|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Felietony i eseje » Felietony, bieżące komentarze
Partia Demokratyczna. Nowe otwarcie – stare błędy Autor tekstu: Mirosław Woroniecki
10 listopada bieżącego roku odbyła się konwencja Partii
Demokratycznej kierowanej przez nowo wybranego lidera ogólnie znanego działacza
„Solidarności" i opozycji demokratycznej Andrzeja Celińskiego, który po
niefortunnie przegranej walce o fotel senatora RP w ostatnich wyborach jest
coraz bardziej aktywny w przestrzeni publicznej biorąc udział w licznych
audycjach radiowych i telewizyjnych, udzielając wywiadów i publikując mądre
artykuły jak chociażby godny szczególnego polecenia tekst w „Gazecie Wyborczej"
Zło jest butne, dobro się chowa. Partia Demokratyczna przez ostatnie lata odeszła w całkowite
zapomnienie. Kojarzone z nią nazwiska już dawno zniknęły z głównego nurtu
polityki, a niewątpliwe błędy związane z rezygnacją z udziału w kolejnych
wyborach parlamentarnych sprowadziły to ugrupowanie do roli kanapowego
towarzystwa wzajemnej adoracji byłych działaczy i sympatyków demokratycznej
opozycji z czasów PRL-u. Nowe otwarcie odbyło się również bez fajerwerków.
List Wałęsy, Kwaśniewski, Cimoszewicz, profesorowie Szamałek i Płatek w niezbyt spójnych wystąpieniach — z punktu widzenia założeń programowych partii politycznej zamierzającej
dokonać nowej akredytacji — nie dały większego wyobrażenia o miejscu jakie
partia zamierza zająć na polskiej scenie politycznej.
Jak by to wynikało z dostępnych na stronie internetowej http://www.demokraci.pl/
materiałów w partii trwa dyskusja i prace
nad obliczem ideowo-programowym, a do dyskusji tej zaprasza się wszystkich tych,
którzy podzielają wartości łączące środowisko tej partii, co jak sadzę
miałoby oznaczać grono byłych i obecnych sympatyków idei porozumienia i współpracy
odmiennych opcji politycznych, „okrągłego stołu", mądrej i merytorycznej
polityki, słowem ponowna próba oparcia polskiej polityki na etycznych
podstawach bliższych Savonaroli niż Machiawellemu. Wszystko to jakieś takie
mizerne i mętne, a w zestawieniu z ogólnikową deklaracją ideową nie tylko
nie porywające, ale nawet niezbyt interesujące.
W deklaracji ideowej czytamy
zatem, że celem działalności ma być zmiana polityki z mitologizującej
rzeczywistość na merytoryczną, a bezmyślna partyjność ma zostać zastąpiona
przywróceniem wiary we wspólnotę i solidarność przywracającą zdolność
do realizacji narodowych interesów. Państwo poprzez odbudowanie wartości
polityki ma stać się państwem normalnym tj. takim które szanuje dobre
inicjatywy społeczne, wszystkie legalne związki wyznaniowe, każdą obywatelską
inicjatywę, ale „...nie nosi baldachimu nad kościołem". Władza ma być
sprawiedliwa, co oznaczać ma działanie według procedur, dbałość o równe
możliwości obywateli, zapewnienie im dobrej edukacji, a spójność społeczna
ma być warunkiem sprawnego funkcjonowania państwa, państwa, które „… nie
ignoruje faktu, że kapitalizm mający wiele zalet ma też jedną ułomność,
że wpisany jest w jego logikę konflikt miedzy kapitałem, a pracą. Państwo
ma być arbitrem w tym konflikcie. ...ma być kierowane przez ludzi uczciwych, mądrych z wizją przyszłości z talentem i wiarą."
W dalszym ciągu deklaracji
znajdziemy trochę typowych ogólników dotyczących dobra wspólnego, którym
powinny kierować się partie polityczne, wartości oświeconego umiarkowania,
konieczności zachowania solidarności społecznej, komunikacji i dbałości o przyszłość, a z konkretów konieczności uszanowania służby cywilnej i okiełznania
rynku, który nie jest mechanizmem samoregulującym się i samo sterowalnym.
Z bardziej interesujących stwierdzeń należy odnotować relacje państwa z kościołem,
które powinny podlegać tzw. „przyjaznemu rozdziałowi" , o którym mowa w części zatytułowanej „Państwo świeckie i przyjazne". Koncepcja
przyjazności w relacjach z kościołem z jednej strony jest uzasadniona brakiem
kompetencji partii do kwestionowania i podważania roli kościołów, co mojej
ocenie nie jest do końca zrozumiałe.
