|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kościół i Katolicyzm » Organizacja i władza » Watykan i papiestwo
Smok w Watykanie [2] Autor tekstu: Ziemowit Ciuraj
Bycie biskupem Rzymu i Patriarchą Zachodu niewątpliwie
wpisuje się we wzorzec władcy — spadkobiercy tradycji cezarów starożytnego
imperium. Pragmatyzm w podejściu do kwestii religijnych, charakteryzujący
cynicznych rzymskich polityków niekoniecznie musi jednak oznaczać zerwanie z tradycją, wręcz przeciwnie. Natura ludzka posiada dwa domy: pierwszym jest
ten, który zapewnia dach nad głową i jest związany z miejscem zamieszkania,
zaś drugi osadza świadomość człowieka w kontekście historycznym i określonej
tradycji. Grzegorz XIII z pewnością czuł się Rzymianinem: używał języka
swoich wielkich przodków, sprawował najpotężniejszy urząd ówczesnego świata i musiał zmierzyć się z zagrożeniem potęgi swojego imperium, imperium, które
przekraczało granice państw i sięgało wszędzie tam, gdzie został
zaszczepiony obrządek rzymskokatolicki. Nie powinno dziwić, że od swoich
starożytnych antenatów czerpał również wskazówki, jak poskramiać
niepokorne prowincje i tłumić bunty-
które teraz, jakkolwiek ubrane w zewnętrzną postać odnowy religijnej, również
oznaczały odrzucenie nie tylko duchowej, ale przede wszystkim politycznej i ekonomicznej władzy Rzymu. Dla ludzi utożsamiających się z imperialną potęgą
nie ma takiej metody, której by nie
można użyć, by zdobyć lub zachować to, co dla nich najważniejsze: władzę,
słodki narkotyk potęgi i źródło bogactwa. Wykorzystują więc naukę i religię, posługując się wiarą w sposób czysto instrumentalny, podsycają
wrogość między różnymi grupami narodowościowymi zgodnie z zasadą divide
et impera, stosując podstęp, kłamstwo i zabójstwo. Niewątpliwie cała ikonograficzna otoczka władzy, z wszystkimi
pełnymi przepychu świątyniami i pałacami, obiektami kultu oraz urzędową
symboliką stanowiła jeden z ważnych elementów podtrzymywania i umacniania
prestiżu monarchy.
Tzw. "Fontanna wież"w Ogrodach
Watykańskich zawiera
cztery wizerunki smoków — z jednego wypływa woda, dwa stoją
na flankach, czwarty umieszczony jest
na tympanonie w herbie
papieża Pawła V (Borghese). Ze względu na podobieństwo
do
ołtarza fontanna ta jest nazywana też „Fontanną Najświętszego
Sakramentu"
Trudno
oczekiwać, by istniały jakiekolwiek pisane świadectwa dokumentujące
intencje, które kierowały Grzegorzem XIII przy wyborze symboliki patronującej
jego pontyfikatowi. Ukryte mechanizmy psychologiczne różnych decyzji
politycznych zazwyczaj nie pozostawiają materialnych śladów — historyk może
jedynie domyślać się dróg, którymi podążała myśl tego czy innego aktora
sceny politycznej, ale nigdy raczej nie uzyska całkowitej pewności, popartej
obiektywnym materiałem dowodowym. Stąd tak wielka rola interpretacji w historii. Umysł racjonalny może
natomiast mieć duży problem ze zrozumieniem motywów działań wtedy, kiedy wiążą
się one z bardzo nieracjonalnymi postawami i przekonaniami. Dla nauki może to
stanowić granicę, której nie zdoła nigdy przekroczyć; tam pozostaje
przestrzeń dla daleko idących spekulacji, które — wobec faktu istnienia świadectw
niezrozumiałych zachowań i absurdalnych wierzeń — są siłą rzeczy jedynie próbą określenia prawdopodobnych przyczyn
takich czy innych przejawów skrywanych intencji. W tym wszakże przypadku nie
mamy do czynienia z szaleństwem, lecz z działaniem przemyślanym i z punktu
widzenia polityki jak najbardziej racjonalnym. Pomimo, a raczej właśnie
dlatego, że dla protestanckiej europy watykańskie smoki stanowiły dowód
szatańskiej natury Rzymu i papiestwa, wyniesienie tego emblematu do rangi
elementu stanowiącego część symboliki papieskiej może i powinno być uznane
za celową prowokację.
III
Władza
zawsze potrzebowała symboliki i z pomocą symboliki tę władzę sprawowała.
