|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Nauka » Filozofia i metodologia nauki
Czy i w jaki sposób nauki przyrodnicze opisują świat? Autor tekstu: Piotr Urbańczyk
Zamiast wstępu chciałbym napisać, co będę nazywał naukami przyrodniczymi. Za
takie powszechnie uznaje się fizykę, chemię, biologię i ich skrzyżowania. Ja
jednak będę pisał głównie o fizyce, ponieważ wydaje mi się to słuszne z dwóch
powodów. Po pierwsze, fizyka bada świat na jego najbardziej fundamentalnym
poziomie, takim jak struktura atomu, oraz w skali kosmicznej — galaktyk i ich
wielkoskalowych struktur, daje więc pełny obraz świata. Po drugie, u podstaw
biologii leży chemia, a chemia jest właściwie działem fizyki, więc fizyka mówi
nam coś o biologii, ale biologia o fizyce już nie. Dlatego fizyka jako
najbardziej podstawowa jest nauką „najbardziej przyrodniczą".
Aby odpowiedzieć na tytułowe pytanie, należy najpierw zająć się jego pierwszą
częścią, a więc rozważyć, czy nauka w ogóle mówi nam coś o świecie rzeczywistym.
Już samo określenie „świat rzeczywisty" sprawia tu problem, choćby dlatego, że
być może nie ma możliwości odróżnienia świata rzeczywistego od wyimaginowanego,
pozornego itp. Wystarczy wspomnieć tu ideę mózgu w naczyniu Putnama [1]: może
postrzegany przez nas świat istnieje zależnie od innego, jest jego częścią. Może
za nasze odczucia i wrażenia zmysłowe odpowiada program komputerowy napisany
przez jakieś wyższe istoty, a my sami, podobnie jak nasze wrażenia i cały nasz
Wszechświat, jesteśmy częścią tego programu. Nie mamy żadnej możliwości
empirycznego stwierdzenia, czy tak jest w istocie.
Zagadnienie to wymagałoby znacznie szerszego omówienia, które wykraczałoby poza
granice tematu. Założę więc, że nawet, jeśli taka sytuacja zachodzi, to nasz
Wszechświat w jakiś sposób (umownie powiedzmy, że rzeczywiście) istnieje. Jednak
istnienie rzeczywistego świata nie implikuje możliwości jego badania, poznania i opisu przez naukę. Istniejący Wszechświat musi spełniać szereg kryteriów, by
móc być badanym. Pierwszym i najważniejszym, choć często zapominanym, warunkiem
jest istnienie kogoś, kto mógłby postrzegać dany Wszechświat. Nakłada to silne
ograniczenia na wartości wielu stałych fizycznych, ale najwyraźniej istnieje co
najmniej jeden zestaw tych stałych (i praw fizyki), który umożliwia powstanie
inteligentnego życia we Wszechświecie. Wiemy to po prostu stąd, że istniejemy.
Nawet istnienie inteligencji we Wszechświecie nie implikuje jego poznawalności.
Wszechświat nie byłby poznawalny bez pewnej cechy, która sprawia, że można go
racjonalnie (bo jak inaczej) badać. Ponadto, aby istniejące istoty mogły badać
Wszechświat, muszą same być racjonalne, a ich racjonalność musi odpowiadać
racjonalności Wszechświata, jakoś z nią współgrać. To akurat nie wydaje się
dużym problemem, ponieważ racjonalność powstaje razem z życiem w procesie
ewolucji. A skoro powstaje w ten sposób, to musi jakoś ułatwiać reprodukcję,
ponieważ tak właśnie działa ewolucja. A skoro tak, to ludzka (ograniczmy się do
tego gatunku, jako jedynego znanego inteligentnego badacza naszego Wszechświata)
racjonalność musi mieć jakiś związek z racjonalnością Wszechświata, bo inaczej
do niczego by się nam nie przydała. Bardziej nieprawdopodobne wydaje się to, że
nasza racjonalność pozwala nam na zrozumienie rzeczy nieprzydatnych w życiu
codziennym, jak budowa jądra atomowego lub struktura czasoprzestrzeni.
