Tematy różnorodne » Na wesoło
Dzień dobry, chciałbym zerwać polisę Autor tekstu: Robert Prochowicz
Co ma ze sobą wspólnego ksiądz katolicki i przedstawiciel handlowy firmy ubezpieczeniowej? Obaj mają za zadanie dbanie aby z „firmy" nie odchodzili „klienci". Obaj będą się starali wszelkimi
sposobami zmienić decyzję „klienta", który chce odejść. Różnica między
nimi jest taka, że ksiądz ma dużo, dużo łatwiej...
Jakiś czas temu obejrzałem w internecie
(video o apostazji
), w którym w bardzo charakterystyczny sposób wypowiada się ksiądz Rafał
Starkowicz z Gościa Niedzielnego. Wypowiedzi te skłoniły mnie do refleksji
nad zawodem księdza. Misją duchownego jest wszak ewangelizowanie, czyli
zdobywanie nowych wiernych, a także dbanie aby starzy wyznawcy nie odchodzili
od religii. Ksiądz co prawda nie dostaje premii za każdego nawróconego,
ale zazwyczaj dużo serca wkłada w ewangelizowanie. Motywuje go etos duchownego i wewnętrzne przekonanie, że to co robi jest słuszne i dobre — zwłaszcza dla
osoby ewangelizowanej. Podczas oglądania wspomnianego filmu przypomniało mi się,
jak kiedyś rezygnowałem z umowy z operatorem telefonii komórkowej. Konsultant
podczas rozmowy telefonicznej bardzo się starał zmienić moją decyzję i używał
przy tym różnorakich argumentów, często wręcz zabawnych. Tego typu
zachowanie zdarza się też wśród przedstawicieli innych instytucji: banków,
zakładów ubezpieczeń itp. Zachowanie takiego konsultanta, mające podłoże finansowe, przypomina mi zachowanie księdza z filmu. Korzystając więc z cytatów tego duchownego ułożyłem poniższą scenkę rodzajową. Ma ona na
celu pokazanie, że próba wystąpienia z Kościoła katolickiego w Polsce często
wygląda jak rozmowa z namolnym przedstawicielem firmy ubezpieczeniowej lub
operatora komórkowego. Są przy tym jednak dwie zasadnicze różnice.
— w przypadku konsultanta często można otrzymać jakąś
ciekawą zachętę do nie zrywania umowy: a to rabat na abonament, a to
atrakcyjny telefon za złotówkę. W przypadku polskiego proboszcza liczyć można
jedynie na krzywe spojrzenia, opryskliwe traktowanie i przeciąganie sprawy.
— w przypadku zrywania umowy z ubezpieczycielem lub
operatorem komórkowym proces ten jest opisany w publicznie dostępnym
regulaminie danej firmy. Jest on najczęściej w miarę prosty i przyjazny i sprowadza się do napisania oświadczenia na piśmie i dostarczeniu go do
siedziby firmy. Nie trzeba nawet fatygować się osobiście — wystarczy wysłać
oświadczenie listem poleconym. W przypadku występowania z Kościoła nie ma
jasnych uregulowań prawnych, a polskie urzędy i sądy robią co mogą aby
tylko nie zająć stanowiska w sprawie procedury formalnego opuszczania wspólnot
wyznaniowych. Generalnie każdy związek wyznaniowy chcąc zarejestrować swą
działalność w Polsce powinien złożyć w Ministerstwie Administracji i Cyfryzacji cały szereg dokumentów, w tym Statut związku wyznaniowego. W statucie powinien się znaleźć zapis określający „sposób nabywania i utraty członkostwa oraz prawa i obowiązki członków" (Ustawa o gwarancjach
wolności sumienia i wyznania Art.32). Szkopuł w tym, że Kościół
rzymskokatolicki (i kilkanaście innych kościołów) działa na podstawie odrębnych
ustaw i zwolniony jest z obowiązku składania statutu. A jak nie ma obowiązku
ustawowego to dochodzi do takich sytuacji, że duchowni katoliccy deklarują
czasem, że z ich związku wyznaniowego wystąpić się po prostu nie da...
