|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Tematy różnorodne » Na wesoło
Zawiadomienie o możliwości popełnienia cudu Autor tekstu: Marcin Kruk
Szpital odmówił jakichkolwiek komentarzy, wyjaśniając, że
nigdy i pod żadnym pozorem nie udziela osobom postronnym informacji o swoich
pacjentach i o stanie ich zdrowia. Jedna z gazet napisała, że podobno
Ministerstwo Zdrowia prowadzi dochodzenie w sprawie przecieku informacji do
prasy, próbując ustalić, czy ktoś z personelu mógł być źródłem tego przecieku.
Rzeczniczka ministerstwa nie chciała potwierdzić, ani zaprzeczyć, że takie
dochodzenie jest prowadzone. Właściwie wszystko czym dysponujemy to tylko plotki i spekulacje. Pewne jest jedno, biskup jest zaniepokojony i były
jakieś kontakty między dyrekcją szpitala, a kurią. Podobno w szpitalu pojawili
się jacyś nieznani wcześniej księża. Są to plotki pochodzące od jednej z salowych, która została zwolniona z pracy i nie jest w pełni wiarygodna.
Cała sprawa jest absurdalna, człowiek cierpi na
schizofrenię, od blisko roku przebywa w szpitalu zamkniętym. Kuria całkowicie
zgadza się z opinią lekarzy, że są to majaczenia bardzo chorego człowieka.
Przypisywanie jakiejkolwiek wagi do jego słów to kompletna głupota, albo
złośliwość.
Rodzina również odmawia kontaktów z prasą, potwierdzając
tylko, że zachorował nagle. Jego blog urywa się na dacie 9 kwietnia. Jego
choroba zaczęła się w dzień później. Po dwóch miesiącach został wypuszczony ze
szpitala, ale po kilkunastu dniach skierowano go ponownie na leczenie zamknięte.
Wiadomo, że pacjent nie jest agresywny, podobno najczęściej
siedzi nieruchomo, wpatrzony w ścianę, ale ma momenty gwałtownego płaczu i gorączkowego przekonywania wszystkich o tragicznej skuteczności jego modlitwy.
Podobno ma pełną świadomość tego co się dookoła niego
dzieje i zdaniem jednego z lekarzy jest człowiekiem całkowicie zdrowym, ale
będącym ofiarą tragicznego zbiegu okoliczności — religijnych przesądów i wydarzeń w rzeczywistym świecie. Lekarz cytowany jest anonimowo, przez osoby
trzecie. Wypowiedź może być nawet całkowicie zmyślona.
To samo źródło, człowiek z ambicjami dziennikarskimi i polujący na sensację, twierdzi, że dostał się do szpitala i że przeprowadził
wywiad z tym pacjentem. Jego zdaniem istnieje groźba, że pacjent popełni
samobójstwo, gdyż dręczy go zarówno poczucie winy, jak i poczucie, że jest
lekceważony. Pacjent odmawia przyjmowania leków, obawiając się, że chcą go otruć.
Najprawdopodobniej żadne poważne pismo nie zdecydowało się
na publikację tego wywiadu, zaś jego autor pewnie nadal liczy na publikację i nie chce pokazywać go w Internecie.
Ponieważ nikt nie chce o tym mówić, zainteresowanie rośnie.
Opowiadał mi znajomy o swojej rozmowie z księdzem. Są dalekimi krewnymi, więc
rozmowa była bardzo nieformalna, jak mówił mi mój znajomy, ów ksiądz chciał
wysondować, co się o tej sprawi mówi na mieście. Oczywiście znajomy nie miał
pojęcia co się mówi „na mieście", nawet nie pamiętał, od kogo się o całej
sprawie dowiedział, owszem, słyszał o niej, ale uznał ją za tak absurdalną, że
właściwie natychmiast wyparł ją z pamięci.
Świątobliwy kuzyn ucieszył się i pochwalił, że jest to
jedynie słuszna postawa, właściwa reakcja, na sprawę, o której w ogóle nie warto
rozmawiać. Najwyraźniej jednak coś go dręczyło, bo miał długi monolog na temat
tego, jak ludziom trudno posługiwać się logiką. Jak można — zastanawiał się
głośno — na poważnie sądzić, że Bóg mógłby wysłuchać takiej prośby? Panowie
rozmawiali przy kieliszku, a jak relacjonował potem mój znajomy, dla samej
przekory przywołał sprawę modłów
siostry Marie Simon-Pierre.
Znajomy nie jest lekarzem, jest weterynarzem i jak twierdzi powiedział, że
jeszcze mu się modlitwami nie udało żadnego kota wyleczyć, a tu proszę Parkinson wyleczony z minuty na
minutę.
-
„Adam — mówił dalej mój znajomy — bo mój kuzyn ma na imię Adam, podskoczył,
pewnie widząc, że się trochę z niego nabijam, i powiedział, że tę sprawę badały
komisje lekarskie i że z medycznego punktu widzenia nie ma innego wyjaśnienia
jak cud właśnie. Ten cud jest już oficjalnie uznany i nikt nie ma wątpliwości."
