« Ludzie, cytaty Skandalista de Sade [3] Autor tekstu: Marcin Śrama
Ma tutaj na myśli związek markiza z Marie- Konstance, rozpoczęty już w okresie rewolucji. Kontynuowany w szpitalu, gdzie kobieta zatrudniła się, aby być
blisko Sade’a. Należy zauważyć, że była ona jedyną osobą wstawiającą się u władz państwa za niesłusznie przetrzymywanym markizem.
W tym okresie swego życia de Sade nadal pisał. Jednak jego utwory podlegały cenzurze. Jeden z rękopisów zawierający powieść pod tytułem „Dni w zamku
Florbelle" został nawet zarekwirowany pod pozorem zawartych w nim nieprzyzwoitości.
W wyniku tego wydarzenia de Sade zdecydował, że odtąd będzie pisał utwory o tematyce historycznej. Stworzył dwie powieści tego typu: „Markiza de Gange"
oraz „Sekretna historia Izabeli Bawarskiej".
Z całą pewnością de Sade straciłby nawet to ograniczone prawo do działania jakim jest pisanie pod cenzurom, gdyby którykolwiek z lekarzy przeczytał jego
dziennik, w którym znajdowały się opisy jego potajemnego związku z czternastoletnią córką jednej z pracownic Charenton- Madeleine.
W Charenton markiz spędził resztę życia. Umarł w zapomnieniu 2 grudnia 1814 roku. Został pochowany na terenie szpitala. W ostatnich latach swego życia dla
władz był po prostu chorym psychicznie „starzejącym się szaleńcem, markizem de Sade", jak go określił jeden z lekarzy Jean Etienne Equirol.
Pośmiertne życie markiza
De Sade w swoich powieściach opisywał najgorsze ludzkie instynkty i największe nieszczęścia. Przez cały wiek XIX uważano jego twórczość za połączenia
najbardziej haniebnej pornografii z filozofią absurdu. Mimo tego rozprowadzane nielegalnie dzieła de Sade’a znane były szerokim kręgom odbiorców. W
dwadzieścia lat po jego śmierci Jules Janin na łamach Revue de Paris pisał:
"Nie oszukujcie się. Markiz de Sade jest wszędzie. Znaleźć go można we wszystkich bibliotekach. W ukryciu na półkach pełnych tajemnic. To jedna z tych
książek, które stawia się zazwyczaj za świętym Janem Chryzostomem, 'Traktatem o moralności' Nicole’a, albo 'Myślami' Pascal’a.
Zapytajcie któregokolwiek notariusza w ilu to inwentarzach sporządzanych po śmierci testatorów nie umieszczał dzieł de Sade’a.
W nieco innym tonie o markizie wypowiadał się Charles Augustyn Saint- Beuve w roku 1843: „Byron i de Sade to dwaj główni inspiratorzy pisarzy naszych
czasów".
Pod koniec tego stulecia, w roku 1881 Anatol France wydał jedno z zapomnianych dzieł markiza pod tytułem „Dorci ou la Bizerre du sort", a w dwadzieścia
cztery lata później ukazało się „120 dni Sodomy"- utwór uznany przez de Sade’a za zniszczone dzieło życia, który jak się okazało został odnaleziony po
zdobyciu bastylii przez Paryżanina, Arnoux'a de Saint- Maximin i ofiarowany markizowi de Villeneuve- Trans.
W końcu w roku 1900 manuskrypt został zakupiony przez anonimowego bibliofila z Berlina i przekazany Iwanowi Blochowi, który przechowywał go w etui w
kształcie fallusa i własnym nakładem w roku 1904 wydał dzieło w niewielkim nakładzie 150 egzemplarzy, przeznaczonych dla lekarzy i prawników zajmujących
się sprawami przestępstw seksualnych.
Ta bulwersująca, nieukończona „Biblia libertynizmu" od samego początku była przedmiotem wielu kontrowersji. W większym nakładzie została wydana dopiero w
1931 roku przez Maurice’a Haine'go. Wielkim wielbicielem tej książki stał się niemiecki dyktator, Adolf Hitler. Zresztą nietrudno odnaleźć podobieństwa
między wizją społeczeństwa zawartą w „Mein Kempf", a tą ze „120 dni Sodomy", choć u markiza przerażające opisy były tylko literacką fikcją służącą
dawaniu rozrywki poprzez przerażenie czytelnika. U Hitlera były natomiast planami na przyszłość.
Marice Heine w roku 1926 wydał zbiór opowiadań z Bastylii pod tytułem „Historiettes. Contess et tabliaux". W następnych latach dzieła de Sade’a były
wielokrotnie wznawiane i tłumaczone na wiele języków.
Nie da się zatem nie zauważyć, że wiek XX przyjął markiza jak autora współczesnego. Zresztą już u progu tego stulecia Guillaume Apollinaire miał napisać:
"Wydaje mi się, że nadejdzie godzina dla tych idei, które dojrzewały w niesławnej atmosferze rozmaitych bibliotecznych piekieł i człowiek ten, który był
niczym przez cały wiek XIX może zapanować nad wiekiem XX".
De Sade- okrutny szaleniec, czy ofiara hipokryzji
Dzieła de Sade’a obfitują w opisy scen dewiacji i okrucieństwa. Z całą pewnością de Sade w rzeczywistości nie dokonywał takich rzeczy lecz jak sam
stwierdził w swej „Historii Julitty":
„Jakkolwiek ludzie, by się tego obawiali, filozofia musi powiedzieć wszystko".
