Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.772.739 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 718 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Nawet najbogatsi mogą cierpieć z powodu nędzy umysłowej."
 Kościół i Katolicyzm » Kościół i seksualizm

Ofiara księżowskiej przemocy seksualnej idzie ze skargą do Strasburga
Autor tekstu:

Pomóżmy Norbertowi Denefowi. Wesprzyjmy jego petycję. Kiedy polskie ofiary księżowskich molestowań seksualnych odważą się pójść w ślady Denefa, wtedy my poprosimy Niemców o wsparcie.

Oto jego apel o poparcie:

Drodzy przyjaciele,
Niemiecki Bundestag oddalił moją petycję
Zlikwidowanie w kodeksie cywilnym przedawnienia za molestowanie seksualne. Dlatego złożyłem skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, gdyż tym postępowaniem Bundestag naruszył Europejską Konwencję Praw Człowieka.
Moja historia jest jedną z wielu. Byłem molestowany seksualnie. Milczałem ze strachu, wstydu i poczucia winy. W Republice Federalnej Niemiec przestępstwa seksualne podlegają przedawnieniu. W ten sposób sprawcy są chronieni, a ich ofiary muszą milczeć.
Nie angażuję się w politykę i dlatego potrzebuję Waszej pomocy.
Niektórzy nieprzyzwoici ludzie wywierają naciski, żeby utrzymać przedawnienie. Jeśli im się to uda, ich ofiary będą musiały nadal milczeć.
Podpiszcie, proszę, tekst poparcia.
W ten sposób pomożecie także innym.
Podpiszcie już teraz — bardzo dziękuję!
Z poważaniem
Norbert Denef

Formularz poparcia znajdziecie na tej stronie, a jego treść brzmi:

Ja, ich fordere die Aufhebung der Verjährung von Ansprüchen wegen sexuellen Missbrauchs und erkläre meine Unterstützung für die Beschwerde von Norbert Denef

(Tak, żądam zlikwidowania przedawnienia roszczeń z tytułu wykorzystywania seksualnego i niniejszym wyrażam swoje poparcie dla skargi Norberta Denefa.

A teraz opowiem historię Norberta Denefa.

Urodził się w roku 1949. W latach 1958-1964, czyli w wieku 9-15 lat, był molestowany przez Alfonsa Kamphusmanna, katolickiego proboszcza jego macierzystej parafii w Delitzsch w diecezji magdeburskiej. Chłopak był w tym czasie ministrantem. Na kolejne trzy lata, do roku 1967, ofiarę „przejął" od proboszcza urzędnik kościelny R.H.K. Norbert Denef doświadczał od swoich oprawców przemocy seksualnej wiele razy tygodniowo.

W treści skargi m.in. cytowane są obszerne fragmenty artykułu w Spieglu, numer 49 z 2005 roku.

Tygodnik tak opisał początki gehenny Norberta Denefa.

"....Jego osobista droga krzyżowa rozpoczęła się wiosną, roku 1958. Dziewięciolatek był bardzo dumny z tego, że wreszcie mógł być ministrantem w kościele pod wezwaniem Niepokalanego poczęcia Maryi w Delitzsch koło Lipska. Po mszy proboszcz Alfons Kamphusmann zabrał go na plebanię. Na parterze znajdowała się biblioteka, ale ksiądz zaciągnął chłopaka na górę do swojego mieszkania. Zamknął drzwi na klatkę schodową, usiadł i wziął dzieciaka na kolana .... Męczeństwo Denefa trwało długie siedem lat.

Kiedy chłopak leżał na plecach na kanapie, a ksiądz zajmował się jego genitaliami, odwracał głowę, wkładał palec w dziurę w biurku i wiercił palcem dopóki „to świństwo się nie skończyło". Norbert nie mógł z nikim o tym porozmawiać. Proboszcz był przyjacielem ich rodziny i bardzo często i chętnie świętował z matką, samotnie wychowującą swojego syna. Matka tańczyła z księdzem w pokoju, piła z nim szampana. Dzieciak uznał za niemożliwe opowiedzieć o swojej sprawie matce. Także w szkole nikt o nic nie pytał, chociaż Norbert często spóźniał się na lekcje. To w tamtych dniach, kiedy służył do porannej mszy, ze strachu robił w spodnie…"

Pewnego dnia proboszcz Kamphusmann nagle zniknął, został gdzieś przeniesiony. Norbert miał wtedy 16 lat. Szczęśliwy, że to się skończyło, zapisał się do parafialnego chóru. Przyjęto go tam serdecznie. Kierownik chóru był bardzo miły i chętnie przebywał ze swoimi podopiecznymi. Pewnego wieczoru po próbach zrobiło się bardzo późno i urzędnik kościelny K. zaproponował Norbertowi nocleg. Po zgaszeniu światła K. położył się obok chłopaka i wszystko zaczęło się od nowa i trwało przez kolejne trzy lata.

