|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Światopogląd » Sceptycyzm, agnostycyzm
Konflikt nauka – religia (efekt antropiczny!) [1] Autor tekstu: Ryszard Parosa
Świat agnostyka cz. 6
Jakie są główne pola konfliktu pomiędzy środowiskami mającymi silnie poglądy religijne oraz tzw. racjonalistami? Pierwszym takim polem
jest wielowiekowy konflikt pomiędzy nauką i religią. Teolodzy zwykle podkreślają, że takiego konfliktu nie może być, gdyż religia i nauka funkcjonują w
różnych, rozdzielnych obszarach poznania. Nauka ma wyjaśniać mechanizmy funkcjonowania świata i jej podstawą są procesy obserwacji, modelowanie i
eksperymentalne testowanie wprowadzanych modeli opisujących zjawiska i mechanizmy. Religia zaś funkcjonuje w obszarze przyjmowania a priori założeń
dotyczących istnienia Boga, uznania w sposób bezkrytyczny tzw. świętych ksiąg i innych przekazów zawierających tzw. prawdy objawione. W odróżnieniu od
nauki — zdania religii mają nieoznaczoną wartość logiczną, to zaś znaczy, że niezależnie, czy są prawdziwe, czy fałszywe — jakie są, nie wiemy. Sytuacja ta
jest bezpośrednim następstwem nieistnienia wiedzy religijnej: tam, gdzie nie ma wiedzy, nie ma w każdym razie uzasadnień, a gdzie nie ma uzasadnień, nie ma
przejścia od 'wydaje się' (że jest prawdziwe) do 'jest' (prawdziwe). Podstawowe twierdzenia religii są bowiem nieweryfikowalne.
Ufamy metodzie naukowej, logice i matematyce, ponieważ działają. Dają nam odpowiedzi, które możemy testować poprzez obiektywne obserwacje i eksperymenty.
Upraszczając, możemy powiedzieć, że nauka daje nam światło elektryczne, komputery i telefony komórkowe. Nauka zabiera nas rakietami na księżyc, coraz
bardziej wpływa na nasze zdrowie, standardy życia — generalnie zmienia otoczenie i nasze życie. Osiągnięcia naukowe mają także czarne strony — rozwój coraz
wymyślniejszych i skutecznych metod zabijania oraz pośrednio spowodowane rozwojem nauki niszczenie środowiska naturalnego.
Religia wbija nas samolotami w
budynki. Historia wskazuje, że religia bardzo często była powodem lub pretekstem do prowadzenia wyniszczających wojen i niezwykle brutalnych praktyk,
takich jak palenie na stosie i składanie ofiar z ludzi. Zabijanie w imieniu religii było (i często jeszcze jest) powszechną praktyką zarówno w religiach
politeistycznych jak i w monoteistycznych. Wojny religijne towarzyszyły ludzkości od zarania dziejów i dalej towarzyszą — nic przy tym nie wskazuje, że to
się zmieni.
Są jednak także pozytywne wpływy religii: daje bowiem wielu ludziom przekonanie o sensie życia, uzasadnia ich cierpienia i daje nadzieję.
Jest
jednak grupa naukowców próbujących metodami naukowymi i w oparciu o osiągnięcia nauki znaleźć argumenty wskazujące na istnienie Boga — Wielkiego
Projektanta. Argumenty tych naukowców są często dość dużej wagi i wymagają rozważnej oceny. W ostatnich latach przedmiotem dyskusji wielu naukowców jest
tzw. zasada antropocentryczna. Okazuje się bowiem, że w świetle obecnej wiedzy świat, w którym żyjemy opiera się na prawach fizyki, z których wynika jego
niesłychanie precyzyjne „dobranie" wielu parametrów fizycznych (stałych fizycznych), których bardzo, ale to bardzo niewielka zmiana w sposób nieuchronny
uniemożliwiała by powstanie atomów z których jesteśmy zbudowani. Tzw. „Wielki Wybuch" będący początkiem powstania i ekspansji obserwowanego przez nas
Wszechświata nie mógłby doprowadzić do powstania cięższych pierwiastków (w wyniku kolejnych syntez atomowych) i tym samych gwiazd, galaktyk i planet, a w
końcu także istot żywych.
