Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.015.306 wizyt
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 15 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Przeszłość jest nauką dla przyszłości."
 Religie i sekty » Islam » Państwo wyznaniowe

Fundamentalizm islamski w Afryce (II) [2]
Autor tekstu:

Mało informacji dociera do Polski na temat sytuacji w tym olbrzymim i ludnym kraju. Sytuacja jest niezwykle napięta, a radykalizm i metody działania Boko Haram można jawnie porównać z tym co czynią afgańscy talibowie czy Al-Kaida w Iraku. Nigeria, ze względu na swą rolę, miejsce i znaczenie wśród państw Afryki, zajmuje kluczową pozycję na mapie Afryki Zachodniej (biorąc pod uwagę sytuację i wzrost znaczenia islamistów w Azawadzie, Nigrze, Czadzie, w całym pasie na południe od Sahary ta rola rośnie niepomiernie). Pan-afrykańska międzynarodówka islamistów objąć może — o ile już nie objęła — ogromne obszary Zach. Afryki.

Także w wyniku utworzenia państwa Erytrei (islam jest tu wyznaniem przeważającym, ok. 65 % ludności to muzułmanie; zwłaszcza dotyczy to ludu Afar), wykrojonej z północy Etiopii, wzrosła w tym rejonie aktywność islamistów (Etiopia tak jak przed wiekami otoczona została ze wszystkich stron krajami muzułmańskimi). Ataki islamskich ekstremistów w Etiopii na kościoły i miejscowych chrześcijan potępił premier Meles Zenawi w noworocznym orędziu. Ten proces rozpoczął atak na świątynie w Asendabo (2.03.2011). Pretekstem dla pogromów miało być rzekome znieważenie Koranu. Muzułmańskie bojówki podpalały kościoły i chrześcijańskie domy. Według agencji Reutera, powołującej się na oficjalne źródła, spalonych zostało około 50 miejsc kultu. Zniszczono też wtedy szkołę i sierociniec. Ataki powtarzają się co jakiś czas w różnych miejscach Etiopii. Rząd uważa, że czynniki zewnętrzne (z Somalii, Sudanu — rządzonego przez skrajnych islamistów i Erytrei) są odpowiedzialne za zaostrzanie się religijnych podziałów w kraju. Uważa się, i nie jest to sąd odosobniony, że muzułmanie dążą do ustanowienia islamskiego państwa w środkowym regionie Etiopii (w oparciu m.in. o dążenia ludu Oromo do samostanowienia).

Ostatnim elementem w tej islamistyczno-afrykańskiej układance jest Sudan, rządzony od obalenia świeckiego autokraty płk. Nimejriego (30.04.1989) przez mniej lub bardziej ortodoksyjnych islamistów. „Szarą eminencją" Sudanu pozostaje cały czas czołowy ideolog współczesnego islamizmu Hasan at-Turabi, osoba znana na świecie, będąca swoistym „guru" dla wielu grup ekstremistycznych i fanatycznych wyznawców religii Mahometa, leader pan-islamistycznego odłamu Bractwa Muzułmańskiego (i twórca jego politycznego ramienia — Narodowego Frontu Islamskiego), koryfeusz Osamy ibn-Ladena (gościł go kilkakrotne w Sudanie) — a jednocześnie absolwent Uniwersytetu w Oxfordzie i paryskiej Sorbony (prawo i filozofia). At-Turabi to niezwykle ważna osobistość nie tylko w Sudanie, ale w całej „międzynarodówce" islamistycznej, jego głos znaczy bardzo wiele w świecie islamskim, a wypowiada się często i na bardzo wiele tematów. Powiedział w jednym z wywiadów, że „… ludzie boja się Sudanu i to wcale nie jest złe. Chcemy odbudować kulturę islamu opierając się na zasadach Koranu, by stworzyć nowego człowieka" [ 6 ]. I to esencja zamysłów i planów islamistów nie tylko w Afryce. Rokrocznie w Chartumie organizowane są pod jego auspicjami zjazdy i konferencje, w których udział biorą przedstawiciele takich organizacji jak Hezbollah, Hamas, Strażnicy Rewolucji (z Iranu), fundamentaliści z Pakistanu i Arabii Saudyjskiej oraz przedstawiciele Bractwa Muzułmańskiego z krajów arabskich. At-Turabi stał też za werbunkiem i przerzutem mudżahedinów na tereny b. Jugosławii podczas wojny w Bośni.

At-Turabi jest zwolennikiem rewolucyjnej przemocy i zastosowaniu szariatu — nawet wobec innowierców — w sposób bezlitosny i bezdyskusyjny. To niezwykle ważna postać islamizmu w Afryce (i nie tylko).

