|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Państwo i polityka » Doktryny polityczne i prawne
Książę Machiavellego – władca bezwzględny w działaniu [1] Autor tekstu: Anna Macha – Aslanidou
Znamy już główne założenia dotyczące istnienia republiki, realne
zagrożenia dla jej funkcjonowania, oraz wpływ ludu na jej losy, zatem teraz
powinniśmy zająć się szczegółowo osobą władcy, gdyż sposób jego postępowania
według Machiavellego ma decydujące znaczenie dla istnienia państwa. Oczywiście
stwierdza, iż byłoby bardzo dobrze, gdyby książę zawsze kierował się
zasadami wiary, ale jednocześnie zdaje sobie sprawę z nierealności owego życzenia.
Kiedy przyjrzymy się dokładnie rezultatom, jakie odnoszą w rządach państwem
książęta, którzy rzadko dochowują wiary, wyraźnie skłania się do tego
typu rządów. Bogate doświadczenie jakim dysponuje filozof florencki, nabyte
podczas różnych podróży dyplomatycznych, skłania do wierzenia mu na na słowo.
Wyróżnia on dwa sposoby prowadzenia walki: ludzki — prawem oraz
zwierzęcy — siłą. Z uwagi na
fakt, iż pierwszy sposób często nie jest wystarczający, książę musi
nauczyć się posługiwać równie dobrze drugim sposobem — zwierzęcym. W tym
celu musi dobrze poznać naturę zwierzęcą.
Teorię swą opiera
tu na sugestii starożytnych pisarzy, iż wszyscy wielcy książęta z Achillesem na czele, byli oddawani na nauki do centaura Chirona, który według
niego pełnił rolę symbolu jako pół człowiek, pół zwierzę, oraz że ideał
tkwi w połączeniu ze sobą pierwiastków ludzkiego i zwierzęcego.
Za wzór wśród zwierząt podaje przykład lwa i lisa.
"Trzeba przeto być lisem, by wiedzieć, co sidła, i lwem, by postrach budzić u wilków" [ 1 ].
Przepis ten ma gwarancję sukcesu, przy założeniu, iż ludzie są z natury
źli i wiarołomni, według przekonania florenckiego polityka. Jeśli, w podsumowaniu, dotrzymywanie wiary przynosi księciu szkodę i jeśli znikają
przyczyny, które powodują złożenie przyrzeczenia, książę nie musi jej
dochowywać. Według Księcia ludzie są tak prości i tak naginają się
do chwilowych konieczności, że ten, kto oszukuje, znajdzie zawsze tego, kto da
się oszukać. Nie jest zatem konieczne, aby książę posiadał wszelkie
zalety, ale powinien przekonać lud o ich posiadaniu.
"[...] powinien więc książę uchodzić za litościwego, dotrzymującego
wiary, ludzkiego, religijnego, prawego i być nim w rzeczywistości, lecz umysł
musi mieć skłonny, by mógł i umiał działać przeciwnie, gdy zajdzie
potrzeba[...]" [ 2 ].
Oczywiście nie
powinien rezygnować z dobra, kiedy jest możliwe osiągnięcie zamierzeń
dzięki niemu, ale w sytuacji, gdy jednak nie może go wykorzystać w swoich planach, powinien umieć czynić zło.
"Machiavelli potępia wszystko, co prowadzi do politycznej nieskuteczności.
[ 3 ]"
jednak
" Machiavelli nie podważa utartych pojęć — tradycyjnego, uświęconego
słownika moralnego ludzkości. Nie mówi, ani nie sugeruje ( inaczej niż
rozmaici radykalni filozofowie — reformatorzy), że pokora, dobroć, pogarda,
dla spraw doczesnych, wiara w Boga, świętość, miłość chrześcijańska,
dotrzymywnie wiary i współczucie to przymioty złe
lub nieistotne, albo że okrucieństwo, wiarołomstwo, polityka siły, składanie
niewinnych ludzi na ołtarzu potrzeb społecznych i tak dalej to rzeczy dobre.
[ 4 ]"
Filozof florencki
nie dąży do zanegowania chrześcijaństwa. To, co chrześcijanin nazywa dobrem,
cnotą lub występkiem naprawdę jest dobrem, cnotą i występkiem.