Za tym, że nasz Wszechświat spełnia te wszystkie warunki, przemawia tylko
skuteczność nauki w przewidywaniu zjawisk w nim zachodzących. Jednak przekonanie o tym, że skuteczność metody potwierdza założenia, na jakich metoda ta się
opiera, jest niezgodne z zasadami logiki matematycznej, a więc jest
nieracjonalne (choć niekoniecznie nieprawdziwe). Stąd prosty wniosek, że uznanie
świata za możliwy do badania lub racjonalny jest nieracjonalne. W tym kontekście różni
naukowcy mówili o „niezrozumiałej zrozumiałości świata".
Sama metoda jest również interesująca. Od czasów Newtona, a więc od trzech
stuleci, nauka korzysta z metody matematyczno-empirycznej, która najwyraźniej
jest skuteczna, na co wskazuje wykładnicze tempo narastania naszej wiedzy o świecie.
Jak sama nazwa wskazuje, metoda ta łączy matematykę i doświadczenie.
Doświadczenie spełnia kluczową rolę w naszym poznaniu świata, i to z dwóch
powodów. Przede wszystkim, nowe teorie fizyczne należy weryfikować empirycznie,
by przekonać się o ich „prawdziwości". Jest to powszechnie uznawana doktryna:
jeżeli dana teoria przewiduje zjawiska niewystępujące w przyrodzie, to należy ją
zmodyfikować lub porzucić. Możliwość doświadczalnej weryfikacji teorii jest tak
ważna, że została uznana za kryterium naukowości pracy. Jeśli jakieś twierdzenie
naukowe nie może zostać zweryfikowane, nie jest ono częścią nauki. To kryterium
naukowości, nazywane kryterium falsyfikowalności, zostało sformułowane przez
Karla Poppera. W nieco ściślejszym ujęciu polega ono na tym, że dana teoria jest
naukowa tylko wtedy, gdy istnieje możliwość przeprowadzenia eksperymentu, który
tę teorię obali.
Kolejna, nie mniej ważna dla poznania świata, rola doświadczenia w nauce polega
na inspirowaniu badaczy do tworzenia nowych teorii, które opisują świat lepiej,
niż stare. Teoretycy ożywiają się z reguły wtedy, gdy zaobserwowane zostanie
zjawisko nieprzewidywane przez aktualne teorie. Tak powstała mechanika kwantowa,
chyba najbardziej znana i najmniej rozumiana część fizyki. Kilka prostych
zjawisk, jak efekt fotoelektryczny, promieniowanie ciała doskonale czarnego czy
dyfrakcja i interferencja elektronów, doprowadziły do przewrotu w fizyce, który
trwa już od kilkudziesięciu lat.
Część matematyczna metody naukowej jest równie ważna. Ciekawe jest, że tak jak
nie ma żadnego wyraźnego powodu, dla którego Wszechświat miałby być racjonalnie
badalny, tak nie musi on również być badalny matematycznie. Zauważmy, że
nawet, jeśli Wszechświat miałby tę dziwną cechę, która umożliwiałaby jego
poznanie, nie miałby żadnego powodu, by poddawać się badaniu metodą właśnie matematyczną. Jak napisałem wyżej, jedyny powód, by uznać metodę matematyczną za
właściwszą od innych, jest jej niesamowita skuteczność. Jest ona szokująca,
jeśli weźmie się pod uwagę, jak silne warunki musi spełniać Wszechświat, by być
badalnym metodami matematycznymi. Nawet jeśli jest on poznawalny, to i tak musi
spełniać szereg kolejnych warunków, byśmy mogli opisywać go matematycznie.
