Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.001.936 wizyt
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 12 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
Mariusz Agnosiewicz - Zapomniane dzieje Polski
Mariusz Agnosiewicz - Kościół a faszyzm. Anatomia kolaboracji

Złota myśl Racjonalisty:
Każdy, kto chce być chrześcijaninem, powinien wyłupić oczy własnemu rozumowi.
« Społeczeństwo  
O poliamorii [2]
Autor tekstu: Grzegorz Andrzejczyk Bruno, Katarzyna Grunt-Mejer

KGM: Zdecydowanie związki poli są nastawione na zasady. O samych regułach, normach, prawach (np. weta) w relacjach osób poliamorycznych powstało kilka osobnych artykułów naukowych [ 4 ]. Nie jest to „wolna amerykanka" ani „emocjonalny chaos". Nie jest to też tożsame z anarchią relacyjną, pod którą podpisuje się jedna z bohaterek artykułu, choć duch wolności i nieposesywności jest bliski obu podejściom. Odnoszę wrażenie, że osoby z „Newsweeka" swoje otwarte związki — bo to najogólniejsze określenie na niewyłączność seksualną — nazwały poliamorią, nie przejmując się tym, że termin ten, znany jest w zagranicznej literaturze od ponad 20 lat, ma już pewne konotacje i nie jest tak bardzo pojemny, jak by się mogło wydawać. A to ma pewne konsekwencje: ponieważ artykuł jest w pewnym sensie zwiastunem poliamorii dla szerszego grona czytelników w Polsce. Istnieje ryzyko, że poliamoria może być rozumiana inaczej przez Polaka, niż dajmy na to Brytyjczyka, Kanadyjczyka, Francuza, Portugalczyka itd. I nie dziwi mnie w kontekście takiej „jaskółki zmian", jaką jest ten artykuł, późniejsze utożsamianie poliamorii ze związkową nonszalancją, by nie rzec dosadniej: rozwiązłością bez zasad, czy niestabilnością relacji, co widać już bardzo wyraźnie w komentarzach pod artykułem czy w odniesieniach do niego w Internecie.

GAB: Zgadzam się, dlatego też w miarę możliwości warto wymieniać poglądy z osobami poliamorycznymi z innych krajów, z czym w zasadzie nie ma większego problemu — strony poliamoryczne i fora są bardzo liczne i tylko na samym Facebooku jest ich około setki. Często w publikacjach, które czytam o poliamorii, pada takie sformułowanie: „twierdzą, że potrafią kochać więcej niż jedną osobę" z naciskiem na „twierdzą". Pomijam już to, że często osoby, które zaprzeczają możliwości kochania więcej niż jednej osoby w tym samym czasie, same tak kochają — z tym, że różną miłością. Poza tym to słowo „twierdzą" poddaje pod wątpliwość umiejętność, stan faktyczny. To takie nieeleganckie, w taki sam sposób można powiedzieć o każdym — kto mówi, że kocha, w tym o osobach mono. Twierdzę, że kocham, czy kocham? Są osoby, które kochają wiele osób — ja to wiem — to jest udziałem zarówno moim, jak i wielu osób, które znam.

KGM: W zdaniu „twierdzą, że potrafią kochać więcej niż jedną osobę" mamy nawet dwa założenia, które w kręty lingwistycznie sposób deprecjonują poliamorię. Tak jak Pan zauważył, słowo „twierdzą" oznacza przypuszczenie, że nie jest to prawda. Drugie podejrzane słowo to „potrafią" — co sugeruje, że może i mogą tak.

GAB: Darzenie miłością kilku osób w tym samym czasie — czy są badania naukowe na ten temat, by przekonać osoby, których nie jest to udziałem i na tej tylko podstawie twierdzą, że to niemożliwe? Coś jak „nie jest możliwe przedostanie się na drugi brzeg rzeki bez mostu, bo jak wejdę do wody to utonę", nie wszyscy potrafią pływać, nie wszyscy mają łódki itd.? Takie myślenie z mojego punktu widzenia jest absurdalne, bo wymusza, by mieć jednego rodzica, jednego przyjaciela, jedno dziecko, jednego partnera — by spełnić to, że „prawdziwa miłość jest tylko do jednego człowieka", ale i tak wyszło nam już cztery obiekty miłości, lub pięć, bo dobrze kochać i siebie samą/samego. Koszmarne pytanie stawiane dzieciom — a kogo bardziej kochasz, mamusię, czy tatusia? Oboje jesteśmy rodzicami więcej niż jednego dziecka. Czy kochamy każde z nich i jak je kochamy? Tekst dotyczył poliamorii a nie zauważyłem w nim zbyt wielu odniesień do miłości, za to wiele do seksu, tak jakby mowa była nie o poliamorii a o „polierotyźmie". Zatem może słowo o miłości, spróbujemy ją zdefiniować?