Książę powinien
jawić się zwykłemu człowiekowi, jako przejęty do głębi miłosierdziem,
wiernością, ludzkością, prawością a w szczególności, na co kładzie
nacisk florencki polityk — religijnością. Ludzie bowiem w swych osądach
bardziej kierują się wiarą niż wiedzą empiryczną. Prawdziwe bowiem
poznanie dane jest niewielu. Można by powiedzieć, iż odbierają projekcję
wzrokową, rzadko przy tym używając intelektu i własnej ciekawości, jako
narzędzi prawdziwego poznania. Odbierając bodźce wzrokowe nie są zmuszeni do
ich przetwarzania — dostają gotową odpowiedź, użycie umysłu nastręcza
jednak pewne trudności, gdyż trzeba samemu wyciągać wnioski i udzielać
odpowiedzi na powstające pytania. Każdy widzi, za kogo uchodzisz, ale tak
naprawdę niewielu zdaje sobie sprawę z twojej prawdziwej natury. Taki rodzaj
gry aktorskiej ze strony jednostki
sprawującej władzę, został nazwany później postawą machiawelizmu. Książę
Machiavellego został mu poczytany za największy jego grzech, jego autor za
osobę całkowicie niemoralną, do której to konkluzji wiodły nietypowe metody
sprawowania władzy. Ponadto zarzucano mu, iż dzieło jego podaje wszelkie możliwe
sposoby zniszczenia Florencji i kierowanie się zasadami, których etyczność
była poddawana rozważaniom, a które mają ponoć zapewnić sukces w walce o władzę.
Gdyby tak było w istocie, to Machiavelli nie upubliczniałby sposobów
„swojego działania", które odtąd czyniłoby jego poczynania łatwymi do
rozszyfrowania. Oprócz oskarżeń o niemoralność zarzucano mu również, iż
sympatyzował z Medyceuszami. Wówczas jednak, jak większość ówczesnych
polityków głosiłby, iż był ofiarą rządów Soderiniego i wzbogaciłby się
znacznie pod panowaniem Medyceuszy. Tymczasem żył w biedzie z nadzieją o sprawowaniu jakiegokolwiek urzędu. Nie dlatego, iż chciał poprawić swoją
sytuację materialną, ale dlatego, iż ubolewał nad tym, iż nie ma żadnego
wpływu na losy Florencji i Włoch, że nie może służyć tym, co
ma najcenniejszego — swoim umysłem i doświadczeniem. Na dowód, iż
jego postawa daleka była od oddawania
usług Medyceuszom, przytoczyć można pewne wydarzenie. Na prośbę papieża
Leona X Niccolo opracował w 1519 roku projekt konstytucji, który jednak nie
przypadł do gustu zleceniodawcom, jako nazbyt republikański. Machiavelli mógł
napisać dokument, który zadowoliłby Medyceuszy — był wszak wielkim znawcą
polityki i mechanizmów nią rządzących. Nie uczynił tego jednak, gdyż stało
by to w niezgodzie z jego przekonaniami politycznymi — nie zaprzedał się
Medyceuszom, pomimo wielkiej tęsknoty za polityką. Ideał władcy, który
zostaje mocno zarysowany na kartach Księcia, tak naprawdę pozostaje
jedynie utopijnym obrazem, symbolem wodza, który jednak nigdy w historii nie
miał miejsca, nie urzeczywistnił się. Może tylko osoba Cezara Borgii jest mu
najbliższa. Wiemy już kim był Borgia.
Nieślubny syn
hiszpańskiego kardynała Rodriga Borgii, późniejszego papieża Aleksandra VI.
Po ukończeniu siódmego roku życia powołany na rektora Gandii, w wieku piętnastu
lat, mianowany biskupem Pampeluny, po trzech latach wyniesiony do godności
kardynała. W wieku dwudziestu dwóch lat, oskarżony o zamordowanie brata i chory na sifilis, z politycznych powodów przeniesiony w stan świecki i powołany
na księcia de Valentionois nie spoczął ani chwili — zamordował kochanka
swojej siostry Lukrecji i jej garderobianą. Uprowadził szlachciankę Doroteę
Caracciolo i zabił męża siostry Lukrecji. Kontynuując, opuścił swojego
wiernego namiestnika Remigiusza de Lorque, po spacyfikowaniu przez niego, na
rozkaz Cezara, z niezwykłym okrucieństwem, zdobytych terytoriów. Cezar
wystawił jego poćwiartowane zwłoki na widok publiczny, na rynku w Cesenie.
Czterech swoich kondotierów wciągnął w pułapkę i kazał siepaczom ich
udusić. Był uczestnikiem orgii w Watykanie (podobnie jak uprzednio jego ojciec — między nimi było wiele wspólnego, ale Cezar wykazywał się większą
pomysłowością w popełnianiu zbrodni). W wieku lat dwudziestu ośmiu został
wreszcie uwięziony w zamku Świętego Anioła, przez następcę swego ojca, w którego wyborze na papieża sam pomógł — Juliusza II. Trzeba przyznać,
niebagatelny dorobek jak na człowieka tak młodego. Co zatem widział w nim i jego zbrodniczym postępowaniu Machiavelli? Zdawał on sobie bowiem sprawę z drastyczności poczynań Borgii, lecz wbrew obiegowym opiniom nie starał się
ich usprawiedliwiać. Jego opinia, iż Borgia bliski jest jego ideałowi władcy,
wynikała z głębokiego namysłu a nie stanu jego uczuć. Filozof florencki
dwukrotnie przebywał z misją na dworze Borgii, ale wrażenia z pierwszej
wizyty tak bardzo różnią się od wniosków po powtórnym pobycie. Dlaczego?