Przede wszystkim dana przyroda musi być matematyzowalna, opisywalna jakąś
matematyką. Być może istnieją (przynajmniej potencjalne) światy, które nie
spełniają tego warunku, jednak wyobrażenie ich sobie przekracza moje możliwości.
Po drugie, matematyka opisująca świat musi być poznawczo dostępna dla podmiotu
uprawiającego naukę. Nie ma żadnego powodu, dla którego moglibyśmy twierdzić, że
jesteśmy w stanie zrozumieć wszystkie struktury matematyczne. Mózg
ludzki, jak każda sieć neuronowa, ma skończoną pamięć oraz moc obliczeniową,
więc niektóre struktury mogą być dla nas po prostu zbyt skomplikowane.
Nawet zasadniczo zrozumiała dla nas struktura matematyczna musi być dostatecznie
prosta, byśmy mogli ją zauważyć. Z prawa grawitacji Newtona mówiącego, że siła
grawitacji działająca między dwoma ciałami jest odwrotnie proporcjonalna do
kwadratu ich wzajemnej odległości wynika, że orbity planet są elipsami.
Eliptyczność orbit zauważył już Kepler, nie znając prawa grawitacji. Gdyby
jednak wykładnik potęgi przy odległości nie był równy 2, ale 2,01, orbity te
byłyby tak skomplikowane, że raczej nikt nie zauważyłby w nich żadnej
prawidłowości.
Aby „opłacało się" tworzyć teorie fizyczne, muszą one jakoś upraszczać nasz opis
świata. Na przykład wspomniane przed chwilą prawo powszechnego ciążenia Newtona
nie podaje wartości siły grawitacji dla każdej możliwej odległości i iloczynu
mas z osobna, a ujmuje te parametry w bardzo prosty wzór:
(G jest uniwersalną stałą, M i m to masy
oddziałujących ciał, a r jest wzajemną odległością tych ciał).
Wszechświat nie musi jednak zachowywać się w tak przyjemny dla nas sposób.
Wyobraźmy sobie jakiś prosty świat, który może znajdować się w trzech stanach:
a, b i c. Jego historia może być dana jakimś prostym
ciągiem, na przykład ...abcabcabcabc... Widać wyraźnie, że ciąg ten można
opisać trywialnie prostym wzorem. Natomiast w ogólnym przypadku ciąg
reprezentujący historię świata może nie być przedstawialny regułą krótszą od
samego ciągu — mówiąc językiem technicznym, nie musi być algorytmicznie
ścieśnialny. Wtedy najprostszym sposobem opisu Wszechświata byłoby po prostu
podanie jego historii, która może być na to zbyt bogata lub długa.
Na czym jednak dokładnie polega metoda matematyczna? Sprowadza się ona do
tworzenia modeli matematycznych naszego świata. Modele te są pewnymi
strukturami, w których pewne określone obiekty odpowiadają pewnym określonym
mierzalnym wielkościom w świecie fizycznym. Właśnie te obiekty odpowiadają za
możliwość eksperymentalnej weryfikacji teorii. Teoria fizyczna jest tym
„lepsza", im lepiej przybliża strukturę świata w danym jej obszarze. Póki co
wszystkie teorie są tylko przybliżeniami, bo żadna nie opisuje świata w całości.
Na przykład ogólna teoria względności opisuje siły grawitacji w skali
makroskopowej, ale pomija efekty kwantowe. Z kolei mechanika kwantowa opisuje
zachowanie bardzo małych obiektów, ale nie uwzględnia grawitacji. Od pewnego
czasu obserwuje się w fizyce silne dążenie do unifikacji teorii, do opisywania
jak największej części struktury świata w jak najprostszy sposób. Tak powstała
teoria elektromagnetyzmu Maxwella, a później teoria oddziaływań elektrosłabych,
łącząca teorię Maxwella z teorią słabych oddziaływań jądrowych. Udało się też
połączyć ogólną teorię względności z elektromagnetyzmem (teoria Kaluzy-Kleina)
oraz szczególną teorię względności (opisującą układy w ruchu) z mechaniką
kwantową (Dirac). Niestety jak dotąd nie powstała żadna teoria łącząca wszystkie
oddziaływania i uwzględniająca efekty kwantowe, a wydaje się, że właśnie ona
będzie kolejnym krokiem do kompletnego opisania Wszechświata. Na razie musimy
zadowolić się teoriami opisującymi jedynie niektóre aspekty struktury świata.
