Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.448.309 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 701 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Jeżeli obraz świata nie jest wzięty (oczywiście niebezkrytycznie) z nauki, do teologicznych lub filozoficznych rozważań wnikają rozmaite - intelektualnie podejrzane - źródła ludzkiej wyobraźni.
 Światopogląd » Sceptycyzm, agnostycyzm

Konflikt nauka – religia (efekt antropiczny!) [2]
Autor tekstu:

Czy jest to model poprawny, czy rzeczywiście teoria superstrun (w tym M-teoria) poprawnie opisuje rzeczywistość — tego jeszcze nie wiemy. Nauka ma istotną cechę odróżniającą ją od religii: wszelkie koncepcje czy teorie wymagają pozytywnej weryfikacji poprzez obserwacje, pomiary i dodatkowe badania.

Jak jednak zweryfikować teorię zakładającą istnienie niewyobrażalnej mnogości innych Wszechświatów? Wydaje się na pierwszy rzut oka to niemożliwe. Powstają już jednak koncepcje takich obserwacji opartych na założeniu, że w momencie powstawania nowego Wszechświata pozostają pewne promieniowania związane z tym specyficznym procesem, których dalekie „echa" możemy zaobserwować badając zanikające sygnały, w tym na przykład obserwację minimalnych zmian tego promieniowania i jego strukturę, specyficzną polaryzację fal i inne dotąd niepoznane efekty. Przykładem takiego echa procesów zachodzących w rodzącym się Wszechświecie może być mikrofalowe promieniowanie resztkowe przenoszące informacje o strukturze promieniowania i materii tuż po Wielkim Wybuchu. 

Zresztą teoria superstrun i M-teoria nie są jedynymi teoriami postulującymi istnienie wielu Wszechświatów lub też okresowego przekształcania się naszego Wszechświata w nowy z innymi prawami fizycznymi. Przykładem może być propozycja P.Steinhardta i N. Turoka [5 [ 2 ]] postulująca periodyczne zderzanie się tzw. „bran", w wyniku których następują kolejne „Wielkie Wybuchy" zapoczątkowujące powstawanie nowych wszechświatów. Jest tutaj nawet możliwa wstępna weryfikacja tej koncepcji, być może tylko częściowa, właśnie poprzez pomiar spolaryzowania mikrofalowego promieniowania resztkowego powstałego wkrótce po Wielkim Wybuchu.

Wreszcie podejmowane są próby stworzenia tzw. teorii wszystkiego, z której to teorii w sposób jednoznaczny poprzez powiązanie oddziaływań atomowych silnych, słabych, elektromagnetycznych i grawitacyjnych wyznaczone zostaną najważniejsze stałe fizyczne. Jeśli taka teoria powstanie i wyznaczone stałe fizyczne zgodne będą z obserwowanymi — to stanowić to będzie istotny postęp, wręcz przełom. Jednym z najważniejszych etapów tworzenia takich teorii jest powiązanie ogólnej teorii względności, genialnego dzieła Einsteina wiążącego oddziaływania grawitacyjne z własnościami przestrzeni — z teoriami modelującymi inne oddziaływania, takie jak atomowe oddziaływania słabe, silne i oddziaływania elektromagnetyczne. Okazuje się bowiem, że niezwykle ważne jest powiązanie teorii Einsteina świetnie opisujące świat w skali makro z modelami opisującymi świat mikro, w tym z teorią kwantową. Wciąż szukamy zadowalającej i weryfikowalnej kwantowej teorii grawitacji.

Przechodząc do modeli opisujących rzeczywistość w skali mikro formułowane są kolejne istotne pytania: czy kwarki i leptony są niepodzielne? Czy też zbudowane są z mniejszych elementów, nazywanych preonami. Jaka jest struktura bozonów odpowiadających za oddziaływania pomiędzy cząstkami elementarnymi? Czy Model Standardowy bardzo dobrze opisujący kwarki, leptony i bozony jako składniki atomów i oddziaływań jest wystarczający? Nawet po ostatnich odkryciach tzw. bozonu Higgsa, jeszcze wymagającego potwierdzenia — wciąż nie mamy zadowalającego obrazu struktury obserwowalnej materii i oddziaływań. Ponad wszelką wątpliwość nie mamy zadowalających ostatecznych odpowiedzi.

Dalej pozostaje pytanie, jakie są zasadnicze podstawy bytu, jego istotę oraz sens i dalej klasyczne już pytanie Leibniza — „Cur aliquid potius existiit quam nihil" — Dlaczego istnieje raczej coś niż nic.

Żadna z religii nie zbliża nas do racjonalnej odpowiedzi na te pytania, niczego nie wyjaśnia a jedynie „karmi" nas zestawem często sprzecznych i niespójnych mitów.

Wszystkie te kolejne pytania są potwierdzeniem naszej niemożności ostatecznego wyjaśnienia istoty naszego istnienia, pełnego zrozumienia otaczającej nas rzeczywistości. W wyniku badań naukowych rośnie „kula wiedzy", ale raczej nie posiada granicznej średnicy i zawsze po kolejnych odkryciach pojawiać się będą kolejne pytania wymagające coraz bardziej skomplikowanych badań, analiz i weryfikacji. Jest to nigdy niekończący się proces — never ending story. Potwierdzeniem tego może być także twierdzenie Gödla pokazujące, że istnieją prawdziwe twierdzenia matematyczne, lecz niemożliwe do udowodnienia.

