|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Prawo » Prawa wolnomyśliciela
Sekretarz Rady Prawnej Episkopatu: apostazja to formalne wystąpienie z Kościoła Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Przy okazji ostatniego tygodnia apostazji na naszym forum
pojawiły się dyskusje o formalnym statusie apostazji: czy jest ona tożsama z wypisaniem się z organizacji czy może raczej tylko z zawieszeniem praw. Kościół
dopiero bowiem od całkiem niedawna stanął wobec zadania uregulowania wystąpień
na życzenie (w dawnych czasach usunięcie poza wspólnotę kościelną było surową
karą o wymiarze nie tylko religijnym) i wciąż kiepsko sobie z tym radzi. Źródłem
problemu jest przede wszystkim dwojaka natura członkostwa w kościele:
formalno-administracyjna (tak jak w każdej organizacji społecznej) oraz
sakramentalno-mistyczna (dotyczy to wielu organizacji religijnych i parareligijnych). Kościół katolicki utrzymuje wierzenie, że chrzest pozostawia
metafizyczne piętno, bez względu na dalsze życie ochrzczonego. Formuła taka zupełnie nie respektuje idei wolności
sumienia. Z tego też względu chrzest dzieci powinien być zabroniony wraz z dalszym rozwojem cywilizacyjnym prawa. W dawnych czasach dziecko pozostawało w totalnej władzy rodzica, który władał nawet życiem kilkunastoletniego dziecka.
Rodzice z czasem utracili to prawo, później prawo
wydania za mąż itd. Do dziś jednak pozostał odwieczny anachronizm: prawo wyboru
światopoglądu dziecka tuż po jego narodzinach, przejawiające się w zapisaniu
dziecka do określonego kościoła, który nierzadko głosi pogląd, że znamię jakim
jest ono znakowane, pozostaje na całe życie. Jest to prymitywne i nieracjonalne.
Póki co trzeba poprzestać na postulacie: zero tolerancji dla chrzczenia
dzieci przez osoby niewierzące, ulegające presji rodziny.
W ostatnich latach zaczyna się wreszcie kształtować powoli
formalno-administracyjne opuszczenie Kościoła, które oczywiście jest zamącone
przez koncepcję członkostwa „mistycznego". Formalizując zasady apostazji na
życzenie Kościół zaczął uznawać formalno-administracyjne opuszczenie Kościoła,
choć wciąż nie może sobie poradzić z klarownym uporządkowaniem dwóch sfer
przynależności.
Wobec wątpliwości z tym związanymi, w maju b.r. zwróciłem
się z pismem do Episkopatu, o wyjaśnienie statusu apostazji. Odpowiedzi udzielił
Sekretarz Rady Prawnej Episkopatu, legitymujący się doktoratem prawa kanonicznego w Watykanie, który wyjaśnił, że apostazję rozumieją jako formalne opuszczenie
Kościoła (administracyjne wypisanie), lecz przy zachowaniu członkostwa
mistycznego w Kościele: „W wyniku zaś tego aktu [apostazji] następuje
administracyjne przerwanie więzi członkowskiej tej osoby z Kościołem katolickim.
(...) Kościół katolicki w odniesieniu do apostazji respektuje w pełni wolę
swoich wiernych, podejmuje na ich wniosek akty prawne, które po spełnieniu
wymagań formalnych osiągają swój skutek, czyli następuje zerwanie
administracyjne więzi łączącej daną osobę z Kościołem katolickim. Ale mimo to
Kościół katolicki — nie kwestionując sytuacji prawnej — może ze swej strony
uważać takie osoby dalej za swoje i — cierpliwie czekając na ich powrót -
traktować ich stan za swoiste zawieszenie w ramach życia Kościoła."
Zgodnie z tą odpowiedzią, w kategoriach prawa państwowego,
apostazja jest tożsama z rezygnacją z członkostwa w organizacji religijnej. Z punktu widzenia wolności sumienia, inne stanowisko Kościoła w tej kwestii
naruszałoby międzynarodowe konwencje dotyczące praw i wolności człowieka, a tym
samym nie dałoby się tutaj zasłonić nawet Konkordatem.
