|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Państwo i polityka Na kłopoty, Godson! Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Poseł Godson jest fascynujący! Nie jako uczestnik debaty
publicznej, bo tutaj nie ma nic specjalnego do zaoferowania. Jest fascynujący
jako zjawisko parlamentarne. Gimnastykowano się sporo, by
znalazł się na Wiejskiej: najpierw w styczniu 2008 został radnym Łodzi z listy rezerwowej, kiedy będącego przed nim
na liście zrobiono wiceprezydentem Łodzi, następnie posłem — znów z listy
rezerwowej, kiedy posłanka Zdanowska została prezydentem Łodzi, wskoczył na jej
miejsce w grudniu 2010. Teraz wystarczyło tylko, by wygłaszał kontrowersyjne
opinie światopoglądowe, by nagle zyskał tłum
fanów i w kolejnych wyborach nie miał już problemu ze zdobyciem mandatu. A obecnie szykuje się na prezydenta Łodzi... Wejście zorganizowano mu z medialnym przytupem: gdy u schyłku 2010 jako poseł awaryjny wchodził na Wiejską, Polacy „odkrywali" swe skryte dotąd czarne
oblicze. Dzień po sejmowym ślubowaniu Gazeta Wyborcza odkryła
Nigeryjczyka w Powstaniu Warszawskim (pan miał się nazywać August Agbala
O'Brown, zwany Ali i walczył w batalionie Iwo; Godson zaś legitymuje sie
pochodzeniem z ludu Ibo). Dwa tygodnie później GW opisała historię
„odnalezionego po latach"
Murzyna Jumbo z Cafe pod Minogą,
polskiej komedii z 1959. Wtedy też „odnaleźli się"
czarnoskórzy w Wojsku Polskim biorący udział w Bitwie pod Warszawą 1920.
O swej nigeryjskiej przeszłości rozmawia niechętnie,
jak mówi,
robił wówczas „rzeczy tak gorszące, że nie chce o nich wspominać". Skończył
rolnictwo tropikalne i najął się na misjonarza (po przeczytaniu Listu Pawła do
Efezjan). Swą pierwszą grupę religijną założył w Choszcznie, w zachodniopomorskim, w 1999 (Centrum Chrześcijańskie Kościoła Bożego w Chrystusie). Podawał się wówczas za „niewolnika Jezusa Chrystusa". Trudno niestety znaleźć cokolwiek o funkcjonowaniu tej owczarni. Skądinąd uczniowie w Choszcznie do dziś uczą się o „zagrożeniach związanych z sektami". Później była
Chrześcijańska Akademia Przywództwa, gdzie powołał się na rektora. Wśród
wykładowców byli „apostołowie i prorocy". Od kobiety wymaga, by była „uległa i cicha", jego żona wykłada więc „służbę wśród kobiet".
Mnożył przez lata tego
rodzaju projekty: Misja Pielgrzym, Wydawnictwo Pielgrzym itd. Zgromadził ponoć
120 owiec, lecz po jednym z kazań w lokalnym kościele zostało mu jedynie 20.
Kiedy oaza w Choszcznie splajtowała, zaczął, jak twierdzi, uczyć na
Uniwersytecie Łódzkim ...zarządzania. W każdym razie swą działalność religijną przeniósł teraz do Łodzi, gdzie powołał
wspólnotę Betel. Kiedy i to nie chwyciło postanowił w 2004
zapisać
się do Platformy Obywatelskiej. I wreszcie zrobił karierę!
Na stronach internetowych Misji Pielgrzym pojawił się
komunikat: „Odczuwamy, że Bóg nas wypycha do pracy na zewnątrz Kościoła". Przed
wyborami samorządowymi zmienił imię i nazwisko.
Godson Chikaima Onyekwere został
Johnem Abrahamem Godsonem, czasami prezentuje się jako
dr Godson.
W 2012 sposobiono Godsona do transferu do PiS. Cisnął wówczas wyzwanie premierowi w sprawie in vitro, groził wyjściem z PO, kreowano go
na
"niepokornego, bez przyszłości w PO", a jego charyzmatyczna oaza w Choszcznie stała się „domem opieki społecznej" -
zdaje się, że nie chwyciło.
