|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Społeczeństwo » Etyka zawodowa i urzędnicza
Metropolita i myśli falliczne [1] Autor tekstu: Radosław S. Czarnecki
Myśli
biskupa Hosera krążą wokół fallicznej Istoty
prof.
Jan Hartman
Skandaliczne pytanie zadane księdzu Lemańskiemu przez metropolitę
warszawsko-praskiego, arcybpa Henryka Hosera (które wyciekło do mediów i spowodowało takie zamieszanie oraz konsternację polskiego mainstreamu, w znacznej części
sklerykalizowanego i zdewociałego) mnie osobiście nie dziwi. Klimat dla
seksistowskich, antysemickich i rasistowskich — w swej istocie — żartów,
kupletów czy insynuacji jest w polskim społeczeństwie sprzyjający od dekad.
Wypada domniemać, iż środowisko duchowieństwa nadwiślańskiego jest porażone
tą gangreną nie mniej niż pozostała część narodu. A zapewne to porażenie
jest znacnie większe jak we wszystkich tego rodzaju środowiskach
ekskluzywno-eklektycznych ma się rzecz z różnego rodzaju fobiami,
kompleksami, urojeniami etc.
Andrzej Koraszewski napisał w porywającym w swej prostocie i świetnie
udokumentowanym tekście (pt. „Arcybiskup — antysemitą. Czy ktoś jest
zdziwiony ?"), że
… Opisywana
przez księdza Lemańskiego postawa arcybiskupa raczej nie powinna dziwić.
Czasem żal, że postawa „Tygodnika Powszechnego" w tej i innych
kwestiach związanych z chrześcijańską tradycją jest postawą podzielaną
przez marginalną część polskich katolików. [...] Arcybiskup
nie umie sobie nawet wyobrazić ludzkiego traktowania Żydów bez żadnych
osobistych genetycznych i kulturowych powiązań.
Warto jednak dziś skonsternowanemu mainstreamowi
polskiemu przypomnieć, że jeszcze nie tak dawno media wiązały wielkie
nadzieje z powrotem tego hierarchy do Polski. Pisano i mówiono w nich o Henryku
Hoserze jako "światłym lekarzu, obytym w świecie, nie tylko w Afryce i na
Watykanie, ale również w Paryżu i w Brukseli". Nie ukrywano w nich
nadziei, że zasili szeregi tzw. Kościoła
otwartego, a nawet stanie na jego czele. Te przesłanki czerpano z informacji świadczących iż hierarcha utrzymywał
podczas pobytu na Zachodzie kontakty z takimi osobami jak np. prezes
Fundacji Batorego Aleksander Smolar, Czesław Miłosz czy Jerzy Giedrojc. To
kolejny przykład naiwności i błędnych rachub polskiego mainstreamu
odnoszonych do usytuowania i konotacji mentalno-intelektualnych następnego
polskiego, wysokiej rangi, funkcjonariusza Kościoła rzymskiego powracającego
do kraju z zagranicy na eksponowane stanowisko w miejscowym Episkopacie
(poprzednio podobnie rzecz się miała z kard. Stanisławem Dziwiszem). O Rwandzie, obecności Henryka Hosera w tym kraju przez 20 lat w XX wieku (przed i po rzeziach uczynionych przez Hutu Tutsim) nie było ani słowem. Typowy dla
polskiego mainstreamu, nader często
stosowany, wishfull thinking i
jednoczesna amnezja wobec niewygodnych faktów. Przy równoczesnym, pełnym
moralno-etycznych i podniośle wzniosłych zapewnień o wartościach, demokracji i wolnościach obywatelskich.
O tej antysemickiej w swoim wyrazie wypowiedzi metropolity, świadczącej o klimacie intelektualnym i etyce (czyli — stosunku do „Innego" człowieka)
panujących wśród polskich hierarchów Kościoła powiedziano i napisano już
dostatecznie dużo. Sytuacja jest dynamiczna i zmienna, zresztą jak wszystko w przyrodzie, czego jednak nie zauważają w swych komentarzach i życzeniach
polskie elity, te topowe i uzurpujące sobie jednocześnie absolutną wiedzę o świecie, ludziach, wartościach i Prawdzie. To też moim zdaniem
pokłosie ich sklerykalizowania, dewocji, bezkrytycznego poddaństwa
(mentalnego) ideologii i doktrynie Kościoła rzymskiego. W Polsce wydaje się,
że parafraza kartezjuszowskiego "cogito
ergo sum" winna brzmieć "wierzę w Kościół powszechny wiec jestem".
