|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Państwo i polityka » Ekonomia, gospodarka, biznes
Hi-tech made in Poland czyli asy polskiej gospodarki [1] Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
W niedawnym programie gospodarczym w tv pan ekspert stwierdził, że Polska ma jeden swój produkt, dzięki któremu liczymy się na świecie: palety, w produkcji których zajmujemy drugie miejsce na świecie, za Niemcami. W 2012 roku 102 krajowych producentów wyprodukowało 18,2 mln palet, opanowując 1/4 światowego rynku palet. Uwaga miała mieć charakter komiczny, ilustrując zapaść polskiego przemysłu.
Palety wybrano niestety tendencyjnie. Jeśli miałoby być śmiesznie, lepiej byłoby wspomnieć o drugim miejscu na świecie małopolskiej firmy Christ Sp. z o.o. w produkcji opłatków i komunikantów.
Dewocjonalia
„Wysyłamy całe kontenery do Włoch, Kanady czy Stanów Zjednoczonych" chwaliła się prezes Alicja Zięba. W 2009 firma zatrudniała ponad 100 osób i wytwarzała ok. 800 mln komunikantów rocznie, z czego na eksport szło 70%. Polski przemysł dewocjonalny obejmuje ponad 20 tys. różnych produktów, w tym hostie niskoglutenowe, bielizna kielichowa itd. Rynek dewocjonalny niechętnie poddaje się badaniom, więc niełatwo dotrzeć do danych pokazujących jego wielkość i dynamikę. Krajowy rynek szacowany jest na 200-300 mln zł.
Jasna Góra jest szóstym największym na świecie centrum pielgrzymkowym (po Rzymie, Guadalupe, San Giovanni Rotondo, Lourdes i Fatimie), a została wypromowana przez Jana Pawła II. Rocznie odwiedza ją 3-4 mln turystów religijnych. Tym niemniej wiele wskazuje na to, że krajowy rynek dewocjonalny kurczy się, rośnie zaś sprzedaż zagraniczna. Niemieckie firmy dewocjonalne z dużymi tradycjami narzekają, że tracą rynek na rzecz tańszych produktów z Polski. Handlarze spod Jasnej Góry są tymczasem zaniepokojeni zmianą zachowań polskich konsumentów: pielgrzymi przybywają coraz częściej „tylko po to, by się pomodlić". Dodatkowym problemem jest nowy papież, którego retoryka coraz bliższa jest „przeganianiu kupców ze świątyni".
Być może owo „uduchowienie" to po prostu efekt ubożenia. Tomasz Cukiernik, doktorant Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie, powołując się na dane GUS, przedstawił spadek siły nabywczej polskiej pensji na przestrzeni ostatniej dekady (2004-2013) na produkty podstawowe (procent wyraża skalę spadku siły nabywczej): m2 mieszkania: -1,9%, benzyna: -7,6%, olej napędowy: -18,9%, prąd w Warszawie: -10,8%, gaz ziemny: -30,4%, chleb: -13,1%, wołowina: -35,4%, mleko: -23,1%, cukier: -23,1%. Nie dziwi przeto, że mniej zostaje na figurki i medaliki.
Dodatkowo sama branża ulega postępującej tandetyzacji. Trudno już o rękodzieła. Króluje masówka z Chin. Niegdyś tygodnik Wprost opisywał wyznanie polskiego biskupa, który postanowił kupić sobie świętą pamiątkę w Watykanie, a w domu stwierdził, że produkt był „made in Poland", co więcej — z fabryczki leżącej nieopodal jego kurii. Dziś także polscy producenci produkują lub kupują produkty z Chin. Stąd krajowi wytwórcy zaczynają odwoływać się do retoryki „fair trade", opisując złe warunki pracy na jakie skazani są biedni buddyści.
Wyobrażenia o Chinach jako kraju III świata, gdzie ciemięży się mrowie ludu za miskę ryżu, to naiwne głupstwa, które wciąż pokutują w wielu zachodnich głowach. Wydaje się, że Chinom odpowiada rola dyskretnego i przyczajonego (ekonomicznego) władcy świata. Nie zawsze już Chiny są najtańszym producentem i niektórzy zachodni producenci wolą przenosić produkcję z Chin np. do Turcji.