Kilka przykładów takiego „szczęśliwego" dopasowania własności składników materii i oddziaływujących na nie sił:
- Gdyby proton był nieco cięższy, zaledwie o 1/100, ulegałby rozpadowi tworząc neutron. W efekcie jądra atomowe byłyby niestabilne, atomy nie powstawałyby
i tym bardziej nie byłoby żadnych struktur cząsteczkowych, nawet najprostszych, nie mówiąc już o będących podstawą naszego życia skomplikowanych
cząsteczkach DNA.
- Gdyby silne oddziaływania jądrowe były choć minimalnie słabsze, jądra atomowe deuteru rozpadałyby się natychmiast we wnętrzach gwiazd i
nie powstałyby kolejne pierwiastki.
- Natomiast gdyby oddziaływania słabe były nieco mniejsze, to też nie mogłyby powstać pierwiastki cięższe od żelaza w
gwiazdach supernowych.
- Gdyby oddziaływania słabe były minimalnie silniejsze — neutrina nie mogłyby opuszczać wnętrza gwiazd i Wszechświat o obserwowanej
strukturze także nie mógłby powstać.
Istnieje wiele innych stałych fizycznych, których naprawdę bardzo niewielka zmiana prowadziłaby do powstawania
Wszechświata w którym nie powstałyby ciężkie pierwiastki, nie formowałyby się gwiazdy i planety i życie nie mogłoby powstać. Oczywiście nie moglibyśmy
zaistnieć i zastanawiać się nad tymi zdumiewającymi zjawiskami.
Czy zatem Wszechświat istnieje dzięki Wielkiemu Projektantowi, który w niewyobrażalny dla
nas sposób „dopasował" wszystkie te parametry tak, abyśmy mogli istnieć na małej planecie krążącej wokół średniej gwiazdy na peryferiach typowej galaktyki?
Jeśli tak, to jaka jest istota, forma, struktura tego Wielkiego Projektanta. Następne pytanie — kto stworzył Projektanta. Jest to raczej droga ślepa, nie
dająca szans na jakiekolwiek wyjaśnienie czegokolwiek. Ale na tym etapie załóżmy, ze istniał taki Projektant.
Nie ma żadnych logicznych przesłanek, aby był
to Bóg według przekazów biblijnych, w tym według Świętych Ksiąg którejkolwiek z religii. Jeśli jest taki Projektant, to stworzył przede wszystkim prawa
fizyki, według których, czy zgodnie z którymi, powstał Wszechświat i wszystko to co obserwujemy w tym Wszechświecie. Stwarzając prawa fizyki taki Stwórca
nie może indywidualnie ingerować i je zmieniać na potrzeby na przykład modlących się do niego ludzi. Jaki jest bowiem sens tworzenia praw fizyki, na
których opiera się cały stworzony byt, aby potem indywidualnie ingerować w te prawa „robiąc" tzw. cuda. Dlatego też zupełnie niewinne istoty, na przykład
dzieci, są ofiarami nieszczęść, zła czynionego przez innych, chorób itp. — bo o tym decydują obowiązujące prawa fizyki, w tym prawa opisywane przez
rachunek prawdopodobieństwa. O losie nas wszystkich decydują w dużym stopniu nasze działania i wpływ otoczenia, ale także w pewnej części przypadek.
Przecież w wyniku losowych zdarzeń, mutacji genomu — ludzie są ofiarami wypadków, śmiertelnych chorób i innych nieszczęść, absolutnie nie zawinionych przez
siebie. Dlaczego dobry Bóg miałby tych ludzi tak doświadczać, jeśli mógłby łatwo zaingerować i wyeliminować zło, przypadkowe nieszczęścia itp.? Dlaczego
Bóg Żydów pozwolił na Holokaust? Przecież ofiarami były niewinne istoty. Zło, przypadkowe nieszczęścia spadające na jednostki oraz na całe grupy ludzi nie
da się w żaden sposób wyjaśnić przyjmując, że nasz byt, cały Wszechświat, Ziemia i nasze bezpośrednie otoczenie jest rezultatem super inteligentnego
projektu dobrego Stwórcy — Boga chrześcijan czy Boga innych wyznań. Jakże straszny musiałby być taki Stwórca powodując takie nieszczęścia u swoich
wyznawców.