KGM: Zdefiniujmy miłość? Wielu już próbowało robić to na przeróżne sposoby i stąd między innymi w popularnej książce Wojciszke mamy 6 podstawowych typów miłości [ 5 ]. Do tego zaznacza się, że miłość tzw. przyjacielską możemy odczuwać nie tylko do partnera, ale też do dzieci, przyjaciół, a nawet większej grupy ludzi. Skąd więc to założenie, że nie można kochać na raz dwóch czy trzech osób?

Jeśli nawet wyjmiemy z rozważań wszystkie typy miłości, które obejmują relacje inne niż intymne, wciąż mamy do czynienia z trzema udowodnionymi neuropsychologicznie typami miłości: erotycznym silnym pociągiem (możemy mieć wątpliwość co do nazwania tego miłością, ale obezwładnieni nią tak właśnie spostrzegają swój stan), miłością romantyczną (często obsesyjną, koncentrującą się wokół dowiedzenia się wszystkiego o ukochanej osobie) i długotrwałym przywiązaniem, budzącym uczucie ciepła, bliskości, zaufania. Bardzo ciekawie przedstawia te typy Helen Fisher w książce „Dlaczego kochamy" [ 6 ]. Co więcej, możemy odczuwać różne miłości na raz — i to do różnych osób. Bardzo głęboka intymność i doskonała znajomość partnera niestety obniża nasz pociąg seksualny i to chyba jest jedna z pułapek miłości. Bo jeśli ktoś mówi: „już cię nie pociągam, więc już mnie nie kochasz", to w świetle tej koncepcji jest zupełnie odwrotnie. Paradoks ten podkreśliła Marianne Brandon, która „włożyła kij w seksuologiczne mrowisko", pisząc artykuł udowadniający, w jaki sposób monogamia przyczynia się do problemów seksualnych w trwałych związkach [ 7 ].

GAB: Wracając do tekstu pojawia się następująca wypowiedź — „Psychologowie ostrzegają, że koszty związków poliamorycznych mogą być jeszcze poważniejsze. — Niebezpieczna wydaje mi się niestabilność." Z kilku powodów nie mogę się z tym zgodzić. Nie znam wyników badań, statystyk, które by taki stan rzeczy potwierdzały. Poza tym, co miało by być tu mierzone: czas trwania relacji — zazwyczaj jest ich kilka i zmieniają formę, ilość spraw spornych, dynamika związków, satysfakcja? Tak jak Pani wspomniała, mi również znane są związki poli o kilkudziesięcioletnim stażu, ale też i kilkuletnie związki mono zakończone spektakularnymi rozwodami.

KGM: Martwi mnie brak „odrobionej lekcji" u zapytanych specjalistów przed udzieleniem wywiadu. Ani panie psycholog, ani pan seksuolog nie zajrzeli do badań, bo gdyby to uczynili, nie byłoby tych przypuszczeń, które swoją drogą jasno obrazują uprzedzenia wobec odpowiedzialnej niemonogamii. Jednym z bardziej znaczących badań jest podłużne studium Rubina [ 8 ], który badał pary otwarcie niemonogamiczne w przeciągu wielu lat. Badania te ukazują, że zarówno satysfakcja małżeńska, jak i stabilność małżeństwa jest taka sama u osób seksualnie otwartych i wyłącznych. Szerokie badanie nad poliamorystami w Ameryce, które obejmowało ponad 4000 poliamorycznych osób, ukazało większe zadowolenie z życia u osób poliamorycznych niż u tzw. zwykłych osób i znacząco większe poczucie równości w małżeństwie u polikobiet (porównano wyniki z próbą generalną społeczeństwa) [ 9 ].

GAB: Niestety, mało jest terapeutów afirmatywnie pracujących z osobami niemonogamicznymi — tworzę właśnie ich bazę, by osoby poliamoryczne mogły korzystać w razie potrzeby z porad profesjonalistów (seksuologów, terapeutów, psychiatrów, coachów) z aktualną wiedzą naukową w tej dziedzinie. Obawiam się, że wobec nagłaśnianego tzw. „kryzysu małżeństwa" — co ma miejsce i w tym tekście, poliamoria może być traktowana jako jedno z jego źródeł. Pojawia się to na przykład w jednej z wypowiedzi, której autorka widzi w tworzeniu związków poliamorycznych lęk przed pogłębioną relacją, samotnością, porzuceniem, a możliwość uzyskania realnego poczucia bezpieczeństwa widzi w trwałej relacji z jedną osobą. Według mnie żyjemy obecnie nie tyle w okresie kryzysu małżeństwa czy monogamii — co w czasie dostrzegalnych zmian kulturowych w tym względzie. Poza tym nie obserwuję u znanych mi osób poliamorycznych lęku przed pogłębioną relacją jako motywacji w tworzeniu kolejnych relacji. Według mnie jest dokładnie odwrotnie i z całą pewnością związki poliamoryczne nie należą do powierzchownych. Moim zdaniem tezy te dotyczyć mogą różnych osób, niezależnie od ich orientacji relacyjnej. Dlatego przypisywanie ich osobom poliamorycznym — niepoparte badaniami — uważam za nadużycie.

