Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.014.617 wizyt
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 15 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Najważniejsze, to przeżyć życie pogodnie, korzystając z racjonalnej lewej półkuli mózgu, a nie tej prawej, instynktownej, która sprowadza cierpienie i tragedie.
« Felietony i eseje  
Dobre pytania [2]
Autor tekstu:

Kiedy rozwinęło się trochę rzemiosło, a świat nie kończył się na naszym brzegu rzeki czy polany, stało się oczywiste, że sam się nie narodził, ale że ktoś go skonstruował, zwłaszcza, gdy okazało się, że wszystko jest sensownie urządzone, czasem nawet sprzyjające człowiekowi prostemu?

Z biegiem lat pytanie o pochodzenie zostało rozszerzone, ale poprzednie odpowiedzi pozostały i są nam znane. Przybrały one formę mitów i wierzeń religijnych, w których lepiej czy gorzej odbija się rzeczywistość czasów i tradycji, w jakich powstawały. Nie ma co się wdawać w szczegóły, bo już czuję, że wchodzę na płyciznę, a jak tylko trafi się jakaś mielizna, to ugrzęznę na niej na amen ku uciesze publiczności.

Wydaje mi się, że te pytania na początku nie wydawały się głębokimi, dopiero później za takie je uznano, zwłaszcza, kiedy zaczęto dawać różne wyjaśnienia na to samo, a zwolennicy boskich opcji poczuli się zagrożonymi w swym władztwie, nie każdy bowiem był i jest upoważniony do udzielania odpowiedzi na jakieś bardziej szczegółowe pytania. Pytania nazwano głębokimi chyba dlatego, aby odstraszyć niepowołanych do ich zadawania a zwłaszcza odpowiadania po swojemu.

Psycholog zapewne powie, że przy głębokich pytaniach nie chodzi wcale o odpowiedź, ale o wywołanie stanu, który ktoś nawet nazwał 'stanem pytającym', w którym zaczynamy się zastanawiać, myśleć. Głębia wynika chyba też trochę z faktu, że odpowiedzi trzeba szukać codziennie, i wczorajsza niekoniecznie musi być przydatna dzisiaj, zaś odpowiedź ogólna nie musi zbytnio przylegać do każdego szczególnego przypadku.

Być może bywa i tak, że próbujemy zadać tzw. 'głębokie pytanie' po to, aby udzielić wyczerpującej odpowiedzi, którą dawno mamy przygotowaną, a cudza nas specjalnie nie interesuje. A że tak bywa przekonuje mnie autor, od którego zaczerpnąłem wyjściowy problem.

Pytanie, od którego zacząłem znajduje się we wprowadzeniu, a odpowiedź na nie w trzecim rozdziale dzieła pod tytułem „Metakosmologia", które każdy może sobie przeczytać .

Wcześniejsze rozdziały, tzn. poprzedzające trzeci, kończą się zestawem pytań szczegółowych, na które nie padają odpowiedzi, ale które mają nas niejako przygotować do odpowiedzi końcowej, wyjaśniającej wszystko i do końca.

Po stwierdzeniu, że 'istnieją indywidualne ludzkie umysły świadome swego istnienia, czyli zdające sobie sprawę z tego, że istnieją' autor proponuje 'zamiast mówić o ograniczonych lub o skończonych świadomościach ludzkich, będziemy mówić o duchach skończonych. Duchem skończonym nazywamy więc samoświadomą, aktywną substancję mającą intelekt, pamięć i wolną wolę oraz ograniczoną wiedzę.'

Dalej dowiadujemy się, że 'zasady teorii kwantów odnoszą się tylko do reguł przekazu informacji pomiędzy duchami skończonymi a duchem nieskończonym. Nie dotyczą one samej natury (istoty) substancji duchowych, które są niepoznawalne metodami fizycznymi. Zbiór duchów skończonych sądzi, że znajduje się w jednej przestrzeni tworzącej wszechświat, ponieważ otrzymuje od ducha nieskończonego wzajemnie skorelowane informacje. Przekaz tych informacji podlega odpowiednim regułom, które odbieramy jako prawa przyrody.'

Autor skromnie zaznacza, że podobnie myślał już gdzieś trzysta lat temu słynny filozof irlandzki, przy okazji biskup kościoła anglikańskiego, George Berkeley. To jego przewidujące wizje spowodowały, że dziś istnieje rzeczywistość wirtualna, — zauważa, — czas najwyższy więc oddać temu zasłużonemu prekursorowi antycypującego dzisiejszość, sprawiedliwość. Tylko czy rzeczywistość wirtualna, istniejąca rzeczywiście, a nie idealnie, gnieżdżąca się gdzieś po komputerach, nie okaże się, po bliższym poznaniu, nie taka znowu duchowa i nie wciągnie nas podstępnie na manowce materializmu, co może duchowi Berkeleya być niemiłe — tego zaczynam się obawiać. Dla porządku przypominam, że Berkeley samemu Newtonowi dobrze zalazł za pazury wyśmiewając bez litości jego metody rachunkowe, które, nie wiadomo jednak, dlaczego, prowadziły do sensownych wyników.

Dalszy ciąg wywodów dzieła jest łatwy do przewidzenia, więc nie będę go zdradzał. Nie jest to wprawdzie kryminał, nikt tam nikogo nie zabija ani nie okrada z drogocenności. Mogę tylko ujawnić, że dwa pierwsze rozdziały, można spokojnie pominąć, bo dotyczą astronomii i fizyki, czyli rzeczy ogólnie znanych z innych, znacznie mniej odkrywczych dzieł.

I tu wydaje mi się leży przyczyna uznania owego pytania o pochodzenie, ewolucję i strukturę Wszechświata za jedno z najgłębszych. W tym konkretnym przypadku chodzi po prostu o to, by czytelnik zrezygnował z samodzielnego myślenia i zdał się całkowicie na odpowiadającego. Wystarczy, że będzie wiedział, iż są to pytania przyprawiające o zawrót głowy, a już poczuje się jak po dłuższej jeździe na karuzeli. W tym stanie lekkiego oszołomienia można próbować przemycić każdą niedorzeczność, czyli, mówiąc językiem współczesnym 'wcisnąć kit'.

Książkę można polecić śmiało każdemu, nawet najbardziej wrażliwemu, boć przecież śmiech to zdrowie a masaż przepony podobno dobrze działa także na serce.

Widzę, że wszystko to nader płytko ująłem, ale zawsze miałem strach przed głębią, nie nadaję się na pasażera batyskafu ani pracownika łodzi podwodnej, byłbym tam tylko bezużytecznym balastem i połykaczem powietrza, którego w tych urządzeniach nadmiaru nie ma. Proszę więc uwzględnić tę moją słabość i oszczędzić mi zbędnych pytań.

Na koniec sam sobie zadałem pytanie, zainspirowane, a jakże, Berkeleyem: Czy moje dostrzeżenie wspomnianego dzieła jest równoznaczne z zaistnieniem jego Autora?

Głębia w odróżnieniu od głęboty jest fascynująca i może skłaniać do ciekawszych pytań niż to, kto pociąga za sznurki.


1 2 
 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (4)..   


« Felietony i eseje   (Publikacja: 25-06-2012 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Jerzy Neuhoff

 Liczba tekstów na portalu: 97  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Paradoks
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 8142 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365