Dlatego też polemizować można z interesującą koncepcją księdza profesora Hellera, który wskazuje na obecność praw fizyki i związanej z tym
uniwersalnością języka matematyki jako dowody na istnienie Boga. Jego zdaniem Bóg objawia się w matematyczności praw fizyki, istnieniem prawidłowości
opisujących rzeczywistość za pomocą reguł matematycznych. Taki Bóg nie mógłby mieć nic wspólnego z Bogami opisanymi przez tzw. Święte Księgi różnych
religii. Nasuwa się raczej wniosek, że ksiądz profesor jest bliski agnostykom widzącym dającą do myślenia „matematyczność" otaczającego nas świata.
Ale to
spostrzeżenie raczej nas oddala od przekazów religijnych opisujących cudowne wydarzenia, absolutnie wykraczające poza zakres obowiązujących praw fizyki i relacji opisanych formułami matematycznymi modelującymi zjawiska fizyczne. Jeśli świat jest „matematyczny", to nikt nie
może bosymi nogami chodzić po wodzie, stworzyć z wody wino i uzdrowić rzeczywiście nieżyjącego człowieka. Siła wyporu cieczy wyznaczona z prawa Archimedesa
nie pozwala na utrzymanie się na powierzchni nawet najbardziej lekkiego człowieka. Czyli, aby chodzić po wodzie trzeba zmienić prawo fizyczne lub też
zastosować niewidoczny dla obserwatorów trick wprowadzający jedynie złudzenie takiego działania. Czy super inteligentny twórca tego prawa musi naprawdę
spowodować jego załamanie, tylko po to, aby uwidocznić grupce ludzi, że istnieje? Przecież swoją obecność i potęgę może okazywać cały czas objawiając się w
sposób łatwo weryfikowalny. Wtedy nie trzeba ludzi skazywać na „wiarę" i cały czas oczekiwać modlitw oraz peanów na swoją cześć.
Zapisy tzw. Ksiąg są
absurdalne, niespójne i nie pozwalają krytycznie myślącemu człowiekowi uwierzyć. Po co to wszystko, ta cała mnogość nieszczęść, bólu i przemocy? Czy tylko
po to, aby okazać potem swoją dobroć w „drugim świecie", i to tylko tym nielicznym, którzy uwierzą i postępować będą zgodnie z zapisami, zresztą często
niespójnymi, wręcz sprzecznymi.
Następne pytanie — która z Ksiąg jest właściwa. Dlaczego dobry Bóg pozwolił na powstanie kilku Ksiąg, które nakazują wręcz
zabijanie się ludziom opierających się w swoich działaniach na tych przekazach?
To wszystko jest oczywiście nieakceptowalne dla ludzi krytycznie
myślących. Jeśli istnieje Wielki Projektant, to nie może być to Bóg z którejkolwiek religii stworzonych przez ludzi. Pytanie — czy może rzeczywiście
istnieć taki Stwórca i jaka jest jego istota? Nie ma odpowiedzi na tak zadane pytanie i chyba nie może istnieć tego rodzaju odpowiedź.
Ale zasada antropiczna może
znaleźć inne wyjaśnienie, oparte na poznanych już prawach fizyki, modelach matematycznych opisujących rzeczywistość. Jedną z takich możliwości stwarza
coraz bardziej popularna wśród naukowców koncepcja wieloświata. Interesująca jest tu koncepcja opisana w książce Leonarda Susskinda [4 [ 1 ]], w której w
oparciu o wciąż rozwijaną teorię superstrun pokazana jest możliwość powstawania nowych lokalnych Wszechświatów w wyniku przypadkowych fluktuacji
kwantowych, Wszechświatów o innych stałych fizycznych. Wynikająca z teorii superstrun niewyobrażalnie wielka mnogość (rzędu 10500 — liczba 1 i pięćset
zer!) takich możliwych lokalnych Wszechświatów powstających jako „bąble" z wcześniej istniejących — w sposób nieuchronny prowadzi do powstania także
Wszechświatów charakteryzujących się stałymi fizycznymi sprzyjającymi powstaniu planet i życia na nich. Wśród tych możliwych Wszechświatów jest także nasz,
w którym żyjemy i możemy nad tym się zastanawiać.
1 2 Dalej..
Przypisy: [ 1 ] Leonard Susskind, Kosmiczny krajobraz — dalej niż teoria strun, Wyd. Pruszyński i S-ka, Seria „Na ścieżkach nauki", Warszawa 2011. « Sceptycyzm, agnostycyzm (Publikacja: 23-03-2014 Ostatnia zmiana: 24-03-2014)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 9612 |
|