Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.013.780 wizyt
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 15 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Bezmyślny dzień, to stracony dzień."
 Czytelnia i książki » Podróż do Ciemnogrodu

Nasza świetlana przyszłość [2]
Autor tekstu:

Wielki Mistrz przerwał na chwilę swój wywód i upił parę łyków krystalicznego płynu, ze stojącej przed nim szklanicy. Na sali panowała zupełna cisza, w której słychać było tylko ciche trzaski migawek aparatów fotograficznych i brzęk kostek lodu, kiedy stawiał ją na stole. Inni członkowie Wysokiej Rady szeptem wymieniali między sobą uwagi, inni natomiast przyglądali się uważnie dziennikarzom, jakby chcieli zapamiętać ich twarze.

Po chwili Przewodniczący dał znak aby kamery zwróciły na niego swe obiektywy i wziąwszy ze stołu leżącą przed nim księgę, uniósł ją do góry, odwracając we wszystkie strony tak, aby wszyscy mogli się jej dokładnie przyjrzeć. Aparaty i flesze poszły w ruch, a on zaczął mówić:

- Aby nasze działania były skuteczne, postanowiliśmy odwołać się do naszych starych, sprawdzonych metod walki ze złem, a pomoże nam w tym zbożnym dziele ta oto księga. Przyjrzyjcie się jej dobrze; czy wygląda ona na jakąś niebezpieczną, tajemniczą księgę? Nie! Gdyż jest to zacny i wielce zasłużony podręcznik, zatytułowany „Młot na czarownice", napisany przez dominikanów Heinricha Kramera i Jacoba Springera. Tyle, że na nowo przełożony, poprawiony z uwzględnieniem współczesnego kontekstu kulturowego, z cyfrowo obrobionymi rycinami, na dodatek poświęcony przez naszego umiłowanego Ojca Świętego. Jest to więc ze wszech miar nowoczesna pomoc w rozeznawaniu i pokonywaniu zła, które tak bardzo rozpanoszyło się ostatnimi czasy, wypełniając stare proroctwa mówiące o znakach jakie mają się pojawić na ziemi w dniach ostatnich, poprzedzających pojawienie się Antychrysta.

Aby wspomóc to zbożne dzieło, Ojciec Święty przysłał nam jedną z największych relikwii chrześcijaństwa — obrzezany napletek naszego Pana, Jezusa Chrystusa, przechowywany w złotem zdobionym relikwiarzu w kształcie,.. to zresztą nieistotne. Dziękując tym szczodrym darem, iż tak pięknie w naszym kraju ponownie rozkwitł, zaniedbany już ostatnio kult relikwii. Z taką pomocą nie sposób przegrać tej odwiecznej walki ze złem, które niechby nawet przybierało najbardziej zwodnicze i podstępne formy, to i tak zostanie pokonane. Zakończmy więc to spotkanie wspólną i żarliwą modlitwą. A tych, którzy chcieliby spełnić swój święty, obywatelski obowiązek wobec Kościoła, orazswego państwa i donieść o zauważonych przez siebie symptomach opanowania kogoś przez złego ducha, zapraszam za kwadrans do sali obok. Idźcie bracia w pokoju i niech Bóg was prowadzi przez życie. Amen.

Po dłuższej chwili ciszy, podczas której wszyscy się modlili, dźwięki wzniosłej symfonii wypełniły całą salę i tak oto zakończyła się ta bezprecedensowa konferencja, którą relacjonowały wszystkie nasze media w najlepszym czasie oglądalności.

-----//-----

Myślicie, że przesadziłem? Że moje czarnowidztwo jest nieuzasadnione? A czy nie jest tak, że ocena danego problemu jest zależna od kontekstu, który bierze się pod uwagę podczas jej dokonywania? Jakiż jest więc ten kontekst historyczny (tak, o niego właśnie chodzi), iż każe mi on wyciągać takie pesymistyczne wnioski? Najlepiej go zarysował (jego całość jest zbyt obszerna, aby ją przedstawić w tym krótkim tekście) Władysław Kopaliński w swej interesującej książce „Drugi kot w worku", w rozdz. „Chorzy umysłowo i my":

"Normalny, rzeczowy stosunek do chorego umysłowo /../ jest obecnie jedną z oznak kultury kraju, wynikiem długotrwałej walki między dwiema potężnymi siłami. Pierwsza z nich to przeżytki różnych przesądów, metafizycznych wniosków różnych filozofii, dogmatyzmu różnych teologii, dosłownej wykładni różnych świętych ksiąg, zwłaszcza Biblii, składających się na domniemanie, że choroby umysłowe są w głównej mierze skutkiem opętania przez demony.

