|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Społeczeństwo Laptop na pastwisku Autor tekstu: Wojciech Michalski
Polska
wieś nie dysponuje specjalistami od wizerunku. Potoczne skojarzenia,
utrzymywane przez media i, co przerażające, inteligencję, często
sprowadzają ją do wizji zaścianka, podległego kościołowi-hegemonowi. Filmy
dokumentalne, takie jak ,,Arizona" (1997 r.) czy ,,Czekając na sobotę"
(2010 r.) skutecznie to zniekształcenie utrzymują — 14 lat różnicy między nimi, niczego twórców nie nauczyło.
Zniesmaczony jednostronnością przekazu, mając za sobą, niezwykle cenne, doświadczenie
dorastania na prowincji, chciałbym przybliżyć realny obraz sytuacji. Realny w odniesieniu do szeregu wiosek z województwa lubuskiego [ 1 ], które poznałem
na tyle dobrze, że mogę bazować na ich specyfice. Od razu dodam, że z każdej z nich daleko jest do dużego miasta, więc argument o uprzywilejowaniu w adaptowaniu zmian, będzie chybiony. Zamiast skupiać się na ludziach i pokazywać tych, którzy nie radzą sobie z wolnorynkową rzeczywistością,
sprawiając wrażenie zacofanych, warto prześledzić procesy, które kształtują
nową mentalność i za kilkadziesiąt lat, prawdopodobnie, całkowicie odmienią
oblicze ideologiczne, jak i strukturę ludnościową terenów wiejskich. Zasadniczy
problem wspomnianych, ,,dokumentalnych" przedstawień, to wybiórczy dobór próby.
Ogniskowanie wydźwięku merytorycznego na skrajnych przypadkach ma taki sens
jak omawianie dorobku kulturowego współczesnego Poznania przez pryzmat grup
wandali. W zdecydowanej większości wsi mieszkają nauczyciele, biznesmeni,
informatycy czy lekarze. Biorąc pod uwagę skromną liczebnie populację,
mieszanka praktycyzmu ,,tutejszych" z elokwencją warstw wykształconych jest
niezwykle ciekawym zjawiskiem. Nowość i tradycja cały czas się zderzają i w tym dualizmie tkwi piękno współczesnej
prowincji.
Zastrzyk
wielkiego świata
Homogeniczna
(co podkreślało jej niezależność) wieś została uwikłana w proces
ujednolicania całego świata. Obok tradycyjnych mediów (jak telewizja i radio)
nawet najbiedniejsi zaczęli dysponować dostępem do Internetu i coraz nowszymi
telefonami komórkowymi. Widok młodzieży korzystającej z ipodów czy tabletów
również nie jest niczym niezwykłym.
Do tego, praktycznie, każda rodzina ma samochód, wprawdzie zazwyczaj używany,
ale wypady do miasta stały się czymś naturalnym. Wszystko to prowadzi do
wzrostu samoświadomości i zdecydowanie przyspiesza otwieranie się na świat.
Tym samym intensywnie kiełkuje dystans, głównie młodego pokolenia, odnośnie
dogmatów, stanowiących przez lata o stabilności lokalnej skorupy
ideologicznej.
Kluczowa
przy takim postawieniu sprawy jest kwestia fluktuacji
ludności, rozumiana dwojako. Po pierwsze, mam tu na myśli emigrację. Wyjeżdżają
członkowie rodzin od pokoleń związanych z danym miejscem. Po ewentualnym
sukcesie, młodzi często zostają w mieście lub za granicą. Jeśli nie,
wracają wyedukowani i wnoszą do wspólnoty nową jakość, implementując
nowoczesne spojrzenie. Skostniała struktura zostaje również zasilona ludnością
napływową, głównie z metropolii, która do ułożonej dotąd tkanki dokłada
pierwiastek niekonwencjonalności. Chodzi tu, przede wszystkim, o ,,ustawione"
już życiowo jednostki, zmęczone miastem. W przyszłości (w wielu wsiach
pewnie już teraz), rozbije to opartą na małej zmienności i tradycji kulturę.
Wieś
zamiast się izolować, zaczyna w pełni wykorzystywać swój potencjał
turystyczny. Dynamicznie rozwijają się gospodarstwa agroturystyczne, często
tworzone w wyniku modernizacji ogródków i stodół. Walory przyrodnicze lasów i jezior, czy po prostu zwykłe zbieranie grzybów, są bardzo
skuteczną odtrutką na urbanizacyjny przesyt. Niespodzianki, jak stadnina koni
czy wycieczka po zniszczonych, poniemieckich cmentarzach, to dodatkowe zalety.
