 184), tu też natkniemy się na mity o dekadencji Zachodu. Boom naftowy umożliwił kilku państwom islamskim uniezależnienie się od Zachodu, a nawet częściowe odwrócenie relacji (s. 185). Nigdzie Huntington nie precyzuje na czym owa dekadencja Zachodu ma polegać i czym ona się mogłaby różnić od dekadencji Rosji (alkoholizm), elit Chin (szalone zakrapiane przyjęcia) itd. Ale można się domyślać, że chodzi o odejście od mitów religijnych i masowego płodzenia dzieci. W takim układzie to system świadczeń społecznych będzie odpowiedzialny za ową dekadencję, ponieważ dawniej dzieci stanowiły odpowiednik współczesnych funduszy emerytalnych. Ergo Huntington to dość typowy republikanin wyznający republikańskie przesądy.

Huntington podpisuje się pod teza Jacka Goldstone’a, że przyrost demograficzny wywołuje rewolucje (1789 r., 1848 r. , pochód faszyzmu lat 20. i 30. i teraz w krajach islamu) i trudno się z tym nie zgodzić, w końcu młodzi bezrobotni są motorem zmian (s. 187).

Dalej Huntington zajmuje się udowadnianiem, że kraje współpracują coraz częściej według klucza cywilizacyjnego (nieruchawość wielocywilizacyjnego ASEANU i jego spóźniona wolnorynkowość, wahania Japonii miedzy Azją a USA — s. 217), oraz, że krajom niełatwo zmienić obóz pod względem cywilizacyjnym, o czym mają świadczyć rosyjska powierzchowna modernizacja za Piotra I Wielkiego (de Maistre: „podrap Rosjanina a zadraśniesz Tatara" — s. 229) i potem (komunizm — rdzennie rosyjska odpowiedź na kłótnie miedzy okcydentalistami i słowianofilami — s. 232, Jelcyn — ucieleśnienie Rosji zastępuje zachodniego Gorbaczowa), Turecki zawód Europą (sprzeciw Niemiec wobec uznania konieczności odwetu NATO na agresorze atakującym Turcję — s. 237) i objęcie przewodnictwa ludów tureckich oraz zbliżenie Chin i Tajwanu. Nieco więcej szansy daje Huntington meksykańskim próbom stania się krajem północnoamerykańskim (s. 246), zaś żadnych szans próbom uczynienia Australii nieco bardziej azjatycką, co miałoby ułatwić jej współpracę gospodarczą w regionie Pacyfiku (s. 249). Gospodarka japońska też działa ponoć wbrew „prawidłom" typowym dla gospodarek Zachodu (s. 387).

Huntington uważa, że największy problem jest z tymi cywilizacjami, które nie mają kraju centralnego (jak Rosja dla prawosławia czy USA i UE dla Zachodu), jak cywilizacja islamu i Afryki. Nie wiadomo bowiem kto miałby pełnić tą rolę (RPA? Iran?), także w razie konfliktu nie ma kto trzymać „swoich" w ryzach (podsumowanie rozdziału na str. 300-301).

W dalszej części pracy natykamy się na rozważania czysto geopolityczne o praktyce zderzeń cywilizacji (jak w sprawie olimpiady 2000) i od razu natykamy się na szereg dziwnych tez takich jak, ta , głosząc, iż partie islamofobiczne i antyemigranckie Zachodu są zwierciadlanym odbiciem partii fanatycznie islamskich w świecie mahometańskim (s. 340), chciałoby się tu przypomnieć autorowi, że jednak ludzie Zachodu nie kolonizują obecnie świata islamu, wiec trudno porównywać partie często uzasadnionego strachu i obawy z partiami czystej geopolitycznej nienawiści. Emigrację islamską do Europy i latynoską do Ameryki, Huntington traktuje tu nie jako objaw śmierci Zachodu, lecz kwestię jego gotowości na życie w krajach o dwóch odrębnych kulturach (pisze, że asymilacja jest możliwa, nie widzi jednak jakiejś wspólnej płaszczyzny porozumienia — ja taką widzę ateiści i sceptycy ex-muzułmanie świetnie dogadują się zwykle z ex-chrześcijanami..., na ale to w Europie, bo w Stanach elity są uduchowione tak bardzo, że sam Torquemada byłby czasem pod wrażeniem), jednak najważniejszym dlań problemem jest gotowość Zachodu na poniesienie kosztów ekonomicznych związanych zahamowaniem imigracji (s. 346). Przewiduje koniec naporu Arabów na Europę ok. 2025 roku, ale i kłopoty ze statusem południowych stanów USA, jeśli zostaną one jeszcze bardziej zlatynizowane. Słusznie krytykuje Huntington pseudo-liberalnych muzułmanów typu Fatimy Mernissi, która wszędzie widzi jedynie winę Zachodu i jego monopolu gospodarczego połączonego z militarystycznym imperializmem (s. 365).