Kiedy pozbył się także drugiego prześladowcy, Norbert wyprowadził się do Lipska. Tam się ożenił, urodziły się im dzieci. Ani słowem nie wspomniał żonie o swoich przeżyciach. Niespodziewanie, w wieku 40 lat Denef popadł w ciężką depresję. Cierpiał na chroniczną bezsenność, bolesne skurcze i nagłe napady strachu. Był z tego powodu leczony w szpitalu. Cierpienia psychiczne i wynikające z nich dolegliwości fizyczne stały się chlebem powszednim Denefa. W latach 1990 do 2004 wiele razy lądował w szpitalu i był poddawany terapii psychiatrycznej i psychosomatycznej. W wypisie szpitalnym z roku 2004 napisano, ze pacjent cierpi na złożone obciążenia posttraumatyczne. Zdiagnozowano także silną depresję oraz bliżej nierozpoznaną dysfunkcję w obcowaniu z ludźmi.

Swoim terapeutom pacjent nie pisnął słówka o tym, co przeżył, ale zaczął wiele czytać o wykorzystywaniu seksualnym i powoli rozumiał, co mu zrobiono. Dopiero po śmierci swojej matki, w roku 1993, czyli ponad trzydzieści lat po pierwszym spotkaniu z proboszczem Kamphusmannem, Denef odważył się głośno wypowiedzieć zdanie — byłem wykorzystywany seksualnie! Zrobił to na spotkaniu rodzinnym, na który byli zaproszeni także obaj jego prześladowcy. Reakcja rodziny była druzgocąca: — "Tyle lat milczałeś, to powinieneś umieć zamknąć mordę do końca życia!" Obaj oskarżeni nie powiedzieli nic. Rodzina za karę odcięła się od Norberta, na zawsze.

Denef pojechał do rodzinnego Delitzsch szukać pomocy u aktualnego proboszcza, poszedł na tę samą plebanię, gdzie to wszystko się zaczęło. Nic nie wskórał na miejscu, ale po wielu miesiącach dostał list, a w nim odmowę poinformowania parafian o przypadku Norberta Denefa. Nadawca prosił także o zaniechanie tej sprawy "...takie wyznanie zaszkodziłoby nie tylko parafii, ale także zniszczyłoby jego całą rodzinę pozostającą w Delitzsch…"

Norbert Denef w Watykanie, 2010. Wikimedia
1. Norbert Denef w Watykanie, 2010. Wikimedia

Po tej odmowie Denef miał atak silnej depresji. Przez wiele tygodni nie odzywał się nawet do żony i dzieci. Musiał wznowić terapię. Kiedy doszedł nieco do siebie, uświadomił sobie, że w swojej nowej parafii w diecezji limburskiej w Hesji proboszcz Kamphusmann znowu może molestować dzieci. Złapał za telefon, zadzwonił do kancelarii limburskiego biskupa Franza Kamphausa i oświadczył, że chce zgłosić przypadek molestowania seksualnego. Już następnego dnia wikariusz generalny Günther Geis oddzwonił, wysłuchał Denefa i obiecał szybką reakcję. Ale reakcji nie było. Nie została też spełniona prośba Denefa o audiencję u biskupa Kamphausa. Za to odesłano go z powrotem do diecezji magdeburskiej, do której należy parafia w Delitzsch.

Krótko potem umiera proboszcz Kamphusmann. W nekrologu Kościół napisał, że "zawsze serdecznie, niosąc pomoc bliźnim, spełniał swoją posługę".

W 2003 roku Denef oskarżył w diecezji limburskiej swojego drugiego prześladowcę. Tym razem rekcja była dość szybka. Zaproponowano ugodę. Diecezjalny prawnik pisał wtedy do Denefa: " Im szybciej odeśle mi pan tekst porozumienia, tym szybciej polecę przelać na pańskie konto kwotę 25.000 Euro. W ten sposób konflikt zostanie rozwiązany na drodze pokojowej"

Konflikt. Niewinne słówko na określenia wieloletniej udręki ówczesnego ministranta.

W piśmie do Denefa prawnik przyznaje, że co prawda w latach 1958-1964 był on wykorzystywany przez księdza, ale teraz w ramach "chrześcijańskiej współodpowiedzialności" dostanie pieniądze na złagodzenie swojej traumy. Podkreśla jednocześnie, że nie może być mowy o odpowiedzialności prawnej, gdyż sprawa się przedawniła. Jednorazowa wypłata definitywnie kończy sprawę i nie może być mowy o jakichkolwiek dalszych roszczeniach.

