|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Czytelnia i książki » Recenzje i krytyki
Ludwig von Mises o mentalności antykapitalistycznej [1] Autor tekstu: Piotr Napierała
Warszawskie
wydawnictwo Pafere postanowiło w zeszłym roku wydać po polsku książkę
Ludwiga von Misesa z 1956 roku, austriackiego arystokraty i ekonomisty, który w 1931 roku wyemigrował do Londynu, a następnie Genewy i USA (1940). Bardzo cenię
Ludwiga von Misesa za uczciwość w traktowaniu tematu wolności. Był to jeden z tych autorów, którzy w sposób najuczciwszy intelektualnie omawiali temat
wolności gospodarczej i społecznej, i choć nie ze wszystkim mogę się zgodzić,
choćby dlatego, że jego postulaty są na mój gust trochę za blisko
nierealnego „państwa-minumum", to jednak doceniam, iż zauważył wspólnego
antyliberalnego zęba religii i socjalizmu, oto cytaty z 29 rozdziału IV części
książki Ludwiga Misesa Socjalizm: analiza ekonomiczna i socjologiczna (Socialism:
An Economic and Sociological Analysis 1922, 1932, 1951) [ 1 ]:
„...Oczekiwanie
na wprowadzenie nowego porządku przez Boga, kiedy nadejdzie właściwy czas
oraz ukierunkowanie wszystkich działań i myśli na przyszłe Królestwo Boże
nadaje nauczaniu Jezusa całkowicie negatywny charakter. Odrzuca On wszystko, co
istnieje, nie oferując nic w zamian. Dochodzi On aż do punktu unieważnienia
wszystkich więzi społecznych… Jego gorliwość w niszczeniu więzi społecznych
nie ma granic. Siłą stojącą za czystością i mocą tej całkowitej negacji
jest ekstatyczna inspiracja i nadzieja na przyjście nowego świata. Stąd pełen
pasji atak na wszystko, co istnieje… Byłoby głupotą utrzymywać, że Oświecenie
osłabiające wpływ religii na masy społeczne przygotowało grunt pod
socjalizm. Wprost przeciwnie, to opór, jaki Kościół stawiał wobec
rozprzestrzeniania się idei liberalnych umożliwił nadejście niszczycielskiej
pogardzie współczesnej myśli socjalistycznej. Kościół nie tylko nie zrobił
nic, by ugasić ten pożar, ale wręcz pomógł mu rosnąć… Doktryna chrześcijańska
oddzielona od kontekstu, w jakim głosił ją Chrystus — oczekiwania na rychłe
przyjście Królestwa Bożego — może być niezwykle destrukcyjna. Nigdy i nigdzie nie da się stworzyć systemu etyki społecznej wspierającego współpracę w ramach społeczeństwa, jeśli będzie on oparty na doktrynie, która zabrania
troski o środki do życia i pracę jednocześnie wyrażając wściekłą pogardę
wobec bogaczy, głosząc nienawiść do rodziny i popierając dobrowolną
kastrację… Kościół jest potęgą tak wielką, że jego wrogość wobec sił,
które tworzyły społeczeństwo wystarczy do rozbicia na kawałki całej naszej
kultury. W ostatnich dziesięcioleciach obserwowaliśmy z przerażeniem
przekształcanie się Kościoła we wroga społeczeństwa. Kościół Katolicki,
jak również wspólnoty protestanckie są jednymi z ważniejszych czynników
odpowiedzialnych za powszechne występowanie idei destrukcyjnych w dzisiejszym
świecie… Liberalizm jest kwiatem wyrosłym z racjonalistycznego Oświecenia,
które zadało śmiertelny cios rządom starego Kościoła i zarazem źródłem
współczesnego krytycyzmu historycznego. To liberalizm osłabił władzę klas,
które przez stulecia były blisko związane z Kościołem. Zmienił on świat w stopniu większym, niż kiedykolwiek uczyniło to chrześcijaństwo. Przywrócił
ludzkość do świata i do życia. Obudził on siły, które wstrząsnęły
fundamentami bezwładnego tradycjonalizmu, na którym opierała się nauka Kościoła.
Nowe spojrzenie sprawiło Kościołowi wiele kłopotów, do tego stopnia, że
nie przystosował się on jeszcze nawet do zewnętrznych wyrazów nowej
epoki…".
Każdemu
liberalnemu sekularyście słowa te przypadną do gustu, zwłaszcza, że nadal
roi się od nawiedzonych jezuitów jak Thomas Woods próbujących wciskać nam,
że KrK był zawsze ostoją wolności, zwłaszcza gospodarczej. Ciekawej, że
korwinowskie z ducha wydawnictwo „Pafere"
akurat tej książki nie wydało, lecz musiało to zrobić wydawnictwo: „Arcana"
[ 2 ]
Zamierzam dotrzeć do tej pozycji, lecz na razie zająłem się Mentalnością
antykapitalistyczną. Przesłaniem tej książki jest: „Wszyscy, którzy ze
względów etycznych odrzucają kapitalizm jako system niesprawiedliwy, oszukują
samych siebie". Zobaczmy co pisze von Mises.