To jest chyba największa tajemnica popularności markiza. Opisuje on instynkty ludzi i to jakimi oni się stają gdy tylko zapomną pozbędą się wszelkich
hamulców.
„120 dni Sodomy" jest swego rodzaju zapisem wszystkiego, co w człowieku najgorsze. Ukazuje zupełne zepsucie czwórki ludzi, tworzących w odosobnieniu swój
własny świat.
Dwa inne dzieła Sade’a „Justyna, czyli nieszczęścia cnoty" i „Julietta, czyli powodzenie występku" stanowią opis życia wychowanek szkoły przyklasztornej.
Obfitują w sceny ukazujące miłość lesbijską, co bulwersowało XVIII- wieczną opinię publiczną lecz w rzeczywistości francuskie zgromadzenia zakonne nie słynęły wówczas z szerzenia cnoty.
Dziennikarz Pierre Manuel w 1791 roku opublikował policyjne materiały podające, iż w ciągu dwunastu lat (1760- 1772) policja paryska przyłapała na czynach nieobyczajnych 77 zakonników, 25 księży i kilku biskupów.
Należy również pamiętać, że sam stryj de Sade’a- biskup Jacques Francois znany był z libertyńskich skłonności.
„Justyna" oraz „Julietta" stanowią zatem swego rodzaju bluzg na zachowanie duchowieństwa podobne „Monachomachia" Krasickiego (z tą różnicą, że polski
biskup nie zawarł w swym dziele opisów wyrafinowanych aktów seksualnych).
Kolejnym ważnym dziełem de Sade’a jest „Filozofia w buduarze". Można ją uznać za skróconą i „wykastrowaną" z brutalnych scen wersję „120 dni Sodomy".
Tekst tego dzieła dotyczy zemsty córki na zbyt pobożnej matce i znakomicie wpisuje się w późniejsze dzieło markiza „Zbrodnie miłości", ukazujące, iż
niezależnie od postępowania człowieka, i tak zostanie on zniszczony przez zdeprawowaną naturę, doprowadzając wcześniej do upadku swoich najbliższych.
Zwłaszcza w „Zbrodniach miłości" de Sade opisuje wydarzenia z perspektywy człowieka potępiającego wszelkie niemoralne zachowania. W rzeczywistości markiz
niczego nie potępiał ani nie wychwalał, po prostu opisywał świat i ludzką psychikę taką jaka wówczas była. Twierdził:
„Szanuję upodobania, fantazje: bez względu na to, jak są dziwaczne, wszystkie je uważam za godne szacunku" (23- 24 listopada 1783).
Można stwierdzić, że już w XVIII wieku postępował zgodnie ze współczesnymi metodami naukowymi, które tak naprawdę w wieku XX tylko potwierdziły jego tezy.
Wystarczy wspomnieć choćby o wynikach badań Zygmunta Freuda, Carla Gustava Junga, czy Alfreda Kinseya.
Zadajmy jednak podstawowe pytanie: „Jakie było życie markiza?"
Mówiono o nim, że dokonywał strasznych rzeczy, że nie było takiego zboczenia jakiemu by się nie oddał. W kazaniach przywoływano go jako symbol deprawacji.
Miał nawet dokonywać zbrodni w imię swojej filozofii.
W rzeczywistości już będąc w więzieniu w liście do żony dokonał szczerego rachunku sumienia wyznając jej swoje przewinienia:
„Tak, przyznaję, jestem libertynem; wiem wszystko, co tylko w tej dziedzinie wiedzieć można, ale z pewnością nie czyniłem tego wszystkiego, co wiem, i na
pewno nigdy bym nie czynił. Jestem libertynem, ale nie jestem zbrodniarzem ani mordercą, a skoro zmusza się mnie, bym wygłaszał do usprawiedliwienia dołączył własną apologię, dodam, że dobrze by było, gdyby ci, którzy mnie tak
niesprawiedliwie skazują, umieli wynagrodzić swe haniebne postępki równie dobrymi uczynkami, jakie ja mogę przeciwstawić mym błędom. Jestem libertynem, ale trzy rodziny zamieszkałe w waszej dzielnicy przez pięć lat żyły z mojego wsparcia i uchroniłem je
przed najgorszymi skutkami ubóstwa. Jestem libertynem, ale ocaliłem od śmierci dezertera, opuszczonego już przez cały regiment i pułkownika. Jestem libertynem, ale na oczach całej twojej rodziny w Évry z narażeniem własnego życia uratowałem
dziecko, zagrożone zmiażdżeniem przez koła wozu, który konie poniosły. Jestem libertynem, ale nigdy nie narażałem zdrowia swojej żony. Nigdy nie dopuściłem się
rozmaitych innych rodzajów libertynizmu, często tak zgubnych dla szczęścia dzieci: czy rujnowałem je przez hazard albo przez rozrzutne wydatki, które mogłyby je
pozbawić kiedyś dziedzictwa? Czy źle zarządzałem swym majątkiem, jeśli tylko był w mojej dyspozycji? Jednym słowem, czyż okazałem w młodości, że mam serce
zdolne do podłości, jakie dziś mi się przypisuje" (20 lutego 1781).
Bibliografia:
-
Łojek Jerzy, Wiek markiza de Sade, Lublin 1987
-
Thomas Donald, Markiz de Sade, Warszawa 2003
-
Watała Elwira, Mój chory de Sade. Studium dewiacji i okrucieństwa, Warszawa, 2011
-
Materiały ze strony Towarzystwa markiza de Sade’a (sade.ph-f.org)
1 2 3
« Ludzie, cytaty (Publikacja: 31-08-2014 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 9722 |