Od zamachu w 1989 r. i rządów islamisty Omara Hasana al-Baszira ideologia islamistyczna jest podstawą kolejnych rządów sudańskich. Sudan jest izolowany na arenie międzynarodowej — utrzymuje kontakty jedynie z reżimem irańskim oraz międzynarodówką islamistycznych terrorystów. Szariat jest prawem państwowym, egzekwowanym jednoznacznie. Po podziale kraju — w wyniku wieloletniej wojny południe zamieszkałe przez chrześcijańsko-animistyczne ludy negroidalne (północ jest arabska lub zarabizowana, wyznaje islam) oddzieliło się tworząc Sudan Południowy — rząd w Chartumie zajął się eksportem islamizmu na tereny sąsiednich państw i dalszym umocnieniem islamskich porządków wewnątrz Sudanu. Chartum to centrum islamizmu w Afryce Wschodniej — i zarówno w sensie teoretycznym, ideowym jak i praktycznym; eksport przemocy i agresji, broni, ludzi, idei i porządków.

Jedną z takich form szerzenia owej ideologii są tzw. dżandżawidzi. Dżandżawidzi czyli zbrojne, para-militarne oddziały muzułmańskich plemion (pochodzenia arabskiego), działają w Zach. Sudanie (Dar Fur) i terroryzują autochtoniczną ludność oraz sąsiadów — chodzi tu o inspirację dla poszerzania bazy radykalnego islamu (przez zastraszanie) oraz wykorzystywanie owych bojowników do politycznych celów Chartumu (np. w Czadzie, Ugandzie czy Sudanie Pd.). Utworzone zostały na bazie purytańskich bractw derwiszów, popularnych zwłaszcza w centralnej części kraju. W ich skład najczęściej wchodzą arabskojęzyczne ludy afrykańskie (tzw. czarni Arabowie). Są oskarżani o masakry ludności chrześcijańskiej w południowym Sudanie (ocenia się, że mogli doprowadzić do śmierci nawet 200 tys. osób). Oprócz zwykłych morderstw, ich łupem pada również dobytek ofiar, osiedla są często palone a bydło grabione. Przywódcy dżandżawidów twierdzą, że zbroi ich i szkoli rząd sudański, on też prawdopodobnie wydaje dyspozycje co do działań. Jest to więc sterowany przez władze państwowe terroryzm zarówno wobec obywateli własnego kraju, jak i wobec mieszkańców (najczęściej innego wyznania) sąsiednich państw.

Ilościowe sukcesy islamu to przede wszystkim wynik słabości i kryzysu chrześcijaństwa. Podsumowując należy stwierdzić, że chrześcijaństwo jest nieodparcie kojarzone ze znienawidzonym przez wielu Afrykanów Zachodem (imperializm kulturowy, pozostałości kolonializmu). Stąd islam, wykorzystując takie nastroje, nawraca dużo większą liczbę ludzi niż chrześcijaństwo, mimo znacznego zaangażowania finansowego chrześcijańskich kościołów, zwłaszcza protestanckich, przede wszystkim ze Stanów Zjednoczonych. Autorytet kościołów chrześcijańskich mocno podupadł w ostatnich latach. Miały w tym swój udział seksualne skandale z udziałem duchownych i misjonarzy, lecz także bezsilność chrześcijańskich kościołów wobec rozdzierających kontynent plemiennych waśni. Najbardziej dramatycznym tego przykładem było ludobójstwo w Rwandzie w 1994 roku. Chrześcijańscy duchowni nie dość, że nie potrafili powstrzymać swych wiernych przed masowym mordowaniem współbraci z przeciwnego plemienia, sami często byli bezpośrednio zaangażowani w ludobójstwo. I choć śmierć ponieśli m.in. wszyscy rwandyjscy biskupi z plemienia Tutsi, miejscowi bardziej pamiętają jednak chociażby sprawę dwóch katolickich zakonnic, które skryły w swoim klasztorze kilkaset Tutsich, by później sprowadzić milicjantów z plemienia Hutu i razem z nimi wymordować bezbronnych. Nic więc dziwnego, że islam którego mułłowie jako jedyni nie dzielili wiernych na Tutsich i Hutu zdobywa w regionie Wielkich Jezior (i nie tylko) coraz większe wpływy.

Ale nie tylko słabość chrześcijaństwa wpływa na skuteczność konwersji na islam. Jest on bowiem w pewnym sensie religią kontestacji. Na całym świecie ludzie, którym nie odpowiada istniejący porządek społeczny, przechodzą właśnie na islam, dzieje się to bardzo szybko i na masową skalę. W Afryce z powodu kolonialnych resentymentów islam jest — jak już wspomniałem — atrakcyjną ofertą dla milionów sfrustrowanych, pogrążonych w nędzy ludzi. Atrakcyjne są zwłaszcza jego radykalne odmiany w rodzaju wahhabizmu, ideologii salafickiej, prezentujących nieugiętą nienawiść wobec często obwinianego w Afryce o wszelkie zło Zachodu. Pod tym względem radykalny islam nie ma w zasadzie świeckiej konkurencji, gdyż ostatnie kilkadziesiąt lat przyniosło totalną kompromitację zarówno „trzecio-światowym" ideologiom antykolonialnym i patronującym im rozmaitym „ojcom niepodległości", jak i importowanemu z ZSRR komunizmowi. Rację ma więc stwierdzenie mówiące, że islam w Afryce "wypełnia miejsce cywilizacyjnej pustki, jaką zostawiły po sobie rządy tyranów". W sytuacji gdy tożsamość państwowa czy plemienna okazuje się ułomna, zastępuje ją zapewniana przez islam przynależność do grupy dzieci proroka. Nie chodzi tu zresztą jedynie o kwestie czysto ideologiczne. Dwanaście północnych stanów Nigerii wprowadziło u siebie prawo koraniczne nie tyle z powodu radykalizacji miejscowych muzułmanów lecz by znaleźć alternatywę dla chaosu jakiego nie potrafiło zapewnić słabe i skorumpowane państwo nigeryjskie. Podobnie jest w post-apartheidowskiej RPA, gdzie fala przestępczości i niemoc państwa sprawiły, iż obywatele postanowili robić porządki na własną rękę.