Oczywiście żadna część tej struktury nie istnieje niezależnie od innych, więc
przewidywania takich „fragmentarycznych" teorii nie są dokładne.
W każdym rozumowaniu matematycznym przyjmuje się pewne aksjomaty, na
których opiera się wywód. Fizyka nie jest, a przynajmniej nie powinna być,
ograniczona żadnymi przyjętymi a priori założeniami — odrzucenie jednego z najbardziej oczywistych aksjomatów teorii Euklidesa doprowadziło do powstania
ogólnej teorii względności. Problemem jest twierdzenie Gödla. Mówi ono, że żaden
system sformalizowany zawierający arytmetykę nie może być jednocześnie zupełny i niesprzeczny, tzn. albo wystąpią w nim sprzeczności, albo pozostaną twierdzenia,
których nie da się udowodnić lub obalić na podstawie przyjętych aksjomatów.
Twierdzenie to odnosi się tylko do systemów sformalizowanych, do których teorie
fizyczne są podobne tylko w pewnym stopniu. Nie wiadomo więc na razie, czy
ograniczy ono rozwój fizyki. Póki co, pozostaje tylko poczekać i zobaczyć.
Istotny jest również stosunek teorii fizycznych do ich interpretacji. Co
równania składające się na daną teorię mówią nam o świecie? Z fizycznego punktu
widzenia istnieją tylko rozwiązania tych równań, natomiast przyporządkowanie tym
rozwiązaniom konkretnych elementów postrzeganego przez nas świata jest już
kwestią filozofii, a konkretnie ontologicznej interpretacji teorii. Właśnie ta
interpretacja mówi nam, że to elektron i pozyton są tym czymś, co dostajemy
rozwiązując równanie Diraca. Szczególnie istotne jest to w mechanice kwantowej.
Wbrew temu, co piszą autorzy książek popularnonaukowych, teoria ta daje
przewidywania w pełni deterministyczne, a dopiero ontologiczna interpretacja
tych przewidywań daje losowość i indeterminizm.
Nieco wyżej napisałem, że świat badamy racjonalnie, „bo jak inaczej".
Spotkałem się z kilkoma pomysłami nieracjonalnego badania świata, z których
żaden nie wydał mi się obiecujący. Jeden z nich, podobny pod wieloma względami
do innych, to tzw. „teoria splątań". Główne założenie tej teorii jest proste:
logika jest nieprzydatna. Jeśli w poprawnym rozumowaniu dostajemy sprzeczność,
to nic złego się nie stało, a założenia nadal mogą być prawdziwe. Moim zdaniem
tego typu teorie są nieprzydatne, a najczęściej po prostu głupie. Dlatego
właśnie uważam, że Wszechświat można badać tylko racjonalnie.
Literatura
[1] H. Putnam,
Reason, Truth, and History, Cambridge University Press, 1981
[2] Prace
Michała Hellera przedrukowane w książce pt. Filozofia i Wszechświat (Universitas,
2006):
·
Czy świat jest racjonalny?
·
Czy świat jest matematyczny?
·
O języku fizyki
·
Jak możliwa jest fizyka — Dum Deus calculat...
[3] M. Heller,
Filozofia nauki. Wprowadzenie, Petrus, 2009
« Filozofia i metodologia nauki (Publikacja: 14-02-2011 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 922 |
|