|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Światopogląd » Ateizm i Ateologia » Socjologia ateizmu
Ateistki Autor tekstu: Maciej Kroniewicz
Można powiedzieć,
że polskimi katolikami rządzą ludzie z zawodówek.
(...) Michaliki i Głodzie. Ten
ostatni jest równie prymitywny
jak facet spod budki z piwem." [ 1 ]
M. Środa Pism kobiecych nie czytam, bo jakoś trudno mi w nich
znaleźć coś, co byłoby dla mnie interesujące. A tu jeden ze znajomych podsunął
mi niedawno Galę, a w niej artykuł
pt. „Nie-grzeszne dziewczynki" [ 2 ];
rozmowa z paroma polskimi ateistkami, które są także ogólnie znanymi osobami
naszego życia społecznego. Proszę wybaczyć, ale nie mogę odmówić sobie
wymienienia ich nazwisk: Renata Dancewicz, Kazimiera Szczuka, Anja Orthodox,
Agata Passent, Barbara Labuda, Sylwia Chutnik, Hanna Bakuła, Joanna Senyszyn,
Maria Szyszkowska i Magdalena Środa.
Lektura przemyśleń kobiet świadomie wybierających ateizm
jest bardzo pouczająca. Prawie wszystkie pochodzą z katolickich domów i musiały
włożyć większy lub mniejszy wysiłek, aby wyzwolić się z przyciasnych horyzontów
myślowych chrześcijaństwa. Ale jest wyjątek. Wygląda na to, że dla jednej z pań
ateizm jest naturalnym stanem umysłu. Co wskazuje na powstawanie nowego modelu
rodziny. Powoli rodzi się pokolenie nie wychowywane w katolickich domach! Cóż za
szczęście! Nareszcie pojawiają się rodziny, w których umysły bezbronnych dzieci
nie poddaje się religijnej indoktrynacji.
Odtąd można traktować swoją niewiarę tak trochę, jak grę w tenisa. Ot, tak po prostu umiem grać i lubię. Mile zaskoczony tą ostatnią
postawą zacząłem się nad nią zastanawiać. Z drugiej strony wiedziałem nie od
dzisiaj, że są ateiści-konformiści kierujący się wygodnictwem, partykularnymi
interesami, w realizacji których strach przed boskim gniewem byłby przeszkodą. A tu spotkało mnie miłe rozczarowanie. Z wyjaśnień Agaty Passent wyłania się obraz
bezpiecznego domu, opartego na wartościach rodzinnych — domu, w którym religia
nikomu nigdy nie była do niczego potrzebna. Zapewne traktuje się ją wtedy jak
jedno z wielu zjawisk życia społecznego. Bez zakłamania, bez zbędnego poczucia
winy z tego powodu, że jakoby przyszło się na świat z grzechem pierworodnym
odziedziczonym po jakichś mitycznych przodkach. Przypomnę, że według Biblii
pierwsi rodzice mieli być winni, bo… chcieli coś wiedzieć o sobie i świecie. Cóż
za anachronizm. Potrzeba wiedzy ukarana! To może miało jakiś sens (teraz już
trudno zrozumieć jaki), w zamierzchłych czasach, gdy paru wybranych chciało
uchodzić za niezbędnych. Ale dzisiaj w dwudziestym pierwszym wieku? Takie
podejście już nawet nie jest warte śmiechu, a tylko wzruszenia ramion. A jednak
polska rzeczywistość dla mas, od tej wymarzonej sobie przez Kościół, wcale się
aż tak nie różni. Przy byle okazji mężczyźni, a to w czarnych sutannach, a to w purpurach, fioletach i innych pozłacanych bizantyjskich ozdobach, z pastorałami w ręku, przechadzają się w poczuciu dumy i majestatu… Potem z zadęciem
wygłaszają swoje pouczenia dla maluczkich.
Kobiety mają szczególnie dużo do powiedzenia na ten
temat, co lakonicznie ujęła Dancewicz: „Czułam też, że ta instytucja [Kościół -
przyp. MK] w gruncie rzeczy pogardza kobietami, wyznaczając im podwójną rolę
służebnic nie tylko pana Boga, ale i księży".
Dojrzałość naszych ateistek warta jest podziwu. Pisarka
Sylwia Chutnik mówi: „… kiedy wkrótce zaczęłam działać społecznie [ 3 ].
Zrozumiałam, że nasz los zależy tylko od nas. Nie musiałam mieć
'pocieszajek',
jakie daje religia." Jednocześnie w swojej działalności nie rezygnuje ona ze
współpracy także z organizacjami katolickimi, co świadczy o fachowości i determinacji w dążeniu do celu.
Nie mam zamiaru cytować tu wszystkich pań. Zainteresowany
czytelnik zawsze może sięgnąć do wspomnianego artykułu. Chcę tylko powiedzieć,
że przemyślenia w nim zawarte podnoszą na duchu i człowiek zaczyna wierzyć, że
coś w naszym społeczeństwie zmienia się na lepsze.
Nie mogę jednak nie skreślić kilku słów o Magdalenie
Środzie. Panią profesor poznałem przed laty na wydziale filozofii i socjologii
UW. Pracowała wtedy jako asystent w Zakładzie Etyki Instytutu Filozofii i powszechnie znany był jej wojujący feminizm. Koledzy ostrzegali mnie: „tylko nie
wyjeżdżaj przy niej z jakimiś seksistowskimi dowcipami, bo będzie po tobie…"
Powaga na ich twarzach wydawała mi się wtedy trochę komiczna. Zapewne wynikało z mojego słabego rozeznania w tych sprawach. Sam, jak mi się wydaje, zawsze
traktowałem kobiety partnersko i nie miałem z tym żadnych kłopotów.