Tandetyzacja dotyczy nie tylko dewocjonaliów, ale i całej branży jubilerskiej. Jeśli komuś kojarzy się ona z kamieniami i metalami szlachetnymi, powinien zaktualizować swoją wiedzę: dziś w jubilerstwie króluje groszowy chłam, klasyczne błyskotki, sprzedawany po dawnych luksusowych cenach. Jubilerstwo jak mało co przypomina dziś średniowieczny handel „świętym powietrzem" i „piórami archanielskimi". Krajowa branża zdominowana jest przez kilka ogólnopolskich sieci, co ciekawe — są to polskie sieci — które wydają wielkie pieniądze na reklamę i świetnie się rozwijają. Pracownicy, niestety mają coraz gorzej, choć na tle ogólnej sytuacji na rynku pracy — nie mają specjalnych powodów do narzekania.
*
Pan ekspert, o którym wspomniałem na początku, narzekał na to, że w Polsce zniszczona została produkcja i przemysł i ja podzielam tę opinię. W Polsce zniszczono wiele świetnych lub przyzwoitych zakładów produkcyjnych, by zrobić miejsce dla importu. Można to zilustrować wyrazistymi przykładami z wielu branż. Nieprawdą jest jednak teza, że w Polsce przemysł umarł a jedyne co się trzyma to palety.
Pierwiastki
KGHM jest największym na świecie producentem górniczym srebra, z produkcja roczną 1275 ton. Ta sama firma jest siódmym na świecie producentem miedzi oraz trzecim na świecie producentem renu. W 2013 KGHM został polskim zwycięzcą konkursu Randstad Award, czyli jest najatrakcyjniejszym polskim pracodawcą (od wielu lat firma wygrywa tego typu rankingi). Spółka państwowa może być więc nie tylko potentatem światowej gospodarki, ale i najlepszym pracodawcą.
Również w produkcji węgla jesteśmy w światowej czołówce.
Jabłka
Niedawno Polska zdobyła mistrzostwo świata w eksporcie jabłek. W 2012 Polska wyprodukowała 2,5-3 mln ton jabłek, z czego 60% poszło na eksport. Jeszcze w sierpniu 2013 światowa czołówka eksporterów wyglądała następująco: 1 miejsce — Chiny, 2 miejsce — USA, 3 miejsce — Polska. Po podsumowaniu całego sezonu Polska wyprzedziła nie tylko USA, ale i Chiny. To rzecz niebanalna wyprzedzić w czymś Chiny, które potrafiły odebrać nam palmę pierwszeństwa nawet w dewocjonaliach. Podkreślmy jednak, że dotyczy to eksportu a nie całej produkcji (w tej ostatniej jesteśmy na piątym miejscu, po Chinach, USA, Indiach i Turcji). W eksporcie pokonaliśmy jednak Chiny: 1,2 mln ton Polski wobec 1 mln ton Chin.
Co ciekawe: zwycięstwo było możliwe dzięki Rosji, która bije rekordy importu polskich jabłek (90% importu to polskie jabłka, wzrost importu z Polski o 70% wobec ubiegłego roku). Główni odbiorcy polskich jabłek: Rosja — 750 tys. Ton, UE — 250 tys. Ton. Znaczącym odbiorcą jest także Białoruś. Niemcy zaś w 2012 kupiły 95% wyprodukowanego w Polsce soku jabłkowego (w 2012 wyprzedziliśmy w produkcji koncentratu jabłkowego USA, plasując się na drugim miejscu za Chinami).
Utraciliśmy natomiast rynek ukraiński, na którym jeszcze w 2012 roku 95% importowanych jabłek pochodziło z Polski. Paradoksem jest, że polskie jabłka można eksportować do Rosji, Algierii, Egiptu czy na Białoruś, , a nie można do USA, które chronią swój rynek jabłek (o wartości 3 mld dolarów). Polskie jabłka zdobywają za to Zatokę Perską. Prezes Regionalnej Izby Gospodarczej w Łodzi wyjaśnia, że jest to możliwe po części dlatego, że obecni decydenci w Arabii Saudyjskiej w okresie PRL studiowali w Polsce i dziś wolą sprowadzić jabłka z Polski niż np. z Brazylii. I jest to niezbędne, jeśli mamy utrzymać miejsce w światowej czołówce. Prezydent Putin dąży bowiem do zrzucenia „jabłkowej zależności" Rosji od Polski. Więcej na ten temat: Poland passes China as largest apple exporter, Fresh Plaza, 4 listopada 2013.
