Tematy różnorodne » Na wesoło
Wróbel Autor tekstu: Marcin Kruk
Idę sobie przez pole z Panem Bogiem, a Pan Bóg mówi -
Ten Nowak to skończony kutas — spojrzałem na Pana Boga pytająco, bo nie
spodziewałem się z jego strony taki słów.
Wróbelek siedział na gałęzi i ćwierkał na chwałę
Pana, ale Pan Bóg nie zwracał na niego uwagi, rzucił taką wiąchę, że zdębiałem.
Zapisałem ją sobie późnej i spaliłem, objawienie, nie objawienie, ale ja
takich słów głośno powtarzać nie będę. Tak czy inaczej wynikało z tego,
że się Panu Bogu rzygać chce jak tego Nowaka widzi. Zapytałem, czy nie może Nowaka przywołać do porządku,
ale powiedział, że Nowak ma wolną wolę, więc nie jest to w jego mocy, ale
on takich to by chętnie… tu Pan Bóg powiedział kilka niecenzuralnych słów,
które zachowam dla siebie.
Zapytałem Pana Boga, czy nie dziwi go mój ateizm, moja
totalna niewiara w jego istnienie.
— Ależ skąd — odpowiedział Pan Bóg — też miałbym
wątpliwości, a nawet pewność, bo jak czegoś nie ma, to nie ma, nad czym tu
filozofować?
Niby racjonalnie do sprawy podchodził, ale z drugiej
strony, to jego nagłe objawienie się ateiście w szczerym polu wskazywało na
jakiś brak konsekwencji. Postanowiłem go wręcz zapytać o przyczyny tego
objawienia i czy sądzi, że się nawrócę. Wzruszył ramionami i powiedział,
że mu nie zależy, a objawił się, bo mu się z niewinnym pastuszkiem w tym
polu pomyliłem.
Wydawało mi się, że niewinnym pastuszkom to się głównie
Matka Boska objawia, a on to raczej patriarchom. Wyjaśnił, że mamusia ma
teraz prasowanie, a w ogóle to jest zniechęcona do
objawiania się, a poza tym wypstykała się z tajemnic, a z byle czym
nie chce do pastuszków wychodzić, od dłuższego czasu prasuje, co trochę
wygląda na obsesję. Żal kobiety — dodał — bo to ani do koleżanki
wyskoczyć, ani nic.
Zapytałem czy myśleli o drugim dziecku, ale pokręcił głową i nie dowiedziałem się nawet czy
to z powodu bezpłodności, czy ogólnie jest przeciwny wielodzietności.
Wróbelek ćwierkał na chwałę Pana najwyraźniej próbując
zaistnieć w jego świadomości, ale świadomość Pana Boga była gdzieindziej.
Zastanawiałem się o co chodzi z tym Nowakiem i o którego
to Nowaka chodzi, ale nie śmiałem zapytać. Szliśmy w milczeniu aż do tego
wykrotu pod lasem, w którym kiedyś bezdomna suka trzy szczeniaki urodziła.
Powiedziałem Panu Bogu o tym zdarzeniu, a on odpowiedział, że wie. Ciekawa
sprawa taka wiedza — pomyślałem — czy wszystko wie równocześnie, czy
okazjonalnie mu się kojarzy i przypomina? W ludzkim mózgu też sporo siedzi,
ale odwija się w razie potrzeby.
Wróbelek przefrunął i siedział
teraz na gałązce przed nami, nie ćwierkał, patrzył przed siebie, ale moim
zdaniem miał nas w polu widzenia. Zapytałem Pana Boga co się stało z tymi
szczeniakami. Powiedział, że dwa zdechły, bo bezdomna suka miała mało
pokarmu, a trzeciego zabrał rolnik, ale potem niechcący przejechał go w obejściu
traktorem.
Rzeczowa, wyczerpująca informacja, bez emocji. Dziennikarz
umiałby z tego zrobić wiadomość na dwa tysiące słów, a Pan Bóg nawet
dwudziestu nie użył. Oszczędny był w słowach. Doszliśmy do krzyża pod
sosną, na której się powiesiła żona alkoholika. Zapytałem
Pana Boga, czemu się powiesiła, a Pan Bóg odpowiedział, że każdy by się
powiesił mając takie zasrane życie.
Wróbelek siedział na cieniutkiej gałązce młodej brzozy i huśtał się. Widział go Pan Bóg, czy zatopiony w swoich myślach wcale nie
zauważał? Teoretycznie powinien wszystko zauważać, ale nie było to pewne,
chociaż Ojcowie Kościoła uważali inaczej, mieli jakąś pewność, której
ja, ateista, mieć nie mogłem i miałem teraz niepowtarzalną okazję, żeby
sprawdzić.
— Widzisz tego wróbelka — zapytałem.
Pan Bóg spojrzał na mnie niechętnie i powiedział, że są
poważniejsze sprawy na tym świecie. Trudno się było z nim nie zgodzić, ale z drugiej strony, czy mogą być poważniejsze sprawy niż wiedza o tym, jak właściwie
działa boski umysł?
Tak tylko pytam — odpowiedziałem — bo ten wróbel od
początku nam towarzyszy.
Różni za mną łażą, a niektórzy są kompletnie… i tu znów powiedział słowo, którego wolałbym nie powtarzać.
Szliśmy dalej i nagle zauważyłem, że Pana Boga nie ma.
Spojrzałem w jedną, spojrzałem w drugą stronę, ani śladu. Przysiadłem na
wielkim kamieniu, na którym zawsze lubiłem siadać i gapię się na las. Gubił
powoli liście i szumiał. Zimny jesienny wiatr wiał wciskając się za kołnierz, a wróbel siedzi na gałązce i ćwierka.
I czego się drzesz idioto — zapytałem — O tej porze
roku nic ci to nie pomoże.
— Jak byś ty tę laskę zobaczył,
też byś ćwierkał — odpowiedział wróbel.
— A ja myślałem....
Zakręcił się wróbelek i poleciał bóg wie dokąd.
« Na wesoło (Publikacja: 06-11-2012 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 8484 |