Nic prostszego i naturalniejszego — we wczesnych stadiach cywilizacji — niż wiara w tajemnicze, świadome siły zła. Na człowieka spadały różne troski i nieszczęścia. Nieznajomość praw fizycznych skłaniała go często do przypisywania tych nieszczęść gniewowi bogów, albo jeszcze częściej, złośliwości demonów. Zwłaszcza w wypadku chorób. Prawdziwe ich przyczyny są zwykle tak skomplikowane, że można je było poznać dopiero po setkach lat badań naukowych; dlatego przede wszystkim choroby tłumaczono działaniem złych duchów. A tym bardziej choroby psychiczne! Większość ludzkości mogła pojąć ich istnienie tylko jako skutek interwencji szatańskiej.

A jednak już bardzo wcześnie, w Grecji i Rzymie, doszła do głosu nauka. W V wieku pne. Hipokrates ustalił wielką prawdę, że wszelki obłęd jest tylko chorobą mózgu. Otworzył w ten sposób okres humanitarnego stosunku do chorych psychicznie, który miał przetrwać bez mała tysiąc lat /../ gdyby tej tezy nie potępili później teologowie cytujący teksty biblijne, zaoszczędziłaby ona chorym piętnastu wieków okrucieństw /../.

Dobroczynne apostolstwo nauki zniszczyła jednak teologia, rozpoczynając okres, który przyniósł niewypowiedziane tortury, psychiczne i cielesne, setkom tysięcy niewinnych ludzi. Pod wpływem różnych religii Bliskiego Wschodu, zwłaszcza jednak pod wpływem Biblii i nauk Platona, wiara, że szatan jest sprawcą chorób psychicznych, przeniknęła do wczesnego Kościoła i utwierdziła się w najznakomitszych nawet umysłach. Typowym przykładem jest tu papież Grzegorz Wielki /../ powiada on z całą powagą, że pewna zakonnica, zjadłszy parę listków sałaty bez przeżegnania się, połknęła diabła.

Najgorsze traktowanie obłąkanych rozpoczęło się jednak w teologicznej atmosferze Wieków Średnich. Ateizmem było nie tylko przeczyć istnieniu szatana, ale też dopuszczać istnienie jakichś granic diabelskiej potęgi. Wszyscy wielcy doktorzy średniowiecznego Kościoła, wraz ze św. Anzelmem, Abelardem, św. Tomaszem z Akwinu i Wincentym z Beauvais, utrzymywali zgodnie, że choroba umysłowa jest w głównej mierze opętaniem przez demony. Powoływano się na cytat z 22 rozdziału Księgi Wyjścia: "Czarownikom żyć nie dopuścisz" /../.

Główną bronią przeciw mieszkającemu w chorych szatanowi był egzorcyzm. Proceder ten uważano za jedną z przyczyn chwały Kościoła. Pewien biskup z Beauvais wygonił z chorego pięciu diabłów i nawet spisał z nimi umowę, że opętanego zostawią w spokoju. W 1583r. jezuici wiedeńscy szczycili się wypędzeniem 12 652 diabłów przy pomocy egzorcyzmów. Prócz nich stosowano biczowanie, torturowanie, wreszcie palenie na stosie chorego wraz z zamieszkałymi w nim diabłami. W wielu miastach Europy Środkowej stoją do dziś „wieże czarownic", gdzie torturowano czarownice i opętanych, i „wieże głupców", gdzie więziono lżej chorych psychicznie /../ Tę samą doktrynę opętania przejęły bez zastrzeżeń Kościoły protestanckie, Luter i Kalwin.

W pierwszej połowie XVII w., kiedy dawały się już niekiedy słyszeć głosy protestu przeciw tej doktrynie, wynikające z niej okrucieństwa dosięgały szczytów. Ocknienie nastąpiło najpierw we Francji /../ Decydujący był wpływ filozofów francuskich z Monteskiuszem i Wolterem na czele. Wreszcie w 1768r., parlament Paryża ogłosił deklarację, że osoby opętane mają być traktowane po prostu jak chore. Walka, w zasadzie wygrana przez Oświecenie XVIII w., toczyła się jeszcze gdzieniegdzie aż do połowy XIX stulecia. Kilkanaście wieków nieprzerwanej władzy zabobonu pozostawiło jednak ślady na umysłach. Ludzie /../ nie całkiem jeszcze wyemancypowali się z pożałowania godnej ciemnoty i przesądu". 

