|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kościół i Katolicyzm » Organizacja i władza » Watykan i papiestwo
Smok w Watykanie [3] Autor tekstu: Ziemowit Ciuraj
Jak to
się przekłada na strategię działań siłowych? Posiadając przeciwnika
zdeterminowanego swoim przeświadczeniem, że stoi wobec potęg szatańskich, można
było dużo łatwiej prowokować konflikt zbrojny tam, gdzie przewaga militarna
sił wiernych papieżowi gwarantowała przewagę i sukces. Zwróćmy też uwagę
na to, że recepcja w świecie katolickim zarzutów, jakoby Rzym był „Wielką
Nierządnicą" skutecznie budowała stereotyp protestantów walczących z Kościołem
Chrystusa. Struktury hierarchii kościelnej, czego możemy być pewni, utwierdzały
swoich wiernych w przeświadczeniu, że wszystkie zarzuty protestantów to
diabelskie kłamstwa wyssane z palca. Z pewnością społeczności katolickie
nie posiadały wiedzy, na ile poszczególne „kłamstwa" miały jednak pewne
prawdziwe źródła. Zajadłość protestantów, świadomie podsycana przez
umiejętnie wprowadzoną symbolikę sprzyjała więc konsolidacji obrządku
rzymskokatolickiego i budowała mur nienawiści. To impregnowało społeczność
katolicką na postulaty religijne, które odwoływały się do tych zachowań
kleru, które były znane i krytykowane również w tych krajach katolickich, w których jeszcze nie doszło do wyłonienia się nurtów reformatorskich. Jednak
to jest tylko część możliwych do uzyskania korzyści, płynących z fanatyzmu i religijnego zabobonu. Dużo ważniejsza jest ta, która wynika z podminowania świadomości strachem, którego źródeł człowiek nie potrafi często
racjonalnie określić.
Wieści o tym, jakoby papież był Antychrystem zaś w Rzymie zamieszkała
apokaliptyczna bestia, podsycone pogłoskami o różnych dziwnych i niesamowitych zjawiskach rzekomo towarzyszących pontyfikatowi Grzegorza XIII były
zapewne wdzięcznym tematem różnych plotek, które z pewnością zaczęły
obrastać w coraz to bardziej fantastyczne i niedorzeczne szczegóły, sycąc
zatrutą religijnymi fantazmatami wyobraźnię coraz bardziej przerażającymi
treściami. Można powiedzieć, że smok z herbu Grzegorza XIII nabrał swojej
mocy dopiero wtedy, kiedy zaczął żyć własnym życiem w wyobraźni masowej.
V
Wyobraźmy
sobie wrażenie, które na podbijanych ludach wywierały bitne legiony rzymskie.
Nie dość, że jednostki te znały świetnie sztukę walki indywidualnej,
doskonale też formowały szyk i były zdolne do sprawnych manewrów, niczym
jeden zwarty organizm. Każda wioska czy miasto buntujących się lub
podbijanych plemion, do którego wkraczało to wojsko z misją jego zniszczenia,
były świadkami furii żądnych krwi żołdaków, mordujących, gwałcących,
grabiących i palących domostwa. Okrucieństwo Rzymian wtedy, kiedy trzeba było
poskromić podbijane tereny było pozbawione wszelkich możliwych do wyobrażenia
granic. Osaczeni przez rzymskie wojsko obrońcy często woleli sami odebrać
sobie życie, niż konać w niewymownych mękach przybici do krzyży, drzew lub
wbici na pale. Doskonała organizacja tych swoistych szwadronów śmierci
zadziwiała często nawet samych Rzymian; przez ludy barbarzyńskie, stojące na
niższym poziomie rozwoju społecznego, tak sprawne i skuteczne działanie i niespotykane okrucieństwo mogły być postrzegane jako nowe, nieznane zagrożenie,
raczej stado rozwścieczonych drapieżników niż cokolwiek, co mogłoby
pochodzić ze znanego im ludzkiego świata. To wojsko w czasie wojny siało
terror paraliżujący myśli i uczucia, a im dalej rozchodziła się ponura sława
jego zbrodni, tym łatwiej osiągało przewagę psychologiczną i tym łatwiej
przychodziły kolejne zwycięstwa.
Najgorszy
jest strach przed nieznanym. Do tego właśnie prawidła ludzkiej psychologii
odwołuje się między innymi wojna psychologiczna. Oprócz celowej
dezinformacji i propagandy strach, który został zaszczepiony w sercach wrogów
niszczy ich morale i łamie wolę oporu. Wizja potwora, który pod postacią
papieża pojawia się na Ziemi, mogła odgrywać istotną rolę we wzbudzaniu
strachu przed potęgą katolickiego świata, strachu podsycanego bestialstwami
pogromów i rzezi wojen religijnych, które miały przeorać Europę i być
największą klęską, która spadła na ten kontynent od czasu czarnej zarazy.
