Złota myśl Racjonalisty: Korporacje religijne przedstawiają swe teksty jako jedyne źródła gwarantowanej prawdy. Dążą do minimalizacji znaczenia intuicji, wróżb, tradycji ustnego przekazu oraz
jednostek obdarzonych niezwykłymi właściwościami, bo wszystko to wymyka się spod kontroli.
Na świętego Mikołaja Sejm zaskoczył nas podarkiem w postaci uchwały o ustanowieniu 2014 Rokiem Św. Jana z Dukli. O samym świętym polecam mój tekst sprzed dekady. Kiedy partie zorientowane na prawicowy i wiejski elektorat forsują tego rodzaju inicjatywy, sytuacja jest zrozumiała — tego należy się od nich spodziewać. Kiedy jednak Sejm uchwala rok na cześć prowincjonalnego świętego ponad politycznymi podziałami — mamy polityczną zagwozdkę. Na tym polega owo zaskoczenie.
Po głosowaniu nad św. Janem z Dukli. Czym wicepremier Piechociński mógł rozbawić Donalda Tuska i Radosława Sikorskiego?
W internecie pojawiły się komentarze o oszołomach i fanatykach sejmowych. Tyle że to nic nie ma wspólnego z garstką realnych oszołomów sejmowych spod sztandaru Ojca Dyrektora. Za św. Janem z Dukli głosują Donald Tusk, Łukasz Tusk, Sławomir Nowak, Jan Vincent-Rostowski, Grzegorz Schetyna, Radosław Sikorski, Bartosz Arłukowicz, Małgorzata Kidawa-Błońska, Joanna Mucha, Julia Pitera. Nawet poseł Iwiński, który grzmi o tym, że Sejm podejmuje za dużo uchwał dotyczących świętych — nie głosuje przeciw, a jedynie się wstrzymuje. Uchwała o św. Janie z Dukli przeszła głosami PO, PiS, PSL i Solidarnej Polski. W tych klubach nie było ani jednego głosu przeciw czy wstrzymującego. Wszyscy jak jeden mąż głosowali za. Przy czym PO nawet karniej, gdyż w głosowaniu nie brała udziału tylko jedna posłanka, podczas gdy w PiS — 5. Przeciwko uchwale byli posłowie Twojego Ruchu, zaś klub SLD wstrzymał się od głosu (przy czym 3 posłów tego klubu głosowało za świętym, a 6 — przeciw).
Św. Jan z Dukli to święty kultywowany w okresie największego upadku Rzeczypospolitej, w czasie wojen z Rosją (1654-1667). Beatyfikowany i podniesiony do rangi patrona Polski w okresie „nocy saskiej".
Nie potrafię odgadnąć, co Sejm chciał nam dać do zrozumienia ogłaszając rok celebracji św. Jana z Dukli. Jego kult rozpowszechnił się w środowisku żołnierskim, czyli jedyne klarowne odesłanie to jest okres wojen polsko-rosyjskich. W XXI wieku modlitwa nie należy już do najsolidniejszych środków obronnych.
W dyskusji nad świętym pojawiło się odesłanie do lewitacji świętego, który dwieście lat po swej śmierci latał nad Lwowem, czym miał odstraszyć wroga. Niech sobie wierni czczą jakich chcą świętych. Czy jednak do spraw kultowych musi się mieszać Sejm Rzeczypospolitej? Wygląda to jak poszturchiwanie Niedźwiedzia dukielskim latawcem.
Beatyfikacja Jana z Dukli nie zapobiegła upadkowi Rzeczypospolitej. Czy posłowie liczą, że tym razem święty sprawi się lepiej? Dopiero w okresie stanisławowskim do głosu doszła Polska Oświecona, ratująca kraj środkami racjonalnymi i skutecznymi. Do tego dziedzictwa warto nawiązywać i je promować...
Po przegłosowaniu uchwały w ławach rządowych zapanowała wesołość, co skrupulatnie zarejestrowały kamery sejmowe ATMu. Poseł Piechociński, który jako jeden z niewielu ludowców głosował przeciwko budowaniu „katolickiej tożsamości w Europie", rozbawił czymś niezwykle premiera Tuska i Radosława Sikorskiego. Czy był to żart z tych z kategorii 196KK?
Przypomnę, że wciąż jeszcze nie poświęcono roku Braciom Polskim, temu najbardziej kulturotwórczemu elementowi Polski renesansu. 30 sierpnia 1658 Sejm Rzeczypospolitej podjął haniebną uchwałę o wygnaniu „arian" z Polski. Obchodziliśmy już rok Piotra Skargi, który głosił antyariańskie kazania. Sejm powinien upamiętnić braci polskich, zaczynając od potępiania uchwały z 1658. Tak widzę proces rekonstrukcji dawnej polskiej tolerancji religijnej.
