|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kultura » Idee i ideologie
Idee Społeczne Kooperatyzmu [5] Autor tekstu: Edward Abramowski
Normowanie stosunków fabrycznych i ochronę przed wyzyskiem, którymi coraz bardziej zajmuje się prawodawstwo państwowe, wzięły na siebie także związki
fachowe robotnicze, i trzeba przyznać, że, jak dotąd, skuteczniej i w szerszym zakresie bronią praw robotnika, aniżeli prawodawstwo. W sprawie
włościańskiej, obok państwowej opieki nad rolnictwem i drobną własnością, w postaci kredytów rolnych, banków parcelacyjnych i innych środków, mających za
zadanie podnieść kulturę rolną drobnej własności, — działają także w olbrzymim zakresie stowarzyszenia rolnicze różnego typu, kółka włościańskie, zajmujące
się doskonaleniem uprawy ziemi, spółki handlowe, spółki dla wspólnego zakupu, spółki dla wywozu i produkcji płodów ziemi, banki ludowe, kasy wzajemnego
kredytu i ubezpieczenia, zdążające do rozwoju dobrobytu i kultury społecznej włościan. W reformie handlu i przemysłu, gdzie państwo poczyniło dotychczas
bardzo nieśmiałe próby na rzecz ogółu, występują kooperatywy spożywców, które oddają handel bezpośrednio w ręce ludu a zarazem stwarzają przedsiębiorstwa
wspólne, należące nie do kapitalistów, lecz do stowarzyszeń ludowych. W zakresie ubezpieczenia starości i od wypadków, w pracach nad zdrowotnością
publiczną, w zadaniach wychowania i oświaty, wszędzie widzimy to samo: obok instytucji rządowych i filantropijnych zjawiają się setki rozmaitych
stowarzyszeń, które te same zadania higieny, ubezpieczenia, oświaty przeprowadzają własnymi siłami i własną pomysłowością. Wobec tego faktu powstaje
zupełnie uprawnione pytanie czy nie w tej organizacji stowarzyszeń dobrowolnych szukać należy politycznego ideału klas pracujących? Czy nie one to stanowią
ten materiał budulcowy, z którego w oczach naszych tworzy się prawdziwa rzeczpospolita ludowa? Z góry można przewidzieć, że gdybyśmy na pytanie to
odpowiedzieli twierdząco, gdybyśmy doszli do przekonania, że przyszła rzeczpospolita wyzwolonego ludu musi opierać się na dobrowolnych stowarzyszeniach,
nie zaś na organizacji państwowo-biurokratycznej, wtenczas wiele rzeczy w socjalizmie dzisiejszym i w ruchu robotniczym musiałoby się zmienić. Musiałoby
się zmienić przede wszystkim pojęcie o historycznym celu ruchu robotniczego, o wspólnej własności fabryk i ziemi. Własność wspólna przestałaby wtenczas
oznaczać oddanie gospodarki przemysłowej i rolnej pod zarząd państwa, a natomiast przybrałaby bardziej realną postać: przedsiębiorstw przemysłowych,
należących do różnych stowarzyszeń ludowych i administrowanych przez nie, co dzisiaj już można widzieć na przykładzie wielu kooperatyw
spożywczo-wytwórczych, oraz gospodarki rolnej, jako zrzeszenia gospodarstw prywatnych, prowadzonego wspólnymi siłami przez związki rolników, czego początki
widzimy w dzisiejszych stowarzyszeniach włościańskich, gospodarczych i kredytowych. Odpowiednio do tego musiałaby się zmienić i polityka klas pracujących,
jej kierunek i punkt ciężkości. Zamiast dążyć do państwa demokratycznego, o charakterze policyjno-biurokratycznym, które skupiałoby w swoim ręku wszystkie
sprawy gospodarcze i cywilizacyjne, postawiłaby sobie wręcz przeciwne zadanie: państwa demokratycznego, z jak najbardziej ograniczoną władzą państwową i
pozostawiającego jak najwięcej miejsca dla swobodnej działalności samorządu społeczeństwa, dla stowarzyszeń ludowych i inicjatywy prywatnej. Punkt
ciężkości polityki socjalistycznej z parlamentu i gabinetów ministerialnych przeszedłby wtenczas do pozapaństwowego życia społeczności; nowy ustrój
budowałby się nie tam, gdzie się kują nowe prawa, lecz w tej swobodnej, szerokiej dziedzinie życia, gdzie powstają rozmaite stowarzyszenia, związki,
kooperatywy, gdzie lud pracujący sam jest twórcą.
