|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Światopogląd » Irreligia
Chroń nas Panie od przyjaciół, czyli o czym pisać nie chcę Autor tekstu: Paulina Machiavella
Nie napiszę o Dorocie Nieznalskiej. Nie napiszę o tym, jak się broniła: „...Chodziło jej wyłącznie o porównanie cierpienia, jakie narzucają sobie mężczyźni w siłowniach, z cierpieniem chrześcijan". Po ośmiu latach procesowania się ostatecznie została uniewinniona. Nie napiszę o tym, że uważam, że głupio się broniła. Nie napiszę o tym, że nie uważam, że nie powinna nawet stanąć przed sądem. Oczywiście mowa o jej instalacji „Pasja" i przygodach związanych z tym „dziełem". Nie napiszę o tym, że mnie śmieszy (choć w gruncie rzeczy nie ma w tym nic śmiesznego) zachowanie kilku posłów LPR, którzy uznali, że zestawienie krzyż + cipka ich obraża. W końcu mnie też obraża zestawienie cipka + krzyż, poza tym wydaje mi się, że istnieją znacznie lepsze zestawienia (a nawet konstelacje!): cipka +..., ale o tym też nie napiszę. Reakcja posłów mnie nie dziwi, przecież mitologia chrześcijańska w dużej mierze opiera się na czymś, co dla siebie nazywam dogmatem kastracyjnym. Ale o tym innym razem.
Nie napiszę o tym, jak katolicy ekstatycznie i z pełnym pasji zaangażowaniem całują rzeźbę [trupa] Jezusa. To jeden z rytuałów świąt wielkanocnych. Całuje się ciało Jezusa, a konkretnie jego rany: stopy, dłonie, głowę i brzuch. Z reguły jest to bardzo umięśniony brzuch [na marginesie: nie ma nic wspólnego z jakimkolwiek ukrzyżowanym brzuchem, jest anatomicznie niepoprawny]. Nie napiszę też o tym, że Chrystus przedstawiany jest zwykle bardzo sexi. W każdym razie jeszcze nie widziałam brzydkiego Jezusa. Nie, jednak widziałam co najmniej jednego — tego od Cecilii Gimenez.
Nie napiszę o tym, że nie rozumiem dlaczego podekscytowani katolicy burzą się przeciw instalacji Jacka Markiewicza „Adoracja Chrystusa". Nie będę się zastanawiać nad podobieństwami między katolickimi rytuałami, a artystyczną instalacją . Nie napiszę o tym, że nie podoba mi się 'dzieło' pana Markiewicza.
Nie napiszę o Adamie Darskim i o jego obscenicznym zachowaniu. Przyjęłam taką zasadę, że mówię dzieciom, kiedy przekraczają normy (społeczne; albo normę mojej cierpliwości). Gdy już jestem pewna, że rozumieją, a nadal z różnych względów zachowują się źle — ignoruję je. W ten sposób nie zyskują mojej uwagi (w tym przypadku byłaby to „zła uwaga"). Nie napiszę o Nergalu, bowiem zakładam, że ktoś z jego bliskich, kto podjął trud wychowania go, uprzedził także, że używanie wulgaryzmów jest po prostu nieeleganckie. Ponadto pan Nergal jest dorosłym człowiekiem, nie dzieckiem. Nie napiszę o tym, że, choć nie popieram jego zachowania, jednocześnie uważam, że został postawiony przed sądem niesłusznie.
Nie napiszę o „Piss Christ" Andersa Serrano.
Nie napiszę o wybrykach Pussy Riot.