By oddać Sejmowi sprawiedliwość trzeba wspomnieć, że tego samego dnia, poza św. Janem z Dukli rok 2014 poświęcono dwóm innym Polakom: Janowi Karskiemu i Oskarowi Kolbergowi. Szczególnie rad jestem z Kolberga, gdyż był to człowiek nauki, ewangelik, wybitny polski etnograf żyjący w latach 1814-1890, który jako pierwszy w historii polskiej etnografii zebrał i usystematyzował według regionów rodzimą kulturę ludową w monumentalnym dziele zatytułowanym Lud. Jego zwyczaje, sposób życia, mowa, podania, przysłowia, obrzędy, gusła, zabawy, pieśni, muzyka i tańce. W latach 1857-1890 wydał 33 tomy Ludu.... Niedługo po śmierci wydano jeszcze 3 tomy z jego spuścizny. Część jest już zelektronizowana i dostępna na stronach Instytutu im. Oskara Kolberga. To wielkie dzieło poznania jest nieocenione w aspekcie budowania nowej Rzeczypospolitej, na ruinach rozpadłej szlacheckiej — Rzeczpospolitej, której integralnym i równoprawnym składnikiem jest także jej lud.
Jeśli ktoś chce spróbować zrozumieć, o co mogło chodzić posłom z latającym świętym, zamieszczam niżej materiały sejmowe na ten temat: projekt uchwały wraz z uzasadnieniem (po obróbce komisyjnej usunięto zeń wzmiankę o budowaniu w oparciu o św. Jana z Dukli „katolicką tożsamość w Europie") oraz zapis posiedzenia Sejmu z gościem specjalnym, gwardianem z Dukli, ojcem Micheaszem z zakonu bernardynów, na którego egzotycznym imieniu poległa prowadząca posiedzenie Marszałek Ewa Kopacz.
Ojciec Micheasz
Uchwała Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 6 grudnia 2013 r. w sprawie ustanowienia roku 2014 Rokiem św. Jana z Dukli
Z okazji 275. rocznicy ustanowienia św. Jana z Dukli patronem Polski oraz 600. rocznicę jego urodzin, Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, mając na uwadze zasługi świętego dla naszego kraju pragnie oddać mu hołd, ustanawiając rok 2014 rokiem św. Jana z Dukli.
275. rocznica ustanowienia św. Jana z Dukli patronem Polski wpisuje się w szereg działań władz polskich, które doceniały jego walkę o prawdę, wierność Bożym przykazaniom oraz o ofiarną miłość do Ojczyzny. Niech pamięć jego działań, zmierzających do troski całego Narodu o wspólne dobro w duchu sprawiedliwości społecznej i miłości bliźniego, będzie fundamentem naszej (katolickiej) tożsamości w Europie.
Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, przekonany o szczególnym znaczeniu wstawiennictwa świętego dla naszego Kraju, w 275. rocznicę ustanowienia świętego patronem Polski oraz w 600-lecie jego urodzin, ogłasza rok 2014 Rokiem św. Jana z Dukli.
UZASADNIENIE
Jan z Dukli urodził się około 1414r. w katolickiej rodzinie mieszczańskiej w Dukli, mieście położonym na szlaku handlowym wiodącym z Polski do ówczesnych Węgier.
Według dawnej tradycji, potwierdzonej w XVII w. przez urząd wójtowski w Dukli, Jan w młodym wieku prowadził życie pustelnicze w okolicach Dukli, w grocie skalnej Zaśpit, oraz pod górą Cergową.
Do Zakonu Braci Mniejszych wstąpił w dojrzałym wieku, posiadając gruntowną wiedzę teologiczną i znajomość języka niemieckiego.
Po przyjęciu święceń kapłańskich Jan z Dukli sprawował wiele ważnych funkcji, zarówno w życiu klasztornym jak i społecznym. Jan z Dukli był przełożonym w klasztorach w Krośnie i we Lwowie, kustoszem kustodii ruskiej z ośrodkiem we Lwowie. Prowadził też działalność duszpasterską wśród mieszczan niemieckich skupionych przy kościele szpitalnym pod wezwaniem Świętego Ducha we Lwowie, gdzie zasłynął z porywających kazań.
W 1461 r. brał czynny udział w akcie zmniejszania ciężarów chłopom ze wsi klasztornej w Czyszkach koło Lwowa.
Kierując się pragnieniem doskonalszego życia zakonnego, bliższego ideałom franciszkańskich, w 1463 r. przeszedł do Zakonu Braci Mniejszych Obserwantów, zwanych w Polsce Bernardynami, wśród których spędził 21 lat. Znaczny okres życia przebywał w klasztorze we Lwowie, sprawował urząd kaznodziei i spowiednika. Krótki czas mieszkał w Poznaniu.
Jan z Dukli prowadził szeroko zakrojoną działalność charytatywną. Osobiście odwiedzał chorych, udzielał im sakramentów, bogatych prosił o jałmużnę na rzecz ubogich, sam dzielił się z głodnymi swoimi posiłkami przy furcie klasztornej.