Zmieniłaby się także i moralność ruchu socjalistycznego. Zamiast nietolerancji, dyscypliny partyjnej i naśladowania policyjnych środków w nawracaniu ludzi,
zamiast lekceważenia sprawy moralnego doskonalenia się człowieka, jako sprawy bezwartościowej dla polityki bieżącej, socjalizm, budujący nowy świat
społeczny w stowarzyszeniach ludowych, wnosiłby wszędzie ze sobą i rozwijał nowe pierwiastki duszy ludzkiej. Działalność jego wymagałaby szerokiej
tolerancji, poszanowania wolności każdego człowieka, z uwzględnieniem różnych potrzeb, uczuć i pojęć, gdyż w takiej tylko atmosferze wolności mogą rozwijać
się stowarzyszenia, jako naturalny wytwór życia. Wymagałaby także kształcenia uczuć braterstwa i wyrabiania s a m o dzielności jednostki, tych dwóch
kardynalnych cnót, mocą których stowarzyszenia ludowe mogą istotnie świat przeobrazić. W tej pracy budowania przyszłości żywej nie mogłoby być obojętne dla
ruchu robotniczego, jakim jest człowiek. Ruch ten nie mógłby wtedy posługiwać się ludźmi o instynktach wyzyskiwaczy i samolubów, z cechami policjanta lub
niewolnika; musiałby tworzyć nowego człowieka i w rezultacie dałby światu nie tylko nową organizację i nową gospodarkę społeczną, ale coś większego
jeszcze, bo nową duszę — duszę wolnego twórcy, pojmującego życie jako wielki akt braterstwa.
4. Idea wyzwolenia
Dziwnie smutna bywa historia ideału. Poczęty w jakichś nie nazwanych głębiach ludzkich, w jakimś boskim widzeniu krzywd, walk i cierpień, przychodzi na
świat jasny i prosty, jako rzecz wiekuista. Przychodzi radosny i czysty, jak prawdziwy twórca nowego życia. Obiecuje wszystko, rozstrzyga wszelkie
sprzeczności i zatargi, lecz pod jednym tylko warunkiem — szczerości. Tymczasem wrogowie jego czuwają; przebiegli, chyrzy wrogowie: starcze nałogi życia; i
nie zwalczają go, wiedząc, że walka często upiększa i wzmacnia przeciwnika, ale przystosowują do siebie, wypaczają, parodiują. I radosny ideał ginie
potworną, komiczną śmiercią. Tak dzieje się z socjalizmem, w jego historii zarówno społecznej, jak i indywidualno-psychologicznej.
W społecznej — były czasy „utopii", kiedy wierzono, że socjalizm ma być dziełem ludzi „dobrej woli", wyzwoleniem pracujących „przez nich samych",
tworzeniem swobodnym nowego życia, przez samą moc ideału, siłą przykładów żywych, które zjawiać się będą jako oazy wyzwolenia na pustyni kapitalistycznego
świata wyzysku i niewoli. Wierzono wówczas także, że socjalizm to nie tylko wolność ekonomiczna, zapewniająca każdemu dobrobyt i równość praw, ale także
wolność, nieograniczona wolność narodów, grup i człowieka, zniesienie wszelkiego przymusu, wszelkiej przemocy zbiorowości nad jednostką, kodeksu nad żywą
myślą i sercem. Wierzono również w to, że zadaniem jego jest nie tylko przekształcenie stosunków pomiędzy ludźmi, ale i przekształcenie samego człowieka
przez narodzenie się w jego duszy — nieśmiertelnej religii braterstwa. Potem nadeszły czasy polityki realnej. Dzieło ludzi „dobrej woli" stało się dziełem
„dyktatury proletariatu", a później parlamentu socjaldemokratycznego. Wspólność ekonomiczna wolnych komun przeobraziła się na przymusowe „upaństwowienie",
a państwowe monopole wódczane, tytoniowe, kolejowe, pocztowe itd. Stały się jedynym spadkobiercą i przykładem żywym „wyzwalającego komunizmu". Obwieszczono
je jako nowe tory, po których ewolucja zdąża ku wyzwoleniu, a ponieważ przykłady były niezbyt zachęcające, obiecywano je uszlachetnić i wydoskonalić przez
zdemokratyzowanie państwa, zwalając wszystkie jego wady na brak powszechnego głosowania. Owo głosowanie stworzyć ma prawdziwe przedstawicielstwo ludowe;
przedstawicielstwo to, jako nieograniczony zwierzchnik wszystkiego zadeklaruje upaństwowienie przemysłu, rolnictwa, handlu, wychowania, oświaty, podziału
zajęć i podziału wytworów i odda to wszystko do przeprowadzenia rozmaitych ministeriom ludowym, nowej policji o barwach rewolucyjnych.
