Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.447.234 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 701 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"To, że jesteśmy krajem katolickim, nie znaczy, że nie możemy być państwem o standardzie demokratycznym z rozdziałem od Kościoła. Inaczej zostaniemy stłamszeni przez Kościół, który coraz więcej chce, chce i chce, i będzie bronił swoich przywilejów. (...) jak lewica rządzi, to Kościół najwięcej ciągnie."
 Państwo i polityka » Stosunki międzynarodowe

Malezyjskie katastrofy [2]
Autor tekstu:

Tezy te nie mają wiele wspólnego z rzeczywistością, są natomiast elementem wojny informacyjnej, toczonej obecnie przez wynajmowanych „ekspertów". To związkowcy mieli rację, jeśli idzie o interes ich przedsiębiorstwa: zerwanie układu było dobrym krokiem, co potwierdziła udana restrukturyzacja oraz dobra dynamika wzrostu narodowego przewoźnika w porównaniu do potentata tanich linii. „Wina" związkowców polegała natomiast na tym, że nie przewidzieli, że spadną im naraz dwa samoloty, wykolejając dobrze prosperującą i rokującą firmę. Obecna akcja rządu nie ma nic wspólnego z amerykańskim ratowaniem banków prywatnych, wszak Malaysia Airlines to przewoźnik państwowy, który popadł w tarapaty nie z własnej winy. Jeśli uda mu się przetrwać ten kryzys, to może podjąć z prywatnym przewoźnikiem taką batalię, która będzie dlań wcale niełatwa. O ile bowiem restrukturyzacja z 2012 miała charakter bardziej ogólny, o tyle ta po katastrofach wyraźnie jest obliczona na wojnę konkurencyjną z prywatnymi tanimi liniami.



AirAsia być może samo zaogniło determinację władzy. Otóż po zaginięciu samolotu Malaysia Airlines, AirAsia w swoim magazynie wypuściło radosną reklamę zapewniającą podróżnych, że pilotom AirAsia nigdy nie giną samoloty ("your plane will never get lost"). Po fali oburzenia prezes przeprosił, choć triumfując po katastrofach MA, nie przypuszczał pewnie, że jeszcze w tym samym roku i jemu zaginie samolot. Pierwszy raz w historii.



Satyra z borneoherald.com

Po zaginięciu lotu 8501, Fernandes wypuścił tweeta: „This is my worst nightmare", oznajmił: „it's unbelievable" — samolot zniknął bowiem w najbezpieczniejszej części lotu, gdzieś opodal wyspy Borneo, jak wskazało ministerstwo. Rząd malezyjski od razu zadeklarował pomoc w poszukiwaniach maszyny. Swoją pomoc w poszukiwaniach zaoferował także Departament Stanu USA, nowy przyjaciel rządu Malezji.

Jakkolwiek by nie wydało się to bezduszne, lecz zaginięcie samolotu największego beneficjenta katastrof Malezyjskich Linii Lotniczych, nie będzie dla rządu Malezji okazją dla nazbyt długotrwałej żałoby, gdyż ekonomicznie to wydarzenie o charakterze dodatnim. To brutalne, ale prawdziwe.



Cokolwiek wysnujemy z tegorocznych malezyjskich katastrof lotniczych, pewne jest to, że trzy te katastrofy w ciągu jednego roku są zdarzeniem zupełnie bezprecedensowym, ocierającym się o cud au rebours. A że dzieje się to w tym akurat zakątku świata, który stał się w tym samym roku kluczowym w globalnej konkurencji dwóch wrogich imperiów — są to zdarzenia, które mają swoje implikacje w wymiarze nie tylko regionalnym. Nawet Wall Street Journal przyznaje, że otwarcie militarne malezyjskiego Borneo dla amerykańskich jednostek wojennych miało związek z katastrofami lotniczymi. Pewnie nieprzypadkowo Malezja połączyła personalnie (osobą Hishammuddina Husseina) ministerstwo obrony z ministerstwem transportu.