Przestrzeń symboliczna stanowiła od zarania cywilizacji najwyższą warstwę
infosfery, owej przestrzeni informacyjnej, która kształtowała i nadal kształtuje
sposób postrzegania świata i struktur władzy przez
każdego człowieka, biorącego udział w wymianie myśli i odbierającego
kulturowe sygnały. Jak ważna to i dziś sfera, niech świadczy gorąca
dyskusja wokół obecności krzyża w polskim Sejmie. Władza, co niemniej ważne,
jest również gwarantem ciągłości organizmu państwowego — stąd w jej
symbolice zasadnicze miejsce muszą zajmować odniesienia do przeszłości,
stanowiące ponadczasową klamrę spinającą dzieje imperium w jedną całość
ponad niepewnością zmiennych kolei losu. Aby odnaleźć swoje miejsce w zmiennym i chaotycznym świecie tak władca jak i kierowane jego decyzjami
imperium muszą zostać osadzone na mocnym psychologicznym fundamencie największej
chwały i potęgi dokonań poprzedników, aby móc dokonywać wyborów na miarę
tych standardów, które na zawsze wyznaczyły charakter żywego organizmu rządzonego
państwa. Owo odniesienie potrzebuje więc ponadczasowych symboli, nawiązujących
do minionej chwały i atrybutów imperialnej potęgi.
Władzę
ma ten, kto potrafi zawładnąć wyobraźnią tłumów. Ta stara jak świat
zasada rządzenia znana była w starożytnym Rzymie i również praktykowana każdego
dnia przez tysiące kapłanów w Rzymie chrześcijańskim. Najłatwiej kierować
ludem odwołując się do emocji, nie rozumu — gdyż większość ludzi nie
posiada dostatecznych kompetencji, by ogarnąć swoją myślą całokształt
zagadnień związanych z funkcjonowaniem wielkich struktur społecznych, jakimi
są państwa czy religie. Władzę ma też i ten, kto potrafi przewidywać:
skoro to emocje stanowią decydujący czynnik mobilizujący masy ludzkie do
podejmowania łatwo przewidywalnych działań, władca powinien wiedzieć, w co
wierzą ci, nad których umysłami pragnie zapanować i jakie lęki nimi kierują.
Wyobrażenia przeciętnego człowieka stanowią klucz do politycznej potęgi.
Począwszy
od wystąpienia Marcina Lutra w 1517 roku, w Europie rozszerzał się pożar
Reformacji. Protestanccy przywódcy religijni niemal od początku oskarżali
Rzym o pogaństwo i sprzeniewierzenie się zasadom chrześcijaństwa, które,
ich zdaniem, powinny być wyprowadzane bezpośrednio z Biblii a nie tradycji czy
papieskich bulli. W miarę narastania konfliktu obie strony coraz częściej
oskarżały przeciwników o to, że są wrogami prawdziwej wiary i sługami szatana. Luter początkowo nie planował opuszczenia Kościoła;
jego postulaty spotkały się z tak aroganckimi odpowiedziami przedstawicieli władzy
papieskiej, że stopniowo doszedł do przekonania, że taka bezczelność i uzurpowanie sobie przez papieży roli równej Chrystusowi świadczą o tym, że
na tronie papieskim zasiada Antychryst [ 1 ]. Dał
temu wyraz w wielu swoich pismach, co oczywiście spowodowało jeszcze większą
furię kurii rzymskiej.
Czy
pojawienie się papieża — smoka mogło mieć w tym swój udział? Pytanie
jest retoryczne. Trudno wyobrazić sobie, by kardynałowie dokonujący wyboru
takiego czy innego papieża na Biskupa Rzymu nie mieli świadomości, że ten
szczegół zostanie skwapliwie wykorzystany przez protestantów do
argumentowania, że Rzym stał się siedliskiem zła, bramy Watykanu są bramami
piekielnymi a wiara głoszona przez Kościół stanowi parodię chrześcijaństwa.
Tę samą wiedzę musiał posiadać nowo wybrany papież; jednak nie skorzystał z możliwości przyjęcia nowego herbu, przeciwnie, wiele wysiłku włożono w to, by wprowadzić symbol smoka do tej samej medialnej przestrzeni, w której
znajdowały się wizerunki Chrystusa, Krzyża Świętego i Apostołów.