Przykładem postępów islamu — i to często w jego ekstremistycznej, radykalnej, fundamentalistycznej formie, związanym z wycofywaniem się państwa (jako formy organizacji życia społecznego) ze swoich podstawowych prerogatyw (z różnych przyczyn) — niech będzie południe Afryki. W awangardzie znaleźli się tu muzułmanie — i to mimo iż stanowią zaledwie 1,5 proc populacji — z RPA. Islamska organizacja PAGAD (ang. — People against gangsterism and drugs) zadebiutowała publicznie w 1997 roku paląc żywcem na ulicy jednego z najgroźniejszych i najbezwzględniejszych bandytów Kapsztadu - Rashaada Staggie. Od tamtej pory uzbrojeni po zęby i ubrani w kominiarki aktywiści PAGAD-u przeciągają przez przedmieścia, podpalając domy i strzelając do wszystkich, których uważają za parazytów (pasożytów) niezależnie od tego, czy ludzie ci mają coś na sumieniu czy też nie. W innych państwach organizacje muzułmańskie przejmują z kolei wiele funkcji socjalnych lub edukacyjnych, a więc spełnianych normalnie przez państwo. To jest właśnie przykład na aneksję opuszczonej przez państwo przestrzeni publicznej przez radykalne i ekstremistyczne organizacje. W świadomości społecznej niosą one jakąś nadzieję w rzeczywistość chaosu, przemocy, beznadziei i wykluczenia.

Najczęściej owe organizacje niewiele zmienią w życiu owych społeczeństw. Ale chodzi o wymiar mentalnościowy, świadomościowy, o aprobatę i poparcie (przynajmniej na początku) dla radykalizmu, ekstremizmu, często — religijnej nietolerancji i nienawiści. To jest bardzo zły i niebezpieczny scenariusz.

Na koniec pozostaje jeszcze przyczyna najbardziej prozaiczna — pieniądze. W ostatnich latach do Afryki napływa rzeka petrodolarów z Arabii Saudyjskiej i innych państw Zatoki Perskiej. To nie tylko inwestycje, ale również datki na budowę meczetów, szkół koranicznych i przede wszystkim pomoc humanitarna. Jedną z świętych zasad islamu jest przecież jałmużna (zakat), którą to bogaci sponsorzy wahhabizmu spełniają sumiennie. W tej sytuacji dla żyjących w potwornej nędzy mieszkańców afrykańskich slumsów islam ma szczególną siłę przyciągania.

Zetknięcie się islamu i chrześcijaństwa w Afryce to jednak nie tylko pokojowe odbieranie wiernych (jak miało to miejsce w drugiej połowie XX wieku) lecz również — jak zaprezentowano w materiale — krwawe konflikty motywowane w większym lub mniejszym stopniu przez religię zorientowaną politycznie. Zbyt często mamy jednak do czynienia z dość uproszczonym przedstawianiem większości afrykańskich konfliktów jako starcia „islamskiej północy z chrześcijańsko-animistycznym południem". Rzeczywiście religijne różnice pogłębiają często sprzeczności pomiędzy rozmaitymi afrykańskimi siłami, lecz rzadko stanowią główną oś konfliktu, którą jest zazwyczaj żądza zysku lub władzy (jak np. w Wybrzeżu Kości Słoniowej lub Togo). Afrykańskie konflikty przypominają do złudzenia obraz nakreślony przez Huntingtona w „Zderzeniu cywilizacji" — dlatego też warto poświęcić im więcej uwagi.


1 2 3 Dalej..
 Zobacz komentarze (8)..   


 Przypisy:
[ 6 ] za: Praca zbiorowa, Róg Afryki, Warszawa 1999, s. 175

« Państwo wyznaniowe   (Publikacja: 19-01-2013 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Radosław S. Czarnecki
Doktor religioznawstwa. Publikował m.in. w "Przeglądzie Religioznawczym", "Res Humanie", "Dziś", ma na koncie ponad 130 publikacji. Wykształcenie - przyroda/geografia, filozofia/religioznawstwo, studium podyplomowe z etyki i religioznawstwa. Wieloletni członek Polskiego Towarzystwa Religioznawczego. Mieszka we Wrocławiu.

 Liczba tekstów na portalu: 129  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Return Pana Boga
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 8664 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365