Wnioski na marginesie

1. Współczesne wojny nie rozgrywają się w oparciu o czołgi i łodzie podwodne, lecz w oparciu o operacje ekonomiczne. To one decydują o tym, kto wygrał daną bitwę i na ile strategiczny charakter miała ona dla całej wojny. Operacje militarne są dziś jedynie odpryskami wojen zasadniczych. Związane jest to nie tyle ze wzrostem humanitaryzmu, co podejściem pragmatycznym: siła naszej technologii jest dziś tak duża, że nie można już sobie pozwolić na wojnę w stylu totalnej II wojny światowej, gdyż byłaby to najpewniej wojna bez wygranych. Dlatego konflikty globalne w tak dużej skali mają dziś wymiar głównie konfliktów pełzających i podskórnych, w których walczy się za pomocą ekonomii, informacji, wirusów itd.

2. Kuala Lumpur to dla nas koniec świata, lecz powinniśmy bardzo uważnie śledzić to co dzieje się w Malezji, gdyż występują między naszymi krajami podobieństwa nie tylko czysto populacyjno-terytorialne. Nasze kraje mają pewne podobieństwa geopolityczne. Kiedy USA rywalizowało z ZSRR, leżąca na pograniczu Wschodu i Zachodu Polska okazała się kluczowa strategicznie. Nieprzypadkowo więc to od Polski zaczął się demontaż Bloku Wschodniego.

Obecnie takim łącznikiem geostrategicznym jest dla USA Malezja.

Dlatego obu naszym krajom tak niezwykle trudno jest zachować realną suwerenność polityczną i gospodarczą. Współczesna historia Malezji to walka o własną niezależność pomiędzy potęgami USA i Chin. Obecnie kiedy konkurencja między Chinami i USA wkracza w coraz bardziej konfrontacyjną fazę, suwrenność wymyka się Malezji. Być może jednak rozegrają to z lepszym dla siebie zyskiem aniżeli Polska, która na roli rozsadnika ZSRR nie zrobiła żadnego sensownego interesu narodowego.

Obecnie nasz kraj nie zatracił całkiem swojego geopolitycznego znaczenia, choć jest ono znacznie mniej istotne, więc potencjalnych profitów nie powinniśmy się spodziewać, raczej zagrożeń. W takich krajach jak Malezja czy Polska istotniejsze znaczenie w życiu politycznym mają starcia zewnętrznych grup wpływów aniżeli narracje ideologiczne czy starcia krajowych grup interesu. Rywalizacja między regionalnymi interesami USA, Rosji czy Niemiec, ma mocniejsze przełożenie polityczne aniżeli rywalizacja pomiędzy beneficjentami systemu i jego ofiarami, nie mówiąc już o tak jałowych konkurencjach jak rywalizacja pomiędzy polskimi socjalistami a liberałami.

Polska niekoniecznie powinna uparcie poszukiwać jakiegoś Wielkiego Brata, z którym zwiążą się nadzieję na gwarancję stabilnego rozwoju. Lepiej budować wianuszek Małych Braci, czyli sojusz słabszych krajów środkowo-wschodniej Europy, które mają wspólny interes wybicia się na niepodległość gospodarczą, co musi być procesem mozolnym i stopniowym. [ 2 ]


1 2 
 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (15)..   


 Przypisy:

« Stosunki międzynarodowe   (Publikacja: 29-12-2014 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Mariusz Agnosiewicz
Redaktor naczelny Racjonalisty, założyciel PSR, prezes Fundacji Wolnej Myśli. Autor książek Kościół a faszyzm (2009), Heretyckie dziedzictwo Europy (2011), trylogii Kryminalne dzieje papiestwa: Tom I (2011), Tom II (2012), Zapomniane dzieje Polski (2014).
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 952  Pokaż inne teksty autora
 Liczba tłumaczeń: 5  Pokaż tłumaczenia autora
 Najnowszy tekst autora: Oceanix. Koreańczycy chcą zbudować pierwsze pływające miasto
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 9779 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365