|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Czytelnia i książki » Recenzje i krytyki
Higiena rasy [2] Autor tekstu: Marcin Punpur
Przy
takiej optyce wszyscy, którzy z tego czy innego powodu zostali uznani za
wybrakowanych, powinni się poświęcić dla dobra tej całości. Innymi słowy,
prawa jednostki łamie się w imię prawa wyższego. Schemat znany i stosowany w każdej dyktaturze. Tyle że w przypadku eugeniki, obskurantyzm był umieszczany
po stronie jej przeciwników, a nie zwolenników. W Niemczech doszło do
paradoksalnej sytuacji, gdyż eugenika łączyła ludzi z lewicy i prawicy,
rasistów i antyrasistów. A wszyscy występowali pod szyldem postępu.
Trzecia
Rzesza poszła najdalej w sztuce pielęgnowania rasy. W Niemczech lekarze należeli
do najbardziej znazyfikowanej klasy społecznej. Ich akces do nazizmu nie miał
jednak charakteru ani koniunkturalnego ani ideologicznego. Opierał się na
pewnym funkcjonalizmie, który dawał im przywilej decydowania w kwestii tego, co
odmienne i niepożyteczne z państwowego punktu widzenia. Podczas pierwszej
wojny światowej w Prusach i Saksoni zmarło z głodu 53 tysiące pacjentów
szpitali psychiatrycznych. Była to tylko rozgrzewka przed tym, co miało nastąpić
później. Dzięki prostemu pełnomocnictwu, zezwalającemu na uśmiercenie
pacjenta, którego leczenie było nierentowne, śmierć poniosło 150 tysięcy
chorych. Nie było tu żadnego przymusu, akcja odbywała się spontanicznie,
zgodnie z lekarskim sumieniem.
Największe
barbarzyństwa odbyły się jednak w ramach tzw. Aktion T4. We wrześniu 1939 roku na naradzie z Hitlerem grupa
lekarzy podjęła decyzję o akcji bezbolesnego zabijania umysłowo chorych i niedorozwiniętych dzieci. Wszystko w imię „zachowania czystości niemieckiej
krwi". Początkowo tych przymusowych eutanazji dokonywano poprzez wstrzyknięcie
śmiertelnej dawki barbituranów lub morfiny. Z czasem, tę metodę uznano za nieefektywną i zaczęto eksperymenty z gazami trującymi, między innymi cyjanowodorem. W ten sposób powstały
stacjonarne komory gazowe. Znakomite preludium przed obozami zagłady.
Wróćmy
jednak do problemu sterylizacji. O wielkości siły niemieckiej higieny rasy może
świadczyć fakt, że ludzie nią dotknięci do dziś nie zostali uznani za
ofiary nazizmu, a tym samym, nie otrzymali żadnej rekompensaty, co stało się
na przykład w Szwecji. Komisja Bundestagu w latach 1961-1965 stwierdziła, że
hitlerowska ustawa z 1933 roku była „odpowiedzialnie stosowanym przez
niemieckich lekarzy środkiem dla dobra niemieckiego ludu". Ustawę
sterylizacyjną wprawdzie zawieszono, ale jej nie anulowano, co w istocie
oznacza, ze nadal stanowi część niemieckiego prawa.
Nieco
inaczej kwestia higieny rasy wyglądała w Japonii, która również posiadała
prawo eugeniczne, będące kalką tego nazistowskiego. Do końca wojny jednak
ustawa pozostawała nieomal martwa. Po wojnie, w okolicznościach zdawałoby się
kompromitujących higienę rasy, nastąpił boom na sterylizację. Doszło
jedynie do zmiany retorycznej i niewiarygodny termin „rasy" zastąpiono
„polityką demograficzną". Przymus obowiązywał do końca, czyli aż do
roku 1996 (najdłużej ze wszystkich krajów). Nową ustawę sterylizacyjną
forsowała wprawdzie lewica i feministki, konserwatyści jednak nie wnieśli
weta, bo przecież, jak głosił jeden z argumentów „najwartościowsi ginęli
na polach bitew, niepełnowartościowi rozmnażali się na tyłach frontu".
Ten
argument doskonale rozumieli europejscy przodownicy eugeniki. Występowały
jednak też pewne różnice kulturalne. W Japonii kalectwo było i ciągle jest
postrzegane jako rzecz wstydliwa, dlatego też aż do 1950 występowały tam tzw.
„domowe więzienia" czyli pokojowe klatki dla kalekich dzieci. W języku
japońskim natomiast słowa państwo i społeczeństwo się zlewają, co
utrudnia rozwój kultury liberalnej nastawionej na prawa jednostki, w tym także
te chroniące ją przed omnipotencją państwa.
