|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Czytelnia i książki » Recenzje i krytyki
Angela Merkel według Stefana Korneliusa [1] Autor tekstu: Piotr Napierała
Postanowiłem
dowiedzieć się czegoś o najpotężniejszej kobiecie świata (nie trzeba
wielokrotnie cytowanego Forbesa, by stwierdzić fakt, że nawet gdyby Merkel była
dużo słabszym politykiem niż jest, to jako szefowa rządu RFN jest skazana na
bycie kobietą nr. 1) i odkryłem, że dopiero co w Polsce, a konkretnie w Poznaniu, wydano tłumaczenie jej biografii autorstwa Stefana Korneliusa (ur.
1965), niemieckiego dziennikarza kształconego w Bonn i Londynie, pracownika
redakcji „Sterna" i jej korespondenta w Waszyngtonie (1996-1999), autora
kilku książek , m.in. wydanej w 2007 roku biografii Ala Gore’a.
W Niemczech wydano w 2013 roku co najmniej 6 biografii Merkel, więcej niż kiedykolwiek przedtem.
Prawdopodobnie dlatego, że kryzys większości gospodarek Europy, i relatywnie
lepsza na tym tle sytuacja Niemiec, dały pani kanclerz większą jeszcze władzę
niż dotychczas. To, że Niemcy Merkel przepisują dziś kurację odchudzające
innym gospodarkom nie podoba się np. we Francji, gdzie zwłaszcza prawicowa „Le
Figaro" pisze o presji pangermanów tj. Niemców i ich sojuszników, którzy
dają Francji wybór, albo Francja się do nich przyłączy, albo zostanie częścią
pogardzanego południa, w Anglii z kolej lewicowy „New Statesman" uważał Merkel za zagrożenie dla ładu międzynarodowego
podobne do tego jakie stanowią Ahmadinedżad czy Kim Dzong Un, i porównuje ją
do Nerona rzępolącego na lutni gdy płonie Rzym. „The Economist" uznaje
Merkel za hamulcową gospodarki UE. Javier Cercas martwi się, skalą niechęci
do Merkel w Madrycie i Europie południowej, podobnie Soros. Niemcy dzięki
gospodarce opartej na eksporcie także do Rosji i Azji radzą sobie lepiej niż
kraje południa UE, które mają zbyt wielkie koszty produkcyjne. Wielu jednak
podziwia i dopinguje Merkel w jej polityce antykryzysowej (s. 12-14).
Merkel w młodości
podziwiała rosyjską kulturę, ale marzyła o USA, po upadku muru, została
działaczem małej partii DA, mniej egalitarnej niż SPD, do której sympatii
nigdy nie czuła. DA związała się potem z DSU i CDU — wielkim graczem z Zachodu (s. 36). Wschodnie pochodzenie Merkel, doprowadza czasem do nieporozumień i awantur, jak na przykład kiedy okazało się, że rozumie rok 1968 zupełnie
inaczej niż np. Wessi — Joschka Fischer, którego uważa — choć nie mówi tego
wprost, bo na to jest zbyt ostrożna — za warchoła (s. 43-44). Merkel,
przynajmniej według Korneliusa, nie znosi demagogii i warcholstwa, jako
naukowiec a ściślej fizyk, preferuje spokojną rzeczową dyskusję najlepiej w kameralnym gronie. Nawiasem mówiąc może to właśnie tak irytuje ludy południa
lubiące toczyć pianę o byle co, w końcu rozmowa Włochów o sporcie, dla
Anglika może wydawać się kłótnią. Podobnie Merkel, jak wielu niemieckich
polityków bardzo wysoko ceni ONZ i międzynarodowe starania o poprawę warunków
ekologicznych, tym bardziej, że jako minister środowiska była gospodynią
konferencji ekologicznej w Berlinie (s. 55-56). Konferencja ta zorganizowana w 1995 roku zmusiła nawet wierzgające USA do podporządkowania się decyzjom o zmniejszeniu emisji zanieczyszczeń. Merkel została z kolej skonfrontowana z arogancją i szyderstwami delegacji chińskiej, która nie omieszkał wobec niej
dać wyraźnie do zrozumienia, że wszystkie decyzje ma w głębokim poważaniu
(s. 58), stąd m.in. jej daleko posunięta nieufność wobec Chin. Co do
Francji, Merkel jest ostrożniejsza od frankofilskiej ekipy Kohla (von Kleaeden,
Polenz, Laschet), nie bije pokłonów przed trójkolorową flagą jak zwykł to
robić Kohl (s. 98).W 2004 roku UE usłyszała o Merkel, kiedy przeforsowała Barroso na szefa KE (s. 64), bo w przeciwieństwie
do
liberalnego Guya Verhofstadta był konserwatystą, ale nie aż takim jak
proponowany przez brytyjskich Conservatives — Chris Patten.
Kornelius S., Pani
kanclerz. Angela Merkel,
przeł. Ewelina Twardoch, Wydawnictwo Filia Poznań
2013.