W liście poproszono go także o wyliczenie kosztów terapii.

Denef ucieszył się z tej propozycji i podliczył łączne koszty terapii swojej i najbliższej rodziny. Wyszło 122.850 Euro. W tym momencie wikariusz generalny przeraził się takiej kwoty i ponownie odesłał go do biskupa magdeburskiego. Tam polecono mu spotkać się z wyznaczonym przez Kościół psychiatrą. Medyk rozpytał w klinice o koszty terapii i okazało się, że wyliczenia Denefa są prawidłowe.

"Aby uniknąć dalszego sporu" Kościół ponowił propozycję 25.000 Euro. Dotyczy to — zaznaczono w liście — tylko przypadku proboszcza Kamphusmanna. Urzędnika K. Denef może skarżyć tylko w procesie cywilnym. Zarówno proboszcz Kamphusmann, jak i urzędnik kościelny K. już wcześniej przyznali się biskupowi do winy.

Denef może i by się zgodził z biskupią propozycją, ale zapis w tekście porozumienia, że ma się zobowiązać do zachowania milczenia w tej sprawie, a nawet nie mówić, że dostał odszkodowanie, był dla niego nie do przyjęcia. Miałby już do końca życia znowu milczeć, tak jak milczał przez ponad 30 lat?

Denef zaskarżył to żądanie do sądu. Po dwuletnim procesie Kościół wycofał się z warunku milczenia i podtrzymał deklarację wypłacenia 25.000 Euro. Był to pierwszy taki, precedensowy przypadek w niemieckim Kościele katolickim. Prawdopodobnie ustępstwo to było możliwe dlatego, że w roku 2002 biskupi opracowali "Wskazówki postępowania w przypadkach seksualnego wykorzystywania nieletnich". Kardynał Karl Lehman opowiedział się za lepszą ochroną ofiar. „Przypadki molestowania będą badane oraz dopuszcza się umiarkowane informowanie opinii publicznej, jeśli będzie to konieczne, co uchroni ofiarę i jej rodzinę od izolacji" — zapisano w instrukcji.

Minęło 12 lat od chwili, kiedy Denef poinformował Kościół o czynach ich pasterza. Norbert był już wyczerpany tą długą walką i w roku 2005 przyjął zaoferowaną kwotę. Magdeburski biskup polecił przelać pieniądze. Denef ani od niego, ani od kogokolwiek innego z niemieckiego Kościoła nie doczekał się słowa przepraszam.

N. Denef przykleja swój list otwarty na drzwiach kościoła w Delitzsch. Wikimedia
2. N. Denef przykleja swój list otwarty na drzwiach kościoła w Delitzsch. Wikimedia

Proboszcz Kampfhusmann nie żyje. Denef nie może oskarżyć urzędnika K. w procesie cywilnym, bo jego zbrodnicze czyny się przedawniły. To dlatego w sierpniu 2007 roku składa w Bundestagu petycję o wykreślenie z kodeksu paragrafu o przedawnieniu przestępstw seksualnych. Bundestag zajął się sprawą, ale 4 kwietnia 2008 roku oddalił petycję Denefa.

Sprawa Denefa stała się w Niemczech głośna. Środowiska laickie zaoferowały mu wsparcie w dalszej walce o sprawiedliwość po latach. Pomogli mu wystosować skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Raczej mało prawdopodobne, żeby Trybunał szybko pochylił się nad tą sprawą. Skarga polskiej rodziny Grzelaków na brak dostępu do lekcji etyki dla ich syna Mateusza czekała na rozpatrzenie 8 lat.

Wyrok Trybunału w sprawie Denefa może być precedensem także w polskich procesach. W tak wielkim, mocno katolickim kraju jak Polska, statystycznie rzecz biorąc, przypadków podobnych do sprawy Norberta Denefa musiało być/jest mnóstwo. Kiedyś ofiary odważą się o tym opowiedzieć. Wtedy przypomnimy historię Denefa, naszego dlań poparcia i poprosimy Niemców o rewanż.

Podpiszcie, proszę, poparcie i poproście o to innych.


 Zobacz także te strony:
Polański i nieprzedawnianie
Utrata koloratki za pedofilię
O pedofilii

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (13)..   


« Kościół i seksualizm   (Publikacja: 12-07-2012 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Andrzej Wendrychowicz
Były wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów. Jest założycielem i koordynatorem portalu edukacyjnego etykawszkole.pl oraz tłumaczem literatury naukowo-technicznej.

 Liczba tekstów na portalu: 35  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: KOD - lewicowy dwugłos
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 8185 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365