Na
koniec przyjrzyjmy się Szwecji, kraju zdawałoby w pełni demokratycznym i cywilizowanym. Program sterylizacyjny w Szwecji trwał ponad 40 lat, aż do
1975 roku. Instytut poświęcony biologii rasy został utworzony w Uppsali już w 1922 roku, a na jego czele stały takie sławy eugeniki jak Herman Lundborg i Gunnar Dahlberg. Eugenika tym samym jako pierwsza na świecie zyskała status
dyscypliny naukowej.
To
jednak nie prawica ochoczo zabrało się do jej urzeczywistnienia, lecz szwedzka
socjaldemokracja w ramach ideologii Domu
Ludu (folks hema)
pomysłu lewicowego premiera Albina Hanssona. Socjaldemokraci lat przedwojennych
tolerowali pewną formę rasizmu, który jednak w przeciwieństwie do
nazistowskiego był beznamiętny, zimny i „naukowy", jak pisze Zaremba
Bielawski. Formalnie rzecz biorąc szwedzkie ustawy sterylizacyjne niewiele się
różniły od tych niemieckich. Był wprawdzie zapis o dobrowolności, ale miał
on charakter wyłącznie fasadowy. Któż bowiem z własnej woli poddałby się,
niebezpiecznej w owym czasie, operacji podwiązania jajowodów czy nasieniowodów?
Najciekawsze w skandynawskiej historii higieny rasy jest pytanie, dlaczego po drugiej wojnie
światowej, czyli w sytuacji poważnej kompromitacji eugeniki, nie zaprzestano
praktyk sterylizacyjnych. Co zaskakujące, Skandynawowie będący wcześniej w peletonie eugenicznego wyścigu stali się raptem jego liderami. Odpowiedź jest
oczywiście złożona i z braku miejsca ograniczę się jedynie do Szwecji.
Już
sam język sygnalizuje pewną odmienność. Szwedzi, podobnie jak Japończycy, używają
jednego określenia na państwo i społeczeństwo, co sugeruje, że nie ma między nimi większych różnic. A przecież łatwo sobie wyobrazić konflikt pomiędzy jednym a drugim. Podobnie
ma się rzecz ze słowem „lud", przejętym od prawicy i spopularyzowanym
przez socjaldemokrację. Lud bowiem to byt jednorodny, homogeniczny i jednomyślny,
zgodnie z hasłem, że wszyscy chcą tego samego. Wyobrażenie wspólnoty
zdecydowanie obce współczesnej demokracji liberalnej.
Praktyki
sterylizacyjne potwierdziły to, co język jedynie sygnalizował. Szwedzka ustawa
sterylizacyjna włączała do kategorii „poślednich" nie tylko jednostki
nieuleczalnie chore, ale także „aspołeczne", kategoria tak szeroka, że w zasadzie każdy mógł zostać do niej przyporządkowany. Decyzję o sterylizacji podejmowały komisje składające się z trzech lekarzy i od 1947
roku dwóch radnych. Orzeczenia tej komisji nie podlegały żadnej kontroli
ani odwołaniu, co w istocie czyniło zeń instytucję poza prawem. Sądowe zażalenie i tak jednak nie przyniosłyby skutku, gdyż władza sądownicza była częścią
państwa i brakowało jej niezależności. Swoją drogą, prawnicy stanowili
jedyną grupę buntującą się przeciw nowemu prawu. Ta niebezpieczna
centralizacja władzy była wynikiem anachronicznej konstytucji, w której
brakowało gwarancji praw człowieka, chroniących obywatela przed państwem.
Równie
istotnym czynnikiem była szczególna pozycja lekarzy. W Szwecji praktyka
lekarska miała charakter państwowy. Lekarz, inaczej niż na przykład we
Francji, gdzie był zawodem wolnym, w Szwecji stawał się urzędnikiem. Ten brak swobody powodował przesunięcie
priorytetów ze służby pacjentowi na służbę państwu. Mimo wszystko jednak,
zastanawia tak ochoczy zapał środowiska lekarskiego do eugeniki. Powstaje
bowiem pytanie, jak ludzie nauki mogli podpisywać się pod fanaberiami
wypisywanymi przez apostołów higieny rasy? Rozsądek podpowiada, że nie o naukowe dowody tu chodziło. Jak pisze Zaremba Bielawski: to nie wiedza lecz
buchalteria stanowiła główne źródło motywacji higienistów. „Nie
potrzeba genetyki czy psychiatrii, by wiedzieć, których kobiet zasiłki są wyższe
niż wkład do społeczeństwa". To też wyjaśnia dlaczego polityka
sterylizacyjna była tak niepodatna na naukową krytykę, co warto podkreślić,
dość obfitą w owym czasie.