Jeśli wierzyć
Korneliusowi inspiracją dla Merkel są opery Wagnera, zwłaszcza zawarty w wielu z nich element nieuchronności pewnych nieprzyjemnych zdarzeń (s. 68), na które
trzeba być gotowym. Merkel nie lubi szumu i maczyzmu, preferuje spokój i pokorę
(s. 75), nie lubi bogatych pozerów
(stąd niechęć do Berlusco i Sarko). Wolność, cnota na jaką pani kanclerz
najczęściej się powołuje, uważa Merkel za bycie wiernym sobie, fundament
odpowiedzialności, radości z sukcesów czy różnorodności, oraz warunek
rozwoju indywidualizmu i społeczeństwa. Choć jest szefową partii chadeckiej, a więc konserwatywno-podobnej i jest ewangeliczką (córką pastora), nie waha się powoływać np. na oświecenie,
czy na słowa o wolności wygłaszane przez Willego Brandta (s. 82). Z powodu
powoływania się na wolność polubiono ją w USA, szczególnie, że odnosi ona
wolność do własnych doświadczeń życia w NRD, a nie tylko do pięknych haseł. W Chinach już drażnią, jej przepowiednie, że Chińczycy zaczną obok
dobrobytu domagać się więcej wolności. Chiny jednak fascynują ją jako
kraj, gdzie 8 ludzi decyduje o wszystkim (s. 89). Merkel uznaje negatywną i pozytywną wolność za komplementarne. Podczas awantury o karykatury Mahometa
stanęła po stronie liberałów, wielokrotnie podkreśla, że żadne różnice
kulturowe nie mogą być uzasadnieniem, dla braku poszanowania dla wolności (s.
90). Wiele sympatii zyskała u mnie ogłaszając publicznie, że
multikulturalizm to projekt nieudany. Merkel broni wolności i Zachodu,
przypominając losy cywilizacji, które zniknęły z powierzchni ziemi. W 2011
roku katastrofa elektrowni jądrowej Fukushima I, spowodowała, że Merkel
(fizyk) przestała uważać energię atomową za bezpieczną (s. 112), nie był
to jednak populistyczny zabieg (w Niemczech energia atomowa jest dość mało
popularna), lecz zmiana zdania.
Zdaniem Korneliusa
Merkel, woli zajmować się polityką zagraniczną niż wewnętrzną, ale jej
poparcie dla USA wynikało głównie dlatego, że to Bush potrzebował przyjaciół,
podobnie jak Chirac i Blair, a nie ona. Najlepszy dowód, że nie kopiuje się w RFN amerykańskich rozwiązań. Merkel, ani nie naśladuje amerykańskich metod
prezydenckich, ani nie wprowadziła w Niemczech zasad bezpieczeństwa
narodowego, choć rozważał to jej doradca Christoph Heusgen (s. 96). Rosję
traktuje ostro, zwłaszcza w porównaniu ze Schroederem, kazała się Putinowi tłumaczyć
po śmierci Politkowskiej (s. 98). Merkel nie mówi, że jest dumna (stolz) z bycia Niemką, lecz używa słowa zadowolona (zufrieden), nie uważa Niemców, ani za złych, ani cudownych, ale
zadowolona jest z demokratycznych i liberalnych przemian w kraju. Konserwatywne
skrzydło w CDU nie lubi jej za wiele rzeczy, w tym i tego typu rozważania (s.
100). Lubi przypominać o wkładzie cudzoziemców, np. hugenotów w historię
jej rodzinnych Prus i całych Niemiec. Jeśli chodzi o USA, to Merkel kocha
wartości na jakich ten kraj jest zbudowany, lecz martwi ją, że Amerykanie
sami zapominają o nich. Biuro kanclerskie Merkel działa według wzorców
brytyjskich, dzięki łaskawej zgodzie Blaira, Thomas de Maiziere obserwował
przez kilkanaście dni jak robią to pracownicy londyńskiej kancelarii premiera
na bardzo podstawowym poziomie, kto z kim rozmawia, jak wydawane są polecenia, i kto ma dostęp do premiera (s. 104). Inaczej niż np. Frank Steinmeier (SPD),
Merkel woli przyjąć Dalejlamę niż uspokajać Chińczyków (s. 108). Od 2009
roku CDU współrządziło już nie z SPD, a z liberałami z FDP (sojusz czarno-żółty), i pomysłowość Guido Westerwellego, miała więcej sprawiać kłopotów
Merkel, niż ostrożne vota separata Steinmeiera. Oboje co prawda byli przeciw
poparciu inwazji na Libię w 2011 roku (s. 112), co zresztą w Londynie, Paryżu i Waszyngtonie wywołało stare lęki przed niemiecką Sonderweg (koncepcją
rozwoju Niemiec jako odrębnej drogi od drogi liberalnego Zachodu), ale już
pomysły szefa liberałów by wycofać arsenał nuklearny USA z Niemiec, czy
jego poparcie dla greckich „utracjuszy", za jakich się ich uważa w Niemczech podzieliły ich. Z czasem jednak sojusz stał się coraz ściślejszy.