Godson na zagranicznych forach jest dość ostro
dekonstruowany, gdzie zarzucano mu, że PhD z Americus University, którym się podpierał, to w istocie była firma, gdzie
kupowało się PhD online za ok. 650 USD. Poseł Godson wpisami takimi bardzo się
przejmuje, gdyż wydawał w tej sprawie
oświadczenie informujące, że gdy dowiedział się, że Americus University
został zdelegalizowany z miejsca podarł swój dyplom. Przytaczany jest także kazus nigeryjskiego Obamy.
Inni
podnoszą, że jego imiona i nazwiska są nader interesujące znaczeniowo: John
Godson znaczą 'Bóg wynagradza Syna Bożego', zaś Chikaima „Bóg jest najlepszy".
I Godson też jest
the best!
Stworzyć
publiczną „wojnę o pietruszkę" na froncie obyczajowo-światopoglądowym,
przez
mniejszościowego po dwakroć (czarnego
niekatolika), przeciwko najsilniejszej
mniejszości homo, to jest coś bardzo ambitnego, bo to dla silnej mniejszości trudniejszy orzech do
zgryzienia niż atakujący ich prawicowi katolicy. Już dla PiS był niewygodny,
kiedy punktował gafy nibyrasistowskie. Zdołano go
podejść dopiero dzięki Radosławowi Sikorskiemu, o którym w listopadzie 2008
„Financial Times" napisał, że opowiada wszystkim dokoła dowcip o amerykańskim
prezydencie elekcie Baraku Obamie. — Czy
wiecie, że Obama ma związki z Polską? Jego dziadek zjadł polskiego misjonarza.
Szybko więc Godson zmienił taktykę: zamiast walić w kaczyzm, ciągnie prawicę w światopoglądowy bój przeciw innym mniejszościom. I jest dym. Gdzie Palikot nie może tam Godsona pośle. Panowie obaj zdaje się z departamentu frontu światopoglądowego. Zielony-gej-mulat
swego czasu zabłysnął i zgasł, przyjęła się za to jego przeciwniczka, Anna
Sobecka. Okazał się lepszym biznesmenem niż politykiem. John Abraham nie miał w ogóle głowy do biznesu i nawet po zmianie nazwiska i wejściu do samorządu,
komornik zgarniał mu dietę, ale udało mu się zapuścić polityczne korzenie.
Naprawdę
warto poczytać Syna Bożego z czasów jego nieopierzenia:
http://wiadomosci.wp.pl/title,Syn-Bozy-na-slowa-Kaczynskiego-musialem-zareagowac,wid,12935271,wiadomosc.html
| 1. Ostatio Kropiwnicki kpił z jakiegoś
podejrzanego biurka podróży szukającego amatorów na turystykę po Nigerii. Ruch Wyzwolenia Delty Nigru to póki co główne zmartwienie Kulczyka |
To
zdumiewające jak łatwo jest w stanie prowadzić za sobą na front światopoglądowy
swych dawnych krytyków, z okresu, gdy jako promowany przez Krytykę Polityczną i tropił faszyzm w PiSie. Ten, który po
dostaniu się do parlamentu oświadczył, że dostał SMSa z gratulacjami od Wałęsy,
wzorem którego wpiął sobie w klapę symbol swego
posłannictwa. Ten który na początku
swego posłowania, zapytany o to, co go najbardziej zaszokowało w Polsce,
oświadczy, że pary hetero okazujące sobie publicznie uczucia, bo w Afryce
przywykł raczej do trzymających się za ręce mężczyzn, po czym pociągnie za sobą w bój przeciwko homonienormalnym, jako znamienity orędownik
polityki prorodzinnej i wielodzietności, pomimo że na początku posłowania
wyznawał, że przez 17 lat pobytu w Polsce, rodzinę w Nigerii odwiedził ledwie
dwa razy i nie tęskni, bo minęło 17 lat.
Wielu na prawicy niestety zapomina, że tylko odwołanie się do haseł
neutralności światopoglądowej, daje szanse na sojusz na rzecz spraw
wspólnych, przeciwko temu, co niszczy prawa jednostek, dobra narodowe,
wartości, zaufanie, siłę społeczną (niektórzy wcale nie zapominają tylko
taka ich rola na prawicy...).