Jan
Michał Małek w przedmowie do polskiego wydania daje znać swemu katolicyzmowi, pisząc o naszym przekonaniu, pochodzącym z serialu „Dynastia", że bogacze to
„klasa niemoralnych nierobów" (s. 7), nierobów tak, ale przecież
moralnych że hoho! Zawsze zanim wskoczyli do łóżeczka zawierali kościelne związki małżeńskie.
Taki żarcik, dalej już poważniej, jako że przechodzimy do samego Misesa.
Mises
uważa, że rząd USA później niż rządy innych państw przyjął politykę
interwencji w prywatną przedsiębiorczość, lecz niestety wielu tamtejszych
intelektualistów chciałoby powrotu do czasów sprzed rewolucji przemysłowej
(s. 9). Takim mędrcom kapitalizm kojarzy się z pornografią, zgnilizną i zyskiem, który gardzi szaraczkiem, chociaż jak przekonuje Mises kapitalizm,
nobilituje przeciętnego człowieka bardziej niż jakikolwiek inny system, staje
się on bowiem 'wszechwładnym konsumentem". Gmin od wieków poniżany na każdym
kroku, po rewolucji przemysłowej staje się „kupującą publicznością",
klientem, który ma zawsze rację (s. 10-12). Mises wychodzi z założenia, że
masy nie są głupie i ignoranckie na tyle, by potrzebowały opiekuna , który
myśli za nie. Uważa też, że ludzie mają naturalną dążność do pomnażania
swego dobrobytu (s. 14). Nie cierpi
Mises, gdy porównuje się kapitalistów z feudałami, którzy mieli dobra
pochodzące z podboju, nie zaopatrywali gminu w żadne artykuły i nie
interesował ich jego los (s. 16).W
feudalnym systemie człowiek jest członkiem warstwy, a nie obywatelem, mówi często
nawet w innym języku niż feudał; w XVII i XVIII-wiecznych Niemczech;
arystokraci mówili po francusku, szlachta średnia — w Hochdeutsch, a gmin — w swych gwarach i dialektach. Feudała promował zmysł polityczny, np.
dobry wybór obozu w wojnie domowej, a nie talent przedsiębiorczy. Drażnią
Misesa bajki o rzekomej prawości arystokratów, jako warstwy (s. 18). Bajki te
rozpowszechnia część dzisiejszej inteligencji, ponieważ kapitalizm nie
podpada pod akademickie rozważania o prawdziwej wartości człowieka (s. 19.),
po za tym na wolnym rynku za fiasko możesz winić jedynie siebie, stąd morze
urażonych ambicji — jest to jak mówi Mises postawa włóczęgi wobec człowieka
ze stałą pracą (s. 22).
Za
pierwszego z niemieckojęzycznych wrogów kapitalizmu uważa Mises Justusa Mösera
(1720-1794), konserwatystę z Osnabrück, który był np. przeciwny awansowi
oficerów na podstawie zasług, nie zaś urodzenia. Möser uważał, że życie w społeczeństwie, w którym status zależy od osobistych zdolności będzie nie
do zniesienia, ludzie będą ustawicznie z siebie niezadowoleni (s. 23-24).
Mises urywa ten temat, chociaż jest on ciekawy, np. o demokracji jako ustroju
opartym na zazdrości pisał pięknie Tocqueville, jednak czyż nie warto tej
ceny zapłacić za równe prawa.
Zdaniem
Misesa takie opinie jak Mösera, powstają na skutek braku styczności większości
ludzi z przedsiębiorcami, ten brak kontaktów powoduje, że wielu uważa, że to
nie talent, lecz niepojęta magia giełdy dała biznesmenom bogactwa (s. 26).
Tak ocenia w USA wielu akademików, swych dawnych kolegów, którzy zostali
biznesmenami. Bardzo ciekawe porównanie snuje Mises między wyższymi warstwami w Europie, pluralistycznymi i otwartymi na pisarzy i artystów, które czytają
te same książki i dyskutują na podobne tematy, żyją również podobnie, jeśliby
pominąć status majątkowy. W USA nie ma LE MONDE Est SOCIETY, bogacze trzymają
się z dala od intelektualistów i artystów i pasjonują sportem (s. 28-29). Stąd
akademik w USA łatwiej uzna bogacza za bogatego barbarzyńcę, a profesor łatwiej
będzie pogardzał studentami-sportowcami, fizycy łatwiej chorują na
komunistyczne sympatie, bogacze sami się niemal podkładają. Urzędnik
natomiast i w USA i w Europie nie pojmuje zwykle czym jego praca różni się od
pracy biznesmena, albo jego dyrektora-przedsiębiorcy. Lenin, którego Mises uważa
za typowego urzędnika, rozróżniał między pracą przedsiębiorcy i pracą
specjalisty np. inżyniera, ale nie pojmował że przedsiębiorca musi opierać
się w swych kalkulacjach na przewidywaniach przyszłości i rozmaitych trendów
(s. 33). Lenin czerpał wiedzę o kapitale z opowiadań kolegów-urzędników, co
potwierdza zdanie Lenina, iż: „księgowość i kontrola" są podstawą życia
społecznego. Tak samo jest z urażonymi kuzynami w rodzinie patrycjuszowskiej, w której pojedyncza głowa rodu gra na rynku, a kuzyni kształcą się w szkołach o anty-groszorowbowej mentalności, następnie zaś pogrążają w hazardzie i hulankach, a o wszystkie niepowodzenia winią jedynego bread-winnera w rodzie. „Kuzyni",
podobnie jak Marx są przekonani, że kapitał przynosi zyski automatycznie, więc nie
cenią pracy głowy rodu (s. 38). Antykapitalizm Hollywood z kolej polega na
tym, że reżyser ma do czynienia z nieprzewidywalnymi kaprysami odbiorców,
natomiast kapitalista bazuje na konkretnych zaletach produktu (s. 39-40). Ten
akurat argument mnie nie do końca przekonuję, są bowiem tematy nośne w nieskończoność; jak odważny gość ze spluwą przeciw światu, co wydaje się
czymś niemal tak pewnym jak to, że ludzie zawsze będą potrzebować dobrego
chleba, wina, kołyski i urny.
