Tematy różnorodne » Na wesoło
Kryptonim POTENCJACJA, Część II [2] Autor tekstu: Marcin Kruk
Ostrożnie sięgnął po stojącą kawałek dalej skrzynkę
na owoce, usiadł na niej wyglądając zza mercedesa. Po piętnastu minutach miał
wrażenie, że upłynęły godziny. Masywne drzwi otwierały się na zewnątrz,
nie było mowy o ich wyważeniu, mógłby rozbić szybę i wskoczyć przez okno.
Mógł obejść dom i zapukać do drzwi … Czekanie było jednak najwłaściwsze. W pół godziny później zobaczył, że drzwi się uchylają.
Cofnął głowę i nasłuchiwał. Ktoś podszedł do mercedesa i otworzył tylne
drzwi. Sierżant zapytał cichym głosem — Czy ma pan zapałki.
Zza samochodu wyskoczył najwyraźniej wściekły ten sam
blondyn, który zabrał skodę Michaliny. Znieruchomiał
na widok wymierzonego w siebie pistoletu. i powoli uniósł ręce.
— Na
ziemię — warknął sierżant Marek. Blondyn posłusznie
położył się na ziemi.
Sierżant starannie związał mu ręce na plecach i przeszukał kieszenie. Wyjął z nich telefon, portfel i klucz od mercedesa.
Przyłożył lufę pistoletu do policzka spoconego ze strachu blondyna — kto
jest w tym domu?
— Szef, jeden pracownik i doktor — odpowiedział blondyn.
— Kto jeszcze?
— Nikt — odpowiedział blondyn.
— Nie kłam, tam jest jeszcze młoda kobieta. — Blondyn
mruknął potakująco
— W którym pokoju, na parterze czy na piętrze?
— Na parterze, drugie drzwi po lewej.
— Kto ją pilnuje?
— Doktor z nią rozmawia.
— Gdzie są tamci?
— W laboratorium, zaraz za kuchnią.
— Jak będziesz współpracował, to może się częściowo
wykręcisz, a teraz do samochodu i nie waż się nawet pisnąć.
Sierżant pomógł blondynowi wstać, wepchnął go do
mercedesa i zamknął drzwi.
Kiedy wchodził do domu usłyszał głos — Piotr weź
towar do....
W drzwiach pomieszczenia po lewej stronie stał mężczyzna
ogłupiały nagle jego widokiem.
— Co jest, kurwa — cofnął się gwałtownie i próbował
zatrzasnąć drzwi. Sierżant uderzył w drzwi ramieniem, zapominając o trzymanym w ręku pistolecie i pistolet niespodziewanie wypalił. Mężczyzna
odskoczył od drzwi i przebiegł przez kuchnię do pomieszczenia po drugiej
stronie. Znów próbowali zamknąć
przed nim drzwi i znów natarł na nie ramieniem.
Ktoś uderzył go twardym narzędziem w dłoń i sierżant Marek poczuł
jak pistolet wypada mu z ręki. Stał teraz twarzą w twarz przed napastnikiem.
Kopnął go w goleń i bykiem uderzył go w nos. W tym momencie drugi człowiek
zaatakował go od tyłu. Runął na ziemię, ale udało mu się odwrócić na plecy. Siedzący na nim
przeciwnik był nie tylko w lepszej pozycji, był zdecydowanie silniejszy.
Bezskutecznie próbował oderwać jego ręce od swojego gardła i powoli
tracił świadomość. Przez chwilę
zdawało mu się, że słyszy odgłos trzepania dywanów, głuchy odgłos
trzepania dywanów w podwórzu. Potem uświadomił sobie, że nie może oddychać nie dlatego, że jego przeciwnik go dusi, ale dlatego, że na nim leży.