KGM: Co ciekawe, nieliczne różnice, jakie wychodzą w badaniach pomiędzy osobami poliamorycznymi i innymi otwartymi seksualnie a osobami deklarującymi się jako monogamiczne, dotyczą cech nie związanych z zaburzeniami. Różnica w otwartości na doświadczenie jest jedną z tych nielicznych różnic, co chyba nie dziwi [ 10 ]. Natomiast przytoczone przez Pana wypowiedzi ekspertów ukazują tylko, jak bardzo ich normatywność jest zakotwiczona w kontekście kulturowym hołubiącym monogamię i orientację ku heteroseksualnej parze. Aby złamać ten kontekst można wyobrazić sobie odmienny punkt widzenia: „Osoby pragnące monogamii odczuwają neurotyczny lęk przed opuszczeniem, dlatego utrzymują symbiotyczny związek, obwarowując go społecznymi i religijnymi przysięgami przy świadkach" albo: „Monogamiści mają problemy z adaptacją do zmian i nowości". Oczywiście z punktu widzenia danych empirycznych twierdzenia te są absurdalne, dokładnie tak samo jak absurdalne jest natychmiastowe łączenie niemonogamii z czymś w rodzaju zaburzenia. Są to po prostu dwa różne style życia, w których zalety jednego są odpowiedzią na wady drugiego.

GAB: Nie sposób — nie czyniąc tego tekstu długim, a przez to nużącym dla części czytelników — odnieść się do wszystkich twierdzeń osób z tekstu zawodowo zajmujących się psychologią, seksuologią. Zatem jeszcze tylko jedna z wielu moim zdaniem nieuzasadnionych opinii, która mówi o kłopotach z poczuciem własnej wartości w związkach poliamorycznych. Jak też presji powodowanej lękiem przed zakończeniem związku, skutkującym ciągłym udowadnianiem własnej wartości i atrakcyjności. Co wynika z badań na ten temat?


1 2 3 Dalej..
 Zobacz komentarze (5)..   


 Przypisy:
[ 4 ] por. Wosick-Correa K (2010) Agreements, rules, and agentic fidelity in polyamorous relationships. Psychology and Sexuality 1(1): 44-61.
[ 5 ] Wojciszke, B. (2009). Psychologia miłości. GWP
[ 6 ] Fisher, H. (2004). Dlaczego kochamy? Rebis
[ 7 ] Brandon, M. (2011). The challenge of monogamy: bringing it out of the closet and into the treatment room. Sexual and Relationship Therapy, Vol. 26, No. 3, August 2011, 271-277
[ 8 ] Rubin, A. M. (1982). Sexually open versus sexually exclusive marriage: A comparison of dyadic adjustment. Alternative Lifestyles, 5(2), 101-106. oraz: Rubin, A. M., & Adams, J. R. (1986). Outcomes of sexually open marriages. The Journal of Sex Research, 22(3), 311-319
[ 9 ] Fleckenstein, Bergstrand i Cox, (2012).What Do Polys Want?: An Overview of the 2012 Loving More Survey. dostępne na stronie: Loving More — polyamory survey
[ 10 ] por. Peabody, S. (1982). Alternative Life Styles To Monogamous Marriage: Variants of Normal Behavior in Psychotherapy Clients. Family Relations, 31(3), 425.

« Społeczeństwo   (Publikacja: 20-07-2013 Ostatnia zmiana: 23-07-2013)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Grzegorz Andrzejczyk Bruno
Publicysta, opublikował również kilka tomików wierszy.

 Liczba tekstów na portalu: 5  Pokaż inne teksty autora
 Poprzedni tekst autora: Poliamoria, inaczej wielomiłość

Katarzyna Grunt-Mejer
Doktor nauk humanistycznych w dziedzinie psychologii, badaczka psychologicznych determinant i konsekwencji konsensualnej niemonogamii. Pracuje w Katedrze Seksuologii Poradnictwa i Resocjalizacji Uniwersytetu Zielonogórskiego.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 9121 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365