Może dlatego, iż pełen ideałów dyplomata, zweryfikował swoje poglądy pod
wpływem okoliczności. Zauważył prawdopodobnie, iż zła natura człowieka
nie zezwala na prowadzenie rządów rozważnych i spokojnych. Pokojowe rządy
wywołują iskierkę przekory ludzkiej, chęć zepsucia mechanizmu działającego
bez zarzutu i na takie ewentualności
musi być przygotowany książę — musi on również być osobą twardą w sprawowaniu rządów i nie ufać nikomu bezgranicznie. Nota bene Borgia nie ufał
nikomu, o wszelkich swoich zamiarach informując tuż przed ich wprowadzeniem w czyn — to likwidowało ryzyko popełnienia błędu lub zdrady i dawało mu
przewagę nad jego przeciwnikiem. Zasadę Machiavellego o wydzielaniu łask
powoli, a złych czynów razem, by lud miał wrażenie, że dobre czyny władcy
przeważają nad złymi, a poza tym odciąganie uwagi ludu od swojej osoby i jej
udziału w wyrządzonej ludowi niesprawiedliwości, możemy odnaleźć w zachowaniu Borgii i jego wydaniu wyroku na de Lorque. Poświęcił swego
namiestnika, by nie utracić poparcia ludu i uświadomić mu, iż nie miał nic
wspólnego z dokonaniem krwawej
pacyfikacji. Borgia gra — bawi się naiwnością ludzi, lecz czyni to dla wyższego
dobra — dla utrzymania państwa i posłuchu, jaki miał wśród swoich
obywateli. Stosuje zatem owe machiawellowskie środki, które służą osiągnięciu
celu nadrzędnego — spójności państwa. Postępuje
moralnie, na ile to możliwe, niemoralnie, w takim stopniu, w jakim to
konieczne.
Mauritzio Viroli
opisuje sytuację, która miała miejsce, kiedy dwóch posłów florenckich udało
się z misją dyplomatyczną do Borgii
"Valentino nie tracił czasu na dwóch Florentczyków. Już na wstępie
oznajmił, że pragnie być przyjacielem ich miasta, jeśli jednak Florencja
odrzuci ich przyjaźń, on gotów jest użyć wszelkich środków, aby nie
pozwolić jej sobie szkodzić.
To, co zrobię
wybaczą mi Bóg i ludzie. Przebaczenie Boże niewiele go obchodziło, a ludzkie
jeszcze mniej, ponieważ dobrze wiedział, że zwycięzcom zawsze się wybacza.
Wasza republika — kontynuował — ma długie odcinki granic z moimi
terytoriami; chcę być całkowicie pewny, że z waszej strony nic mi nie zagraża.
Potem sam przeszedł do gróźb. Już w ubiegłym roku — oświadczył — mogłem,
gdybym tylko zechciał, przywrócić do władzy Medyceuszy, narzucić wam
twarde, upokarzające rządy. Nie uczyniłem tego. Zapamiętajcie jednak dobrze
moje słowa: nie podoba mi się wasz republikański rząd i mu nie ufam. Albo go
zmienicie, albo dacie mi obiecane przed rokiem trzydzieści sześć tysięcy
dukatów na dowód, że faktycznie stoicie po mojej stronie, a nie tylko tak
deklarujecie. Nie zamierzam pozostawać w niepewności. Jeśli nie chcecie mieć
we mnie przyjaciela, rychło przekonacie się, co znaczy mieć we mnie wroga
[...]" [ 5 ].
1 2 3 Dalej..
Przypisy: [ 1 ] Machiavelli N.; Książę, przeł. Nanke Cz.; Wydawnictwo
ALFA, W — wa 1999, s. 68. [ 3 ] Berlin I., Oryginalność Machiavellego w książce Pod prąd,
przeł. Bieroń T., Wydawnictwo Zysk i S — ka, Poznań 2002, s.117 [ 5 ] Viroli M.; Uśmiech Machiavellego, przeł. Żaboklicki K.,
Wydawnictwo WAB, W — wa 2010, s. 72. « Doktryny polityczne i prawne (Publikacja: 11-04-2013 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 8893 |
|