Zatem nasze podstawowe narzędzie używane do opisu i modelowania świata jest ułomne, posiada obszary, które nie mogą być skutecznie przez nas eksplorowane i używane do opisu rzeczywistości. A zatem jesteśmy trochę ślepymi „nietoperzami" nie będącymi w stanie widzieć rzeczywistości w całej jej złożoności (i jej piękna). Czy rzeczywiście w naturze istnieją dodatkowe wymiary, poza trzema przestrzennymi, które są dla nas intuicyjnie oczywiste, bo je „widzimy"? Jeśli jednak jest aż 10 wymiarów, to już wykracza poza możliwości naszego wyobrażenia sobie takich przestrzeni. Możemy jedynie przyjmować, że te dodatkowe wymiary są zwinięte do niezwykle, wręcz niewyobrażalnie małych i budować modele matematyczne bez możliwości intuicyjnego ich rozumienia. Także fizyka kwantowa wykracza często poza naszą wyobraźnię, często jej wyniki są sprzeczne z naszym tzw. „zdrowym rozsądkiem", ale jest eksperymentalnie weryfikowalna.

Czy zatem skazani jesteśmy jednak na religię, która opierając się na nieweryfikowalnych dogmatach, w sposób prosty wyjaśnia wiele naszych dylematów? Moim zdaniem zdecydowanie nie. Nie można bowiem opierać się na nieweryfikowalnych mitach jedynie po to, aby wytłumaczyć coś co jest niewytłumaczalne. Jak to już napisałem wcześniej, przyjęcie dogmatów religijnych jest dla krytycznie myślącego człowieka raczej pójściem „na łatwiznę", objawem wręcz lenistwa umysłowego.

Stąd też pojawia się następne pytanie: jak to się dzieje, że istnieje wielu znanych naukowców budujących bardzo zaawansowane modele rzeczywistości, często modele zupełnie sprzeczne z wizjami opisanymi w przekazach i księgach religijnych?

Można argumentować: „Ależ z pewnością nauka i religia muszą być zgodne. W końcu istnieją religijni naukowcy". Jednym z nich jest Francis Collins, dyrektor National Institutes of Health i chrześcijanin. Istnienie religijnych naukowców lub ludzi religijnych akceptujących naukę nie dowodzi jednak, że te dwie dziedziny są ze sobą zgodne. Pokazuje tylko, że ludzie potrafią równocześnie mieć w umyśle dwie sprzeczne koncepcje. Niezgodność między nauką i wiarą jest bardziej fundamentalna: nie do pogodzenia są ich sposoby rozumienia wszechświata.

Nauka działa przy użyciu dowodów i rozumu. Wątpliwość jest ceniona, autorytet odrzucany. Żadnego odkrycia nie uznaje się za „prawdziwe" (a to pojęcie jest zawsze tymczasowe) jeśli nie jest powtórzone i zweryfikowane przez innych. Naukowcy zawsze zadają sobie pytanie: „Jak mogę sprawdzić, czy się nie mylę?" Mogę wyobrazić sobie dziesiątki potencjalnych obserwacji — na przykład jedną z nich jest skamielina małpy człekokształtnej licząca sobie miliard lat — które przekonałyby mnie, że ewolucja nie zaszła.

Fizyk Richard Feynman zauważył, że metody nauki pomagają nam odróżnić rzeczywistą prawdę od tego, co chcemy tylko, by było prawdą: „Pierwszą zasadą jest, że nie wolno ci oszukiwać samego siebie, a jesteś najłatwiejszą osobą do oszukania".

Oczywiście nauka może się mylić. Na przykład przez lata wyśmiewano dryf kontynentalny.

Ostatecznie jednak metody naukowe usprawiedliwiają i uwiarygodniają jej sukcesy. Bez nauki, bez udogodnień medycyny czy techniki wszyscy żylibyśmy krótkim, nieszczęsnym i pełnym chorób życiem. Jak powiedział Stephen Hawking — nauka zwycięża, bo działa.

Reasumując: nauka i religia — obie wzięte w ich aspektach podstawowych, jako zbiorowości wytworów, czynności oraz postaw ludzkich — diametralnie się od siebie różnią. Różnice te występują w przedziale od tematycznej i metodologicznej niewspółmierności przez obcość, aż do antagonizmu i konfliktu.


1 2 
 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (49)..   


 Przypisy:
[ 2 ] Paul J. Steinhardt, Neil Turok, „Nieskończony Wszechświat — poza teorię wielkiego wybuchu", Wyd. Pruszyński i Sp-ka, Seria „Na scieżkach nauki", Warszawa 2009.

« Sceptycyzm, agnostycyzm   (Publikacja: 23-03-2014 Ostatnia zmiana: 24-03-2014)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Ryszard Parosa
Doktor inżynier. Absolwent Politechniki Wrocławskiej (1972). Twórca technologii unieszkodliwiania azbestu (Microwave Thermal Treatment). Przewodniczący rady nadzorczej spółki Aton High Technology z Wrocławia.

 Liczba tekstów na portalu: 13  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Świat agnostyka - podsumowanie
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 9612 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365