Wróćmy jednakże do wspomnianej powyżej scenki
rodzajowej. Do fili zakładu
ubezpieczeń Opoka przychodzi Jan Kowalski, który chce zerwać umowę.
Przedstawiciel handlowy Adam Nowak stara się wyperswadować mu ten pomysł.
— Dzień dobry. Nazywam się Jan Kowalski mam u was polisę i chciałbym ją zerwać.
— Że co proszę?
— Chcę zerwać polisę.
— Proszę Pana, nie da się zerwać polisy.
— Słucham? Każdą polisę można zerwać!
— No wie Pan co… Pracuję tutaj od 20-tu lat i pierwszy
raz mi się zdarza, że ktoś chce zerwać naszą polisę. Musiałbym się
dowiedzieć w centrali czy to możliwe. Ale czy Pan dobrze przemyślał tą
decyzję? Co Pana do niej skłoniło?
— To proste. Nie podoba mi się ani wasza oferta, ani wasza
firma. Dużo ostatnio doniesień medialnych o waszych pracownikach, którzy
wykorzystując swą pozycję...
— Ach, to o to chodzi! Wszyscy popełniamy błędy, nawet
nasi pracownicy, którzy wszak są najlepsi na rynku. W każdym stadzie zdarzają
się czarne owce!
— To prawda ale to wasza firma reklamuje się wszędzie, że
wasi pracownicy są uczciwi do bólu i można im zaufać ze względu na najwyższe
standardy moralne, które są regułą w waszej organizacji. A tu okazuje się,
że Ci pracownicy nie są tak krystalicznie czyści i potrafią posunąć się
do tak obrzydliwych czynów jak ten człowiek z Mielca, który molestował
dziecko waszej klientki.
— Proszę Pana! Problemy, winy są nagłaśniane w mediach i przedstawiane jako reguła. To jest element walki z naszą firmą. Ta walka była
zawsze i ten schemat istnieje już od wielu lat.
— Jakie media, jaka walka?! Dyrektorzy regionalni z waszej
firmy wiedzieli o tym okropnym fakcie i ukrywali go. Twierdziliście, że nie ma
obowiązku donoszenia o nim do prokuratury oraz, że rozwiążecie problem
zgodnie z waszym wewnętrznym regulaminem pracowniczym. A potem przenieśliście
tego pracownika do innego biura pod Poznaniem gdzie on nadal molestował dzieci.
— To konkurencja przedstawia nas w złym świetle. Nie mogę
wskazać dokładnie winnych tego czarnego PR-u, ale wyczuwam tu działanie złego...
— Nawet jeśli pominiemy przestępstwa tych „czarnych
owiec" to głównym powodem, dla którego chcę zerwać polisę jest to, że
jest to marny produkt! Jego warunki są bardzo słabe i ja nie chcę z niego
korzystać.
— Ja myślę, że Pan po prostu do końca nie zna naszej
oferty. Być może nie czytał Pan uważnie naszych publikacji, nie wysłuchał
Pan cotygodniowych referatów na temat naszej działalności. To z powodu
niewiedzy Pan chce od nas odejść. Kiedy Pan zobaczy czym jest nasza firma,
kiedy Pan zobaczy jak wspaniała jest nasza oferta — Pan wróci. Dostrzeże Pan
wartość naszych usług.
— Zapewniam Pana, że znam waszą ofertę i wasz produkt.
Znam zakres waszej polisy i zupełnie mi ona nie odpowiada. Poza tym ja nie muszę
posiadać polisy u was. To nie PRL, że nie ma wyboru i zakupy można robić
tylko w osiedlowym sklepie Społem. Teraz mogę kupić polisę w jednej z tysięcy
firm. I to na całym świecie. Mało tego! Mogę nawet w ogóle polisy nie
kupować jeśli uznam, że jest mi ona zbędna.