Pytanie do
Episkopatu
Zwracam się z prośbą o wyjaśnienie kwestii formalnego wystąpienia z Kościoła katolickiego. Pytanie
związane jest bezpośrednio z ochroną konstytucyjnej wolności sumienia i wyznania. W jej ramach każdy obywatel ma prawo należenia bądź nie przynależenia
do wspólnot wyznaniowych. Czy zatem istnieje możliwość realizacji tej wolności
przez osobę ochrzczoną w Kościele katolickim — czy może ona przestać należeć do
Kościoła katolickiego?
Dodam, że chodzi tutaj o przynależność czysto administracyjną, abstrahując od innego rozumienia więzi z Kościołem.
Osoby, które pragną formalnie
opuścić szeregi Kościoła żywią przekonanie, że formalna apostazja jest
równoważna z wystąpieniem z Kościoła i — ujmując to językiem prawa cywilnego -
przerwaniem więzi członkowskiej. Ostatnio jednak pojawiły się głosy ze strony
Kościoła (m.in. abpa Henryka Hosera) z których wynika, że
formalna apostazja jest swoistym zawieszeniem pewnych praw w ramach Kościoła i nie jest tożsama z administracyjnym przerwaniem więzi członkowskiej.
Brak możliwości przerwania
więzi członkowskiej byłby równoważny z naruszeniem konstytucyjnej wolności
sumienia i wyznania tych osób, które będąc formalnie członkami wspólnoty
katolickiej, chciałyby z niej wystąpić. W związku z tymiż wolnościami, zwracam
się z prośbą o wskazanie właściwej formy oświadczenia woli poprzez którą można
przerwać więź członkowską z Kościołem katolickim.
Odpowiedź z bprasowe@episkopat.pl
Opowiadając na Pańskie pytanie: „Czy zatem istnieje możliwość realizacji tej
wolności przez osobę ochrzczoną w Kościele katolickim — czy może ona przestać
należeć do Kościoła katolickiego?", zacytuję tekst Deklaracji Soboru
Watykańskiego II o wolności religijnej, gdzie w nr 2 czytamy:
„Ten
Sobór Watykański oświadcza, że osoba ludzka ma prawo do wolności religijnej.
Wolność ta polega na tym, że wszyscy ludzie powinni być wolni od przymusu ze
strony czy to jednostki, czy też grup społecznych i wszelkiej władzy ludzkiej, i to przynajmniej tak, żeby nikt nie był zmuszany do działania wbrew swemu
sumieniu ani nie doznawał przeszkody, gdy działa według swego sumienia -
prywatnie czy publicznie, sam albo stowarzyszony z innymi — w należnych
granicach. Ponadto Sobór oświadcza, że prawo do wolności religijnej jest w istocie zakorzenione w godności osoby ludzkiej, którą poznajemy przez objawione
słowo Boże i przez rozum ludzki. To prawo osoby ludzkiej do wolności religijnej
należy tak uwzględnić w prawnym porządku społecznym, aby stało się ono prawem
państwowym."
Powyższy
fragment deklaracji soborowej nie pozostawia wątpliwości, iż Kościół katolicki
stoi na straży prawa do wolności religijnej, a postulując jego umieszczenie w prawodawstwie cywilnym każdego państwa zabiega o zapewnienie jak
najskuteczniejszych gwarancji korzystania z niego każdemu człowiekowi. Warto w tym momencie podkreślić, że źródło tego prawa Kościół katolicki widzi w naturze
osoby ludzkiej, czyli jest ono wynikające z woli Stwórcy, a jako takie wchodzi w zakres prawa naturalnego, którego Kościół katolicki — choć jest interpretatorem i stróżem — nie ma władzy zmieniać, ani tym bardziej nikogo pozbawiać.
Dla
pełniejszego wyjaśnienia doktryny Kościoła katolickiego pozwolę sobie podkreślić — co również wynika z cytowanego tekstu deklaracji soborowej — iż Kościół
katolicki przyjmuje zarówno zakres pozytywny, jak i negatywny prawa do wolności
religijnej. A to znaczy, że Kościół katolicki przyznaje każdej osobie ludzkiej -
również swoim wiernym — wolność od jakiegokolwiek przymusu w kwestii religii.