Nie miał sił go odepchnąć, zdawało mu się, że słyszy głos Michaliny,
otworzył oczy i poczuł jej rękę na swojej szyi. Czuł przeraźliwy ból ręki,
nie mógł mówić. Nabrał oddechu i spróbował się rozejrzeć, Mężczyzna,
któremu rozwalił twarz uderzeniem z byka zaczynał się ruszać. Próbował
wyszeptać słowo pistolet, ale Michalina nie była go w stanie zrozumieć. Zobaczył, że broń leży na podłodze i zaczął się czołgać w jej stronę. Zrozumiała, podała
mu pistolet i pomogła mu usiąść opierając się o biurko. Rozglądał
się wokoło szukając czegoś do związania przestępców. Zwróciła uwagę na
sznurki zwisające przy żaluzjach.
Wyszeptał słowo sznurek. Michalina nachyliła się, próbując
usłyszeć co mówi, powtórzył „sznurek", „żaluzje" "utnij",
„zwiąż".
— Uciąć sznurek i związać? Ich związać?
Sierżant Marek kiwnął głową.
Pobiegła do kuchni i przyniosła nóż. Najpierw związała
tego, który zaczynał się budzić, wiązała mu ręce na brzuchu, ale robiła
to niesłychanie systematycznie i dość bezlitośnie, na zakończenie przywiązała
związane dłonie do paska i zabrała się za nogi. Z drugim pacjentem uporała
się szybciej. Wybiegła ponownie do
kuchni i przyniosła mu szklankę wody. Próbował
sięgnąć prawą ręką do szklanki, ale ręką była najwyraźniej złamana.
Michalina podała mu szklankę do ust. Łyknął, bolało go przełykanie, ale
poczuł ulgę.
— Telefon, policja.
Michalina ponownie przysunęła do niego twarz.
Odłożył pistolet i wyciągnął z kieszeni swoją komórkę.
Michalina wystukała 999 i po chwili poprosiła o połączenie z policją.
Sierżant Marek zastanawiał się, gdzie jest homeopata i czy rzeczywiście niebezpieczeństwo jest już za nimi.
Michalina została z kimś połączona i zaczęła mówić — Nazywam się Michalina Kowalska, chciałam zgłosić napad, to znaczy nie
napad tylko odbicie, bo zostałam porwana. Tak, porwana, ale mój narzeczony
jest policjantem i ich pobił i teraz dwóch leży związanych, a trzeci uciekł...
nie, narzeczonego próbowali udusić i teraz nie może mówić… nie, nie jestem
wariatką, nakryliśmy firmę produkującą podrabiane leki homeopatyczne. ...
Przecież mówię wyraźnie, leki homeopatyczne. … nie mogę dać narzeczonego
do telefonu, bo jest pół przytomny, nie mówi i ma złamaną rękę. Tak, dwóch
przestępców jest związanych sznurkiem od żaluzji. Kto uciekł, lekarz
homeopata uciekł jak usłyszał okrzyk „policja" i wystrzał z pistoletu.
… Mówiłam, że mój narzeczony jest policjantem. Gdzie jesteśmy, w Nowej
Wsi, taka mała uliczka, przy której stoi duży biały dom z czerwoną dachówką.
Sierżant Marek dał znać Michalinie, żeby się nachyliła.
wyszeptał: Słoneczna cztery. Michalina powtórzyła w słuchawkę, — to jest Słoneczna
4. Mój narzeczony mówi, że
to jest Słoneczna 4, nie, nie mówi,
szepcze, bardzo cicho. Nie, to nie są żarty, obawiam się, że zabiłam człowieka,
bo on się nie rusza. … On dusił
mojego narzeczonego, a ja go biłam po głowie poduszką. … tak poduszką, ale
nie zwyczajną poduszką, ciężką skórzaną poduszką do robienia leków
homeopatycznych. Nie, nie jestem pewna, że nie żyje, nie sprawdzałam pulsu
tylko go wiązałam. Mam sprawdzić? … Tak. Czekamy.
1 2
« Na wesoło (Publikacja: 13-08-2012 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 8254 |