Strona z manuskryptu Ulisse Maldrovandiego
z akwarelą ukazującą smoka rzekomo zabitego w dniu
wyboru Grzegorza XIII. Zwraca uwagę
oryginalne
i groteskowe ujęcie tematu
Ktoś może
się obruszy na takie odczytanie intencji papieża i rodów kardynalskich, biorąc
pod uwagę to, że przecież byli to chrześcijanie a i papież, nawet jeśli
nie był święty, przynajmniej był
człowiekiem wierzącym, który bałby się tak ostentacyjnie igrać z przeznaczeniem zapisanym w Piśmie Świętym, posługując się diabelskimi
maskami. Otóż prawda o świadomości religijnej papieży tej epoki jest łatwa
do odcyfrowania z licznych świadectw wyuzdania, krzywoprzysięstwa, kłamstwa i ogólnej demoralizacji, których nie można kłaść na karb słabości
charakteru i upadków, które są udziałem każdego człowieka, po których u osób świadomych tego, czym jest grzech i zbrodnia i które prawdziwie obawiają
się gniewu Bożego następuje pokuta, nawrócenie i próba zadośćuczynienia.
Ich czyny były świadectwem ewidentnego wyboru sposobu życia, w którym bojaźń
Boga nie pozostawiła po sobie żadnych materialnych śladów poza codziennym
teatrem rytuału kościelnego. Ci ludzie ponad wszelką wątpliwość byli
niewierzący i świadomie „żyli w grzechu", co oczywiście nie wykluczało
ich operowej pobożności, która była tylko i wyłącznie jednym z filarów władzy i sposobem budowania splendoru wokół sprawowanych urzędów, i stanowiła
jeszcze jedno, ubrane w liturgiczne szaty, kłamstwo. Papież Grzegorz XIII,
wypuszczając w przestrzeń publicznych dyskusji swojego smoka z pewnością nie
bał się Boga ani żadnych przepowiedni. Daje to podstawy do przypuszczenia, że w te przepowiednie najzwyczajniej nie wierzył . Więcej: zapewne, gdyby choć
podejrzewał, że Nowy Testament opisuje jakieś cudowne fakty,
nie miałby tej śmiałości. Myślenie racjonalne, nawet po ożywieniu
intelektualnym Odrodzenia, nie miało tej lotności, jaką uzyskało w toku
odkryć naukowych późniejszych wieków. Zarówna tradycja rzymska jak i włoska
pełna jest różnorakich przesądów i nieracjonalnych zwyczajów i trudno
przypuszczać, by papież ów mógł ocenić rewelacje pisma świętego i Apokalipsy jako bzdury, skoro w owych czasach wielu papieży korzystało z usług
astrologów. Z pewnością był przesądny, ale z jakiegoś powodu nie obawiał
się żadnych boskich gróźb.
Przypuszczenie,
że Grzegorz XIII uważał się za Antychrysta, który rzuca wyzwanie Bogu, jest
absurdalne i może być żywione tylko przez umysły tknięte religijnym obłędem.
Bardziej racjonalne wytłumaczenie tych symbolicznych rebusów kryje się nie w wierze, ale w wiedzy.
Ta pewność
siebie w zakresie odwoływania się do pogańskiej i antychrześcijańskiej
symboliki wskazuje na to, że dla papieża Apokalipsa była literaturą. I tylko
literaturą.
VI
Tak
zapewne wyglądały narodziny protestanckiej legendy o bestii zamieszkującej w murach Watykanu: umiejętne podsycanie religijnego żaru i strachu — gdyż
strach przed nieokreślonym, wyolbrzymionym siłą religijnej wyobraźni złym
duchem działa dużo mocniej niż
nadzieja na rychłe nadejście Królestwa Niebieskiego i triumf bożej
sprawiedliwości. To też jest bowiem część wiedzy o ludzkiej psychologii, że z reguły emocje negatywne bardziej niż pozytywne wpływają na podejmowane
działania i postawy a lęk przed szatanem, który jest blisko zawsze będzie
silniejszy od wiary w Boga, który jest daleko. Ten skrajny polityczny realizm,
który buduje na strachu i przemocy, przyjmuje podczas pontyfikatu Grzegorza
XIII przekonanie o konieczności fizycznej eliminacji tych, którzy nie ukorzą
się przed Najwyższym Kapłanem. Kościół dla tego i wielu innych papieży
nie był „mistycznym ciałem Chrystusa" a strukturą czysto administracyjną, w której posłuszeństwo cezarowi
zostało ukryte pod postacią posłuszeństwa biskupowi Rzymu. Religijna forma
skrywała czysto świecką i pogańską treść, wilki ubrały się w baranią
skórę. Na horyzoncie dziejów pojawiły się masakry i rzezie najokrutniejszej z wojen religijnych, która spustoszyła znaczne obszary Europy — Wojny
Trzydziestoletniej oraz — nomen omen -
dragonady, które „oczyściły" Francję z hugenotów.