Bardzo ciekawe są rozważania na temat europejskiej równowagi sił jako podstawy Zachodniej praktyki dyplomatycznej, skonfrontowanej z azjatyckim „równaniem do silniejszego", mimo to ma autor nadzieję, że w razie czego Japonia poprze jednak Stany przeciw ewentualnej hegemonii Chin (s. 398-407), w kontaktach z Rosją, Huntington proponuje uznać jej status jako kraju-matki prawosławia i gwaranta spokoju w Azji Centralnej (s 417) bez dociekań dotyczących przestrzegania praw człowieka przez moskiewskich decydentów.

Jak się można było spodziewać w ostatnim rozdziale Huntington ukazuje swoją twarz konserwatysty w pełni. I oczywiście za osłabienie pozycji Zachodu wini sekularyzm, rozpad rodziny (chce on wesprzeć rodzinę, choć racjonalniej byłoby wesprzeć samotne rodzicielstwo, podejść do problemu praktycznie, a nie ideologicznie), wypieranie chrystianizmu i hedonizm (s 536-537), w jego kostycznej wizji Zachodu nie ma miejsca na liberalną ewolucję, choć jeszcze na początku dzieła uznał liberalizm za de facto część odwiecznego ładunku cywilizacyjnego Zachodu… Jednak jak mowa o USA, to kładzie tu nacisk nie tyle na religię (w końcu autorzy konstytucji byli deistami), lecz na indywidualizm, konstytucjonalizm, wolność, równość i demokrację (American Creed) i słusznie gromi multikulturalistów, chcących „zmienić Amerykę w miniaturę świata", tak samo jak gromił liberałów amerykańskich, którzy chcą zwesternizować świat (ja z takimi właśnie liberałami trzymam — niech zmieniają — byle nie „na chama") . Jeśli nawet kiedyś miałaby powstać uniwersalna kultura światowa, to zdaniem Huntingtona, powstanie ona stopniowo przez poszukiwanie punktów wspólnych (s 566), czyli przez taki cywilizacyjny ekumenizm. I nie zniechęca go to, że ekumenizm przyniósł jedynie zagrożenie wobec nauki (kreacjonizm, sojusz między religijny), ani to, że jedynym sposobem by Irańczyk dogadał się z Brytyjczykiem jest odstawienie religii (integralnej cechy cywilizacji wg autora The Clash of Civilisations do kąta. Zobaczymy jak dalej potoczy się ten międzycywilizacyjny dialog, może w końcu ludzie dostrzegą za oparami mitów innych ludzi, zamiast tworzyć nowe wspólne...

Książkę Huntingtona przeczytać warto. Dowiemy się z niej nie tylko dlaczego Haiti nie jest w Limie i La Paz uważane za kraj latynoamerykański, ale też sporo o rozmaitych geopolitycznych konstelacjach, nie radzę jednak budować na niej swojego światopoglądu, bo raczej będzie on fałszywy.

Zderzenie cywilizacji i nowy kształt ładu światowego, Wyd. Muza, Warszawa 1997, ss. 542.


1 2 
 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (11)..   


« Recenzje i krytyki   (Publikacja: 01-05-2012 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Piotr Napierała
Urodzony w 1982r. w Poznaniu - historyk; zajmuje się myślą polityczną oświecenia i jego przeciwników i dyplomacją Francji i Anglii XVIII wieku, a także kwestiami związanymi z ustrojem państw (Niemcy, Szwecja, W. Brytania, Francja) w tej epoce.
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 74  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Bernard-Henri Lévy American Vertigo
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 7995 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365