Później kibicowałem Środzie i jej odważnym poglądom na
temat polskiej rzeczywistości zamieszczanym w prasie i Internecie. To zostało mi
do dzisiaj. Celność często połączona z dosadnością jej wypowiedzi wnosiła i wnosi świeży powiew do naszej publicznej atmosfery rodem z kościelnej kruchty.
Dlatego lubię Środę i jej cięte, pełen trafności, choć czasem nie wolne od
złośliwości (vide motto do artykułu), sądy. Jest ona osobą, jak rzadko kto,
potrafiącą wskazywać absurdy życia społeczno-politycznego, których piętnowania i ośmieszania nigdy dość.
A oto cytat wskazujący właściwe miejsce, jakie powinny
znajdować w naszym życiu przemyślenia filozofów chrześcijańskich i teologów:
„Czytanie św. Tomasza czy innych doktorów Kościoła to fajna intelektualna
przygoda, ale żeby z tych tekstów budować sobie światopogląd?!" [ 4 ] — krótko i trafnie, cóż więcej można dodać?
Tak jakoś dziwnie zawsze się składa, że ludzi, którzy
mają Środzie wszystko za złe, a z którymi stykam się osobiście — charakteryzują
(delikatnie rzecz ujmując), bardzo ubogie horyzonty intelektualne. W czasie
rozmów z nimi widać, jak na dłoni, że wielu rzeczy po prostu nie rozumieją.
Częstokroć kierują się też spiskowymi teoriami, niejednokrotnie winiąc o wszystko „Żydów, komuchów i masonów". Ich poglądy są proste jak zasada
funkcjonowania cepa i generalnie potrzebny jest im zawsze ktoś (w ich mniemaniu
autorytet), za którym mogliby podążać i którego poglądy cytować. No i oczywiście
Bóg na sztandarach, a tuż za nim… młodzież Wszechpolska, aż chciałoby się
sparafrazować znane przysłowie: „Królestwo za inteligentnego katolika". Sama
Środa wspomina w artykule o dwóch (Życiński, Heller), złośliwie można by dodać:
aż dwóch!
Często się zastanawiam cóż to
takiego w człowieku siedzi, że jak jest religijny to i głęboko nietolerancyjny.
Że jak głosi: „Polska dla Polaków!", to w tle widać zaścianek i ciasnotę
intelektualną? Dlaczego media wspierające takie widzenie świata odwołują się do
najciemniejszych zakamarków ludzkiego umysłu? Naprawdę trzeba nie mieć odrobiny
smaku, by brać pod uwagę te zbiory cząstkowych informacji, żerujące na wyrwanych z kontekstu myślach i nieprawdziwych opisach rzeczywistości.
A jednak znajdują się ludzie będący gorliwymi wyznawcami
wszystkiego, co właśnie w takich środkach przekazu jest zamieszczane. Kim są owe
wyśmiewane, przysłowiowe moherowe berety?
Proponuję mały eksperyment: niech każdy, kto jeszcze
może, przyjrzy się rodzicom swoich rodziców. Broń boże nie sugeruję tu, że nasi
kochani dziadkowie do owych moherowych beretów należą. Proponuję tylko, by na
chwilę zapomnieć o dymnej zasłonie miłości, którą każdy wnuczek czuje do
rozpieszczających go od dzieciństwa dziadków i spojrzeć na nich trochę z dystansu. Jak oni reagują na różne zmiany zachodzące w społeczeństwie? Jakie
mają poglądy na sprawy ostateczne? Czy czasem nie są to naiwne pomysły rodem z bajek? Jak owe poglądy uzasadniają? I wreszcie, jak sprawny jest ich umysł?
Zapewne większość z tych, którzy pokuszą się na taki
eksperyment ze smutkiem stwierdzi, że umysł człowieka w starszym wieku
już dawno przestał działać na tak zwanym przyzwoitym poziomie. Jak mogłoby być
inaczej skoro przez większość życia mózg był przez nich zaniedbywany, używany
tylko na potrzeby codzienności. W wyniku tego, organ ten u sporej grupy
społeczeństwa nienawykły jest do wysiłku intelektualnego i na starość po prostu
obumiera. Jego funkcjonowanie zamyka się w paru schematycznych działaniach.
Smutne. Chciałoby się powiedzieć, biologia. A jednak są chlubne wyjątki. Mamy
starszych ludzi, którzy mimo upływu lat nie poddają się i ich rozum ciągle jest
sprawny. Takie osoby mogą nas nie raz zadziwić i wiele nauczyć. Przedstawione w artykule ateistki wydają się być na najlepszej drodze do stania się takimi
niezwykłymi babciami, pełnymi refleksji nad życiem i istotnymi sprawami tego
świata. Sam nigdy nie miałem takiej babci i już zazdroszczę ich wnukom!
Przypisy: [ 1 ] Gala nr 38/39, 30.09 — 03.10.
2010r. [ 3 ] Założycielka fundacji "Mama"
zajmującej się przemocą wobec kobiet, ściąganiem długów alimentacyjnych
itd. « Socjologia ateizmu (Publikacja: 05-01-2011 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 802 |
|