Przegląd
powyższych krajów pozwala wysnuć wniosek, że to nie dane empiryczne decydowały o kształcie eugeniki lecz uprzedzenia i stereotypy ubrane w pseudonaukowy żargon.
Orzeczenia lekarskie wystawiane przez eugeników odzwierciedlały bardziej
stopień społecznego niedopasowania aniżeli jakąkolwiek naukową rzeczywistość.
Polski autor pisze o tym tak: „Eugenika była lustrem, które lekarz podstawiał
społeczeństwu, a które pod postacią diagnozy medycznej, odbijało fobie społeczeństwa".
Religia
Eugeniści
nierzadko odwoływali się do religii, wykorzystując jej ewangeliczny ton. Fińska
broszurka eugeniczna miała na przykład tytuł: Nasze
dziesięć przykazań. Poza tym nową naukę określano czasami mianem
religii przyszłości. I rzeczywiście wiara higienicznych neofitów była często
gorętsza niż w tradycyjnym kościele.
Nie
każde jednak wyznanie było równie silnie skorelowane z eugeniką co
protestantyzm. Tam gdzie protestantyzm był głównym wyznaniem, prawie zawsze
pojawiały się ustawy sterylizacyjne. Wyjątkiem od tej reguły była jedynie
Japonia. Katolicyzm odciął się od eugeniki encykliką Casti
Connubii z 1930 roku, w której stwierdza się m.in., że „rodzina jest ważniejsza
niż państwo i państwu nie przysługuje bezpośrednia władza nad ciałem podwładnych".
Zasadnym zatem wydaje się pytanie, co kryje w sobie takiego doktryna Lutra, że
determinuje tak głęboką troskę o zdrowie wspólnoty.
Zaremba
Bielawski swą analizę tego problemu zaczyna od kwestii grzechu pierworodnego. W katolicyzmie jest on grzechem pierwotnym, który znosi chrzest. W protestantyzmie staje się grzechem dziedzicznym (z niem. Erbsünde),
którego nie są w stanie wykorzenić nawet dobre uczynki.
Etyczna praca nad sobą nie ma tu większego znaczenia, bo człowiek jest
zły z natury. Paradoks protestantyzmu kryje się w tym, że ta koncepcja nie
prowadziła do fatalizmu, jak można by się spodziewać lecz zrodziła nowy typ
moralności. Zgodnie z ideą predestynacji Bóg zawczasu podzielił ludzkość
bezwarunkowo, to znaczy bez możliwości zmiany tego stanu przez człowieka, na
zbawionych i potępionych. Jedyną sposobnością by przekonać się o wyroku
Najwyższego było to jak mu się powodzi. Tylko ludzie gospodarni, pracowici,
pożyteczni dla ogółu — folgowanie własnym zachciankom było źle widziane -
mogli zaliczać się do wybranych. Bieda w tej filozofii jest grzechem wobec
Boga. Z czasem stanie się grzechem wobec społeczeństwa, który zasługuje na
karę. Od tego już naprawdę niedaleko by uznać sterylizację za jedyne rozwiązanie
problemu ubóstwa.
Luter
wierzył, że wyprowadzając religie z klasztorów i kościołów wprowadzi ją w życie codzienne jednostki. Na początku rzeczywiście tak się stało. Z czasem jednak z owej religii została jedynie etyka pracy, tak wnikliwie
zanalizowana przez Maxa Webera. Ta etyka miała charakter purytańsko-pragmatyczny i dostarczyła moralnego uzasadnienia dla potępienia niepożytecznych, z którego
tak skwapliwie skorzystali higieniści.
W Kościele
Katolickim podobna historia nie mogłaby się wydarzyć, nie dlatego jednak, że
Kościół ten dysponował większą empatią od pozostałych, ale ze względu
na szczególną niechęć do naukowych nowinek. Eugenikę wrzucano do jednego
worka z kontrolą urodzin i środkami antykoncepcyjnymi. Poza tym należy pamiętać,
że choć Luter nie uważał ubóstwa za cnotę, to Wittenberga była bodaj
pierwszym miastem w Europie gdzie pobierano podatki na opiekę nad ubogimi.
1 2 3 Dalej..
« Recenzje i krytyki (Publikacja: 25-01-2013 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 8685 |
|