Przy takim postawieniu sprawy wyzwolenia — „wolność" okazała się oczywiście rzeczą niebezpieczną, często reakcyjną (jak np. francuskich kongregacji),
hasłem „burżuazyjnym", które nie może decydować w ludowym państwie pracy. „Braterstwo" stało się jeszcze bardziej niebezpieczne jako
klerykalno-chrześcijański środek do uśpienia antagonizmów klasowych, zaś jak ideał stało się zbyteczne wobec braterskich kodeksów przyszłego państwa
ludowego. I tu zaczyna się tragiczna, a zarazem śmieszna agonia dawnych wierzeń, nielitościwa dialektyka tezy, która sama siebie pożarła: wyzwolenie,
dochodzące do rozszerzenia niewoli, i jego bojownicy w parlamencie francuskim, dyktujący prefektom policji najskuteczniejsze przepisy tropienia zakazanych
stowarzyszeń religijnych i wolnego nauczania.
W historii indywidualno-psychicznej socjalizmu, w dziejach, które przeżywa w duszy swego wyznawcy, odbywa się proces podobny. Ponieważ hasła społeczne
głoszą, że sprawiedliwość i kolektywizm mają być dziełem nowego państwa ludowego, przeto dopóki tego państwa nie ma, utopią i bezpłodnym macierzyństwem
byłoby tworzyć w obecnych warunkach życia wzory sprawiedliwości i kolektywizmu. Wyznawca ideału, zamiast zaprzątać sobie głowę reformowaniem stosunków
ludzkich, powinien przystosować się do stosunków istniejących i wszystkie swoje siły skierować tam, gdzie się buduje nowe państwo, tj. ku walce
politycznej, wyborczej, parlamentarnej lub innej: powinien wyzyskać wszystkie gorycze nienawiści, plugastwa życia, wszystkie praktykowane w dzisiejszym
społeczeństwie sposoby walki i panowania, ażeby z tej pracy rewolucyjnej wyszedł nareszcie ów oczekiwany, wszechpotężny „rząd wyzwolicielski". Na ten czas
trzeba wyrzec się w praktyce swoich „idealnych" uprzedzeń do państwa burżuazyjnego i korzystać ze wszystkich jego środków do zwalczania przeciwników.
Trzeba z umiarkowaniem i „dialektycznie" wygłaszać zasadę wolności, ażeby umieć przerobić ją zręcznie na knut dla reakcyjnych wrogów; trzeba przemilczać
dyskretnie niebezpieczne postulaty poszanowania człowieka i braterstwa ludzi, gdyż polityka realna wymagać będzie na każdym kroku wyszydzania tych utopii.
Tym sposobem wytwarza się uprawnione, podniesione do znaczenia mądrości politycznej okłamywanie idei, rozterka pomiędzy ideowością wyznawaną a sumieniem i
życiem. Wytwarza się nowy gatunek ludzi — apostołów obłudy i jej nieświadomych wyznawców. Któż nie zna ludzi, wyznających szczerze zupełnie ideały
sprawiedliwości społecznej i braterstwa, a jednocześnie korzystających najspokojniej w świecie ze wszystkich arkanów i dogodności życiowych sądownictwa,
policji i giełdy, ludzi protestujących weksle, wszczynających rozprawy cywilne, donoszących policji o kradzieżach, bez względu na to, jaka i jakiego
rozmiaru klęska i nędza czyjaś będzie wynikiem tych niewinnych, prawnych, papierowych formalności? Któż nie zna przeciwników wyzysku, czcicieli idei
poszanowania człowieka, a jednocześnie obarczających służbę domową całodzienną pracą, tłumiących brutalnie indywidualność dziecka i dobijających się
wyższych szczebli w hierarchii społecznej? To wszystko nie przeszkadza temu, że w rozmowach, na zebraniach lub w pismach potępia się gorąco rozmaite
nikczemności ustroju kapitalistycznego, że wierzy się rozumowo w mające nadejść przeobrażenia społeczne, że ze wzruszeniem odczytuje się „Nędzników" Huga,
„Odrodzenia" Tołstoja, zalecając je jako książki do propagandy moralnej służące.
1 2 3 4 5 6 7 Dalej..
« Idee i ideologie (Publikacja: 23-10-2014 )
Edward AbramowskiUr. 1868, zm. 21 czerwca 1918. Polski myśliciel polityczny, filozof, psycholog i socjolog. Bliski przyjaciel Stefana Żeromskiego, pierwowzór Szymona Gajowca w powieści „Przedwiośnie”, wolnomularz. „Abramowszczyzna” zabarwiała nie tylko program ludowo-demokratycznej opozycji PSL przeciw ustrojowi komunistycznemu „demokracji ludowej”, ale także działaczy socjalizmu humanistycznego w PPS. Także Komitet Obrony Robotników, a nawet „Solidarność”, miały swoje korzenie w filozofii Edwarda Abramowskiego. Był (i jest) on uważany za „przywódcę duchowego” przez tworzone w Polsce organizacje anarchistyczne. Liczba tekstów na portalu: 2 Pokaż inne teksty autora Poprzedni tekst autora: Związki przyjaźni | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 9749 |
|