W środę 29 września 1484 r. Jan z Dukli zmarł w celi lwowskiego klasztoru. Został pochowany bez trumny, w ziemnym grobie, w chórze zakonnym kościoła św. Bernardyna ze Sieny i Andrzeja Apostoła we Lwowie.
Ewangeliczne życie bernardyńskiego zakonnika Jana z Dukli oraz jego żarliwość w spełnianiu misji duszpasterskiej nie odeszły w niepamięć po jego śmierci. Dały natomiast początek jego czci. Ośrodkiem kultu pośmiertnego stał się jego grób. Licznie gromadząca się przy grobie Jana ludność modliła się i wzywała jego wstawiennictwa przed Bogiem. Było to świadectwem przekonań wiernych w jego orędownictwo, a zarazem świętość.
Do jego grobu pielgrzymowali królowie Polski: Zygmunt III Waza, Władysław IV Waza, Jan Kazimierz w 1636 r. jako królewicz, Michał Korybut Wiśniowiecki wraz z królową Eleonorą, a także Jan III Sobieski wraz z królewiczem Jakubem, legatem papieskim Horacjuszem Pallavicinim i kardynałem Michałem Radziejowskim. Przedstawiciele znanych rodów szlacheckich: Sobieskich, Zamojskich, Chodkiewiczów, Żółkiewskich, Wiśniowieckich, Zasławskich, Koreckich, Czetwertyńskich, Czartoryskich, korzystali z każdego pobytu we Lwowie, by osobiście oddać cześć relikwiom Błogosławionego. Niemal każdy z arcybiskupów lwowskich sprzyjał procesowi wyniesienia Jana na ołtarze. Także i arcybiskupi ormiańscy oddawali mu cześć. Arcybiskup Mikołaj Torosowicz (1635), niedługo po zawarciu unii, w uroczystej procesji dziękczynnej, poprowadził Ormian lwowskich do groby Błogosławionego.
Kult Jana z Dukli szybko rozpowszechnił się w środowisku żołnierskim. Na szybki rozwój kultu znaczny wpływ miały czynniki zewnętrzne. Wojny z Turcją, Moskwą i Szwecją, a zwłaszcza najazdy tatarskie, niosły ze sobą liczne pożogi, rabunki oraz plagę jasyru. Ludzie nękani wieloma klęskami dziejowymi, często nie mogąc się przed nimi obronić, szukali pomocy nadprzyrodzonej. Tak też było w roku 1648. Po zwycięstwie pod Piławcami (23 IX 1648) Bohdan Chmielnicki udał się pod Lwów. Pod koniec września rozpoczął oblężenie miasta. Perspektywy obrony były znikome. W takich warunkach obrońcy zaufali bardziej opiece Bożej aniżeli własnym siłom. Kościoły Lwowskie, a zwłaszcza bernardyński, zapełniły się rzeszą wiernych. Ludność niemal przez cały czas oblężenia modliła się przed relikwiami Jana i wierzyła, że tylko dzięki jego wstawiennictwu miasto może zostać ocalone. Modlitwy zostały wysłuchane. Chmielnicki przyjął od miasta okup i spod Lwowa wyruszył na Zamość. To niespodziewane ocalenie miasta opinia publiczna przypisała Błogosławionemu. Powyższy sąd został dodatkowo wsparty świadectwem mieszczan: Macieja Szykowicza i Mikołaja Bernecika, złożonym najpierw wobec rady miejskiej (1648), później przed królem Janem Kazimierzem (1649). Stwierdzili oni, że podczas oblężenia Lwowa widzieli Jana unoszącego się w powietrzu nad klasztorem bernardynów. Przerażeni tym widokiem wrogowie ustąpili spod miasta. Jako wotum dziękczynne mieszkańcy Lwowa procesyjnie zanieśli do grobu Jana z Dukli dużą srebrną tablicę przedstawiającą miasto i unoszącą się nad nim postać Obrońcy. Po 1648 r. na ścianie ratusza namalowano jego portret, a umieszczony pod nim napis w języku łacińskim głosił: Błogosławiony Jan z Dukli Mieszkaniec miasta. Od 1648 r. ludność zaczęła powszechnie określać go, jako Błogosławionego, patrona Polski. Jak silna była wiara w opiekę Jana nad Miastem w czasie klęsk dziejowych, widać na przykładzie wydarzeń rozgrywających się w roku 1676. Po wyzwoleniu spod oblężenia turecko-kozackiego mieszkańcy Lwowa umieścili nad bramą Halicką murmurowany posąg swojego opiekuna oraz tablicę wotywną, zaś nad bramą Krakowską — jego portret. Seweryn Michał Rzewuski, krajczy koronny i jego żona Antonina z Potockich ufundowali w październiku 1736 r. pomnik — kolumnę błogosławionego Jana. Smukła kolumna, osadzona na rokokowej podstawie, została zwieńczona figurą klęczącego z rozłożonymi rękoma Błogosławionego.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.