Z drugiej strony słusznie podnosi się w dalszej części tekstu, że narzucanie przez państwowych urzędników
punktu widzenia kościoła krępuje rozwój, a aksjologiczny przymus
wyklucza odpowiedzialność. Z jednej strony więc kwestionuje się prawo oceny
roli kościoła w państwie- podkreślam instytucji, a nie religii, a z drugiej
poddaje krytyce postępowanie wierzących urzędników państwowych zgodne z zasadami wiary i nauki kościoła, co w moim rozumieniu w konsekwencji oznacza
sprzeciw wobec nauki kościoła o konieczności kierowania się przez wiernych i zasadami wiary w każdym przejawie ich aktywności. Sytuacja taka w kontekście
braku wyraźnego stosunku do religii w szkołach świadczy o programowym założeniu
zupełnie niezrozumiałej gotowości
do uległości wobec kościoła, co charakteryzowało kolejne formacje
polityczne od Unii Wolności poczynając ,poprzedzające nowo otwartą Partię
Demokratyczną. Nie rozumiem dlaczego nie jest możliwy rozwój szkoły bez
wycofania z niej ideologii i polityki — jak to wskazano w deklaracji ideowej, a jest możliwy bez wycofania z niej religii, pomimo że szkoła ma być
miejscem twórczym i poszukującym, a nie miejscem chwalenia stwórcy i utwierdzającym w wierze.
Pomimo
wszelkich zastrzeżeń do tekstów programowych
Partii Demokratycznej i aby oddać sprawiedliwość wielkiemu wysiłkowi jaki podjął jej nowy przewodniczący
trzeba podkreślić, że wyraźnie sytuuje on swoje ugrupowanie po stronie
centro-lewicowej, socjal — liberalnej w opozycji do konserwatywno
-narodowo-wyznaniowej, irracjonalnej
części społeczeństwa. Z uwagi na fakt, że opcja ta jest mi szczególnie miła inicjatywę ponownej
akredytacji partii witam z zadowoleniem i nadzieją na rozwój i pozyskanie
solidnego poparcia, a wszelka krytyka jest z mojej strony wyrazem jedynie troski o powodzenie przedsięwzięcia, a nie próbą
jego zdyskredytowania. Nie umniejsza to jednak wagi zarzutów, które są
podnoszone wobec tej formacji
politycznej zarówno przez tzw. środowisko tej partii przez które należy
rozumieć według mnie istotną część polskiej inteligencji pamiętającej i uczestniczącej bądź jedynie dotkniętej przez reformy i zmiany ustrojowe, ale i przez młode pokolenie. Pokolenie to z naturalnie większym dystansem ocenia
dorobek i aktywność działaczy Solidarności i Unii Wolności tworzących
podwaliny polskiej demokracji po 1989 roku, a w szczególności ich naiwny,
nieco anachroniczny stosunek do demokracji, brak świadomości jej różnorakich
braków. W tym miejscu przytoczę co o powrocie wschodnich Europejczyków do
urzeczywistnionych już na zachodzie Europy ideałów demokracji mówił słoweński
filozof Rado Riha wskazując na zasadniczy podział w nastawieniu do demokracji.