Naukowcy-pozytywiści,
zdaniem Misesa nie pojmują ekonomii, bo wierzą, że postęp społeczny może
pojawić się, a nawet musi pojawić się w każdym systemie gospodarczym, nie
tylko w kapitalizmie (s. 44). To kolejna grupa o mentalności
antykapitalistycznej. Marx uważał, że materialne siły produkcji są niezależne
od woli człowieka i bronią się przed społecznym usidleniem.
Marx uważał, że niezgłębione prawa historii skazały feudalizm na klęskę i ostrzegał przed próbami zawracania biegu historii. Ten samoistny postęp, w jaki wierzy lewica, powoduje, że lewicowcy nie cenią groszorobów, związkowiec
zaś nie myśli, że jakiś indywidualny pracodawca ma prawo wpływać na
standard życia (s. 46.). Tymczasem Mises dowodzi, że większą produktywność
zawdzięczamy nie historii, a lepszym maszynom, więc postęp ekonomiczny nie
jest mitycznym tworem, lecz sumą konkretnych działań ludzkich. Oszczędzanie
kapitału odpowiada dawnemu gromadzeniu żywności, zaś w kapitalizmie przyczyną
biedy nigdy nie jest bogactwo kogoś innego (s. 51).
Oświecenie
podcięło skrzydła kościołom, arystokracji i monarchom, ale zachowało ich
wszystkich przecież przy życiu i w dobrym zdrowiu, co dało im szansę by w swych urazach
zwrócić się ku socjalizmowi (s. 52). Romanowowie zwalczali burżuazję i jej
głosy wołające o konstytucjonalizm, wykorzystując związki zawodowe. W KAŻDYM
europejskim kraju arystokraci popierają zdaniem Misesa socjalizm, teologowie
tacy jak Szwajcarzy; Barth i Brumer, Amerykanie Niebuhr i Tillich, arcybiskup
Canterbury William Temple potępiali kapitalizm oskarżając go za czyny
bolszewików (sic!). Sir William Harcourt wołał: „wszyscy jesteśmy
socjalistami". Mises uważa, że wśród wrogów kapitalizmu są i fanatycy
religijni i ateiści, i pisarze i całe partie, łączy ich tylko zazdrość i gniew wobec kapitalistów. Jest to często zawiść ignoranta, który też by
chciał, ale nie wie jak. Kapitalizm popiera ludzi z pomysłami, a konsument
ogranicza nieskrępowaną wolność na rynku (s. 56). Mimo iż przed
kapitalizmem pisarze nie mogli się utrzymać z samego pisania (faktycznie
pierwszym o ile mi wiadomo był w latach 60. XVIII wieku Tobias Smollett, autor
powieści pisarskich, ale nawet w XIX wieku James i John S. Millowie zarabiali
na życie pracą w EIC), i starzy liberałowie XVIII i XIX cieszyli się z rozwoju rynku księgarskiego, to duma pisarzy — ich nonkonformizm, każe im
gryźć rękę, która ich karmi, tak traktowali dawniej swych mecenasów, a teraz
kapitalistów (s. 59.). Stąd tak częste są kryminały jak te Edgara
Wallace’a, w których burżuj szanowany powszechnie okazuje się zbójem, a także podobne wątki u Ibsena (od razu przyszedł mi do głowy por. Columbo w swym starym prochowcu). Milton w 1644 roku i Mill w 1859 roku dowodzili, że
tylko tam, gdzie środki produkcji są prywatne jest wolność prasy i wydawnictw. W konserwatywnym porządku mamy zwykle cenzurę, a socjaliści tam
gdzie rządzą stosują bojkot dzieł wybranych autorów (s. 62). Pisarze
obwiniają kapitalizm, za jego niezdolność do kształtowania dobrego smaku,
ale to nigdy nie było jego zadaniem.
1 2 Dalej..
Przypisy: « Recenzje i krytyki (Publikacja: 09-03-2013 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 8809 |
|