A w ogóle mentalna sytuacja współczesnych Polaków, ta pokazywana w mediach i opisywana przez usłużnych żurnalistów, wygenerowanych przez proces o którym wspomniałem wyżej, jest obciążona jakby niesamowitym, sakralnym
chomątem. Bez żadnych wątpliwości, zastrzeżeń, wahań i krytycyzmu. Kościół
był, jest i będzie (w tak prezentowanej perspektywie) najważniejszą
instytucją w historii tego kraju, jedynym i absolutnym szafarzem wartości,
moralności i zasad etycznych, Bogiem, sędzią, prokuratorem i katem (oczywiście
pośrednio, bo opinie przez tą instytucję wydane — oficjalnie i poufnie,
towarzysko czy kuluarowo — są jak „pocałunek śmierci" lub „kopniak do
kariery") zarazem. W historii już kiedyś taką rolę pełnił w Europie.
Celnie zauważa taki kontekst, wybrania (idea narodu
wybranego ciągle żywa) Polski i naszego sklerykalizowanego, bigoteryjnego i mało cywilizowanego społeczeństwa na „V kolumnę" w zintegrowanej i pluralistycznej Europie Wojciech Krysztofiak (autor prac naukowych
w: „Synthese", „Husserl Studies", „Axiomathes", „Semiotica",
„Filozofia Nauki"; uczestnik Seminarium filozoficznego w Paryżu, z okazji wstąpienia Polski do Unii Europejskiej, stypendysta:
The Norwegian Research Council for Science and the Humanities, The Soros
Foundation-Open Society Institute ) na Blog. Nesweek.pl z dn. 14.07.2013. Siły i środowiska anty-demokratyczne, pro-kościelne, anty-modernistyczne,
fundamentaliści katoliccy tacy jak wspólnoty Radia Maryja czy TV Trwam
popierając działalność
...Tadeusza Rydzyka, antysemity Jana Kobylańskiego (oskarżanego przez media o współpracę z SS podczas II Wojny Światowej), Prawo i Sprawiedliwość,
reprezentowane przez Jarosława Kaczyńskiego, głosząc idee
faszystowsko-katolickie, zaraża umysły publiczności politycznej ideami
nacjonalizacji banków, rezygnacji przez Polskę z europejskiej waluty, a nawet
wyjścia naszego kraju z Unii. Obrona katolicyzmu przez pisowskich polityków
jawi się obecnie jako budowanie europejskiego konia trojańskiego. Celem PiS i Watykanu jest bowiem wysadzenie Europy od środka. Integracja europejska, której
celem jest stworzenie państwa federacyjnego, dokonuje się bowiem poprzez
procesy kulturowe wzmacniania postaw pluralizmu światopoglądowego. Na naszym
zintegrowanym kontynencie nie będzie miejsca dla żadnej instytucji, której
podstawowym celem jest głoszenie fundamentalizmu etycznego, przejawiającego się w praktykach wymuszania na obywatelach jedynego, obowiązującego stylu życia. W przyszłej Unii nie ma miejsca dla fundamentalizmów religijnych. Kościół
Katolicki straci więc na znaczeniu; przestanie funkcjonować jako rząd dusz;
papieże staną się osobliwością turystyczną, podobnie jak indiańscy
szamani i wodzowie w amerykańskich rezerwatach.
Wypowiedź arcybpa Hosera wpisuje się w ten tradycjonalistyczny,
ultra-konserwatywny trend obecny coraz silniej w naszej przestrzeni publicznej. To powrót do dawnych przyzwyczajeń,
zachowań, sposobu myślenia, do tzw. przed-soborowej wizji Kościoła i świata.
Kościoła jako „łodzi podwodnej" (określenie Jerzego Turowicza), oblężonej
twierdzy, atakowanej ze wszystkich stron przez wraże siły a
priori wrogie.