Tym samym, jeśli ktoś zamanifestuje wolę dokonania apostazji wobec właściwej
władzy kościelnej, a ta stwierdzi, iż istotnie ten zewnętrznie dokonywany akt
odpowiada wewnętrznemu aktowi woli dokonania apostazji, Kościół katolicki — po
podjęciu także spoczywającego na nim obowiązku uświadomienia wagi i konsekwencji
tego aktu — przyjmie i uszanuje wolę takiej osoby. W wyniku zaś tego aktu
następuje administracyjne przerwanie więzi członkowskiej tej osoby z Kościołem
katolickim.
W
odniesieniu zaś do prośby o wskazanie właściwej formy oświadczenia woli, przez
którą można przerwać więź członkowską z Kościołem katolickim, informuję, że w tym celu konieczne jest spotkanie z proboszczem miejsca zamieszkania osoby
chcącej złożyć tego rodzaju oświadczenie. Tenże proboszcz — zaznaczam aktualnego
miejsca zamieszkania, a nie chrztu, jeśli są różne — jest kompetentny do
przyjęcia tego rodzaju aktu prawnego i wskaże właściwą jego formę.
Pozwolę
sobie jednak w tym momencie na uwagę, że tylko takie — administracyjne -
zerwanie więzi ochrzczonego, dokonującego apostazji, może nastąpić z Kościołem
katolickim. Nie można bowiem zatrzeć, unicestwić w sposób definitywny więzi -
nazwę je — sakramentalnych z Kościołem katolickim w osobie, która przyjęła
chrzest i do tego Kościoła została włączona. Jest tu pewna analogia do więzów
krwi, które istnieją miedzy osobami na podstawie posiadania wspólnych przodków, a które w swej istocie są nie do zatarcia, nie do unicestwienia. Można jedynie w nie ingerować administracyjnie. Stąd też postawa Kościoła katolickiego wobec
apostazji jest w pewnej analogii do postawy mogącej mieć miejsce w rodzinie.
Może się zdarzyć, że dzieci wyrzekną się swoich rodziców, będą chciały zmienić
nazwiska i podejmują wszelkie możliwe akty prawne, aby zatrzeć swój związek z wyjściową rodziną. Przypuśćmy również, że rodzice tych dzieci, aby uszanować ich
decyzję, podejmą współpracę z nimi w tych działaniach prawnych i decyzja dzieci
stanie się faktem. To wszystko jednak nie przeszkadza rodzicom tych dzieci
uważać je dalej za swoje, choć akty prawne są dokonane i obowiązują, i w ich
efekcie są to obce osoby. Analogia polega na tym, że Kościół katolicki w odniesieniu do apostazji respektuje w pełni wolę swoich wiernych, podejmuje na
ich wniosek akty prawne, które po spełnieniu wymagań formalnych osiągają swój
skutek, czyli następuje zerwanie administracyjne więzi łączącej daną osobę z Kościołem katolickim. Ale mimo to Kościół katolicki — nie kwestionując sytuacji
prawnej — może ze swej strony uważać takie osoby dalej za swoje i — cierpliwie
czekając na ich powrót — traktować ich stan za swoiste zawieszenie w ramach
życia Kościoła. Myślę, że nie jest to wbrew prawu do wolności religijnej,
gwarantowanemu zarówno w prawie naturalnym, jak i konstytucyjnie.
Z
poważaniem
Ks. Andrzej
Maćkowski
Sekretarz
Rady Prawnej
Konferencji Episkopatu Polski
Wyrodna Święta Macocha
Analogia apostazji i wyrzeczenia się rodziców jest absurdalna
aksjologicznie i prawnie, lecz dobrze ukazuje znaczenie apostazji w świetle
„niezmywalności" chrztu: Kościół uważa, że na mocy chrztu, staje się Świętą
Matką każdego ochrzczonego i nie można tego zamazać, lecz formalnie nie jesteśmy
już jedną Rodziną, gdyż więzy zostały zerwane.
Z punktu widzenia apostaty to nie on jest dzieckiem
marnotrawnym, lecz Kościół — wyrodną macochą — zazdrosną i zawłaszczającą, która
jest strażnikiem „wolności religijnej" wtedy tylko, kiedy pojawiają się kraje,
które nie tolerują jej własnych nauk.
« Prawa wolnomyśliciela (Publikacja: 26-06-2012 Ostatnia zmiana: 28-06-2012)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 8144 |
|