Jakie
znaczenie wobec tego miało całe to grafomaństwo uczonych hochsztaplerów, które
rzekomo miało odwrócić symbolikę smoka jako jeszcze jednego pozytywnego
atrybutu władzy papieskiej? Czy te wypociny mogły mieć wagę porównywalną
do słów samego Boga objawionych w księdze Apokalipsy? Oczywiście nie. Lew pożerający
człowieka nigdy nie stanie się symbolem przyjaźni ani wizerunek słońca
symbolem ciemności. A czy wieści o pojawieniu się w roku 1575 nad Rzymem
„smoka ognistego" (przypuszczalnie mógł to być przelot wyjątkowo jasnego
bolidu lub kometa), szeroko komentowane przez uczonych rzymskich w związku z papieskim emblematem zaś przez duchowieństwo zinterpretowane jako ostrzeżenie
dla grzeszników i wykorzystane do umocnienia wiary religijnej nie rozniosły się
swoim echem daleko poza mury Wiecznego Miasta? Z pewnością tak. To zjawisko
atmosferyczne, jakkolwiek odnotowane w kronikach Wiecznego Miasta, najwyraźniej
nie miało jakiegoś bardzo spektakularnego charakteru, gdyż niewiele
znajdziemy wzmianek pozwalających określić, jakiego typu był ten naturalny
fenomen.
Wydaje
się, że zarówno wokół tego wydarzenia, jak i samej symboliki papieskiej nie
byłoby tyle szumu, gdyby komuś bardzo na tym nie zależało.
IV
Tak, władza
to zdecydowanie umiejętność opanowania wyobrażeń poddanych. Szczególnie
wtedy, gdy wyobrażenia te pociągają za sobą bardzo silne negatywne emocje i odwołują się do pierwotnych lęków i instynktów, za pomocą umiejętnej
socjotechniki można wyzwolić potężne i niebezpieczne siły społeczne, nad
którymi zapanować będą w stanie tylko ci, którzy do perfekcji opanowali
tajniki manipulacji świadomością masową. Jedną z zasad prowadzenia wojny
jest ta, że ci, którzy działają pod wpływem silnego wzburzenia, których
zachowaniem rządzą nie dające się opanować emocje, których umysł zaćmiewa
nienawiść, nie działają racjonalnie. Umysł nie potrafi w takim stanie
dokonywać chłodnych analiz i podejmować właściwych decyzji; rozsądek
zostaje zastąpiony furią lub panicznym lękiem, w każdym przypadku czyniąc
wroga opanowanego takimi emocjami łatwym obiektem manipulacji i prowokacji. Czy
Rzym mógł mieć w tym swój polityczny cel, by podsycić nienawiść
protestantów do świata katolickiego?
Tak, mógł
mieć taki właśnie cel. I rzeź hugenotów we Francji podczas nocy św. Bartłomieja
niewątpliwie wpisywała się w ten scenariusz zaplanowanych działań.
Medal papieski upamiętniający rzeź hugenotów
Koniec
szesnastego stulecia to czasy, w których już upowszechnił się druk, umożliwiając
m.in. szybkie rozprzestrzenienie się w całej Europie idei protestanckich. Mówimy
tu jednak o czasach, w których
jeszcze nie było fotografii i systemów szybkiej komunikacji, dzięki którym
dziś w przeciągu sekund potrafimy uzyskać informacje z dowolnego zakątka świata. W burzliwych okresach zamętu i wojen ludzie łakną informacji a ciągłe
poczucie zagrożenia sprawia, że każda plotka roznosi się z szybkością błyskawicy, z biegiem czasu urastając do rozmiarów pewnika. Jeżeli jeszcze plotka posiada
rzeczywiste podstawy, jej siła oddziaływania staje się wielokroć większa.
Symbole, które pojawiły się w papieskim Rzymie, kojarzone w Biblii z szatanem, nie były dostępne bezpośredniemu oglądowi protestantów, jednak
wieści o nich, wzmocnione celowo medialnym zamieszaniem, podsyciły ogień
religijnego fanatyzmu. Papież uzyskał precyzyjną definicję stanu świadomości
wrogów Rzymu.
1 2 3 4 Dalej..
Przypisy: [ 1 ] W swoim drugim traktacie przeciwko naukom Lutra wydanym w roku 1520 dominikański teolog Sylwester Mazzolini (Prierias),
wyznaczony do zwalczania doktryny księdza z Wittenbergi napisał, cytując
odpowiedni ustęp prawa kanonicznego, że papież nie może zostać zdjęty z urzędu nawet „gdyby jego zachowanie było tak skandalicznie złe, że powiodłoby
niezliczone dusze do diabła". Zaszokowany
tym skrajnym stwierdzeniem Luter napisał w liście do Georga Spalatina „Myślę,
że wszyscy w Rzymie powariowali". (Dennis Pettibone, „Martin Luther's Views on
Antichrist", Journal
of the Adventist Theological Society, 18/1 (Spring 2007): 81-100.) « Watykan i papiestwo (Publikacja: 05-02-2013 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 8722 |
|