— Nasza polisa jest wspaniałym produktem ale proszę nie
zapominać, że jest też coś jeszcze. Ten kto nas porzuca wyłącza się ze
wspólnoty naszych klientów, traci wsparcie tej społeczności. To bardzo ważne w dzisiejszych czasach aby mieć oparcie w grupie życzliwych ludzi.
— Ja nie potrzebuję wsparcia waszej wspólnoty! Mam rodzinę,
grono przyjaciół i znajomych. Miliony waszych klientów nie robią na mnie wrażenia.
Tym bardziej, że wielu z nich ma u was polisę bo ich rodzice ją wykupili, a później
nie chciało im się pofatygować aby ją zerwać. Mnie się akurat chce i proszę
nie przeciągajmy już tej rozmowy. Podpiszmy papiery i sprawa będzie załatwiona.
— Zastanawiam się czy chce Pan zerwać polisę za względu
na jakieś niedobre zewnętrzne doświadczenia, czy przez całą tą medialną
nagonkę na nas. Proszę mi to wyjaśnić, bo nie rozumiem, cóż takiego skłoniło
Pana do tak brzemiennej w skutki decyzji. Zaznaczam, że ja Pana nie potępiam,
ja chcę dotrzeć do Pana serca.
— Ale ja nie chcę aby Pan docierał do mego serca! Co Pan,
kardiolog? Moje serce jest w porządku i nie potrzebuje Pana konsultacji.
Przyszedłem tutaj, mając cichą nadzieję, że sprawę załatwimy szybko i podpiszemy odpowiednie papiery odnośnie zerwania tej przeklętej polisy. A Pan przeciąga to w nieskończoność. Właściwie to można się było tego
spodziewać — mówiono mi, że wasze wewnętrzne procedury nakazują wam odwieść
mnie od powziętego zamiaru.
— Decyzja o zerwaniu umowy z naszą firmą to bardzo ważna
decyzja. Ja myślę, że te procedury są po prostu właściwe, dlatego, że nie
od emocji powinny być uzależnione te decyzje.
— A czy ja przyszedłem do Pana rozemocjonowany? Może
teraz już jestem, ale to przez Pana zachowanie. Ja to sobie wszystko dokładnie i na chłodno przemyślałem. Rozmawiałem z przyjaciółmi na ten temat. Podjąłem
decyzję zupełnie świadomie i jest to decyzja ostateczna. A dlaczego właściwie
ja się muszę tłumaczyć z mojej decyzji lub jej powodów? Czy wy chcecie mnie
na siłę trzymać w spisie waszych klientów?? Składek nie płacę już od
lat!
— Tu nie ma sytuacji, w której człowiek jest do
czegokolwiek zmuszony. Jak człowiek żyje to ma możliwość decydowania o sobie.
— No więc ja chcę decydować o sobie! Powtarzam jeszcze
raz: chcę zerwać waszą polisę.
— Proszę Pana. Ja widzę, że Pan jest bardzo zirytowany i jeśli podejmie Pan tak ważną decyzję w takim stanie może Pan mieć w przyszłości
pretensję do mnie jak i do samego siebie. Sugeruję, aby Pan to jeszcze raz
dobrze sobie przemyślał. Ja w tym czasie zadzwonię do centrali i dowiem się
jak dokładnie wygląda procedura i jakie dokumenty należy podpisać. Niech Pan
zadzwoni do mnie za dwa tygodnie to umówimy się na kolejne spotkanie. Aha i jeszcze jedno: na to kolejne spotkanie niech Pan przyprowadzi ze sobą jako świadków
dwie osoby ubezpieczone w naszej firmie, najlepiej rodziców. Do widzenia Panu!
« Na wesoło (Publikacja: 17-10-2013 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 9349 |