„ Jak wskazuje Riha , może być ono trzeźwe albo naiwne. Ale i tu
bynajmniej nie panuje symetria. Trzeźwy demokrata jest nie tylko świadom
niedoskonałości demokratycznej rzeczywistości, niemożliwości osiągnięcia
zupełnej przejrzystości życia społecznego i politycznego, a także
wyeliminowania raz na zawsze korupcji, egoizmu, monopoli czy manipulacji przy
pomocy demokratycznych środków. Ma on również wyobrażenie pewnego potencjału
poprawy tkwiącego w systemie demokratycznym i by tak rzec, ma na oku zarówno
ideał jak i rzeczywistość — jest w stanie je odróżnić, a ideał zawsze
poddaje sprawdzianowi rzeczywistości. Demokratyczna trzeźwość zdaje się
polegać właśnie na tego rodzaju powściąganiu demokracji. Trzyma się ją
pod kontrolą , aby nie wyrodziła się w utopijne marzycielstwo. W przeciwieństwie
do tego naiwny demokrata nie potrafi, jak się wydaje pojąć we właściwy sposób
poziomu rzeczywistości. Myli własne idealne wyobrażenie o demokracji z jej
realnością. Można powiedzieć, że jego wyobrażenie demokracji jest
utopijne. Ale czy ktoś, kto nie odróżnia demokracji od utopii jest jeszcze
demokratą?" ( Boris Buden Strefa przejścia. Str.19)
Mam
nieodparte wrażenie, że nowy lider Partii Demokratycznej miałby ochotę
zafundować polskiej inteligencji powtórkę z naiwnej, choć może szczerej
demokracji początków lat dziewięćdziesiątych, ale zdaje sobie -mam nadzieję — sprawę, że jest to dzisiaj niemożliwe. Podświadomie bardziej — pomimo
oficjalnych zapewnień o konieczności przywrócenia wartości w polityce -
rozumie, że nie będziemy mieć lepszej polityki, bardziej ambitnej,
racjonalnej i odpowiedzialnej albowiem nie ma na nią zapotrzebowania nawet wśród
inteligencji. Nikt nie chce poważnej dyskusji politycznej o ważnych sprawach
państwa, o ekonomii, inflacji, rozregulowanym systemie finansowym czy nawet o Unii Europejskiej skoro o wszystkim decydują emocje, nagonki, tropienie układów
itp. rzeczy. Obecna polityka nie jest zatem przyczyną wszechobecnej miernoty
lecz skutkiem braku zapotrzebowania na bardziej ambitną. Lud chce prostych
prawd i recept, wyrazistych poglądów i jeszcze bardziej wyrazistych liderów.
Młodzież jest zagubiona i niepewna przyszłości, a brak stabilizacji i perspektyw rozwoju może zrównoważyć najłatwiej poprzez przynależność do
organizacji oferujących proste i radykalne rozwiązania. Na takim oto tle jako
trzeźwy demokrata doceniam pracę nowego lidera Partii Demokratycznej, bardziej
wyraziste słownictwo, pewną korzystną z punktu widzenia sztuki politycznej
zmianę wizerunku, natomiast uważam za błędne, całkowicie chybione przywoływanie
tzw. „wartości okrągłostołowych" i gloryfikowanie zasłużonych skąd inąd
postaci przywódców minionego okresu jako wzoru na dzisiejsze czasy dla partii
politycznej mającej pozostawać w nurcie modernistycznym, centro -lewicowym,
postępowym. W tym nurcie
trzeba mówić jasno, bez uległości o świeckim państwie, o ochronie praw
socjalnych, o istocie kryzysu współczesnego kapitalizmu którego głównym
konfliktem nie jest konflikt kapitału i pracy lecz załamanie światowego
systemu finansowego, które już czterdzieści lat temu przewidywał Alvin
Toffler w swojej książce Szok przyszłości wydanej w Polsce w 1975
roku, spowodowane niepohamowaną chciwością instytucji finansowych ich właścicieli i managerów, a także agresją i strachem uczestników rynków kapitałowych — czcicieli uniwersalnej maksymy: „Greed is good". Trzeba także określić
się wobec podstawowych ruchów i tendencji współczesnej Europy — wobec
„oburzonych", wobec demokracji bezpośredniej, wobec organizacji i kształtu Unii
Europejskiej. Należy poszukać płaszczyzny współpracy i współdziałania z partiami liberalnymi i lewicowymi również poprzez tworzenie różnych form
instytucjonalnych jak np. stowarzyszenia laickie, antyfaszystowskie, organizacje
społeczne i wszelkie inne formy dobrowolnego zrzeszania obywateli w tym przede
wszystkim tych którzy odczuwają niechęć , a nawet odrazę do uczestniczenia w partiach politycznych.
Nie od rzeczy byłoby również przeprowadzenie krytyki całego okresu
przypadającego po 1989 roku ze szczególnym uwzględnieniem sposobu
przeprowadzania transformacji gospodarki w system wolnorynkowy tak pod względem
niezbędnych warunków jakie musiały być stworzone, ale i bezsensownych,
niepotrzebnych i dewastujących akcji jak likwidacja PGR-ów . Uczciwa, a nie
gloryfikująca postawa wobec dorobku wolnej Polski może być dobrą podstawą
do dyskusji programowej, chyba że celem ponownej akredytacji partii jest
jedynie jej włączenie w szerszą formację polityczną.
« Felietony, bieżące komentarze (Publikacja: 20-12-2012 )
Mirosław WoronieckiAdwokat, specjalista prawa gospodarczego, cywilnego i prawa karnego gospodarczego, historyk doktryn politycznych i prawnych, doradca organizacji pozarządowych. Przewodniczący Rady Stowarzyszenia Dom Wszystkich Polska Liczba tekstów na portalu: 52 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Dwie lewice | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 8585 |
|