Następny szef liberałów Philipp Roesler też potrafił zaskoczyć np.
propozycją powołania Joachima Gaucka na prezydenta po dymisji Wulffa, bez
konsultacji z Merkel (s. 116). Pani kanclerz nie kontroluje więc wszystkiego i nie ma takiego zamiaru.
Merkel ceni USA, i lubi rozmawiać w Berlinie z Amerykanami (s. 129) ale nie bezkrytycznie, uważa,
że kraj ten ma problemy z samoświadomością i świadomością swej roli w świecie
(s. 127). Ceni Hilary Clinton i dopingowała ją przeciw Obamie, który jest dla
niej zagadką, ceni też Condoleezzę Rice, zwłaszcza jako naukowca. USA są
dla Merkel zbyt konserwatywne, „przesunięte na prawo", stąd unika ona
zwodniczych analogii z Europą, nie lubi Tea Party, którzy dla niej są jedynie
burzycielami, i stanowią jeden z tych zupełnie „nieeuropejskich elementów"
Ameryki, bezwzględnych i radykalnych. Ceni tradycję Reagana, ale wybiórczo,
ma mu za złe to, że w 1986 roku w Reykjaviku odrzucił pomysł Gorbaczowa , by
drastycznie ograniczyć nuklearne arsenały (s. 132), zupełnie jakby chciał,
by zimna wojna trwała wiecznie, wtedy miała zwątpić na chwilę, czy USA
faktycznie dobrze reprezentują zachodnie ideały. Jednak uznała za równie głupie
zachowanie Schroedera w 5 sierpnia 2002 roku, gdy na placu operowym w Hanowerze,
krytykował nieodpowiedzialną amerykańską „przygodę" iracką (s. 135).
Zdaniem Merkel, a także Edmunda Stroibera (szefa CSU), było niepotrzebne
dzielenie Europy na wrogie obozy, i niepotrzebną demonstrację słabości
Zachodu wobec Iraku (Merkel uważa, że wie jak myślą dyktatorzy). W lutym
2003 roku „Washington Post" opublikował jej wypowiedź, w której skrytykowała
Schoredera i francuskie pohukiwania na Polskę. Miało to wielkie znaczenie,
ponieważ od wyborów 2000 roku w USA, Ameryka stała się neokonserwatywną
dziuplą niepojmowalną dla większości Niemców (s. 141). Krytykowała
jednocześnie USA za Guantanamo i to uspokoiło UE, że Merkel nie stała się
neokonserwatystką. W 2008 roku wbrew Bushowi odmówiła poparcia dla
stowarzyszenia Gruzji i Ukrainy z NATO (Bushowi wystarczało, że są
antyrosyjskie, Merkel zwróciła uwagę, że są zbyt niestabilne politycznie);
Bush był w szoku, a Putin zaskoczony i wdzięczny (s. 145). Merkel lubiła dość
Busha, ale jego familiarność i wiejskość zbijała ją nieco z tropu, unikała
jednak wszystkich sytuacji, które cuchnęły zimną wojną. Obama z kolej
wzbudzał u niej nieufność, z powodu talentu oratorskiego. Kornelius
przypuszcza zazdrość; Merkel bowiem nie jest wielką mówczynią (s. 148).
Dodatkowo można wspomnieć, że w RFN to typowe, że politycy mówią poniżej
swych możliwości oratorskich, bo pełna pasji oracja kojarzy się z Hitlerem… Szkoda, że Kornelius tego tematu nie porusza. Analityczność i introwertyzm zbliża ich do siebie, choć z drugiej strony nie lubi jak ktoś
generalizuje, że Bush to samo zło, a Obama wszystko co najlepsze. W każdym
razie introwertyzm Obamy, i jego niebycie w polityce zagranicznej,
nie stanowiły dla niej aż takiego szoku jak dla szefów innych państw
UE, którzy brali z początku jego rezerwę za wyraz niechęci politycznej (s.
149). W 2011 roku jednak Obama nadał Merkel Medal Wolności USA. W 2007 roku
Niemcy zastosowały pewien trick, kiedy NATO domagało się większej
niemieckiej obecności w Afganistanie, wysłały samoloty Panavia Tornado, które
wymagały obsługi naziemnej (zamiast piechoty — s. 162), w Niemczech dość
dużym problemem była wojna bez wypowiedzenia wojny, stąd ta rezerwa. Inne też
były jej zapatrywania na „arabską wiosnę", niż mieli Amerykanie,
Francuzi (uważała, ze Sarkozy szuka po prostu poklasku wewnątrz kraju), czy
jej koalicjant FDP (Westerwelle porównywał „wiosnę" z jesienią narodów
1989 roku, dla niej podobieństwa były minimalne — s. 171). Co ciekawe,
Merkel dość długo wierzyła, że USA również nie poprą ataku na Libię (s.
173), nie była zachwycona, że w tej sprawie Niemcy skończyły w jednym obozie z Rosja i Chinami, mimo iż znalazły się tam także demokratyczne Indie i Brazylia.
1 2 Dalej..
« Recenzje i krytyki (Publikacja: 10-11-2013 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 9411 |
|