|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kultura » Historia
Holokaust niejedno ma imię [4] Autor tekstu: Witold Stanisław Michałowski
Bestialstwa takiego rodzaju nie było jeszcze w historii ludzkości. Po zniszczeniu tak zwanych domów fińskich podeszli do 5 — piętrowych domów. Ludzie
ukrywali się w piwnicach. Zabijano w bestialski sposób, mordowano młodych ludzi, dzieci. Wykłuwano oczy. Odrąbywano głowę syna na oczach matki. Boże, jakie
okrucieństwo oni uczynili! Nikt tam nie pozostał. Po podpaleniu domów wchodzono do nich i dobijano dzieci. Starą kobietę porąbano na części. Imani Agababa
Bez wątpienia po tragedii w Chodżałach nadal wiele jest pytań, na które nie ma odpowiedzi. Duże znaczenie ma rola wojskowych i Moskwy. Oczywiste jest to,
że żołnierze wojskowych ugrupowań Armii Sowieckiej, żołnierze państwa, które już nie istniało, walczyli po stronie Ormian. 366 pułk strzelców, będący w
składzie 23 Dywizji Strzelców Brandenburskiego Orderu Lenina, Krasnoznamiennaja Ordena Suworowa, podczas wydarzeń w Chodżałach przemieszczony został do
Stepanakertu. Wiem na pewno, że nas do takiego stanu doprowadzili Rosjanie. O jedenastej w nocy 366 pułk okrążył Chodżały i dokonał rzezi. To był pułk
rosyjski. Przyszli z wioski Hasanabad i zaczęła się zagłada ludności. Najpierw była przeprowadzona w tak zwanych tureckich dzielnicach. Turcy w pierwszym
rzędzie zostali wymordowani. Ja sama uratowałam się ucieczką do lasu. Tylko ja wiem, jakie biedy wycierpiałam. Dylbar Sadychowa
Skutki tej zbrodni dotychczas pozostają nieznane światu. Ormiańska prasa, w artykułach o wydarzeniach w Chodżałach, zarzuca stronie azerskiej przesadne
przedstawienie liczby ofiar i rannych. Jest to całkowicie możliwe, ponieważ w pierwszych dniach po tragedii liczba zaginionych szacowana była przez
pozostałych przy życiu świadków. Obliczenie liczby wszystkich ofiar i zaginionych bez wieści mieszkańców Chodżałów fizycznie nie było możliwe. Ludzie byli
zmuszeni przedostawać się przez lodowatą wodę Gargarczayu. Spora część chodżalińców przemieszczała się przez las w stronę Ketyjińskiej góry, w nadziei
przedostania się do Nachiczewanika i znalezienia tam schronienia. Niestety, tam oczekiwały na nich odziały ormiańskie. Mieszkańcy wioski Kietuk zostali
całkowicie wymordowani. Mieszkaniec wioski Alabejli, Zangelańskogo rejonu Azerbejdżańskiej Republiki. 63 lata
Wjeżdżając do miasta, czołgi i transportery broni burzyły domy, dusząc ludzi. Za rosyjskimi żołnierzami szli ormiańscy separatyści. Zabrawszy ze sobą
pięcioletniego wnuka i 14 tysięcy rubli, uciekłem w stronę lasu. Rano, zrozumiawszy, że dziecko nie wytrzyma chłodu, skierowałem się do najbliższej
ormiańskiej wsi Nachiczewanik, gdzie spotkali nas uzbrojeni Ormianie. Błagałem ich, nawet za pieniądze, aby, ze względu na dziecko, przepuścili nas do
Agdamu. W odpowiedzi wyzwali mnie, pobili, okradli i odprowadzili do komendanta wioski. Po czterech dniach zawieźli mnie z wnukiem do askerańskiego rejonu.