To mnie jednak nie zaskakuje. Taka jest bowiem istota polskiego Kościoła i polskiego katolicyzmu. Groźniejsze jest moim zdaniem sklerykalizowanie i bigoteria polskich elit i to tych, które z racji swego oczytania, swoje
profesji, swego obycia w świecie, swej pozycji winne być nośnikiem otwarcia,
modernizmu, postępu. I nie chodzi nawet o porzucanie teizmu na rzecz
agnostycyzmu czy ateizmu. Chodzi o ewolucję idei samego Boga, Absolutu, o wizję
religii we współczesnej rzeczywistości oraz umiejscowienie instytucji
religijnych (i samej wiary religijnej) w demokratycznym, wolnym i pluralistycznym świecie. Są bowiem one — te instytucje — jednymi z wielu, równoprawnymi i tak samo ważnymi (w ludzkim,
ziemskim, doczesnym wymiarze) jak pozostałe struktury, organizacje,
stowarzyszenia itd. Taka postawa
przeczy zasadniczo jakiemukolwiek wybraniu i uzurpacji z tego tytułu
jakichkolwiek prerogatyw w życiu codziennym. Prerogatyw materialnych i duchowych.
Gdy zastanawiam się nad tym co np. mówi Dorota Masłowska, topowa
pisarka młodego pokolenia, uznana przez mainstream
za Joanną d'Arc literatury polskiej (wywiad dla „Rzeczpospolitej" z października
2012) twierdząca, iż:
Świat
bez Boga stracił czubek, środek: zdeformował się. A ludzie zatracili
poczucie proporcji, poczucie tego, co jest ważne (...). W tej potężnej
maszynerii, jaką jest ludzki umysł i dusza, mielą się jakieś śmieci,
papierki, bzdury...
to należy skonkludować, że wszystko co osiągnięto od Oświecenia — wolność,
pluralizm, demokrację, tzw. prawa człowieka (choć nadal ułomne), rozdział
religii od państwa, prywatność wyznania — jest złem, jest „do bani",
spowodowało chaos, upadek, degenerację.
I jak wnioski młodej pisarki, frontmana
współczesnej literatury nadwiślańskiej, iż religia
jest niedobra "bo na religii ksiądz
straszył szatanem, ale Papież był wielkim człowiekiem i ach, jak płakałam
po jego śmierci" można pogodzić z poważną refleksją egzystencjalną
osoby chcącej coś istotnego przekazać polskiemu czytelnikowi ?
I jak to jeszcze na dodatek pogodzić z sądem giganta literatury światowej
Ernesta Hemingwaya, który stwierdził onegdaj, że "Każdy
myślący człowiek jest ateistą" ?
Klerykalizacja i religianckie myślenie dominujące w mentalności
krajowych elit popada w paranoje — zwłaszcza w kontekście zagadnień związanych z seksem, relacjami damsko-męskimi, cielesnością,
anatomią i płciowością. Z jednej strony atakuje się tenisistkę Agnieszkę
Radwańską (byłą już członkinię akcji „Nie wstydzę się Jezusa") za
roznegliżowane — ale w formie light — zdjęcia dla ilustrowanego magazynu, a z drugiej — mamy do czynienia z seksistowską, o podglebiu fallicznym, wypowiedź (pomijając już jej jawne źródła
antysemickie) metropolity Hosera.
Akcja „Nie wstydzę się Jezusa" jest niezwykle szeroko
rozprzestrzeniona w polskim mainstreamie. I to nie tylko sama idea, czy noszenie określonych
symboli; to przede wszystkim prozelityzm. Pierwsza zasada wynikająca z przynależności
do akcji brzmi:
Ktoś otwarcie atakuje w Twoim środowisku Jezusa i Kościół albo publicznie zachęca do grzechu? Upomnij
go! Powiedz mu otwarcie, że to co robi jest złem. Nawet gdyby
Cię to naraziło na drwiny i szykany innych osób z Twojego otoczenia, nie
wstydź się. Nie
bądź tchórzem! Odwaga polega na przezwyciężaniu strachu, a nie na braku jego odczuwania. Dzięki Twojej zdecydowanej postawie taka osoba ma
szansę na nawrócenie!
Czyli chrześcijańska misja,
nawracanie, szerzenie określonego światopoglądu — często wbrew temu czego
ów „Inny" sobie życzy, czego oczekuje, jakie ma nadzieje.
1 2 Dalej..
« Etyka zawodowa i urzędnicza (Publikacja: 21-07-2013 )
Radosław S. CzarneckiDoktor religioznawstwa. Publikował m.in. w "Przeglądzie Religioznawczym", "Res Humanie", "Dziś", ma na koncie ponad 130 publikacji. Wykształcenie - przyroda/geografia, filozofia/religioznawstwo, studium podyplomowe z etyki i religioznawstwa. Wieloletni członek Polskiego Towarzystwa Religioznawczego. Mieszka we Wrocławiu. Liczba tekstów na portalu: 129 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Return Pana Boga | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 9123 |
|