No i co? Nadal uważacie, iż przesadzam? Że jest to dawne dziedzictwo naszej kultury, które nie ma prawa się powtórzyć! Tak myślicie? Więc skąd się biorą poglądy jak ten poniżej, wygłoszony (a właściwie wyartykułowany) przez współczesnego filozofa katolickiego (z litości pominę jego personalia), dotyczący co prawda św. Tomasza z Akwinu i jego „pełnego miłości" podejścia do karania heretyków, ale zawierający wyraźne przesłanie dla duchowych pasterzy naszego stada i nieskrywane marzenie o powrocie do starych i sprawdzonych metod krzewienia wiary?:

"A jednak po tylu wiekach, które minęły od tamtych czasów, gdy czytamy dziś jego słowa, nachodzić nas mogą myśli smutne. Oto wygasły płomienie stosów; mrok coraz większy cały świat ogarnia i nie dość, że pogan teraz więcej niż chrześcijan, ale wszelkie herezje bezkarnie zachwaszczają pole wiary i nikt nie ma siły ich powyrywać. Rodzi się bolesne pytanie, dlaczego wolno każdemu głosić, co sam za prawdę uważa, choć przez to coraz więcej ludzi odchodzi od Drogi, Prawdy i Życia, a cała cywilizacja życia chrześcijańskiego staje się cywilizacją śmierci. Nie zabrakło przecież drewna, by stosy układać; zapewne więc zabrakło żaru wiary, by je rozpalać /../ dlatego ci, których obdarzył Bóg łaską wiary silnej, mają obowiązek podtrzymywania siłą słabnących, Tak więc jedno z dwojga: albo wyznajemy Prawdę, albo przyjmujemy postawę Piłata" (pogrubienia w powyższym tekście są moje, zależało mi aby czytelnicy zwrócili wyjątkową uwagę na te zdania, gdyż stanowią one swoiste kuriozum, w kontekście „religii miłości" za jaką uważa się chrześcijaństwo).

Biorąc powyższe pod uwagę (jak i wiele jeszcze innej wiedzy historycznej i religioznawczej, której nie sposób tu przedstawić), nie sądzę, abym w moim fantazjowaniu posunął się zbyt daleko i zbyt pesymistycznie przedstawił ten problem. To i tak jest „mały Pikuś" w porównaniu z tym co ma do powiedzenia na ten temat historia. Najbardziej paradoksalne w tym „egzorcyzmowym szaleństwie" jest to, że już z samej Biblii wynika, iż wyrzucanie złych duchów z człowieka jest czynnością jałową i przynosi mu więcej szkody, niż pożytku. Oto fragment z Biblii, który to poświadcza:

„Gdy duch nieczysty opuści człowieka, błąka się po miejscach bezwodnych, szukając spoczynku, ale nie znajduje. Wtedy mówi: "Wrócę do swego domu, skąd wyszedłem", a przyszedłszy zastaje go niezajętym, wymiecionym i przyozdobionym. Wtedy idzie i bierze ze sobą siedmiu innych duchów, złośliwszych niż on sam; wchodzą i mieszkają tam. I staje się późniejszy stan owego człowieka gorszy, niż był poprzedni" BT, Mt 12,43-45.

Czy to nic nie daje do myślenia tym egzorcystom, którzy tak pewni są, że wykonują kawał dobrej i pożytecznej roboty?: Na miejsce jednego złego ducha wyrzuconego z człowieka, wchodzi w niego osiem i to siedem z nich jest jeszcze bardziej złośliwych niż ten pierwszy! Czy uwzględniając powyższe, ci „naprawiacze" ludzkiej psychiki nie powinni w tej sytuacji zająć się jakimś innym, bardziej sensownym zajęciem? Np. połykanie ognia w cyrku, wkładanie głowy do paszczy lwa, lub inne zajęcia też powodujące dreszczyk emocji, a przy okazji nie szkodzące zbyt łatwowiernym i naiwnym ludziom?


1 2 
 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (7)..   


« Podróż do Ciemnogrodu   (Publikacja: 19-09-2012 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Lucjan Ferus
Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo).

 Liczba tekstów na portalu: 130  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Słabość ateizmu
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 8360 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365