Tu zagraniczni najemnicy (znam język ormiański i odróżniam miejscowego Ormianina od przyjezdnego) powyrywali mi paznokcie u nóg. Natomiast Murzyni,
przebywający u Ormian, wysoko podskakując kopali mnie po twarzy. Po przesłuchaniu, trwającym kilka godzin, zamienili mnie na aresztowanego Ormianina, zaś
wnuka mi odebrali. Nic nie wiem o losach żony i córki. [...] Wiele dziesiątków rozstrzelanych (w większości przypadków — w przód głowy) dzieci od 2 do 15
lat, kobiet, starych ludzi. Sposób ułożenia martwych ciał świadczy o tym, iż ludzi zabijano z zimną krwią i z wyrachowaniem; żadnych oznak walki czy prób
ucieczki. Jamil Mamedow
Byłem świadkiem II wojny światowej. Wtedy byłem dzieckiem. Mój ojciec uczestniczył w tej wojnie. Porównując jego wspomnienia z brutalnymi działaniami
Ormian w Chodżałach, można przypuszczać, że nazistowski reżym był humanitarny, jeżeli w ogóle można używać takiego określenia wobec reżymu. Czy możliwe
jest zhańbić kobietę? Czy można zabijać dzieci? A Ormianie tego wszystkiego dokonywali. Zagarnięte zostały jeden za drugim nasze tereny. Młodzież nasza
została wytępiona. Świat nie powinien zapominać o tragedii w Chodżałach. Mieszadi Mirish Seidi, nauczyciel literatury
Wszystko wyglądało straszliwie. Szumiało w uszach, czy to od mrozu i głodu, czy też od bólu w rękach. Pamiętam, że moi przyjaciele zbierali trupy, ja — nie
mogłem. Jak można było wziąć jednego trupa i zostawić inne? Nawet nie zacząłem ich liczyć, dlatego że nie dało się podliczyć części trupów. Pamiętam, jak
za parę dni Ormianie przez nadajniki targowali się z krewnymi zmarłych o cenę trupa. Ormianie pozwalali nam wchodzić do spalonych domów. Jednak nie mogłem
wybierać trupów. Myślę, że Ormianie nie zdecydowaliby się na samodzielny atak na Chodżały. To Iwany strzelali na prawo na lewo, a Ormianom pozostała brudna
robota — pastwienie się nad trupami i rannymi. Ilcham Mamedow
Do niektórych strzelano pojedynczo, odprowadzając ich na bok, wielu zabijano całymi rodzinami, wszystkich razem. Na niektórych ciałach widoczne jest kilka
ran, z których jedna bezwzględnie w głowę — oznacza to, iż rannych dobijano. Kamera nagrała kilkoro dzieci z odciętymi uszami. Mężczyzn skalpowano. Ciała
po śmierci okradano. Pierwszy raz pod osłoną dwóch wojskowych śmigłowców przybyliśmy na miejsce rozstrzelań 28 lutego. Z góry zobaczyliśmy placyk o
promieniu około 500 metrów, który prawie cały usiany był martwymi ciałami. Piloci bali się wylądować, ponieważ terytorium kontrolowali ormiańscy
separatyści. Kiedy w końcu wylądowaliśmy i wyszliśmy ze śmigłowca, zaczęła się strzelanina. Ochraniający nas milicjanci powinni byli załadować ciała, aby
odesłać je rodzinom. Zdążyli przenieść do śmigłowca tylko czterech zabitych. Wszyscy byliśmy w prawdziwym szoku. Dwóch chłopców zemdlało na widok takiej
ilości zabitych i zbezczeszczonych ciał, wielu z nas mdliło. To samo powtórzyło się i 2 marca, gdy przylecieliśmy razem z zagranicznymi dziennikarzami.
Zobaczyli oni jak ciała były bezczeszczone. Chingiz Mustafajew, korespondent Azerbejdżańskiej Telewizji Narodowej, po kilku miesiącach zginął na froncie.
Przyprowadzili nas na ormiański cmentarz. O tym, co tam się stało, trudno mi opowiadać… Czterech młodych Turków-Meschetyńców, wypędzonych w latach
pieriestrojki z Uzbekistanu, którzy znaleźli schronienie w Azerbejdżanie i trzech Azerów zostało złożonych w ofierze na grobie ormiańskiego separatysty.