Wraz z upadkiem komunizmu i PGR-ów, przeminął okres odgórnego ładu i pracy dla
kogoś. Pojawiła się konieczność indywidualnego zadbania o siebie. Nic nie
stoi w miejscu. Obok gospodarstw
agroturystycznych, w każdej z analizowanych wsi dynamicznie
rozwinął się sektor usług. Znajdziemy tu więc zakłady wulkanizacyjne,
mechaników, artystów, informatyków, spawaczy, a nawet nieźle prosperującą
firmę przewozową.
Architektonicznie
również widoczny jest ogromny postęp. Coraz bardziej przyzwoite drogi i inwestycje w infrastrukturę (świetlice, biblioteki) to tylko wierzchołek góry
lodowej.
Tradycja trzyma
się mocno
Przywiązanie
do konstytutywnych dla wspólnoty reguł, oczywiście, wciąż jest w modzie.
Ksiądz przez sporą (ale nie całą!) część lokalnej społeczności
postrzegany jest jako autorytet moralny i intelektualny. Msza podobnie, ma rangę
zarówno duchową jak i towarzyską, choć młodsze pokolenie często
uczestniczy w niej pod presją. Co będzie, gdy zmuszających do uczestnictwa
zabraknie? Kościół jest jeden dla wszystkich miejscowości, salki
katechetyczne i krzyże znajdziemy zaś w każdej z nich.
Sakramenty
są bardzo ważne, podobnie jak ich celebracja. Nie jest już jednak szokiem,
gdy ktoś przed lub niedługo po bierzmowaniu, podważa religijny cykl rządzący
tu od pokoleń i w racjonalny sposób zaczyna dociekać własnego poglądu na życie.
Ten pozornie mały kroczek, to naprawdę ogromny przełom, który przy
utrzymaniu się podobnej dynamiki zmian mentalności, w ciągu kilkudziesięciu
lat powinien, w dużym stopniu, zmniejszyć rangę jednolitej religijności na
prowincji.
Sieć
znajomości wciąż obejmuje całą miejscowość. Wszyscy się znają, więc
wspólnotowość odgrywa ogromną rolę. Od razu wiadomo u kogo można kupić
mleko, kto oferuje miód, a kto naprawi samochód. Przy okazji można załapać
się na herbatę i ciastko. Tu ludzie czerpią autentyczną frajdę z tego, że są
potrzebni.
Do
tego dochodzi nieograniczona wolność, a przy tym spokój. Nie ma aktów
wandalizmu, każdy czuje więź i odpowiedzialność związaną z miejscem
zamieszkania. W nagrodę, w każdej chwili można skorzystać ze znajdujących
się we wszystkich wsiach boisk, czy w przypadku młodszych — placów zabaw. W mieście zaś, dostęp do tego typu obiektów często bywa utrudniony, lub — o zgrozo — płatny.
Rolnictwo,
oczywiście, dalej odgrywa ogromną rolę. Rejon sklepów skupia wieczorami
najbardziej towarzyskich. Rytm dnia wyznaczają godziny 6.00 — 22.00. Pewne
schematy trwają niezmiennie.
To co z tą wsią?
Jesteśmy świadkami okresu przejściowego. Zamknięta społeczność
uczy się życzliwie spoglądać na nowych mieszkańców, oni zaś wnoszą do
pozornego hermetyzmu powiew świeżości. Wydaje się, że zabetonowany system
religijno-światopoglądowy z każdą kolejną, globalizacyjną cegiełką słabnie.
Czy osłabnie na tyle, by na wsi przewagę zaczął osiągać model
analitycznego i racjonalnego społeczeństwa? Kto wie? Zważywszy na niezbyt
liczebną grupę mieszkańców, byłoby zabawnie, gdyby za jakiś czas, odsetek
racjonalistów (w ujęciu procentowym) zbliżył się do tego w dużych
miastach. Bez względu na rozwój sytuacji, pozostaje mi wszystkim życzyć
sympatii w stosunku do mniejszych społeczności, bo nie są to zaprogramowane
roboty, a ciekawi, często inteligentni ludzie.
Przypisy: [ 1 ] Bazuję tu na moich
subiektywnych obserwacjach procesów, które oglądałem „od
podszewki". Celowo nie podaję nazw miejscowości, gdyż nie mam na celu ich
opisu, a zastanowienie się, w jakim stopniu wyliczone zjawiska są uniwersalne
dla środowisk wiejskich w Polsce. « Społeczeństwo (Publikacja: 30-10-2012 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 8468 |
|