Meble
Polska jest także światowym potentatem w produkcji mebli. 1 miejsce — Chiny, 2 — Niemcy, 3 — Włochy, 4 — Polska. W tym roku wartość eksportu może sięgnąć 28 mld zł. Niestety ani rynek polski ani europejski nie są dla polskich producentów nazbyt przychylne. Polacy nie są zbyt zainteresowani krajowymi meblami. W Europie również polska marka nie jest ceniona, więc polskie meble często sprzedawane są pod zagranicznymi markami, realizując zlecenia dużych koncernów (np. firma Adriana była największym dostawcą mebli tapicerowanych dla IKEA). Dlatego największe perspektywy i nadzieje na budowanie marki wiąże się z Białorusią, Ukrainą, Rosją, krajami Zatoki Perskiej i Afryką. Jedną z głównych polskich firm jest Black Red White, która posiada ponad 1100 salonów sprzedaży poza Polską. Firma Kler założona została jeszcze w 1973 przez tapicera Piotra Klera, który dziś zatrudnia ok. 800 osób i specjalizuje się w luksusowych meblach wypoczynkowych. Pod względem wolumenu eksportowego Polska jest na drugim miejscu — za Chinami.
Pociągi
Polski przemysł produkcji pociągów upadł po 1998 w wyniku prywatyzacji i sprzedaży PaFaWagu. Odrodził się w 2007, kiedy gliwicki Newag, należący do Zbigniewa Jakubasa, stworzył EZT 19WE. Z pomocą środków z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju krajową technologię rozwinęła także bydgoska PESA. Dziś firmy te należą do światowych liderów branży, zwłaszcza PESA. W kraju ich rozwój bywał niekiedy nawet hamowany. Np. kiedy Newag miał na swoim koncie wyprodukowanie 4 jednostek pociągów elektrycznych (ezt), przetargi ustawiało się z warunkiem: firma musi mieć na swoim koncie wyprodukowanie min. 5 jednostek ezt. PESA w dużej mierze rozwinęła się dzięki zainteresowaniu rynków zagranicznych (Litwa, Ukraina). Zaczęła też zdobywać nagrody międzynarodowe.
Przełomem stał się 2006 rok, kiedy w kraju zawarła „kontrakt stulecia" o wartości 1,5 mld zł na dostawę 186 tramwajów dla kilku polskich miast. W kolejnych latach PESA robiła pociągi dla Włoch, Węgier, Czech, Białorusi, Rosji, Rumunii, Bułgarii, Kazachstanu. O tym jaka to marka świadczy fakt, że PESA potrafi wygrywać wielkie przetargi w Niemczech z potężnymi niemieckimi firmami. Tramwaje Moskiewskie biorą od Pesy w latach 2014-2015 120 tramwajów za sumę szacowaną na ok. 900 mln zł. Rekordem będzie zamówienie od Deutsche Bahn z września 2012 o wartości ok. 1,2 mld euro. I to jakie! Pesa pokonała Siemensa i zgarnęła mu sprzed nosa olbrzymi kontrakt od niemieckich kolei! W Polsce tymczasem nie najlepiej. Ostatnio jednak sytuacja zaczyna się zmieniać. W czerwcu 2013 Pesa wygrała przetarg o wartości ok. 430 mln zł na modernizację 150 wagonów PKP IC. Obecnie PESA rozwija pociągi hybrydowe.
Traktory
Dobre perspektywy otworzyły się przed Ursusem, producentem ciągników. W 2012 otworzyli fabrykę w Bośni i Hercegowinie, a we wrześniu 2013 zawarli umowę o wartości 90 mln dolarów ze spółką wojskową METEC, należącą do rządu Etiopii, na dostawę w ciągu dwóch lat aż 3 tys. ciągników. Nie wiem czy będą to jakieś traktory bojowe, lecz Ursus ma tutaj bogate doświadczenie (w latach 1930-39 wyprodukowali 737 czołgów i 700 ciągników wojskowych). Szereg pozytywnych zmian w polskiej gospodarce przyszło po objęciu teki ministra gospodarki przez Janusza Piechocińskiego.
1 2 Dalej..
« Ekonomia, gospodarka, biznes (Publikacja: 28-11-2013 Ostatnia zmiana: 29-11-2013)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 9464 |
|