Nieszczęśliwcom obcięli głowy. Potem żołnierze i separatyści na oczach rodziców zaczęli torturować i zabijać ich dzieci. Następnie ciała, za pomocą
buldożera, zrzucili do wykopu. Nie nasyciwszy się krwią, te drapieżniki z ludzką twarzą, przyprowadzili dwóch Azerów w mundurach Armii Narodowej i
wydłubali im oczy. Sarija Talybowa
Czasami do Agdamu przywożą wymienione za żywych zakładników ciała zabitych. Ale coś takiego nie przyśni się nawet w sennym koszmarze: wykłute oczy, odcięte
uszy, zdjęte skalpy, odrąbane głowy [...] związanych razem kilka ciał, które długo ciągnięto na linie za transporterami broni... W. Bielych, korespondent
„Izwiestii"
Wkładali nam do głów, że jesteśmy chrześcijanami i powinniśmy walczyć z muzułmanami. Przetrzymywali nas w nieludzkich warunkach. Nie mogliśmy wytrzymać
tego wszystkiego, byliśmy zmuszeni opuścić pułk i uciec do Chodżałów. Jurij Jachowicz, szeregowy 366-go pułku
Byliśmy świadkami tragedii w Chodżałach, widzieliśmy setki ciał zabitych ludzi — starców, kobiet, dzieci i obrońców Chodżałów. Udostępniono nam śmigłowiec
i filmowaliśmy z lotu ptaka wszystko, co widzieliśmy wokół Chodżałów. Jednak Ormianie zaczęli ostrzeliwać nasz śmigłowiec i nie mogliśmy dokończyć zdjęć.
To straszny widok. Wiele słyszałem o wojnach, o okrucieństwie niemieckich faszystów. Ale Ormianie przewyższyli wszystkich, zabijając 5-6-letnie dzieci,
ludność cywilną. Widzieliśmy wielu rannych w szpitalach, w wagonach, nawet w przedszkolach i szkołach. Jan-Ivyunet, francuski dziennikarz
26 lutego wywoziłem rannych ze Stepankiertu i wracałem z powrotem przez Askierańską bramę. W oczy rzuciły mi się w dole jakieś plamy. Zniżyłem lot i nagle
mój mechanik krzyknął: „Niech pan spojrzy, tam są kobiety i dzieci". Wtedy już sam zobaczyłem około dwustu zabitych, rozrzuconych na zboczu, pomiędzy
którymi chodzili ludzie z bronią… Później lataliśmy i staraliśmy się zabrać ciała. Był z nami miejscowy kapitan milicji, zapomniałem, jak się nazywa.
Znalazł tam swojego czteroletniego syna z roztrzaskaną głową i oszalał. Inne dziecko, które zdążyliśmy zabrać, zanim zaczęli nas ostrzeliwać, miało
odrąbaną głowę. Wszędzie widziałem okaleczone ciała kobiet, dzieci i starców. Leonid Krawiec, pilot — major
Tragedia w Chodżałach była jednym z pierwszych okrutnych czynów, dokonanych przez ormiańskich wojskowych na Azerach, zamieszkałych w Karabachu w czasie
całego konfliktu. Dan Berton, kongresman USA ze stanu Indiana, członek Komisji do spraw Stosunków Międzynarodowych
Wspólna operacja ormiańskich bandytów i rosyjskiego oddziału wojskowego przyczyniła się do śmierci 613 ludzi, 487 chodżalińców zostało inwalidami I
kategorii, około 200 osób zaginęło bez wieści, 1275 dzieci, kobiet i starszych osób porwano dla okupu, poddane znęcano się nad nimi i poddawano torturom.
Około 200 osób zastało bez kończyn (rąk i nóg) oraz oczu. 7 rodów zostało doszczętnie wymordowanych, w stosunku do 56 chodżalińców zastosowano szczególne
okrucieństwo. Obecnie obserwatorzy międzynarodowi wyjawiają swoje plany dotyczące rozwiązania konfliktu karabachskiego. Jednym z nich jest plan
zaproponowany przez amerykańską administrację, którego autorem jest Paul Goble:
w zamian za Karabach i „Korytarz Łaczyński" Azerbejdżan dostanie Region Megriński dla połączenia z Nachiczewaniem. Jednocześnie dla przerwania budowy pasa
tiurkskiego, niekorzystnego dla Armenii i Iranu, Erewan otrzyma część terytorium Nachiczewania, mającego wspólną granicę z Turcją.