Demokracja jako folwark
Nie w tym rzecz, że sprawy światopoglądowe są nieistotne. Tylko
że to deczko nierozsądne walczyć o
in vitro, czy ocenę z religii na świadectwie a przechodzić do porządku dziennego
nad tym, co sobie rząd umyśli w kierunku gospodarczym Polski. Każdego prawie
dnia rozgrywane są bardzo ważne gospodarczo sprawy. Najłatwiej zostawić wszystko
politykom, by później narzekać, że są nieudolni lub kręcą własne lody. Tyle że w poprawnie funkcjonującej demokracji obywatele MUSZĄ patrzeć stale władzy na ręce i komentować dyskutować o kierunku podejmowanych decyzji. Inaczej demokracja nie
ma sensu. Jest folwarkiem dla tej kliki która najlepiej odciąga społeczną uwagę
od sedna problemów i zagadnień. A to sedno na ogół jest wokół pieniędzy i publicznych dóbr materialnych a nie wokół gestów, symboli i metafizyki. Na
metafizykę przychodzi czas w dalszej kolejności, kiedy gospodarka rozwija się a nie zwija. Można dyskutować o wartościach do upadłego. Aż w końcu stwierdzimy,
że dalsza dyskusja jest bez sensu, bo w kraju nie można normalnie żyć i trzeba
szukać sobie nowej ojczyzny.
Rozumiem, że w telewizjach i mainstreamie jest mała
Madzia czy jakiś czarownik ze Stadionu Narodowego,
ściągnięty przez kurię, która zapewne wyjdzie na tym znacznie lepiej niż
Warszawa na Madonnie. Ale Internet powinien kipieć poważnymi dyskusjami , które
pokazywałyby, że oficjalna propaganda się myli co do stopnia zaangażowania
obywateli w „wojny o pietruszkę".
Postarajcie się przeanalizować dynamikę debat
światopoglądowych pod kątem reżyserii dla odciągania uwagi — za pomocą takich
lub innych dystraktorów.
Polski Obama: I see dead people…
Niektórym się wydaje, że zegar długu Balcerowicza jest
formą zainteresowania obywateli sprawami państwa. Jest dokładnie odwrotnie.
Akurat ten szybki bieg olbrzymiej kwoty pokazuje ci twoją bezsiłę, wszystko wokół
sączy komunikat: i tak nic nie możesz, jesteś do bani, kraj jest do bani. Lepiej
idź na Bashoborę lub innego Godsona, który opowie ci o wskrzeszaniu umarłych lub o swoim iPadzie. W rzeczywistości ów
dług nie jest sprawą priorytetową, lecz kwestie odtwarzania i ratowania
produkcji. Rząd co trochę sprzedaje polskie środki produkcji. I mało kiedy
przebija się tam realna troska o to, czy oddaje to w ręce o których można
powiedzieć, że będą firmę rozwijać. Efektem
tego, że społeczeństwo nie interesuje się procesami prywatyzacji jest później
efekt, że wartościowe polskie przedsiębiorstwa przekazywane są anonimowemu
kapitałowi, pomimo że dobija się o nie spółka pracownicza dająca znacznie lepszą gwarancję rozwoju z pożytkiem dla
kraju. Na polskiej kolei działała niedawno klika, która kupowała kolejne spółki kolejowe, które następnie szybko plajtowały. A Orzeł Biały — polski ołów — odfrunął na Kajmany.
Prywatyzacje można śledzić nie tylko poprzez ochłapki,
głównie post factum, z mediów, ale i z wyprzedzeniem:
http://prywatyzacja.msp.gov.pl — jeszcze trochę tego zostało do
sprzedania. Chłopaki przy skarbie biją rekordy transakcyjne a wciąż jest co
sprzedawać. Nie tak łatwo rozpirzyć te wartości dodane, które zostały po Gierku.
Wiadomo, że te sprawy wymagają nieco wysiłku dla
zrozumienia i ogarnięcia i że nasze lenistwo przy wtórze emocji chętnie nas
pchnie na kolejną monachomachię. Jak musimy to trudno, ale choćby nie
odpuszczajmy przy tym tego co zasadnicze. Tego, co umożliwi sfinansowanie
wywalczonych in vitro i dopinanie kolejnych budżetów.
Bo inaczej zamiast drugiej Japonii będzie druga Nigeria z naczelnym wodzem Godsonem I.
« Państwo i polityka (Publikacja: 09-07-2013 Ostatnia zmiana: 03-02-2015)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 9093 |
|