Z ciekawości zapytałem, co ten ksiądz sądził o samej katastrofie. Jak to przedstawił mój znajomy, jego kuzyn najbardziej
podkreślał, że nie można wykluczać żadnej ewentualności. Nie mówił tego wprost,
ale trudno było o wątpliwości, że miał na myśli zamach, możliwość zestrzelenia
samolotu, albo celowego wywołania mgły i naprowadzenia samolotu na zły tor.
Siedzieliśmy w kawiarni, w której nazbyt głośna muzyka utrudniała nieco
konwersację. Nieczęsto się na to decyduję, ale zapytałem kelnerki, czy można
trochę ściszyć głośnik. Ku mojemu zdumieniu zareagowała promiennym uśmiechem i całkowicie wyłączyła muzykę. Siedząca przy sąsiednim stoliku para zorientowała
się, że był to efekt mojego wstawiennictwa i przesłała mi uśmiechy wdzięczności.
Rozkoszowaliśmy się ciszą, która zdecydowanie podnosiła jakość życia, smak kawy i zupełnie niezłego sernika.
Z innego
źródła wiedziałem, że zamknięty w szpitalu człowiek nie modlił się o katastrofę
samolotu, podobno poprzedniego wieczoru, modlił się, żeby się ta prezydentura
wreszcie skończyła. Więc jeśli modlitwa została wysłuchana, to sama forma jej
spełnienia została wybrana przez Istotę Najwyższą, a ponieważ była to modlitwa o wstawiennictwo, więc trudno powiedzieć, czy ta właśnie forma wybrana została
przez Sprawcę, czy była zasugerowana przez Osobę przekazującą treść modlitwy.
Przynosząca ulgę cisza skłaniała do zadumy.
Bez wątpienia
ten ksiądz miał rację, nie można wykluczać żadnej ewentualności. To mogła być
przesadna reakcja Istoty Najwyższej na żarliwą modlitwę. Przesadna z naszego punktu
widzenia, ale niezbadane są wyroki boskie, nie możemy tu używać naszej logiki.
Jeśli z milionów chorych na chorobę Parkinsona wybiera się siostrę Simon-Pierre,
to widocznie modlitwy innych z jakiegoś powodu nie docierały. Z chwilą jednak
kiedy modlitwa się przebija widzimy, że reakcja jest natychmiastowa. Może
ten człowiek nie całkiem tego chciał, ale trudno wymagać od Istoty Najwyższej, aby
szczegółowo analizowała intencję każdej modlitwy. Najwyraźniej działa to na
zasadzie: chcesz, masz. Następny proszę.
Dla siostry Marii sprawa jest
prosta: „Byłam chora, zostałam uzdrowiona". Jak sama mówi, po uzdrowieniu
przypomniała sobie słowa Pisma Świętego: „'Jeśli uwierzysz,
ujrzysz chwałę Bożą' (J 11, 40) i pomyślałam, że wiara wszystko może, że
wszystko jest możliwe."
No właśnie, „wszystko"! Dla tego człowieka, którego nazwisko pozostaje
nieznane, „wszystko" przybrało inne znaczenie. Jeśli się modlił, wierzył w skuteczność modlitwy, jeśli modlitwa się spełniła, ma poczucie winy,
niezależnie od tego, że nie całkiem o to prosił. Trudno się
dziwić jego samobójczym myślom.
Dla Kościoła cała ta sprawa musi być bardzo niewygodna. W szczególności
teraz, kiedy tylko tygodnie dzielą nas od beatyfikacji. Najlepszym rozwiązaniem
byłaby apostazja i wyleczenie człowieka z religijnych przesądów. Jako apostata
przestałby działać na ludzką wyobraźnię. Ale pytanie, czy biskup może po cichu
zalecić namawianie na apostazję? Religijne poczucie winy jest groźne, a jak
inaczej przekonać człowieka, że modlitwy nie mają żadnego znaczenia?
Powróciłem do tych rozważań, kiedy aluzja do tej sprawy pojawiła się w telewizyjnej debacie politycznej. Zarzucono Bogu ducha winnemu politykowi, że
niektórzy to nawet modlili się o tę katastrofę. Czort wie jak tu odpowiadać na
takie zarzuty i było widać, że zaatakowany polityk nie miał pojęcia co
powiedzieć.
Ta aluzja na antenie telewizyjnej odbiła się licznymi aluzjami w prasie, co
wskazywało wyraźnie, że wszyscy są dobrze poinformowani. Rozmawiałem o tym z młodą kobietą, która jak się okazało była dziewczyną młodego dziennikarza, który
się tą sprawa zajmował. Powiedziała mi, że jego próby publikacji tekstów na ten
temat natrafiają ze wszystkich stron na mur niechęci. Podobno właśnie złożył w prokuraturze zawiadomienie o możliwości popełnienia cudu, licząc na to, że może
ten krok dokona jakiegoś wyłomu w tym murze.
« Na wesoło (Publikacja: 08-02-2011 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 901 |
|