Pan Goble jest dobrze zorientowany w konflikcie o Górski Karabach, ponieważ studiuje historię stron będących w konflikcie. Jest także dobry z geografii i
matematyki. Niestety, przy tych wszystkich zdolnościach, słabo zna się na ludzkich duszach. Milion azerskich uchodźców, którzy stali się ofiarami wojny w
Karabachu, wciąż ma nadzieję na powrót do domów, do swoich rodzinnych stron. Odkąd mieszkają w namiotach, minęło 15 lat. Ich dzieci, które już dorosły,
przygotowują się do walki z ormiańskimi terrorystami. Co do „Korytarza Megryńskiego", to krótkie spojrzenie na mapę pozwala przekonać się, że naturalnie
należy on do Azerbajdżanu. Literatura ormiańska, poświęcona „sławnym czynom bohaterskich" Ormian — leninowców, również przekonuje, że bolszewicy
wykorzystywali swoich kaukaskich wasali w celach politycznych. Dywagacje na temat przekazania części Nachiczewania nie mają znaczenia. Myślę, że
niepodzielność tego miasta znajduje się pod czujną opieką i ochroną nachiczewańców, mieszkających w Baku. Azerbejdżan nigdy nie pogodzi się z oderwaniem
Górskiego Karabachu, a tym bardziej innych rejonów republiki. Armenia zaś nie może zaakceptować ani czystek etnicznych na tym terenie, ani zerwania
wszelkich więzi, jakie łączyły ją z karabachskimi Ormianami. Górski Karabach musi być traktowany jako odrębny obszar, zamieszkiwany przez dwie
społeczności. Deputowany do Dumy Państwowej, przewodniczący Rosyjskiej Partii Liberalno — Demokratycznej Władimir Żyrinowski jest za włączeniem Górskiego
Karabachu w skład Wspólnoty Państw Niezależnych, do czasu rozwiązania konfliktu miedzy Armenią i Azerbejdżanem! Problem Górskiego Karabachu jest bardzo
trudny. Jeśli będzie rozwiązany na korzyść Azerbejdżanu, to wasz kraj napotka na dużą presją Ormian całego świata. Będą wymagać nałożenia gospodarczych
sankcji i tym podobnych. Nie jest to łatwe i dlatego do rozwiązania konfliktu potrzebne są lata. Oczywiście, nie trzeba zapominać o ropie naftowej, przez
którą powstają wszystkie problemy. Region kaspijski jest obszarem ogromnych złóż ropy naftowej i gazu, porównywanych ze złożami rejonu Zatoki Perskiej.
Zasoby te do początku lat 90. wykorzystywane były na zasadzie monopolu przez ZSRR, w warunkach scentralizowanej gospodarki, przynosząc dochody przede
wszystkim centrum. Szczególnie groźnym, z rosyjskiego punktu widzenia, jest fakt, że złoża kaspijskie bardzo szybko stały się obiektem zainteresowania
wielu koncernów i państw zachodnich. W przeciwieństwie do Moskwy, dysponowały one środkami i nowoczesnymi technologiami wydobycia ropy naftowej i gazu.
Teraz, kiedy rosyjska polityka w basenie Morza Kaspijskiego podlega przeobrażeniom, Moskwa, która nie ma ani woli, ani środków, by powstrzymać upadek
kaspijskiego przemysłu naftowego, dąży mimo to do nadania położonym tu państwom statusu krajów satelickich. Przed Baku otwiera się nowa szansa.
1 2 3 4 5 Dalej..
« Historia (Publikacja: 28-06-2014 Ostatnia zmiana: 29-06-2014)
Witold Stanisław MichałowskiPisarz, podróżnik, niezależny publicysta, inżynier pracujący przez wiele lat w Kanadzie przy budowie rurociągów, b. doradca Sejmowej Komisji Gospodarki, b. Pełnomocnik Ministra Ochrony Środowiska ZNiL ds. Międzynarodowego Rezerwatu Biosfery Karpat Wschodnich; p.o. Prezes Polskiego Stowarzyszenia Budowniczych Rurociągów; członek Polskiego Komitetu FSNT NOT ds.Gospodarki Energetycznej; Redaktor Naczelny Kwartalnika "Rurociągi". Globtrotter wyróżniony (wraz z P. Malczewskim) w "Kolosach 2000" za dotarcie do kraju Urianchajskiego w środkowej Azji i powtórzenie trasy wyprawy Ossendowskiego. Warto też odnotować, że W.S.M. w roku 1959 na Politechnice Warszawskiej założył Koło Stowarzyszenia Ateistów i Wolnomyślicieli. Więcej informacji o autorze Liczba tekstów na portalu: 49 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Kaukaz w płomieniach | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 9687 |
|