Grzegorz
XIII nie wyniósł na mury Watykanu wizerunku smoka w intencji ukazania klęski
sił zła, ale użył go wprost jako symbol okrucieństwa i bezwzględności.
Odcięty ogon smoka z herbu Boncompagni odrasta:
Grzegorz XIII konsekwentnie pozostał przy tym symbolu i powrócił do
niego u schyłku swego panowania w roku 1582. Oto skrzydlaty smok, pozbawiony
wszelkich ułomności i w pełni sił przyjmuje postać staroegipskiego
Uroborosa pożerającego swój ogon, otaczającego głowę barana na medalu
wybitym z okazji reformy kalendarza, stając się symbolem nowego czasu.
Medal papieski wybity dla upamiętnienia
reformy
kalendarza w roku 1582
VII
Czy
racjonalista powinien zajmować się smokami? Smokami jako żywymi stworzeniami
-tylko w konwencji żartu. Jednak wtedy, kiedy smoki stanowią element mitologii
lub należą do pewnego kodu kulturowego, którego odczytanie umożliwia
zrozumienie mechanizmów władzy, jak najbardziej poważnie. Czym innym jest
bowiem rozważanie absurdalnych wyobrażeń i baśni, a czym innym śledzenie
mrocznych często ścieżek, którymi podążają myśli władców tego świata.
Kwestia
obecności symboli satanistycznych w Watykanie i budynkach kościołów obrządku
rzymskokatolickiego często jest podejmowana przez rozmaite denominacje chrześcijańskie,
upatrujące w tym „dowodów" na to, że Rzym jest „Wielką Nierządnicą",
której zagładę zapowiedział Bóg. Racjonalista może natomiast podejść do
tego zagadnienia sine ira et studio,
uwolniony od zaciemniających osąd oparów wiary.
Po
pierwsze, chcąc poznać historię danej instytucji religijnej nie można przejść
do porządku dziennego nad symboliką używaną przez władcę wtedy, kiedy
stoi ona w jaskrawym kontraście do prawd wiary i wartości głoszonych przez
instytucję, której głową jest ów monarcha. To, że taka sprzeczność
istnieje, wiemy między innymi stąd, że ta symbolika do dziś jest kwestią żywo
dyskutowaną w wielu środowiskach chrześcijańskich i z pewnością nie ułatwia
dialogu ekumenicznego, stanowiąc dla wielu protestantów podstawę do podejrzeń,
że chrześcijańskie nauki religii rzymskokatolickiej są jedynie fasadą, za
którą kryje się jakaś inna, mroczna treść [ 2 ]. Stąd
też, zupełnie niezależnie od wyznawanej wiary, w czysto naukowym sensie, dla
historyka religii jest to zagadka, która powinna stać się przedmiotem uważnej
analizy.
1 2 3 4 Dalej..
Przypisy: [ 2 ] W następstwie
„ekumenicznego ocieplenia" stosunków między Kościołem Rzymskokatolickim a protestantyzmem, które nastąpiło po Soborze Watykańskim II, retoryka odwołująca
się do postaci papieża — Antychrysta stopniowo zniknęła z oficjalnych
wypowiedzi głównych kościołów protestanckich i jest postrzegana jako
przejaw bigoterii, prostactwa a nawet jako niechrześcijańska. Jednym z bardziej spektakularnych tego przejawów było potępienie we wspólnej
rezolucji obu izb Kongresu USA w roku 2000 Uniwersytetu Boba Jonesa, który
szerzył takie poglądy.
Dennis Pettibone pisze: „Politycy, którzy przegłosowali rezolucję
byli prawdopodobnie nieświadomi tego, że podkopują historyczne fundamenty
protestantyzmu, wszakże na wysnucie takiego wniosku pozwala ważka obserwacja
poczyniona przez profesora Phillipa Cary’ego z Eastern University : "
Reformacja nie byłaby się wydarzyła bez przekonania, że papież jest
Antychrystem" " . (Ibidem) « Watykan i papiestwo (Publikacja: 05-02-2013 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 8722 |
|