Nie napiszę o Dorocie Rabczewskiej, która w wywiadzie prasowym, jakiego udzieliła kilka lat temu, powiedziała, że 'bardziej wierzy w dinozaury niż w Biblię', bo — jej zdaniem — „ciężko wierzyć w coś, co spisał jakiś napruty winem i palący jakieś zioła". Pytana, o kim mówi, dodała: „O tych wszystkich gościach, którzy spisali te wszystkie niesamowite historie". (...) Według niej „napruty" oznacza „pozytywnie nastawiony", „wino było mszalne", a „zioła z pewnością mogły być lecznicze". Przyznam, że jest to dla mnie mętny wywód. Począwszy od wiary w dinozaury. Nie można w nie wierzyć lub nie. One były. Są na to dowody. Bynajmniej nie w Biblii. Z panią Rabczewską nie łączy mnie sympatii nić, nie podziwiam jej twórczości, ale nie napiszę też o tym, że w tej sprawie jej kibicowałam. Swoją drogą nie napiszę także o tym, że to nie ona pierwsza użyła podobnego sformułowania. Była to trawestacja [świadoma?] Kena Smitha, który powiedział, że „Jeśli listy Jan pisał po trawce, to przy Apokalipsie musiał być chyba na LSD", co p. Rabczewska mogła przeczytać w "Bogu urojonym". Nie napiszę też o tym, że przed sądem zapewniała, iż nie miała zamiaru nikogo obrazić, ani że taka linia obrony wprawia mnie w zażenowanie.
Nie napiszę o sprawie Abelarda Gizy, bo przecież sprawy nie było. Komik odważnie „żartował" z głowy kościoła. Sprawa została umorzona, ponieważ w czasie, gdy „dowcip" pojawił się na antenie, nie było papieża, więc nie wiadomo czy, ale przede wszystkim kogo obraził.
Nie napiszę o Macieju Zieniu, nie napiszę o Łukaszu Szczygielskim. Nie napiszę także o tym, jak jałowe według mnie jest zajmowanie się krzyżem w sejmie. Nie napiszę o żenującej wystawie „In God we trust" w Zachęcie.
Nie napiszę jeszcze o wielu podobnych historiach i ludziach.
Sama mogę naprędce wymyślić kilka obrazoburczych instalacji i dowcipów. Proszę bardzo:
- zamiast Jezusa frasobliwego, Jezus na sedesie,
- Jezus z widocznym wzwodem mówi: „Pozwólcie dzieciom przychodzić do mnie",
- Jezus długowłosy — pierwszy apostoł gender
Wstyd mi pisać dalej.
Napiszę o tym, że jest mi przykro, że jako wojująca ateistka mogę być kojarzona z wybrykami, w których główną rolę odgrywa uryna, a nie rzeczowe argumenty.
Napiszę o tym, że uważam, że to w bardzo złym guście.
Napiszę o tym, że nie chcę być kojarzona z czymś takim.
Napiszę o tym, że nie wiem jak, nie umiem i nie chcę bronić takich występów.
Napiszę o tym, że zarzucą mi, że muszę uciekać w tanią prowokację a to zapewne dlatego ,że nie potrafię rozmawiać merytorycznie.
Napiszę o tym, że to nie sztuka, a sztuczka. Marna. Marniutka.
Napiszę o tym, że powiedzą, że muszę atawistycznie znakować teren, by zwrócić na siebie uwagę. Napiszę o tym, że chyba tylko jeden bóg może mnie chronić przed krótkowzrocznym działaniem tych ludzi.
Napiszę o tym, że jako niewierząca wolę walczyć siłą argumentu, nie argumentem chamstwa.
Dziękuję P.
« Irreligia (Publikacja: 18-12-2013 )
Paulina MachiavellaAktorka, czasami aktywna fanka tytoniu, córka, doktorantka UAM, instruktorka teatralna, mama, prezes stowarzyszenia OFFERA, przyjaciółka, szczęśliwa posiadaczka równie szczęśliwej suki, żona. Nigdy nie wygrała w lotto i nie była w Australii. Największe jej dokonanie, to posiadanie konta na fb. Liczba tekstów na portalu: 6 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Danger! Mother gender! albo dogmat kastracyjny | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 9513 |
|